Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak wychowywać dzieci??


kokos7

Jaką uznajesz metodę wychowania  

52 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Jaką uznajesz metodę wychowania

    • Klaps jeszcze nikomu nie zaszkodził
      8
    • Niekiedy trzeba sięgnąć po pasek czy kabel
      6
    • Rozmowa z dzieckiem, nagrody i kary za dobre i złe zachowanie
      52
    • Wychowanie "bezstresowe"
      2


Rekomendowane odpowiedzi

troche poza rozmową : nie jestem wstanie zaznaczyć żadnej z podanych w ankiecie odpowiedzi. dziękuje.

 

 

w dzisiejszym świecie brakuje bezpośredniości i kontaktu. co z tego czy klaps bedzie jeden , zero, 5 czy 20 jesli w kazdym z tych wypadkow matka nie ma kontaktu z dzieckiem. w jakims sensie. i ojciec tez.

 

moje pytanie brzmi ( sory ze sie tak wtrącam nie apropo bezposednio tego o czym są posty tuż nade mną ) gdzie jest granica wolności. dokąd jest przymus i zakazy, a dokąt pozwalanie na błędy. dla mnie to kosmos, wiec snie rodze dzieci.

 

czasem matka robi z dziecka swoj produkt, musi byc idealnie skomponowane. zjesc 50 gram marchewki i 3 szpinaku i spac dokladnie 8 godzin. miec zajecia na pianinie, kolko taneczne i 2 jezyki. to jej genialne idealne dziecie, obraz. dzielo zycia. niestety pluszowe.

czasem matka nie ma czasu spojrzec na dziecko, co dopiero zcytanie 20 minut dziennie codziennie. ma w dupie zcy stwozy z niego artystę,stylistę czy noblistę.

w obywu wypadkach dziecko jest obce. ,,psychicznie niedotknięte" wyalienowane w swoją skorupkę. emołszynal nieteges.

 

tak mysle. ostatnio tak sobie pomyśliwuję troszeczkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, spokojnie :) Przeciez nie atakuje ani Ciebie ani Twoich rodzicow. Lubie Cie i uwazam ze fajny z Ciebie facet.

Tak jak Ty masz prawo do wlasnym pogladow tak i ja mam. Po prostu uwazam, ze nie SAM doszedles do takich wnioskow tylko sa one dla Ciebie naturalne bo tak bylo w Twoim domu. Dziecku ktore nigdy nie zostalo uderzone przez rodzica nawet przez mysl nie przejdzie zeby w ten sposob dyscyplinowac swoje dzieci bo zna inne sposoby ktore chcac nie chcac wyniesie z domu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, spokojnie :) Przeciez nie atakuje ani Ciebie ani Twoich rodzicow. Lubie Cie i uwazam ze fajny z Ciebie facet.

Tak jak Ty masz prawo do wlasnym pogladow tak i ja mam. Po prostu uwazam, ze nie SAM doszedles do takich wnioskow tylko sa one dla Ciebie naturalne bo tak bylo w Twoim domu. Dziecku ktore nigdy nie zostalo uderzone przez rodzica nawet przez mysl nie przejdzie zeby w ten sposob dyscyplinowac swoje dzieci bo zna inne sposoby ktore chcac nie chcac wyniesie z domu.

