Skocz do zawartości
Nerwica.com

rzucam studia, nie daje rady psychicznie


zapominalska

Rekomendowane odpowiedzi

Ale ja boję się brac lekarstwa, boję się tego, że wtedy to już w ogóle będę wyglądała jak jakaś upośledzona, że wszyscy będą to widzieć, boję się tych skutków ubocznych, wiem, że znów będę zapominać kiedy je biorę, boję się, że znowu nic te lekarstwa nie będą pomagać. Nie umiem zapisać się do psychiatry.

 

Wiem, że te moje objawy są niepokojące, mnie też to bardzo martwi, ale czy nie ma jakieś pomocy dla mnie bez lekarstw?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak to nie, to przecież będzie po mnie widać, że wyglądam jak jakaś naćpana. Po lekarstwach takich ludzie niektórzy zachowują się jeszcze gorzej niż przed, wtedy to dopiero mogą stac się warzywem, a ja nie chcę by po mnie było na zewnątrz widać, że coś jest nie tak, wystarczy, że ja sama to czuje w środku. Nie przezyłabym, gdybym jakoś dziwnie się zachowywała po lekarstwach i ludzie by to widzieli po mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie brałam nigdy takich lekarstw więc przepraszam jeżeli się wymądrzam, ale raczej lekarstwa są po to żeby pomagać a nie szkodzić:). Jeżeli znasz kogoś kto stał się po lekarstwach warzywem, to może po prostu miał je źle dobrane i mimo objawów niepożądanych nie zgłosił się do lekarza?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sama nie wiem jak to jest, tylko boje się o siebie, że biorąc lekarstwa dopiero nie będę wiedziała co się ze mną dzieje. Nie wiem co mam robić, dzisiaj byłam z tatą na zakupach, nie wiedziałam nic, co wybrać, co się opłaca, patrzyłam się dookoła i nie widziałam niczego, jeden wielki mętlik, wszystko mi się mieniło w oczach, czytając nawet to co mam na kartce nie umiałam tego znaleźć, patrzyłam nerwowo na półki i niczego nie widziałam. Wiem, że chcę np. makaron i stoję cały czas przed półkami i nie widzę tego którego chcę a jeśli już zobaczę to nie umiem zdecydować który i to tak idiotycznie wygląda, stoję nad jakimś produktem i oglądam go z każdej strony, nie umiem zdecydować który biorę, o wszystko pytam tatę w sklepie. A jeszcze sie boję, że ktoś mi coś powie głupiego, że stoję i nie umiem się zdecydować. Myślałam, że dzisiaj będzie lepiej, że będę wiedziała co się dzieje w tym sklepie a ja kompletnie nie umiem się skupić, widzę wszystko ale żadnych szczegółów, na niczym nie umiem skupić uwagi. To jest straszne, czytam kartkę z listą, nie umiem wyobrazić sobie gdzie to może być w sklepie, a jak już to znajdę to nie umiem zdecydować co biorę, sprawdzam czy to się opłaca i nie umiem się doliczyć, co chwilę się wyłączam. A jeszcze do tego boję się, że kogoś zobaczę w sklepie i nie będę umiała nic mu odpowiedzieć. A przy kasie to już w ogóle koszmar, nerwowo zakupy wykładam na taśmę, nie umiem przy tym pomyśleć, że rzeczy takie same koło siebie, tylko wszystko tak po głupiemu robię, a potem nie wyrabiam, przy wkładaniu zakupów do koszyka, bo wszystko chce jakoś ładnie poukładać i kończy się tym, że wszystko mi wypada, wylatuje, rwę jakieś reklamówki, bo się spieszę. Jakbym miała jeszcze za te zakupy płacić to już w ogóle bym tego nie umiała połączyć wszystkiego. Nawet pakując zakupy do samochodu zastanawiam się tyle czasu nad wszystkim, a z drugiej strony chcę się spieszyć, bo nie chcę nikogo spotkać i tak to wychodzi, że najpierw schowam coś do jednej torby, a potem wykładam, bo jednak źle coś zrobiłam. Nie myślę o niczym jak coś włożyć, jak zrobić by było miejsce na coś, tylko na chama wszystko pcham i nawet jak widzę, że się nie mieści to ja dalej tak robię. Ze wszystkim mam problem. Zauważyłam, że nawet jak jestem w sklepie to nie umiem obliczyć jaki produkt się opłaca i po głupiemu biorę później co popadnie, nie myśląc o tym czy to drogie czy nie. Jeśli bym miała sama płacić za zakupy to bym pobrała rzeczy takie, ze potem przy kasie bałabym się, że mi pieniędzy nie starczy, nie umiem tego obliczyć w sklepie ile za zakupy zapłacę mniej więcej, żeby być pewna, że starczy mi pieniędzy. Wracając do domu nie pamiętam zupełnie co kupiłam. Zaglądając na te rzeczy przez moment wiem, a potem znów zapominam. Chcę sobie wymyślić co zrobić jutro na obiad, nie umiem pomyśleć co kupiłam i co mogłabym z tego zrobić. Zjadłam coś, czuję że jestem głodna jeszcze, a nie umiem sobie przypomnieć co jadłam. Nad każdą czynnością stoję i się gapię na to, a nie umiem nic zrobić. Nie rozumiem niczego co się dzieje wokół mnie. Patrzę się na ludzi, budynki a wszystko mi się mieni, nie umiem skupić uwagi na pojedyńczych rzeczach tylko widze wszystko na raz. Nie wiem co ja mam robić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zapominalska, cześć. Z zaniepokojeniem przeczytałem Twoje komentarze i przyznaję, że przeżywam podobny dramat. Zasadniczo jedyna różnica polega na tym, że nie zmagam się z tym od zawsze, a pojawiło się jakieś 5 lat temu i metodycznie przybiera na sile. Stan ten swoje apogeum osiągnął po dotkliwym urazie głowy sprzed roku i obecnie nawet nie potrafię określić czy to jeszcze psychika, czy już jakaś impotencja umysłowa. Temat wątku dotyczy studiów, więc na początek może podzielę się z Tobą moją przygodą z edukacją wyższą- bez obaw, to krótka historia...

