Byłem u chirurga. Znajomy naszej rodziny , babcie wyciągnął gdy były już jedną nogą w trumnie , drugiej babci przedłużył życie o rok. Mama załatwiła mi wizytę , ucieszyłem się strasznie po poznałem go parę lat temu i wydaje mi się , że jest to prawdziwy lekarz z powołania , a nie żaden konował.
Wszedłem do jego gabinetu (najpierw czekałem dwie i pół godziny w kolejce). Powiedział , że zrobi ze mną wywiad lekarski. Rozgadałem się , trwało to blisko 15 minut , doktor westchnął i powiedział " Panie Piotrku , niestety - Panu jest potrzebny psychiatra , a nie chirurg"
Potem poprosiłem go tylko aby sprawdził mi na łokciu taką bułkę (robi się gdy napinam rękę) , nawet mnie nie dotknął i od razu walnął "to mięsień , a Pan pewnie myślał , że węzeł chłonny"
Aż głupio było mi się przyznać , że na prawdę tak myślę...
Dodał tylko , że gdybym miał jakieś raczysko , to po 9 miesiącach każdy lekarz na pewno by rozpoznał , że coś ze mną nie tak.
Trochę mnie ta wizyta uspokoiła , jestem ciekaw na jak długo...