Idąc tym tropem myślenia powinnaś była tłuc swoje dziecko, bo ciebie tłuczono. Jednak sama mówisz że wychowywałaś córkę inaczej. Czyli - da się postępować inaczej niż się samemu miało? Da się. Nie jest tak że rodzice "programują" dziecko na określony światopogląd i nie ma tak że ten "program" zostaje zapisany i niezmienny przez lata. Rodzice "programują" podstawy - a na tym człowiek sobie buduje swój świat i swoje wartości. Kilka lat temu byłem zwolennikiem wychowania "przyjacielskiego", potem poglądy mi się zmieniły. Możliwe, że za kilka lat zmienią się ponownie. Ale to nie jest efekt tego że rodzice mnie bili czy nie. To jest efekt wpływu świata zewnętrznego na moją osobę, moich własnych przemyśleń itd... Mówiąc "Dla mnie krzywda jest wpojenie Ci, ze mozesz bic swoje dzieci jezeli wedlug Ciebie na to zasluza" atakujesz moich rodziców, ich metody wychowawcze. Aż strach pomyśleć czego jeszcze możecie mi w ten sposób współczuć. Mój ojciec jest fizykiem, więc ominęły mnie bajdurzenia o stwarzaniu świata w 7 dni przez gościa z brodą, ojciec od małego pokazywał mi gwiazdy i opowiadał o Wielkim Wybuchu. Domyślam się, że to, co ja uważam za jedną z najlepszych rzeczy jakie mu zawdzięczam - racjonalizm - niektórzy zaraz uznają za "odebranie dzieciństwa" albo koszmarną krzywdę bo jako ateista się łaski bożej pozbawiłem. A wszystko przez tych moich złych, niedobrych rodziców, którzy nie wciskali mi ciemnoty i zabobonów. Wiecie ile miałem lat kiedy pierwszy raz powiedziano mi że święty Mikołaj nie istnieje? 7. I jakoś wcale nie traktuję tego jako "odebrania kawałka dzieciństwa", tylko jako prawdziwy dar od rodzica dla dziecka: PRAWDĘ. W zerówce na religii próbowałem inne dzieci oświecić że właśnie słuchają steku bzdur - jak nic zaraz ktoś powie że rodzice wyrządzili mi krzywdę bo się wyalienowałem przez to że byłem od innych bardziej uświadomiony...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, Sorry , ja nie chciałam rozdrapywac Twoich ran . Nie będę kontynuować wobec tego , bo widzę , że bardzo Cię to irytuje , a tego nie chcę ;)

Mam jednak swoje zdanie , bicie dziecka jest wyrazem bezradności rodzica i nigdy nikomu na pewno na dobre nie wyszło i tyle :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dostałem nie raz jako dzieciak (pasem, za "karę"), za każdym razem płonąłem z nienawiści, tak ściskało mi gardło ze wściekłości, jak w żadnej innej sytuacji w życiu.

To, co wtedy myślałem: "nienawidzę cię, kiedyś dorosnę i się zemszczę", byłem z tego powodu tylko gorszy, niczego mnie to nie nauczyło.

Od taty czy mamy?
Tak w ogóle, to nie widziałem na forum osoby, która by miała problemy z powodu dostawania w dzieciństwie zwykłych klapsów. No chyba, że przeoczyłem.
Dzień dobry
Kokojoko, ta, proszę, kolejny przykład tego waszego bezstresowego wychowania.
Ktoś dzieciaka nauczył szarpać, bić i popychać. Może sąsiad?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, Sorry , ja nie chciałam rozdrapywac Twoich ran . Nie będę kontynuować wobec tego , bo widzę , że bardzo Cię to irytuje , a tego nie chcę ;)

Mam jednak swoje zdanie , bicie dziecka jest wyrazem bezradności rodzica i nigdy nikomu na pewno na dobre nie wyszło i tyle :?

BARDZO DZIĘKUJĘ! :) "Twoja racja jest racja najtwojsza" że tak sparafrazuję znany cytat. Ja mam odmienny pogląd ale nie mam zamiaru przekonywać żebyś zaczęła go stosować u siebie. Ani krytykować Twojego (oczywiście dopóki Twoje dziecko przykładowo nie ukradnie mi portfela :P).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, :bezradny: Nie jest najmojsza, mam zdanie takie a nie inne, a Ty nie chciałeś o tym rozmawiac , więc szanuję Twój wybór, jednak z jego powodu zdania nie zmienię bo i niby na jakiej podstawie?