Wczoraj wyznaczyłem sobie termin, w którym wreszcie wyznam rodzicom, że po raz trzeci z kolei zawaliłem studia. Padło na dziś i nie ma w tym nic dziwnego, w końcu od 3 miesięcy odkładam tę rewelację na kolejny dzień. Prawdę mówiąc mogłem to zrobić jeszcze w ubiegłym roku, bo po krótkim rozpoznaniu nowego kierunku dość szybko doszedłem do wniosku, że moja "kariera" (tym razem) pedagoga będzie musiała ustąpić równie wybitnemu zawodowi- w każdym razie innemu- i czas zmienić swój profil nauczania. Sęk w tym, że moi rodzice tracą już cierpliwość, w końcu mam 21/22 lata i nie potrafię sobie nawet zorganizować życia, a co dopiero o nie zawalczyć. Niestety niezadowolenie i rozczarowanie studiami to tylko sztampowy zarys tego, co tak naprawdę stoi za tym "odkładaniem" nauki. W rzeczywistości napotykam na te same bariery co Ty. Bariery te skutecznie utrudniają/uniemożliwiają załapanie zdrowego kontaktu na studiach. A tam gdzie nie wykazujesz się aktywnością, zostawiasz pole do domysłów. Ja na przykład zasłyszałem od "kolegów z roku", że jestem ćpunem i alkoholikiem. Nawet wykładowcy niejednokrotnie mnie ponaglali, tekstami "osoba tak inteligentna nie powinna się tak zachowywać". Innym razem jeden z doktorów kazał zostać po zajęciach po czym wyznał, abym więcej nie przychodził na zajęcia w TAKIM stanie. Szanowny Pan nie wiedział, że ówczesna dyspozycja wyrażała mój stan ducha i nie miała nic wspólnego (jeszcze) z działaniem jakiś zamulaczy. Wziąłem jednak do siebie jego uwagę i zgodnie z prośbą, to były moje ostatnie ćwiczenia...

Kolejne podejścia, już w nowym środowisku, wyglądały podobnie. Tym razem posiłkowałem się środkami farmakologicznymi. Wcale mi nie pomagały, ale stanowiły znakomity pretekst do niewybrednych zachowań- oficjalnie zażywałem na ból głowy, ale przynajmniej wszyscy wiedzieli, że mam po prostu zły dzień i nic poza tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam Cię, ale w ogóle nie rozumiem co napisałeś. Nie zauważyłam w Twojej wypowiedzi niczego podobnego do moich objawów.

 

Wie ktoś może, czy ćwiczenia na wyobraźnię, czytanie różnych artykułów może tutaj coś pomóc? Bo ja sie łapię na tym, że nie umiem się wysłowić nigdy i powiedzieć komuś tego, czego chcę. Dzisiaj ciężko mi było dogadać się w przychodni, ledwo ledwo mi się udało i ogólnie czytając jakieś opowiadanie, nie umiem skrócić tego tylko jeszcze wydłużam to niż skracam.

Zauważyłam, że mam wielki problem z wyobraźnią, myślicie, że takie ćwiczenia mogą coś mi pomóc na to?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sama nie wiem jak to jest, tylko boje się o siebie, że biorąc lekarstwa dopiero nie będę wiedziała co się ze mną dzieje.

 

Dlatego właśnie piszę że lekarstwa są po to żeby leczyć, a nie szkodzić:)

 

A jeszcze sie boję, że ktoś mi coś powie głupiego, że stoję i nie umiem się zdecydować.

 

A ktoś Ci już coś takiego powiedział?

 

Myślałam, że dzisiaj będzie lepiej, że będę wiedziała co się dzieje w tym sklepie a ja kompletnie nie umiem się skupić, widzę wszystko ale żadnych szczegółów, na niczym nie umiem skupić uwagi.

