Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak wychowywać dzieci??


kokos7

Jaką uznajesz metodę wychowania  

52 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Jaką uznajesz metodę wychowania

    • Klaps jeszcze nikomu nie zaszkodził
      8
    • Niekiedy trzeba sięgnąć po pasek czy kabel
      6
    • Rozmowa z dzieckiem, nagrody i kary za dobre i złe zachowanie
      52
    • Wychowanie "bezstresowe"
      2


Rekomendowane odpowiedzi

Tylko Ty nie rozumiesz, że możesz sobie nawet nie zdawać sprawy z tego, jaki to miało wpływ na Twoją psychikę. Takie wypaczenie. Przykład z pierwszej ręki: mój kolega. Rodzice od małego się na nim wyżywali, zmuszali do wszystkiego, klapsy też stosowali, byli nadopiekuńczy, w ogóle nie miał życia towarzyskiego w wieku nastu lat, bo na NIC mu nie pozwalali. Dzisiaj chłop ma ponad trzydziestkę, ogromne problemy w relacjach z ludźmi, szczególnie z kobietami, niemalże brak znajomych i on się upiera, że to on jest upośledzony, a rodzicom tylko funduje wycieczki. Bo jedyne co mu się udało, to kariera zawodowa.

Tak swoją drogą, trafiłeś na to forum, bo Twoja dziewczyna zginęła i nie możesz sobie poradzić z jej śmiercią? "Tylko" dlatego?

Nie mam zamiaru rozgrzebywać czego co przez ostatni rok ciężką pracą zostawiałem za sobą. Chcesz się dowiedzieć czemu tu jestem to sobie przeczytaj mój "debiutancki" post na forum.

 

Co do nie zdawania sobie sprawy, itd... KUR*WA. Ile razy trzeba powtarzać? Nie mam problemów związanych z tym że mnie rodzice bili. Przerabiałem to z psychiatrą, ale jak widać każdy jest bieglejszy od niej, ma większą wiedzę, zna mnie lepiej niż ja sam i wie więcej ode mnie... DEAL WITH IT. Mam dość wmawiania mi tych pierdół. Ja wiem, że zwalenie winy za swoje niepowodzenia na rodziców to jest łatwa wymówka - chcecie, to sobie ją stosujcie. Ja już wyrosłem z tego etapu. Mógłbym odwrócić całą twoja teorię i byłaby równie sensowna: możesz sobie nie zdawać sprawy, że jesteś miękką nieporadną cipcią i nieświadomie przenosisz odpowiedzialność za ten stan rzeczy na rodziców, bo unikasz odpowiedzialności za swój stan. Mniej sensowne? Tak samo sensowne. Różnica jest taka że ja się nie wpierdzielam w twoje życie i nie wmawiam ci niczego, a ty mi próbujesz. Trzeba wiedzieć kiedy psychologia jest jeszcze psychologią, a kiedy przeradza się w psychobełkot.

 

że moi rodzice to para katów i spaczyli mi psychikę.

No jak to nie. Wystarczy spojrzeć na awatarze jaki przerażony siedzisz. Od razu widać, że od bicia. :lol: Kurde miałem farta, że nie zamordowałeś mnie, albo chociaż nie pobiłeś na zlocie. :D

No ba, po awatarze widać też że moja matka była konserwą a ojciec wiertarką udarową :P

 

Nie. Zwalanie winy na rodziców i nie robienie nic nie jest wyjściem. I owszem, zgodzę się że spora część osób lubi tak robić.

Nie próbuję Ci niczego wmówić. Nie będę Ci już tłumaczyła. Ale martwi mnie to, że chcesz przenosić sposoby swoich rodziców na swoje ewentualne dzieci. Dla mnie przekonanie, że bez minimum klapsa nie ma wychowywania, jest chore.