Ależ... nie zrozumiałaś mnie ;) Właśnie o to mi chodzi - że ty masz swoje zdanie (które dla ciebie jest "najtwojsze") a ja mam swoje, które dla mnie jest "najmojsze". Absolutnie nie chodzi mi o to żeby przekonywać cię do mojego zdania, to co napisałem było podziękowaniem za to jak się do moich poglądów odniosłaś - że to moja sprawa i że mogę mieć jakie chcę. Dla każdego jego zdanie jest "naj-jego", chodzi o to żeby nie narzucać swojego na siłę. Zważcie że ja nie przez cały temat nie atakuję wychowania bez pasa, tylko tłumaczę jak i czemu u mnie się sprawdziło wychowanie z pasem. Tylko tyle. Cała dyskusja wynikła z tego że X ludzi postanowiło wmówić mi że moja opinia jest niewłaściwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, Wobec tego przepraszam , faktycznie źle zrozumiałam, szanuję Twoje zdanie masz do niego prawo , tak samo jak ja do mojego ,. Myslę , że jak zwykle w takich dyskusjach nikt nikogo nie "nawróci " i nie przekona do swoich racji więc nie ma sensu się spinać ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, Wobec tego przepraszam , faktycznie źle zrozumiałam, szanuję Twoje zdanie masz do niego prawo , tak samo jak ja do mojego ,. Myslę , że jak zwykle w takich dyskusjach nikt nikogo nie "nawróci " i nie przekona do swoich racji więc nie ma sensu się spinać ;)

O, to, to ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ty masz swoje zdanie (które dla ciebie jest "najtwojsze") a ja mam swoje, które dla mnie jest "najmojsze".

i w ten oto sposob sprowadzilismy sie do poziomu gimbazjalistow - jak ktos sie ze mna nie zgadza to z pewnoscia nie ma racji i cala dyskusja tez w pizdu :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ty masz swoje zdanie (które dla ciebie jest "najtwojsze") a ja mam swoje, które dla mnie jest "najmojsze".

i w ten oto sposob sprowadzilismy sie do poziomu gimbazjalistow - jak ktos sie ze mna nie zgadza to z pewnoscia nie ma racji i cala dyskusja tez w pizdu :great:

Gimbazjalne to jest takie podsumowanie :P Bo sugerujesz że jest tylko jedna święta racja i wszyscy muszą ją wyznawać; niestety (albo na szczęście) świat nie jest tak zbudowany, i wiele jest racji, i niezaprzeczalnym faktem jest, że dla każdego priorytetowa będzie jego racja, a nie czyjaś. Czytanie ze zrozumieniem kuleje, oj, kuleje. Od kilkunastu stron tłukę w kółko że ja mam sraki a nie owaki pogląd, wy możecie mieć taki lub siaki - każdy sobie rzepkę skrobie. To wy od kilkunastu stron próbujecie mnie przekonać że nie moja racja jest najmojsza, tylko że wasza powinna być najmojsza ;) Ja wam swojej nie narzucam, pytacie dlaczego uważam takie a nie inne wychowanie za skutkujące - to odpowiadam. Nikomu w ani jednym zdaniu nie sugerowałem że powinien swoje dziecko "moją" metodą wychowywać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oj tam oj tam...od razu na siłę przekonywać. Ja wyskoczę jeszcze z małym, może dość drastycznym uproszczeniem.