 

Samo nie przejdzie, musisz działać. Na początku pewnie będzie Ci potrzebna czyjaś pomoc. Tylko że jeżeli ktoś Ci będzie mówił, jak sobie radzić z Twoimi problemami, a Ty będziesz to zapominała, to może Ci być ciężko. Dlatego myślę, że warto zaryzykować te lekarstwa. Ale to Twoja decyzja:).

 

A przy kasie to już w ogóle koszmar, nerwowo zakupy wykładam na taśmę, nie umiem przy tym pomyśleć, że rzeczy takie same koło siebie, tylko wszystko tak po głupiemu robię, a potem nie wyrabiam, przy wkładaniu zakupów do koszyka, bo wszystko chce jakoś ładnie poukładać i kończy się tym, że wszystko mi wypada, wylatuje, rwę jakieś reklamówki, bo się spieszę. Jakbym miała jeszcze za te zakupy płacić to już w ogóle bym tego nie umiała połączyć wszystkiego. Nawet pakując zakupy do samochodu zastanawiam się tyle czasu nad wszystkim, a z drugiej strony chcę się spieszyć, bo nie chcę nikogo spotkać i tak to wychodzi, że najpierw schowam coś do jednej torby, a potem wykładam, bo jednak źle coś zrobiłam. Nie myślę o niczym jak coś włożyć, jak zrobić by było miejsce na coś, tylko na chama wszystko pcham i nawet jak widzę, że się nie mieści to ja dalej tak robię. Ze wszystkim mam problem. Zauważyłam, że nawet jak jestem w sklepie to nie umiem obliczyć jaki produkt się opłaca i po głupiemu biorę później co popadnie, nie myśląc o tym czy to drogie czy nie. Jeśli bym miała sama płacić za zakupy to bym pobrała rzeczy takie, ze potem przy kasie bałabym się, że mi pieniędzy nie starczy, nie umiem tego obliczyć w sklepie ile za zakupy zapłacę mniej więcej, żeby być pewna, że starczy mi pieniędzy. Wracając do domu nie pamiętam zupełnie co kupiłam. Zaglądając na te rzeczy przez moment wiem, a potem znów zapominam. Chcę sobie wymyślić co zrobić jutro na obiad, nie umiem pomyśleć co kupiłam i co mogłabym z tego zrobić. Zjadłam coś, czuję że jestem głodna jeszcze, a nie umiem sobie przypomnieć co jadłam. Nad każdą czynnością stoję i się gapię na to, a nie umiem nic zrobić. Nie rozumiem niczego co się dzieje wokół mnie. Patrzę się na ludzi, budynki a wszystko mi się mieni, nie umiem skupić uwagi na pojedyńczych rzeczach tylko widze wszystko na raz.

 

Mi się wydaje że bardzo zwracasz uwagę na szczegóły. A takich szczegółów jest koło nas mnóstwo, i ciężko żeby mózg o nich wszystkich myślał i jeszcze skupiał się na tym, co się robi. Rzeczywiście to mogą być początki psychozy. Ale z tego się wychodzi, więc nie poddawaj się czasem:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale to jak mam się nie poddawać, co mam robić? Czytałam, że na psychozę bierze się leki, które uzależniają. Nie chcę być jak narkoman. Czemu uważacie, że akurat to mam, dlaczego, z jakiej przyczyny aż taka poważna choroba mi dolega...

Rodzice mówią mi, że nie potrafią mi pomóc, że to ja sama muszę sobie pomóc.

Ale ja kompletnie nie wiem jak to mogę zrobić.

Gdy patrzę w lustro mam wrażenie, że mam takie przyćpane oczy, boję się swojego wyglądu, mam cały czas wystraszoną, smutną twarz. Nie umiem tego zmienić. Wyszłabym na dwór, ale te oczy, boję się, że inni też to zauważą.

Coraz częściej gdy coś mówię, to po każdym wyrazie się zatrzymuję, zapominam wyrazy. Dzisiaj nawet z dzieckiem 6 letnim nie umiałam rozmawiać- sąsiad do nas przyszedł. Takie małe dziecko, a mnie we wszystkim poprawiało, bo ja nazywałam wyrazy inaczej niż się nazywają. Albo zamiast powiedzieć coś w skrócie, to ja na około mówię i on się patrzył na mnie dziwnie, bo mnie nie rozumiał. Nawet gdy patrzę na dzieci, swojego psa to mnie to wszystko przeraża. Patrzę na coś jak w obrazek, a tego dokładnie nie widzę, mam takie dziwne uczucie w oczach, taka nieprzytomna jestem ciągle. Nie reaguje na nic, coś się dzieje w domu, a do mnie dopiero po chwili dochodzi, że powinnam coś zrobić w tej sytuacji, takie późne kontaktowanie. Czy bez lekarstw nie ma szansy, by mi się poprawiło ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz tak sobie mysle ze to naprawde wyglada na splycenie afektu, ciezka anhedonie..Nie wiem moze jakies zaburzenia schizoidalne/schizotypowe moze rzeczwyiscie objawy negatywne schizofrenii...

