Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Byłem u chirurga. Znajomy naszej rodziny , babcie wyciągnął gdy były już jedną nogą w trumnie , drugiej babci przedłużył życie o rok. Mama załatwiła mi wizytę , ucieszyłem się strasznie po poznałem go parę lat temu i wydaje mi się , że jest to prawdziwy lekarz z powołania , a nie żaden konował.

 

Wszedłem do jego gabinetu (najpierw czekałem dwie i pół godziny w kolejce). Powiedział , że zrobi ze mną wywiad lekarski. Rozgadałem się , trwało to blisko 15 minut , doktor westchnął i powiedział " Panie Piotrku , niestety - Panu jest potrzebny psychiatra , a nie chirurg" :mrgreen:

 

Potem poprosiłem go tylko aby sprawdził mi na łokciu taką bułkę (robi się gdy napinam rękę) , nawet mnie nie dotknął i od razu walnął "to mięsień , a Pan pewnie myślał , że węzeł chłonny" :bezradny:

 

Aż głupio było mi się przyznać , że na prawdę tak myślę...

 

Dodał tylko , że gdybym miał jakieś raczysko , to po 9 miesiącach każdy lekarz na pewno by rozpoznał , że coś ze mną nie tak.

 

Trochę mnie ta wizyta uspokoiła , jestem ciekaw na jak długo...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dziś przeżyłam traumę. Mój kot zdechł (ehh, nie lubię tak mówić o zwierzakach) i w dodatku podczas zakrapiania mu uszu przy próbie ratowania go przez panią weterynarz ugryzł mnie bardzo mocno w palec. Wkręciłam sobie, że mam wściekliznę. Nie bez powodu. U mojego poprzedniego kota,który niedawno zachorował i też nie dało się go uratować podejrzewali wściekliznę, jego zwłoki zostały wysłane do badania, próby biologicznej itd... Do tego czasu ja i moja rodzina przeżyliśmy koszmar, wszyscy byliśmy szczepieni, ale trochę za późno. Wyniki przyszły, ale okazało się, że ktoś nie nastawił próby potwierdzającej, że kot nie było chory,więc czekanie się przedłużyło i dop[iero wtedy podjęto decyzję o szczepieniu. Do tego czasu przeczytałam masę publikacji o wściekliźnie i do mojej świadomości wdarło się jedno hasło 'tego się nie da wyleczyć, człowiek umiera w męczarniach'. Mimo tego, że byłam już po serii szczepień i sprawa z próbą biologiczną się wyjaśniła ciągle widziałam wściekłe psy i potem w domu zastanawiałam się:a co jeśli mnie ugryzł albo lekko zadrapał, a ja doznałam szoku i tego nie pamiętam? a co jeśli otarł się o moją nogawkę od spodni i przeniosę jego zakażoną ślinę na mojego chłopaka,który nie jest szczepiony?

 

Dziś to wszystko wróciło. Kota miałam bardzo krótko,był młody, w okolicy panuje wirus, dostał silnego stanu zapalnego uszu - młody organizm zwierzaka nie wytrzymał. Ale ja i tak w pamięci miałam tamte wydarzenia i to, że wścieklizna jest nieuleczalna. W dodatku ugryzł mnie, kiedy przytrzymywałam go przy badaniu. Byłam szczepiona - co z tego, myślałam sobie. Może wcale nie chodziłam na te szczepienia. Albo podali mi inny lek przez pomyłkę? Poza tym spotkałam się dziś z moim chłopakiem, który jest najdroższą mi na tym świecie osobą. Znowu pojawiły się myśli o tym, że umrzemy...