Chodzi o psy i ich hodowlę, tresurę, wychowywanie czy jak to nazwać. Kiedyś był reportaż o psie i jego panu. Pies był bardzo agresywny i siedział w schronisku...jednak po przygarnięciu go przez jakiegoś pana zupełnie sie zmienił...Na tyle, że zrobiono o tym reportaż(pies był chyba przeznaczony do uśpienia). Wypowiadali sie specjaliści i mówili, że jeśli zwierze czuje sie przy kimś bezpiecznie, jeśli sie je dobrze traktuje, to ono będzie sie zachowywać poprawnie...W teorii obchodzenia sie z psem, nie ma miejsca na siłę fizyczną, karcenie psa biciem. Jeśli chcemy miec psa przewidywalnego i ułożonego to nie możemy go bić...już pomijam kwestię że to nic nie da....Podstawą wychowania jest więż, która sie buduje w oparciu o brak przemocy, kar cielesnych...a mówimy o psie. Oczywiście jeśli chcemy mieć psa nie zalęknionego, spokojnego, przewidywalnego...jeśłi chcemy mieć takiego co będzie robił co mu karzemy to można go lać inie którzy tak robią. To też daje efekty, ale raczej na wsi, gdzie pies ma byc grożny a na co dzień z nikim nie ma kontaktu....Podkreślam, że jest to podejście do wychowywania psów, które wszyscy rozumieją i akceptują

 

Myślę że u dzieci jeśli chcemy sobie z nimi poradzić takie podejście jest też po prostu lepsze. Lepsze...choć może wymagające więcej czasu, uwagi i dojrzałości od opiekuna... Sa tez badania, że na ekstrawertyków i introwertyków inaczej działa kara i inaczej nagroda... Są ludzie którzy moga dostawać wpierdol na okragło i niczego sie nie nauczą. Po prostu są impulsywni i działają w danej chwili.

 

Generalnie to nie padły żadne argumenty za stosowaniem kar cielesnych, przemocy. Sa jedynie teksty "lanie, przemoc mi nie zaszkodziły".

Jeśli sie chce wychować człowieka bez lęków, pewnego siebie itd...to nie planuje sie stosowania przemocy. Oczywiście lękowca mozna wychowac także bez bicia...ale wiadomo o czym mówię...bo jak na razie to nie padły żadne argumenty...Jedynie Carlosbueno pisał że w ten sposób wychowa sie kogoś twardszego...co pewnie jest prawdą

 

Nie rozumiem poco też sprowadzać dyskusję do kwestii pół-filozoficznych i przenosić ją na jakiś inny poziom. Moja racja, toja racja...To chyba jasne że każdy ma swoje zdanie...ale co to ma do rzeczy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ty masz swoje zdanie (które dla ciebie jest "najtwojsze") a ja mam swoje, które dla mnie jest "najmojsze".

i w ten oto sposob sprowadzilismy sie do poziomu gimbazjalistow - jak ktos sie ze mna nie zgadza to z pewnoscia nie ma racji i cala dyskusja tez w pizdu :great:

Gimbazjalne to jest takie podsumowanie :P Bo sugerujesz że jest tylko jedna święta racja i wszyscy muszą ją wyznawać; niestety (albo na szczęście) świat nie jest tak zbudowany, i wiele jest racji, i niezaprzeczalnym faktem jest, że dla każdego priorytetowa będzie jego racja, a nie czyjaś. Czytanie ze zrozumieniem kuleje, oj, kuleje. Od kilkunastu stron tłukę w kółko że ja mam sraki a nie owaki pogląd, wy możecie mieć taki lub siaki - każdy sobie rzepkę skrobie. To wy od kilkunastu stron próbujecie mnie przekonać że nie moja racja jest najmojsza, tylko że wasza powinna być najmojsza ;) Ja wam swojej nie narzucam, pytacie dlaczego uważam takie a nie inne wychowanie za skutkujące - to odpowiadam. Nikomu w ani jednym zdaniu nie sugerowałem że powinien swoje dziecko "moją" metodą wychowywać.