 

Nie oszukujmy sie takie cos leczy sie najtrudniej...o wiele trudniej niz depresje czy lęki...ale mozna pomoc i takim osobom..Musisz koniecznie przedstawic to wszystko psychiatrom...koniecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zapominalska, nie bój się tak tych leków, to nie XX wiek, a nikt cię nie będzie zmuszał do ich brania. Nie będziesz "narkomanem" tylko będziesz normalniej funkcjonować. Zasadniczo leki mają za zadanie przywrócić równowagę, która już była zaburzona. Na forum cię nie zdiagnozujemy, wybierz się po diagnozę do lekarza, możesz mu powiedzieć o twoich obawach, jak ci przypisze jakieś leki (o ile przypisze), to możesz o nich wcześniej poczytać pogadać na forum z różnymi osobami które też je biorą. Nie martw się aż tak, to nie koniec świata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zapominalska, cześć. Schizofrenia to "królewska choroba". Dlatego się tak mówi, bo nie została do tej pory jeszcze zrozumiana. To nie jest jakiś banał, to zagadka dla filozofów, teologów czy psychiatrów. Nie bój się tego.

 

Masz poczucie, że życie jest dziwne? Podejrzewam, że możesz mieć, to występuje wtedy gdy myślisz za dużo. Prawdopodobnie twój intelekt nie jest spłycony, on jest przeciążony. Obejrzyj sobie jakieś obrazy surrealistów i powiedz, czy coś takiego by powstało gdyby nie ten świat pełen zawirowań, którego doświadczasz. Dali był chory na schizofrenię, a nawet kolumny głośnikowe (na które poluję) się nazywają jego imieniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie strasz mnie, ja nie chcę byc taka całe życie, chcę umieć być samodzielna, by mi się polepszyło, przynajmniej trochę.

 

Jeśli by to była schizofrenia, to to jest choroba uleczalna. Miałam kiedyś jedne zajęcia na studiach z osobą która się wyleczyła. Miałam też okazję rozmawiać z panem chorym na schizofrenię w autobusie. Gdyby mi nie powiedział, że choruje i bierze leki to w ogóle bym się nie zorientowała! To była normalna, spójna, całkowicie zrozumiała rozmowa.

 

-- 25 lip 2013, 00:21 --

 

Mam nadzieję, że dałam ci nadzieję:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Pójdę jutro na tą terapię i zobaczymy co powie mi terapeuta. Może jakoś to przeżyje.

Chciałabym, ale nawet to nie daje mi nadziei, bo wydaje mi się, że ja jestem zupełnie innym przypadkiem niż inni. Ktoś może być chory, ale radzić sobie, być samodzielny, nie potrzebujący pomocy od innych, a ja jestem uzależniona od rodziców. I z tym mam problem. Wiem, że sama nic nie zrobię.

 

Jeszcze mój brat chory, no ku*wa. Jak patrzę na niego to tym bardziej się wściekam, że czemu 2 osoby w domu chore. Gorzej być nie mogło.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po prostu idź do lekarza. Im szybciej pójdziesz, tym (prawdopodobnie) szybciej wyjdziesz z tego stanu. I tak, jak mówisz, potrzebujesz pomocy, nie możesz się skupić, Twoja twarz źle wygląda itd. Jeśli nie będziesz się leczyć, będziesz się tak dalej czuć. Jeśli będziesz - dajesz sobie SZANSĘ. Zawsze możesz odstawić leki. Spróbuj.

 

Neuroleptyki nie uzależniają, a psychoza to nie od razu schizofrenia :) Dla mnie to początki psychozy, ale nie jestem lekarzem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem po wizycie. Psycholog poleciła mi terapię grupową, w której 4 osoby są teraz i ona to prowadzi z jakąś jeszcze terapeutką. Powiedziała mi, że to powinno być bardziej skuteczne niż raz w tyg. wizyta nawet jeśli by to była długoterminowa.

Tylko, że do mnie w przyszłym tyg. mają dzwonić z długoterminowej terapii, bo ma być na sierpień wolne miejsce i ja już sama nie wiem, co by było lepsze. Miałam wielki problem z dojazdem, czułam się taka nieprzytomna. Wracałam na piechotę stamtąd, bo nie umiałam sobie ułożyć w głowie jaki bilet kupić i kiedy wsiąść do autobusu, poszłam na ślepo, niby to moje miasto, a myślałam, że się zgubię. Wszędzie ludzie, bałam się im w oczy spojrzeć, wydaje mi się, że i tak wszyscy się patrzyli na mnie. Gdy czekałam na przystanku czułam się strasznie. Bałam się, że kogoś spotkam i nie będę umiała mu nic powiedzieć.