 

Teraz wróciłam do domu i postanowiłam jedno - nie chcę już tak żyć. Wmawiać sobie absurdalne dolegliwości i umierać co drugi dzień, czytając w internecie objawy. I choć moja nerwica lękową połączona z nerwica natręctw dostała dziś wspaniałą pożywkę, żeby dalej pasożytować na moim mózgu,to nie dam się, choć pisząc to już wiem,że łatwo nie będzie. Czuję, że te myśli będą mnie męczyć jeszcze nie raz, ale pora zacząć wrzucać na luz. Umrę to umrę. Każdego kiedyś to czeka. A życie w wiecznym strachu... to nie życie. To wieczne obawy - o wszystko. Czuję, że gniję. Gniję za życia. A to gorsze niż jak gdyby ta moja śmierć miała przyjść naprawdę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ruffo to na jakiś czas masz spokój..oczywiście życze ci aby jak najdłużej...ja byłam u lekarza niedawno, 3 tyg temu a i tak czuję ze jestem bardzo chora..tez juz nie mam siły z tym walczyć...trudno ,jak mam umierać to nic nie poradze....tylko cholerka mimo wszystko kocham to swoje zasrane zycie i jeszcze nie chce odchodzić :(

 

magdam22 bardzo ci współczuję sytuacji z kotem...nie dośc że pewnie bardzo przeżywasz jego śmierć to jeszcze ten lęk o swoje zdrowie...rozumiem co czujesz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś ma jakieś doświadczenie z mononukleozą zakaźną?

 

W środę dowiedziałem się, że kolega z pracy w marcu br. przechodził mononukleozę. Oczywiście, że nie nie całowałem się z nim, ale jak tylko o tej jego chorobie usłyszałem, głowa zaczęła pisać najgorszy scenariusz.

 

Wiem, że musiałoby dojść do kontaktu ze śliną, ale teraz oczywiście cały myślę sobie, że mogłem niechcący napić się z jego szklanki (mamy wspólną kuchnię), albo w trakcie obiadu mógłby mi wrzucić coś na talerz, w ramach "spróbowania".

 

Z drugiej strony marzec to już prawie 6 miesięcy temu, a on zaczął pracę ze mną w swoim 5 miesiącu po chorobie, więc prawdopobieństwo zarażenia po 6 miesiącu maleje podobno do zera... Pewnie on, również świadomy swojej choroby i możliwości zarażenia unikałby ww. sytuacji. Prześladują mnie myśli, że może gdy pożyczył długopis ode mnie, to go uryzł, a potem ja zrobiłem to samo (wiem, jak to brzmi, ale cóż...).

 

Ogólnie w tym tygodniu nie czuję się zbyt dobrze, od poniedziałku mam jakąś niestrawność wywołaną tłustym sosem na obiedzie, która póżniej zaskutkowała 2 dniową biegunką i bólami brzucha. Poza tym w poniedziałek obudziłem się z opuchniętą powieką oraz bolącą kulką pod pachą, która teraz jest już niewyczuwalna. Ogólnie nie czuję się najlepiej, ale też intensywnie pracowałem w tygodniu, może to stąd...

 

Czy ktoś przez to przechodził i może podzielić się ze mną swoimi doświadczeniami? Podobnież ludzie przed rzutem choroby nie czują się zbyt dobrze, rosną im węzły... Wiem, że najlepiej iść do lekarza, ale nie dalej jak dwa miesiące temu wmówiłem sobie czerniaka i oczywiście nasiałem paniki, bo potem okazało się to niewinną zmianą, więc wolę znowu nie panikować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musze to gdzieś napisać bo zwariuje, po tych wszystkich rakach wszystkich możliwych jelit to w sumie dobra wiadomość dla mnie :P

 

 

Po gimnazjum złapało mnie przeziębienie, potem się okazało, że pewnie samo by przeszło bo było jakieś wirusowe, ale i tak dostałem antybiotyk o "szerokim spektrum", bo doktor pojęcia nie miał na co mnie leczyć. Potem drugi i trzeci. Od tego czasu się zaczęły problemy z brzuchem i nerwami.

 

Rok temu poszedłem z bólem głowy do laryngologa, bo może zatoki. No to stary facet popatrzył do gardła, do nosa i stwierdził PEWNIE, ZATOKI FATALNE, MIESIĄC ANTYBIOTYKU! To był pierwszy miesiąc clindamycyny, 2x po 14 dni.

Potem jeszcze kilka razy "wracały", na co oczywiście laryngolog walił antybiotyki bez zastanowienia, a ja głupi łykałem bo przecież TRZEBA UFAĆ LEKARZOM, po coś gnoje robiły te studia...