Btw, tamten kolega od lat też powtarza 'psychobełkot'. Pomijając kwestię rodziców, znam niejedną osobę, która krytykując różne metody terapii etc, od lat nic nie udało się zrobić ze swoim życiem (mimo prób) i żyje na tym samym poziomie (a nawet gorszym niekiedy). Ot, tak. Już się nie zmienią i tyle. Ale akurat zmotywowanie się/kogoś do prawdziwych zmian to też spore wyzwanie.

 

Za miękką nieporadną cipcię podziękuję - dyskutujemy deader kulturalnie, więc nie wciskaj jakiegoś prymitywizmu, okej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kokos84, genetyki nie pokonasz. ale sposob w jaki sie zachowujesz i jak myslisz o sobie i swiecie wynosisz z rodzinnego domu. przykladowo psychopata zawsze bedzie psychopata, ale moze miec madrych rodziców, którzy skierują jego energie we wlasciwa strone i beda miec twardy charakter, ale bez tlamszenia czyjejs autonomii.

caly szereg gówna, ktore tkwi w Twoim umysle to wszystko to wyniosles z domu, moze nawet nieswiadomie. ustawiasz sie w takiej pozycji jakiej Cie nauczono i z tego punktu postrzegasz swiat. a swiat jest dokladnie taki, jakim go widzisz....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie przekonanie, że bez minimum klapsa nie ma wychowywania, jest chore.

Dla mnie też. Ja nie [i]zakładam[/i] że dziecko trzeba będzie prać. Ja dopuszczam taką ewentualność jeśli zajdzie potrzeba. Jak mi się uda (mieć i) wychować dziecko bez ani jednego klapsa to będę bardzo szczęśliwy. Ale nie optuję za skrajnością w drugą stronę że dziecko jest święte i nie można na nie ręki podnieść. George Carlin już lata temu stwierdził że z dzieci zrobiono obiekt kultu. Podpisuję się pod tym.

 

Za miękką nieporadną cipcię podziękuję - dyskutujemy deader kulturalnie, więc nie wciskaj jakiegoś prymitywizmu, okej?

To doskonała ilustracja do tej dyskusji. Ten tekst nie miał na celu obrażenie ciebie, czy ośmieszenie, czy upokorzenie. To jest odpowiednik klapsa właśnie - jak od kilkunastu stron truję w kółko to samo to w pewnym momencie nadchodzi chwila że trzeba "użyć pasa". Nic ci się nie stało, a zwróciłem twoją uwagę na tyle, że poświęciłaś jej oddzielny akapit.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak wychowywać dzieci??

Nie mam dzieci, ale kiedyś chciałabym jakiegoś dzieciaka wychować :D

Pojęcia nie mam jak to zrobię. Na razie rozkminiam czego chciałabym przy jego wychowaniu uniknąć.

Na pewno nie zaznaczyłabym opcji "bezstresowe wychowanie" bo to kojarzy mi się bardziej z hodowlą (nakarmić, ciuchy dać, kasę i do szkoły odprowadzić - z resztą radź sobie sam), a ja nie chciałabym tego dziecka tylko "mieć". Najbardziej skłaniam się ku opcji z rozmową i systemem kar i nagród, z założeniem, że kara byłby czymś w stylu: poświecenia dodatkowego czasu na naukę/czytanie/nadrobienia jakichś zaległości - czymś, z czego dziecko mogłoby wynieść jakąś korzyść. Ja sama dostawałam tego typu "kary" i po jakimś czasie sama zaczęłam sięgać po nadprogramową książkę, odrabiać lekcje które miałam nawet na "za tydzień". Innych kar u mnie nie było, ale było wałkowanie pewnych tematów aż wbiło mi się do łebka, że robię źle.