Jutro mam jechać na wizytę jeszcze do psycholog i ma mi powiedzieć jakie zasady są na tej terapii, a od poniedziałku mogłabym zacząć i to ma trwać 3 miesiące do max pół roku można przedłużyć. Tylko ja nic prawie nie pamiętam z tej wizyty, nie umiałam sobie przypomnieć tego co ona mówiła. Gdy wracałam, czułam się tak strasznie, bałam się zjeść, miałam wrażenie, że zaraz kogoś spotkam znajomego i zabraknie mi słów.

Boję się, że znów pochodzę parę razy i ucieknę jak najdalej stamtąd. Boję się tego, że znów nie będę rozumieć tego co oni tam mówią. Będę miała problem z wyszykowaniem się, z dojazdem, ze wszystkim. A jeśli bym miałą tam iść to jutro bym musiała znów iść po skierowanie do ogólnego i znowu bedzie wstyd, że na odzial leczenia nerwic potrzebuje. Znow sobie nie poradze w rejestracji i zrobie z siebie idiotke.

Jakbym przynajmniej nie miała problemu z dojazdem, z wyszykowaniem się, a jak mam jeździć jak mam taki wielki problem. W domu nic nie robię, nawet jedzenia sobie zrobic nie umiem, jem to co mama zrobi. Gdy jestem w miescie to nawet do sklepu nie umiem wejść, bo znów bede stala i sie zastanawiala nad wszystkim. Ludzie sie na mnie dziwnie patrzyli, w sumie sie nie dziwie jak mam takie oczy wystraszone bardzo i robie dziwne miny. Tutaj terapia, mają dzwonić do mnie z tamtej długotrminowej, a jeszcze jestem zapisana, na 2 terapie na wszelki wypadek, ktore są we wrzesniu i pazdzierniku i ja juz sama nie wiem. Chcialabym wszystko na raz, nie umiem wybrac, bo nie wiem co by bylo najlepsze. Jeden wielki mętlik w glowie. A jak bede jezdzic codziennie na terapie to co ja komus powiem, jak kogos spotkam znajomego, ze gdzie jade. Tego boje sie najbardziej, ze mnie zatka i jakies bzdury bede mowic. Bezradna jestem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bezradna jestem.

 

Nie jesteś bezradna i pierwsze co powinnaś zrobić to przestać sobie to powtarzać. Jak coś takiego sobie mówisz to mózg się do tego dostosowuje. Poza tym jest coś takiego jak utrzymywanie swojej samooceny. Chodzi o to, że ludzi podświadomie dążą do tego żeby utrzymać swoją samoocenę (nawet jak mają niską!). A to po to, żeby mogli mieć świadomość, że myślą racjonalnie, a nie że się mylą. Zacznij sobie powtarzać coś miłego, a nie że jesteś bezradna i nic nie umiesz. Starasz się coś zrobić, więc należy Ci się:)!

 

Tylko, że do mnie w przyszłym tyg. mają dzwonić z długoterminowej terapii, bo ma być na sierpień wolne miejsce i ja już sama nie wiem, co by było lepsze.

 

Trudno żebyś wiedziała skoro jeszcze nigdy nie spróbowałaś i nie wiesz jak to wygląda. Ale terapia grupowa zaczyna się wcześniej niż indywidualna więc masz szansę trochę na nią pochodzić i zobaczyć jak to jest:) A poza tym u mnie było tak, że mimo, że była terapia grupowa, to jeszcze raz w tygodniu były spotkania indywidualne. Może u Ciebie też tak będzie? Wtedy zobaczysz, co Ci bardziej odpowiada.

 

Znow sobie nie poradze w rejestracji i zrobie z siebie idiotke.

Jakbym przynajmniej nie miała problemu z dojazdem, z wyszykowaniem się, a jak mam jeździć jak mam taki wielki problem. W domu nic nie robię, nawet jedzenia sobie zrobic nie umiem, jem to co mama zrobi. Gdy jestem w miescie to nawet do sklepu nie umiem wejść, bo znów bede stala i sie zastanawiala nad wszystkim. Ludzie sie na mnie dziwnie patrzyli, w sumie sie nie dziwie jak mam takie oczy wystraszone bardzo i robie dziwne miny.

 

Tu przeczytaj sobie jeszcze raz co Ci napisałam a propos bycia bezradnym:)

 

Tutaj terapia, mają dzwonić do mnie z tamtej długotrminowej, a jeszcze jestem zapisana, na 2 terapie na wszelki wypadek, ktore są we wrzesniu i pazdzierniku i ja juz sama nie wiem.

 

A co miałoby się zdarzyć?