 

2 miesiące temu problemy z gardłem, poszedłem do innego doktora (internista-gastrolog, bo wciaz mialem problemy z brzuchem) i co dał? Augmentin, czyli amoxiciline (czyli kolejne szerokie spektrum - nie wiemy co masz w gardle więc zabijemy wszystko :great: ). Oczywiście nie pomogło, no to do laryngologa i clindamycynka, 2 tygodnie. O dziwo to też nie pomogło, zrobiłem wymaz z gardła ale w tym czasie jeszcze dowalił kolejną porcję amoxiciliny i gentamycyne w zastrzykach.

Wymaz okazał się prawie pusty, kłopoty z gardłem to zniszczona kompletnie flora bakteryjna w jelicie, no to dostałem od GASTROLOGA (sie powinien znac, nie?) jakieś tabsy, probiotyki i spokój.

 

2 tygodnie temu w poniedziałek omal nie wyzionąłem ducha widząć biegunke i śluz+krew (która mam do dziś, ale już nie 20 razy dziennie :bezradny: ). Oczywiście do gastrologa, on "spoko, to po antybiotykach, przeczekamy :))". No i bym sobie czekał, chyba na sepse..

 

Dopiero sam zrobiłem test na clostridium difficile, i co się okazało? Pozytywny, do tego zapalenie jelita grubego (polekowe, od antybiotyków i c-diffa który się dzięki tym antybiotykom nieźle rozrósł) które siedzi tam już dając raz mniejsze, raz większe objawy od 2-3 lat, czyli od początków mojej przygody z 'lekarzami'.

 

Teraz przez 2 tygodnie łykam następny antybiotyk, ale już konkretnie na c-diff, do tego pełno piguł odbudowujących śluzówkę jelit. Potem 2 tygodnie przerwy, i kolejne 2 tygodnie, żeby wybić niedobitków.

 

I co ciekawe, zniknęło napięcie z dolnej części tułowia, które było, jak mi się zdawało, od nerwicy a okazało się typowo chorobowe. Fajnie jest oddychać pełną przeponą :yeah: I jak ja mam teraz ufać lekarzom i akceptować diagnozę, skoro 4 lekarzy zamiast leczyć, zniszczyło mi brzuch :(

 

Już NIGDY nie dam sobie wcisnąć antybiotyku o szerokim spektrum, a każdy inny będzie poprzedzony dokładnym wymazem z zatok/gardła czy co tam będzie chore.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potem jeszcze kilka razy "wracały", na co oczywiście laryngolog walił antybiotyki bez zastanowienia, a ja głupi łykałem bo przecież TRZEBA UFAĆ LEKARZOM, po coś gnoje robiły te studia...

Rozumiem Twoje rozgoryczenie, ale proszę.....bez wulgaryzmów.

Na forum dbamy o miłą atmosferę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sebak, to po co w ogóle brałeś tyle antybiotyków?... Przecież to wcale nie jest dobre, i nawet nie chodzi o twoje powikłania.

 

No nie wiem, może dlatego, że... byłem chory i źle się czułem :pirate: Antydepresanty mają niezłe efekty uboczne a ludzie je łykają..

Problem polega na tym, że ani słowem nie powiedzieli co mnie może po tylu antybiotykach czekać, a ja jako dobry hipochondryk nie czytam już żadnych ulotek w poszukiwaniu efektów ubocznych :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich

Czytalem i czytalem Wasze wypowiedzi i postanowilem opisac moj przypadek. Z gory przepraszam za dlugosc wypowiedzi.

A wiec zacznijmy od poczatku. Lecze sie na depresje od bodajze 3 lat, zaczelo sie u mnie tak: obudzilem sie rano, zero ochoty do zycia, obawa przed dniem, kolatanie serca, nerwowosc. I tak kilka dni, zaczalem chudnac, zle spac, nic nie jadlem, popadlem w apatie. Po kilku tygodniach trafilem do psychiatry. Po rozmowie z Pania doktor, stwierdzila, ze mam depresje i przepisala mi lek (Doxepin). I jakie bylo moje zdziwienie jak po kilku dniach przyjmowania leku moj stan sie bardzo poprawil i zaczalem zyc normalnie. Niestety nie na dlugo, po kilku miesiacach depresja wrocila i tak sie ciagnie. Raz jest lepiej a raz gorzej. Do depresji dolaczyla nerwica. I tak jak wiekszosc z Was, mam sklonnosc do przypisywania sobie roznych schorzen.