a wiesz co jest najsmieszniejsze? to ze jeszcze kilka lat temu podzielalam twoj poglad. ba! nawet wyjezdzalam z identycznym argumentem. i wybacz ale nie - nie kazdy uczestniczy w dyskusji zeby za wszelka cene obronic swoje zdanie czy tam po prostu 'wygrac'. doskonale zdaje sobie sprawe z tego ze moge nie miec racji. bo czesto jej nie mam tak jak w tamtym wlasnie momencie. i jesli juz dochodzi do konfrontacji z moim udzialem to chociaz probuje doszukiwac sie bledu w swoim rozumowaniu :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a wiesz co jest najsmieszniejsze? to ze jeszcze kilka lat temu podzielalam twoj poglad. ba! nawet wyjezdzalam z identycznym argumentem. i wybacz ale nie - nie kazdy uczestniczy w dyskusji zeby za wszelka cene obronic swoje zdanie czy tam po prostu 'wygrac'. doskonale zdaje sobie sprawe z tego ze moge nie miec racji. bo czesto jej nie mam tak jak w tamtym wlasnie momencie. i jesli juz dochodzi do konfrontacji z moim udzialem to chociaz probuje doszukiwac sie bledu w swoim rozumowaniu :D

Więc - jesteś gotowa przyznać że możesz nie mieć racji i wychowanie za pomocą pasa sprawdziło się w moim przypadku, jak twierdzę? ;) Jesteś w stanie choć spróbować dostrzec mój punkt widzenia? Bo ja wasz bez problemu potrafię, i mówię o tym bez ogródek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wilhelmi wychował sie w sierocińcu...czy można mówić że sierociniec miał na niego zbawienny wpływ? Czy można mówić, że gdyby nie sierociniec to nie byłby tym kim był? Pewnie można i pewnie to prawda...ale czy ktokolwiek będzie mówił że dzieci powinny sie wychowywać w sierocińcach? To troche jest własnie taka retoryka zwolenników stosowania przemocy...Jeśłi ktoś jest rodzicem i krew go zalewa w pewnych sytuacjach to to rozumiem...ale jeśli ktoś mówi że to jest dobre i już to nic z tego nie rozumiem.

 

Ja dostawałem wpierdol i jestem nawet z tego dumny...byłem niegrzeczny i chciałem taki być. Nie chciałem być grzeczny...ale nigdy bym nie powiedział, że to jest cos dobrego, że z tego wynika coś pozytywnego. To rodzi wstyd, poczucie krzywdy i ból. Nie ma innej opcji...może czasem jest konieczne. Temu nie przecze...ale nie jest czyms pozytywnym po prostu...Teraz przeczytałem artykuł o pladze pobic rodziców przez swoje dzieci w UK. Jak cos takiego sie czyta, to ja od razu był walił w ryj bez zastanowienia...tylko że to cos zupełnie innego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc - jesteś gotowa przyznać że możesz nie mieć racji i wychowanie za pomocą pasa sprawdziło się w moim przypadku, jak twierdzę? ;)

alez naturalnie ze tak! zreszta nigdzie nie pisalam ze sie nie sprawdzilo w TWOIM PRZYPADKU. o ile pamietam to slowem nie zahaczylam o TWOICH RODZICOW. chyba sam zes w pewnym momencie zaczal sie powolywac na swoje dziecinstwo (nie chce mi sie teraz szukac w ktorym momencie dyskusja sie rozjechala ;) )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dostawałem wpierdol i jestem nawet z tego dumny...byłem niegrzeczny i chciałem taki być. Nie chciałem być grzeczny...ale nigdy bym nie powiedział, że to jest cos dobrego, że z tego wynika coś pozytywnego. To rodzi wstyd, poczucie krzywdy i ból. Nie ma innej opcji...może czasem jest konieczne. Temu nie przecze...ale nie jest czyms pozytywnym po prostu...

A czy ktoś z nas (zwolenników karcenia cielesnego) twierdzi że bicie to coś pozytywnego?? Dzięki nim można uzyskać pozytywne REZULTATY w wychowaniu. To tak jak zabijanie ludzi nie jest niczym pozytywnym, ale w wielu krajach funkcjonuje kara śmierci - i choć nie jest to samo w sobie "pozytywne" - to jest to narzędzie do uzyskania żądanych rezultatów.