 

-- 26 lip 2013, 09:44 --

 

Przepraszam jeżeli moje wypowiedzi brzmią jakbym gadała z Tobą jak z idiotką, nie mam takiego celu i wcale Cię za takąnie uważam! Po prostu chcę Cię zachęcić do tego żebyś się zastanowiła nad pewnymi rzeczami:).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam dzisiaj u tej psycholog jeszcze raz i po skierowanie. I mam od poniedziałku zacząć, tylko ja teraz patrzę, że mam włosy koszmarne, ubrań nie mam, a nie potrafię wybrać się i i coś kupić, bo niby mam w domu ubrania ale to takie co nie pasuja chyba do mojego wieku. A ja tak chodzę, bo nie umiem nic zmienić, wracam do domu to nie mam poczucia czasu, mam problem ze sprawdzeniem sobie rozkładu jazdy, 100 razy analizuje, gapię się na rozkład a i tak do głowy nic nie wchodzi, patrzę na rozkład to zapominam która godzina, potem sprawdzę na telefon i się gapię na niego tyle czasu i takie sprawdzanie autobusu jest dla mnie jakie ciężkie. Mam np. jedną parę rybaczek w których chodzę i codziennie sprawdzam czy sie nadają, czy nie są brudne i tak myślę jak ja to zaplanuje jak będą brudne, kiedy ten czas znaleźć by wyschły, jak to wykonać, patrzę na bluzki i nie wiem co z nimi zrobić, wszystko kładę na jedno miejsce.

Dzisiaj gdy przyszłam do domu to gdy chciałam wyjść z psem na spacer to zobaczyłam, że stoi na dworze sąsiad i ja 100 razy się zastanawiałam, czy ja mu dzisiaj dzień dobry mówiłam i czy powinnam powiedzieć. Pies piszczał, prosił mnie a ja nie umiałam wyjść z nim z domu, najpierw miałam z nim nie iść, a potem jednak wybrałam się, ale tak się szykowałam strasznie długo i bałam się tego, bo nie wiedziałam jak zareagować jak wyjdę na podwórko. Mam tak, że zobaczę jakąś osobę i jestem w takim szoku, że nie wiem czy jej powiedzieć dzień dobry, czy ja ją znam czy nie, czy ją lubię i chcę zagadać, nic nie wiem, jestem w takim szoku wtedy.

Dzisiaj gdy jechałam tam i wracałam, tak mnie przerażał każdy odgłos, nie wiedzialam co robic, wszystkiego sie boje, najchetniej bym uciekla ale nie wiem dokąd.

W pon. mam zacząć i mam miec wizyte u lekarza jeszcze tam i ja nie wiem co on mi powie, czy go zrozumiem, czy nie zrobie czegos glupiego. Bedzie chcial mi przepisac leki, a ja nie bede wiedziala czy chce czy nie. Bo przecież miałam lekarstwa i nie bylo zadnego efektu. A nawet jak bede je brac to znow bede miala problem z tym, ze nie pamietam czy bralam czy nie.

Coraz wiekszy mam problem z pamięcią, ze skupieniem się nawet w najprostszych czynnościach.

Nie umiem sobie ułożyć w głowie niczego, tego żeby coś sobie zrobić do jedzenia, a wczesniej kupic te rzeczy, skąd pieniądze wziąć jak ja oddałam kartę rodzicom bo boję się, że mi ukradną a ja nie bede wiedziala co zrobic w tej sytuacji.

Wiem, że powinnam wmawiac sobie, ze sobie poradze, ze jestem zaradna. Sprobuje tylko ze wtedy gdy jestem bardzo taka nieprzytomna to nie umiem sobie przypomniec tych slow.

Zauwazylam, ze ja nawet w mysli mowie wyraz zatrzymuje sie i nie wiem co dalej. I nawet w mysli przekrecam wyrazy, mowie na cos inaczej niż się nazywa.

Jak mam wierzyc w to, że będzie dobrze, jak jest coraz gorzej, ktoś mi coś opowiada, a ja kompletnie tego nie pamiętam, dopiero jak ktoś powie mi, że tak bylo to pojawia mi sie cos takiego, że tak bylo.

Jestem dorosla a zachowuje sie jak sierota jakaś. Nie poradzę sobie bez rodziców, bo ja ani zarabiac nie umiem pieniedzy, ani uczyc sie, ani pomyslec co chce zjesc i zrobic sobie, ani kupic czegos, ani nic zalatwic.

Patrzę na jakiś przedmiot i myślę jak sie popsuje to co ja zrobię i nic nie przychodzi do głowy. Pomyślę stanie się coś psu, rodzicom co ja zrobię, nie mam pojęcia, pomyślę kartę ktoś mi ukradnie co ja zrobię nic nie wiem. I o czym pomyślę to nie mam pojecia co zrobic, tylko mysle caly czas i nic nie przychodzi do glowy.

Jak sobie cos zaplanuje to jest dobrze, ale tylko jak jakis jeden szczegół sie zmieni to wtedy ja kompletnie nie wiem co robic.

Boję się, że nie wytrwam na tej terapii, bo nie bede umiala sie wyszykowac, zjesc jedzenia tam, zrobic sobie wczesniej, dojechac, bo caly czas mam problem z ta pamiecia, ze nad czyms sie zastanawiam, chce do czegos dojsc, przypomniec sobie o ktorej skonczylam terapie i kiedy mam miec busa, a nie potrafie myslec o tym, bo pomysle ze skonczylam o tej godzinie ale juz jak mysle o tym ile do autobusu mam to juz tego policzyc nie umiem bo zapominam jaka liczba byla przedtem. I tak wszystko musze od poczatku liczyc, bo w glowie wszystko mi sie miesza.