Nie bede opisywal wszystkich, opisze moje ostatnie. Jakies pol roku temu zaczalem sie zle czuc, bolalo mnie w podbrzuszu i mialem rozwolnienie. Oczywiscie moja diagnoza to nowotwor zoladka, watroby, trzustki, dwunastnicy. Po wizycie u lekarza i po badaniach jak i analizie krwi i moczu, okazalo sie, ze mam zapalenie zoladka. Zaczalem brac leki oslonowe i wszystko wrocilo do normy. Po jakims czasie zaczalem widziec jakby z poswiata. A wiec moja diagnoza rak mózgu lub stwardnienie rozsiane. Po kilku wizytach u neurologa dostalem skierowanie na MR głowy z kontrastem. Nie bede sie rozpisywal, jak sobie wkrecalem, ze mam uczulenie na kontrast i na pewno nie przezyje badania. Oczywiscie badanie przezylem i co najwazniejsze, wszelkie choroby mózgu zostaly wykluczone. MR głowy mialem 2 miesiace temu. Miesiac temu zachorowalem na przeziebienie, zapalenie oskrzeli. Bralem 14 dni antybiotyk, wszystkie objawy zniknely, pozostal kaszel, ktory sie utrzymuje do dzisiaj, oczywiscie w duzo mniejszym stopniu niz w trakcie choroby. Do tego zauwazylem, ze mam jedna źrenicę wieksza od drugiej, szczegolnie w sztucznym swietle. Oczywiscie teraz sobie wkrecam nowotwor płuc i poprostu juz nie daje rady. Namówiłem swojego lekarza, aby dal mi skierowanie na morfologie krwi i OB, jak rowniez na RTG płuc. Wyniki krwi w granicach normy, OB 5. Przeswietlenie płuc wzbudzilo zainteresowanie mojego lekarza i dal mi skierowanie do plumnologa. Moj lekarz nie widzial w zdjeciu płuc zadnych niepokojacych objawow, lecz dal skierowanie do plumnologa jak to on okreslil "dla świętego spokoju". No i taki mam świety spokój, ze wizyte u plumnologa mam za 2 tygodnie i oczywiscie juz sobie wkrecam raka płuc, sarkoidozę itp.

To chyba wszystko co chciałem napisac. Jeszcze raz prosze o wyrozumialosc za moja dluga wypowiedz. Pozdrawiam wszystkich forumowiczow i zycze zdrowia.

PS. Czy ktos z Was mial podobne objawy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaaaj:)

mam podobnie , wmawiam sobie przerozne choroby , co tydzien to nowa a szczegolnie jak czlowiek zacznie czytac na google to juz mozna calkiem miec wszystkie:D:D

Ja musze tez isc sobie zrobic kolejne badanie krwi oraz kolejne badanie serca , chce pzreswietlic kregi szyjne, i gardlo:) ale az mi sie odechciewa ze trzeba tyle latac. Kiedy robilam badanie serca jedynie wyszlo ze mam niedomknieta zastawke a niewiem na ile to grozne.

MRI mialam robic ale nie poszlam bo sie wystraszylam ze jest zaduze promieniowanie. Staram sie sobie tlumaczyc ze to wszystko jest w mojej glowie i sa to symptomy nerwicy ktora mam. Czasami wyobraznia jest mocniejsza sam wiesz:)

Mi sie ostatnio dzieja dziwne akcje i w zeszlym tygodniu wkrecilam sobie uszkodzenie mozgu haha

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Kicikici

Dzieki za odpowiedz. Jesli chodzi o MRI to moglas isc, w trakcie tego badania nie ma napromieniowania, napromieniowanie i to w bardzo malym stopniu wystepuje w trakcie TK.