Chciałabym w przyszłości uniknąć porównywania swojego dziecka, chcę stawiać realne wymagania, cele które będzie w stanie zrealizować ale jeśli zauważę, że czymś się wyróżnia, będę się starać żeby nie "przeszło" obojętnie obok swoich umiejętności, nawet jeśli w przyszłości nie będzie z nich korzystać, ale chcę żeby się rozwijało. Nie chcę krytykować ani nie chcę być dziecka koleżanką, chcę nauczyć jak powinno sobie radzić i będę chciała żeby wiedziało, że zawsze może się do mnie zwrócić. W zależności od wieku - chcę pozwolić, żeby miało możliwość podejmowania własnych decyzji, ale nie pozwolę mu na wszystko, nie jestem zwolenniczką totalnej samowolki. Nigdy nie powiem dziecku, że jest z jakiegoś powodu gorsze. Nie będę wychowywała dziecka w duchu żadnej religii - owszem pozna to od strony teoretycznej, jeśli zechce zaprowadzę je do wszelakich centrów wyznaniowych, żeby zobaczyło jak to wygląda i o ile będzie chciało kiedyś do jakiejś grupy wyznaniowej przystąpić - w porządku. I nie chcę żeby dziecko kochało mnie tylko z racji genów czy dlatego, że "postanowiłam" je wychować.

Sucha teoria, ale mam nadzieję, że nie będę tragiczną matką w przyszłości :D

A co do tych klapsów, to dużo bardziej rozumiem matkę, która da dziecku klapsa "na gorąco", niż karę np. nieodzywanie się do dziecka przez tydzień - moja mama takie kary dostawała, a mój eks mógł sobie wybrać - czy ma dostać wpi.erdol deską(!)/pasem/kablem/ i jeszcze wybrać którym. Na taki terror w moim domu nie pozwoliłabym w życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anna.anakaia, wydaje mi się, że będziesz fajną mamą :smile:

 

nieodzywanie się do dziecka przez tydzień - moja mama takie kary dostawała, a mój eks mógł sobie wybrać - czy ma dostać wpi.erdol deską(!)/pasem/kablem/ i jeszcze wybrać którym.

 

U mnie też tak było :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pytanie pewnie, na które nie znajdziemy odpowiedzi, bo każdy ma inne zdanie.

 

Ankieta sugerowana w wypadku procesu wychowawczego stanowi wartość zerową, gdyż na szczęście każdy człowiek jest jednostką z indywidualnym pakietem genów, a nie podręcznikowym klonem. Osobiście uważam, iż opieranie się podczas wychowania dziecka na jakichkolwiek badaniach, wyznacznikach, statystykach, pogłoskach itp. buduje niesamowitą krzywdę małej istoty. Niejednokrotnie sugerowanie się przykładami innych dzieci usypia, bądź co gorsze całkowicie wyniszcza potencjał drobnych pozytywnych cech. Podręczniki mogą stanowić co najwyżej ciekawostkę, a nie drogowskaz do kształtowania elementów nabytych charakteru. To nie jest bowiem nauka ścisła i daje temu wyraz chociażby niekończąca się rozbieżność doświadczeń i efektów końcowych wychowania u różnych ludzi.

Ktoś by powiedział, że bicie dziecka jest złe. To zależy jakiego dziecka ta metoda by dotyczyła. Znam osobiście rodziców, którzy dzięki jednorazowemu uderzeniu uzyskali niesamowity rezultat. Dziecko mając 4 lata podeszło do ojca i z całej siły kopnęło go w nogę( nie było to przypadkowe kopnięcie lecz całkowicie zamierzone). Ojciec odpłacił się dziecku i również je kopnął(oczywiście z siłą równą sile kopnięcia dziecka). Dziecko się rozbeczało, a ojciec spokojnie klęknął przed nim i zapytał, czy było mu miło. Dziecko odpowiedziało, że nie. Wtedy ojciec wytłumaczył dziecku, że, gdy ono go kopnęło czuł się dokładnie tak samo jak ono teraz. Powiedział, że nigdy nie wolno nikogo bić, bo jeśli ktokolwiek uderzy pierwszy, to ta druga osoba ma prawo mu oddać i to dużo mocniej. Od tamtej pory(minęło kilka lat) dziecko nigdy nie podniosło ręki/nogi na nikogo, a wręcz staje w obronie tych, którzy są bici.