Przyszlam do domu to nic nie robilam, chcialam na cos wpasc ale nie umialam, wszystko mnie przeraza w domu, bo patrzac na cos nie wiem co w tym miejscu jest i za kazdym razem musze sprawdzac otwierajac i wtedy jestem w szoku ze tam takie rzeczy i zapamietuje co gdzie jest i tak w kolko. Chce sie w cos ubrac a zapominam jakie mam ubrania, chce cos zrobic a zapominam jak to wykonac po kolei, bo sie zatrzymuje przed kazdym etapem czynnosci, bo sie wylaczam.

Mam taki chaos w glowie, ze nie umiem sobie ulozyc co sie dzialo na tych wizytach, co sie dzialo jak jechalam wracalam tylko pamietam to, ze nie wiedzialam co sie dzieje. Zapominam co jadlam, kiedy sie mylam, patrzac na przedmioty zapominam do czego sluza jak sie to robi.

Najgorszy jest ten moj wytrzeszcz oczu, wygladam jak wariatka i czuje sie tak, nie umiem na kogos spojrzec i wszystko zobaczyc, tylko gapie sie na ludzi jak w obraz jakis, bo inaczej nic nie widze. Wszystko mi sie miesza, nic nie umiem zaplanowac.

Jestem taka zla na siebie, ze nie radze sobie ze soba, nie umiem sie zajac, bo caly czas mysle po glupiemu, ja w ogole nie mysle. Mama mi wszystko tlumaczy, bo widzi ze wszystko inaczej rozumiem. A ja sie zloszcze, ze ona wie, mysli logicznie, tata tez, a ja sie boje wszystkiego i nie potrafie myslec logicznie. Przezywam cos, a pozniej nic z tego nie pamietam, tylko pamietam jeden wielki lek.

Mowie o czyms, żalę się, a potem nic z tego nie pamietam. Zapominam o czym byla jakas rozmowa przed chwilą, wszystko mi wylatuje z glowy. Nie wiem jak ja wytrwam ta terapie i czy ja cos zrozumiem z niej, czy nie bede wiedziala co sie dzieje jak zwykle. Ehh swiat idzie do przodu a ja stoje w miejscu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że powinnam wmawiac sobie, ze sobie poradze, ze jestem zaradna. Sprobuje tylko ze wtedy gdy jestem bardzo taka nieprzytomna to nie umiem sobie przypomniec tych slow.

 

Napisz je sobie na kartce i powieś w kilku miejscach w które często patrzysz:)

 

Jak mam wierzyc w to, że będzie dobrze, jak jest coraz gorzej, ktoś mi coś opowiada, a ja kompletnie tego nie pamiętam, dopiero jak ktoś powie mi, że tak bylo to pojawia mi sie cos takiego, że tak bylo.

 

Na razie jest gorzej bo jeszcze nie zaczęłaś się leczyć na poważnie, więc dlaczego miałoby być lepiej? Tak jak pisałam, samo się nie zrobi.

 

Nie poradzę sobie bez rodziców, bo ja ani zarabiac nie umiem pieniedzy, ani uczyc sie, ani pomyslec co chce zjesc i zrobic sobie, ani kupic czegos, ani nic zalatwic.

 

Nie prorokuj, nie znasz przyszłości:)

 

Mam taki chaos w glowie, ze nie umiem sobie ulozyc co sie dzialo na tych wizytach, co sie dzialo jak jechalam wracalam tylko pamietam to, ze nie wiedzialam co sie dzieje.

 

Zapisuj to sobie, to na prawdę pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zapominalska widzę w Tobie wiele wspólnych cech ze mną.

 

Jednak widzę też, że Ci tutaj bardzo dobrze podpowiadają. Ja też ostatnio wszystkiego zapominam, zostawiam gdzieś, nie mogę się skupić. Więc witam w klubie. Ostatnio wiecznie szukam kluczyków od auta. I panikuję , że zatrzasnąłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ty przynajmniej autem jeździsz, a ja jak jeździłam to przed wyjazdem każdym nie umiem ułożyć sobie w głowie czy wszystko a aucie jest, przygotować go, a gdy jeździłam to gdyby ktoś by mi jakoś samochód uszkodził to ja bym nie wiedziała co robić. Najgorsze właśnie jest to, że jak coś się dzieje to ja zupełnie nie wiem co robić. Ukradliby mi kartę do bankomatu, nie mam pojęcia jak zareagować, dlatego teraz nawet nie noszę jej ze sobą, coś by się komuś bliskiemu stało, tez bym nie umiała nic zrobić, w domu by jakiś pożar był, a ja bym stała i tylko panikowała. Nie potrafię sobie ułożyć co trzeba by było zrobić w jakieś sytuacji i to mnie przeraża.