Jakie te nerwy sa silne, potrafia opanowac czlowieka bardziej niz żona, hehe.

Ja coraz czesciej zamykam sie w domu i z checia bym nigdzie i do nikogo nie wychodzil.

Dobrze, ze pracuje, to jestem zmuszony wyjsc z domu.

Ja mam podobnie jak Ty, tez wiecznie siedze na google i wyszukuje sobie różne choroby.

Gdzies kiedys czytalem kogos rade, aby nie wchodzic w internet lub nie przegladac czasopism i nie szukac objawów różnych chorób, bo znajdziemy sobie w sobie wszystkie choroby świata.

Ale z drugiej strony, jak sie powstrzymać przed szukanie pocieszania w internecie. Lecz przynajmniej w moim przypadku, zawsze kończy sie to tak, iz wiecej zlego niz dobrego przynosi szukanie objawow i przyczyn chorob.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Radiation jest przy mri z tego co wiem, a po polsku nie jestem wstanie wiedziec jak sie to nazywa i nazwalam to promieniowaniem:D

Czytalam ze ludzie ktorzy mieli skan mozgu to czuli sie zle..mieli zawroty glowy i wymioty i dlatego sie boje okropnie tego.

 

Ja z nerwica zyje od dziecka , leko nie przyjmuje bo jestem przeciwniczka lekow, antybiotykow :) ja tylko obchodze sie z soba naturalnie nawet jedzenie.

 

Czy wy wiecie moze cos otym ze w nerwicy nie powinno sie zaduzo kofeiny miec? lub czekolady? z powodu naplywu endorfiny i dopaminy?

 

Ja wczoraj zjadlam pol pudelka ptasich mleczek i dostalam cos w stylu Sugar rush..dostalam ogromny atak:

zaczelam miec zawroty glowy, ogromne rozbudzenie jakby mi ktos mi wstrzyknol speeda jakiegos , czulam sie jakbym nie nadarzala nad sama soba, jakbym na haju byla jakims, zaczelam widziec niewyraznie , nie czulam az prawie ciala.

Nie wiedzialam z paniki co mam robic wiec poszlam i zwymiotowalam to co zjadlam by nie miec tego w srodku siebie. Potem robilam oddechy...staralam sie zrelaxowac...i mi po godzinie przeszlo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Kicikici

Radiation to promieniowanie i dobrze to nazwałaś. A ci ludzie co mieli MRI głowy i żle się czuli, to na pewno mieli z kontrastem, a na kontrast niektórzy tak właśnie reagują.

Odnosnie kofeiny przy nerwicy, to nie powinno sie pic kawy, coli i napoji energetycznych. Czlowiek w nerwicy jest nadpobudliwy, a wiec po co jeszcze do tego dodatkowa kofeina, tauryna, cukier. Od ptasik mleczek moglas dostac rozbudzenia, bo to sam cukier, a jak wczesniej napisalem, cukier dodaje energii.