 

Więc - jesteś gotowa przyznać że możesz nie mieć racji i wychowanie za pomocą pasa sprawdziło się w moim przypadku, jak twierdzę? ;)

alez naturalnie ze tak! zreszta nigdzie nie pisalam ze sie nie sprawdzilo w TWOIM PRZYPADKU. o ile pamietam to slowem nie zahaczylam o TWOICH RODZICOW. chyba sam zes w pewnym momencie zaczal sie powolywac na swoje dziecinstwo (nie chce mi sie teraz szukac w ktorym momencie dyskusja sie rozjechala ;) )

No i super, ja przyznaję że moje metody wychowawcze mogą się nie sprawdzić na innych dzieciach a nawet że mogą się nie sprawdzić na moim dziecku. Nie oznacza to jednak z automatu że zmieniam poglądy ;) Czyli - rozumiemy się doskonale, przybijamy piątkę i pokój, cała dyskusja niepotrzebna :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a wiesz co jest najsmieszniejsze? to ze jeszcze kilka lat temu podzielalam twoj poglad. ba! nawet wyjezdzalam z identycznym argumentem. i wybacz ale nie - nie kazdy uczestniczy w dyskusji zeby za wszelka cene obronic swoje zdanie czy tam po prostu 'wygrac'. doskonale zdaje sobie sprawe z tego ze moge nie miec racji. bo czesto jej nie mam tak jak w tamtym wlasnie momencie. i jesli juz dochodzi do konfrontacji z moim udzialem to chociaz probuje doszukiwac sie bledu w swoim rozumowaniu :D

Więc - jesteś gotowa przyznać że możesz nie mieć racji i wychowanie za pomocą pasa sprawdziło się w moim przypadku, jak twierdzę? ;) Jesteś w stanie choć spróbować dostrzec mój punkt widzenia? Bo ja wasz bez problemu potrafię, i mówię o tym bez ogródek.

 

Ja nie jestem w stanie...bo nie sądzę żeby ów pas był najważniejszą sprawą w twoim wychowaniu. Można uznać, że sprawdziło sie wychowanie twoich rodziców jako całość i niejako z bagażem ów pas akceptować, ale nie wiadomo czy to samo wychowanie bez pasa nie sprawdziło by sie lepiej..Tak samo jak nie da sie stwierdzić że wychowanie bez pasa zdało egzamin w kogos innym przypadku. Może duzo lepiej w twoim przypadku byłoby gdyby rodzice zamiast pasa stosowali inne metody...a może znowu komuś innemu należało by porządnie wpierdziel spuścić...

 

-- 05 lis 2013, 16:06 --

 

Ja dostawałem wpierdol i jestem nawet z tego dumny...byłem niegrzeczny i chciałem taki być. Nie chciałem być grzeczny...ale nigdy bym nie powiedział, że to jest cos dobrego, że z tego wynika coś pozytywnego. To rodzi wstyd, poczucie krzywdy i ból. Nie ma innej opcji...może czasem jest konieczne. Temu nie przecze...ale nie jest czyms pozytywnym po prostu...

A czy ktoś z nas (zwolenników karcenia cielesnego) twierdzi że bicie to coś pozytywnego?? Dzięki nim można uzyskać pozytywne REZULTATY w wychowaniu. To tak jak zabijanie ludzi nie jest niczym pozytywnym, ale w wielu krajach funkcjonuje kara śmierci - i choć nie jest to samo w sobie "pozytywne" - to jest to narzędzie do uzyskania żądanych rezultatów.

 

 

Jakie pozytywne rezultaty? W jakich sytuacjach bicie jest nieodzowne, skuteczne i lepsze niż inne metody?

Nikita tak pisał. Jak sie zrzygał bananem to dostał w pysk i pisał że to coś pozytywnego...no chyba nie ma wątpliwości że nikt go nie nauczył nie rzygać.

 

Z resztą...ja w zasadzie akceptuje kary cielesne jako konieczność w wyjątkowych sytuacjach...Nie takie jak to opisywał Nikita..ale jednak. Wycofuje sie :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×