Nie ma zatem reguły na jakąkolwiek metodę wychowawczą. Każda musi być dostosowana indywidualnie do danego dziecka. Można tworzyć tysiące podręczników, filmów edukacyjnych , statystyk, prowadzić badania na ochotnikach, a i tak nie da to nikomu żadnej pewności na odniesienie sukcesu wychowawczego. Skłaniałabym się nawet ku stwierdzeniu, że rodzice bazujący na czymś ogólnym dużo częściej skazani są na porażkę wychowawczą i to głównie uwidaczniającej się w wieku nastoletnim dziecka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dorośli ludzie mają nerwicę, lęki, dorabiają sobie ideologię ze zycie jest ciezkie i nie zdają sobie sprawy z tego, że przyczyna może leżeć w ich dzieciństwie z karami cielesnymi. Tak samo wychowują swoje dzieci.

Ojciec bije bo chce podkreślić swój autorytet, twardą rękę.

Matka zazwyczaj z problemów emocjonalnych, nie dogaduje sie z mezem, nie moze n a niego liczyc (ale czy kiedykolwiek pochwalila go za cos?), przerastaja ja obowiazki,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na pewno nie zaznaczyłabym opcji "bezstresowe wychowanie" bo to kojarzy mi się bardziej z hodowlą (nakarmić, ciuchy dać, kasę i do szkoły odprowadzić - z resztą radź sobie sam),

A moim zdaniem takie wychowanie nie jest bezstresowe. Jak dziecko nie może liczyć w problemach na rodziców to raczej jest to stresowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za biciem nie jestem, ale wiem że są takie osoby które twierdzą, że byli bici a wyrośli na porządnych ludzi. I rozumiem to, ale nie rozumiem tekstów w stylu "żadnemu dziecku taka ilość "przemocy" jakiej byłem "ofiarą" nie zryje beretu". Bo niestety, ale tego nie można wiedzieć jak ktoś inny zareaguje.

A podejrzewam, że mało który rodzic, o ile jakikolwiek, zanim zacznie bić zastanowi się czy z dziecka mimo takich kar wyrośnie porządny człowiek czy może nauczy się tylko strachu przed rodzicami. Też dostawałam w tyłek, dziś doskonale pamiętam czym ale w ogóle nie pamiętam za co.

 

EmInQu, ten przykład z 4-latkiem nie uznałabym za złe bicie, bo dziecku dobrze wyjaśniono całą sytuację, nie była to forma wyładowania się na nim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mnie zastanawia pewien mechanizm w ludzkim myśleniu i postępowaniu. Chodzi o powtarzanie często drastycznie negatywnych wzorców z którymi sie zetknęliśmy jako dzieci, w życiu pózniejszym już jako dorośli... Nie chodzi o bicie, krzyczenie, czy jakieś inne mało drastyczne kwestie...Chodzi o rzeczy jawnie negatywne.

Duża i znaczna część pedofili sama była ofiarami pedofili kiedy byli małymi dziecmi. Czytałem o kolesiu który mordował tylko 11-13 latków w spodenkach podobnych jak on kiedy miał 11-13 lat(kiedy doszło do cięzkiej dla niego sytuacji). Teraz czytam o Krolopie i rodzicu który określa go negatywnie, ale syna zapisał do chóru kiedy on tam nadal był dyrygentem. Ojciec alkoholik i często syn alkoholik ...Generalnie bardzo dużo jest tego typu przykładów. Czyn jednoznacznie negatywny, skutki chyba jasne dla wszystkich że jednoznacznie negatywne dla psychiki...a jednak rodzi sie jakaś potrzeba(?), styl zachowania(?) i człowiek powtarza to wszystko już jako dorosły....