Dobrze postapilas oddychajac gleboko i starajac sie zrelaksowac, niekoniecznie dobrze zrobilas zwymiotowujac, ale to oczywiscie na pewno nie zaszkodzilo, a w Twoim przypadku wrecz pomoglo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam wszystkich mam taki problem i nie bardzo wiem co mi jest , mianowicie chodzi mi o bóle zębów od lipca zmagam się z tą dolegliwością i nie wiem już co jest przyczyną , oczywiście chodzę do dentysty dwa już wyrwałam 5 zaleczyłam w tym jednego kanałowo wydałam kupę pieniędzy ale po leczeniu miałam miesiąc spokoju, kupiłam taką super pastę i wierzyłam że mi pomoże pewnego dnia obudziłam się z bólem zęba i teraz to nawet ten kanałowy mnie boli, kurcze nie wiem co jet albo zdaje mi się że mnie boli już sama nie wiem chyba tak panicznie boję się kolejnego bólu że oszalałam na tym punkcie , nie wiem ale cały czas chodzę oglądam zęby mimo że dentysta powiedział że mam tylko jednego do leczenia a mnie drażnią wszystkie nawet zdrowe , może mi podpowiecie co to może być , jest jeszcze jeden czynnik dostałam mieszkanie i na tym mieszkaniu moja córka miała bardzo poważny wypadek przecięte ścięgna ,ja widziałam jak segment spada na nią, sama się przecięłam w szpitalu było ok jeśli chodzi o zeby nic nie nie bolało ale po powrocie ten koszmar się zaczął i trwa do dziś nie wiem co jest wiem że kobieta zmarła w tym mieszkaniu za czym my się wprowadziliśmy , odkąd tu mieszkam prześladuje mnie pech albo sobie to wmówiłam po tym jak dowiedziałam się o tej pani , a przez te pieprzone zęby straciłam pracę , myślicie że zmiana wystroju mieszkania wszystkiego planuję kupić nową wersalkę meble i dywan całkowicie zmienić wszystko , pomoże mi to zabije złe wspomnienia nie mogę zapomnieć o wypadku córki a jeszcze te zęby pamiętam jak mnie nie bolały a problemy wydawały się duże ale to było nic w porównaniu z tym obiecałam sobie jak te zęby mnie przestaną boleć to będę cieszyć się każdym dniem , dodam że jestem bardzo nerwowa pomóżcie bo raczej nie sądzę że to może być wina zębów kurcze dentysta powiedział że ludzie mają 10 razy gorsze odemnie i zyją ja nie mam takich złych ale budzę się z bólem już przed zaśnięciem zastanawiam się czy nie będą mnie boleć po wstaniu rano czy to może być na podłożu psychiczny błagam o pomoc jakieś rady bo już nie wiem co robić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam dawno mnie tutaj nie było.

 

Otóż mam problem od paru dni zaczynam robic znowu luźne stolce moze nie za kazdym razem ale sa nawet do 3 razy na dzien. I sa one jakby owlekone cos w rodzaju paki lekko zoltej nie wiem co sie dzieje :( do tego mam lekkie nudnosci nie caly dzien. Boje sie :( nie wiem co myslec moze by ktos doradzil?? Zet vi gdzies jestes??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ola198618, wydaje mi się, że bóle mgą mieć podłoże psychiczne, ale może warto porozmawiać z psychologiem, może problem tkwi głębiej, jest bardziej złożny, a bóle zębów mogą być tego objawem. u mnie każdy taki niewyjaśniony ból wiąże się z problemami, zazwyczaj nie rozwiązanymi, głęboko we mnie. Trzymaj się!!

 

-- 12 wrz 2011, 21:33 --

 

perla86, czy nie stwierdzono u Ciebie zespołu jelita drażliwego? takie stolce niestety w tym zespole się zdażają. Może w ostatnich dniach zjadłaś coś, co nie jest przez Ciebie tolerowane i do tego stres. Czy miałaś robione kiedyś testy na nietolerancje pokarmowe?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Imbir wlasnie nie pamietam zebym jadla a czy zespol stwierdzili hmm jakbys cofnal sie do ktorejs tam strony 200 cos poczytal jak to sie u mnie zaczelo moze bys wiedzial ale jesli chodzi o ten zespol to mowil mi kiedys lekarz ale zalatwialam sie od stycznia normalnie z jakimis malymi przerwami ale skad takiej papki zoltego stolca tego sie boje wlasnie. A jak bylam mala to miala zespol zlego wchlaniania jelito cienkie nie wchlanialo mi wszystkiego mleka nie pilam itp ale wyszlam z tego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

perla86, mam zdjagnozowany ZDJ od 10 lat, też mi się zdażały takie epizody, lekarz twierdził, że to normalne przy zespole, może się pjawiać, do tego miałam wieczne nudności i bóle jelit. Mnie pomogła dieta, którą ustalił mi dietetyk po wykonaniu testów na nietolerancje pokarmowe, od kiedy wykluczyłam z diety wszystkie "złe dla mnie" produkty, nie mam już tego problemu, zazwyczaj jak nie dpilnuję i zjem coś czego nie mogę to mam podobny problem jak Ty teraz. Tylko, że ja wiem, że u mnie jest za to dpwiedzialny ZDJ na 100%

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×