 

Czy zwolennicy bicia nie mają obaw że sami"myślą" w ten sposób...a w rzeczywistości tylko mają potrzebę bycia jak rodzice(?), sam nie wiem jak to nazwać. Bo jesli takie zachowanie występuje w takich drastycznych przypadkach, to czemu nie miałoby występowac także w tych mniej drastycznych?...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość SmutnaTęcza

Co do wychowania bezstresowego:

 

Sytuacja z życia wzięta.

 

Późne godziny popołudniowe, trójmiejska SKM-ka. W przedziale siedzi matka z dzieckiem. Chłopiec wyjątkowo rozwydrzony, biega, wydziera się, robi, co chce i ogólnie daje się innym pasażerom we znaki. Matka nie reaguje. Ktoś zwraca jej uwagę, a ona na to, że wychowuje dziecko bezstresowo. Niedaleko kobiety z małym dzikusem stał chłopak, mniej więcej w moim wieku, i żuł gumę. Zanim wysiadł, podszedł do tej babki i przykleił jej wyżutą gumę do czoła :lol: mówiąc "Ja też byłem wychowywany bezstresowo". :lol: Współpasażerowie biją chłopakowi brawo. :D

Edytowane przez SmutnaTęcza

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aurora92, moim zdaniem ten młody chłopak zachował się jak prymityw. O ile dziecko tej kobiety nie robiło nikomu fizycznej krzywdy ani żadnej innej, ani żadnej krzykiem i niesfornym zachowaniem - taka natura maluchów że psocą - tak ten chłopak (już nie taki gimbus) ubliżył tej kobiecie, naruszając jej przestrzeń fizyczną, przyklejając jej gumę do czoła. To jest jasne kto w tej sytuacji zachował się jak prostak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość SmutnaTęcza
Aurora92, moim zdaniem ten młody chłopak zachował się jak prymityw. O ile dziecko tej kobiety nie robiło nikomu fizycznej krzywdy ani żadnej innej, ani żadnej krzykiem i niesfornym zachowaniem - taka natura maluchów że psocą - tak ten chłopak (już nie taki gimbus) ubliżył tej kobiecie, naruszając jej przestrzeń fizyczną, przyklejając jej gumę do czoła. To jest jasne kto w tej sytuacji zachował się jak prostak.

Ale to dziecko właśnie strasznie przeszkadzało innym - wydzierało się (kiedy ludzie próbowali pospać), kopało, biegało, zaczepiało. ;) A chłopak chciał tylko tej kobiecie uświadomić, że skoro pozwala dziecku na wszystko, to równie dobrze i ono mogłoby przykleić komuś gumę do żucia do twarzy albo zrobić inną głupią rzecz.

 

Sorry, ale ja jakoś potrafiłam się zachować jako dziecko. Nie biegałam, siedziałam spokojnie. Tak samo w kościele. A jak teraz zachowują się dzieciaki? Nie jestem specjalnie religijna, ale to nie jest plac zabaw. A tak najwyraźniej sądzą rodzice dzieciaków...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do wychowania bezstresowego:

 

Sytuacja z życia wzięta.

 

Późne godziny popołudniowe, trójmiejska SKM-ka. W przedziale siedzi matka z dzieckiem. Chłopiec wyjątkowo rozwydrzony, biega, wydziera się, robi, co chce i ogólnie daje się innym pasażerom we znaki. Matka nie reaguje. Ktoś zwraca jej uwagę, a ona na to, że wychowuje dziecko bezstresowo. Niedaleko kobiety z małym dzikusem stał chłopak, mniej więcej w moim wieku, i żuł gumę. Zanim wysiadł, podszedł do tej babki i przykleił jej wyżutą gumę do czoła :lol: mówiąc "Ja też byłem wychowywany bezstresowo". :lol: Współpasażerowie biją chłopakowi brawo. :D

 

Kawał z taaaaaaaką brodą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×