Dzisiaj znów żaliłam się rodzicom i znów powiedzieli mi, że nie potrafia mi pomóc, że ja sama muszę. Myślę nawet psychiatryku, ale nawet tam nie wyobrażam sobie być, bo boję się, że ktoś mnie skrzywdzi, zgwałci, a ja nie będę umiała zareagować. Cały czas się boję, że jadąc autobusem nawet mając bilety to boję się, że mnie złapią i nie będę umiała zareagować. Boję się, że ktos mnie oszuka, bo ja nie umiem liczyc w mysli, np. reszty w sklepie. Boję się, że gdy stanie się komuś bliskiemu to ja nawet nie będę wiedziała co robić, jak te sprawy załatwic, nic.

Dniami nic nie robię, łażę tylko po domu, gapię się jak w obraz na sąsiadów zza okna, jednocześnie bojąc się, że oni to zobaczą.

W domu źle, bo sobie nie radzę sama ze sobą, jak pomyślę o psychiatryku to też źle, bo oni mnie tam skrzywdzą, a i tak będę musiałą kiedyś stamtąd wrócić i tego nie zniosę, wszystko będa wiedzieć, gdzie byłam.

Dzisiaj chciałam zrobic sobie śniadanie i nie umiałam wybrać, patrzyłam sie na produkty i nic mi nie przychodziło. Otwierałam kilka razy lodówkę i nic. Tak się denerwowałam tym, chciałabym wszystko na co popatrzę, nawet jesli to zupelnie nie pasuje. Nie myślę, czy mam na to ochotę, czy to pasuje do tego tylko biorę to na co spojrzę. Wszystko bezmyślnie robię, takie mam ruchy, że nie trafiam w miejsca jak coś odkładam tylko zawsze w coś uderzę. A jeszcze taka nieprzytomność w oczach jest najgorsza. Siedząc w domu tak się czuje otępiała, że nic nie zauważam, nie reaguje na nic. No nic nie rozumiem. Patrzę się z przerażeniem na zegarek i się dziwię, że tak szybko ten czas mija a ja stoję w miejscu. Przeraża mnie każdy odgłos, a najbardziej mój wygląd, moje oczy. Gdy patrzę na coś, to widzę wszystko i nic, tak mi się mieni w oczach, że nie widzę ostrości, nie umiem skupić uwagi na jakieś rzeczy. Patrzę się z przerażeniem na wszystko, na rodziców nawet i się dziwie, że oni tak wyglądają, nie umiem im się przypatrzyć dokładnie.

Siedzę w domu, nie mam kontaktu z nikim już, nawet nie umiem się zebrać, by wyjść z psem na spacer, a jak nawet to najpierw decyduje, ze idę, potem że nie i tak się kłócę sama ze sobą i rozmyslam duzo czasu.

Coraz bardziej zapominam jak się nazywają różne przedmioty, zawsze chcę powiedziec inaczej niż te słowo się nazywa i wtedy się zatrzymuje i nic nie mówię. Jak to idiotycznie wygląda. Te zapominanie jest straszne. Dzisiaj chciałam babkę i murzynka zrobić i czytając przepis nie rozumiałam co czytam. Wszystko robiłam bezmyślnie i zastanawialam sie nad kazdym krokiem tyle czasu gapiąc sie na to i tak jakby modląc do tego (tak to wygląda). Jak wyszło, ale i tak niedobre to było. Gdy zrobiłam nie umiałam sobie ułożyć w głowie z jakich produktów korzystałam, zeby na przyszlosc wiedziec. Wszystko mi wylatuje. Nie umiem się wysłowić rozmawiając nawet z rodzicami czy z psem. Gadam jakies bzdury, nie na temat i zamiast powiedziec coś w skrócie to ja mówię na około i się zatrzymuję co chwilę i ktoś mi musi slowa podpowiadac. Nie umiem sie wybrac do sklepu na zakupy, by zdecydowac czy potrzebuje jakies ubranie, zaplanowac sobie jedzenia, porobić coś. Patrzac na jakis przedmiot, nie umiem sobie ulozyc co bym zrobila gdyby np. cos sie zepsulo. W myśli nie umiem nic prostego obliczyć, bo zapominam co przed sekundą pomyslalam. Ta pamięć, pamięć i jeszcze raz pamięć! I brak pewności tego co sobie pomyślę.

Patrząc sie na cos, juz od razu wyobrazam sobie, ze w koncu mi sie to skonczy i nie bede wiedziala co zrobic, nie bede umiala kupic tego sobie. Wszystko robię, bo tak byc powinno a niczego nie rozumiem z tego. Nie umiem pogodzić tej terapi z fryzjerem, z wyszykowaniem ubran sobie, z biletami, z dojazdami. Nawet przez moment nie umiem o czymś pomyslec, nad czyms sie zastanowic i byc tego pewna, tylko mysle o czyms a za sekunde zapominam wyniku i od poczatku sie zastanawiam. Nie wiem co tu robic, to wszystki jest takie ciężkie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zapominalska widzę w Tobie wiele wspólnych cech ze mną.

 

Jednak widzę też, że Ci tutaj bardzo dobrze podpowiadają. Ja też ostatnio wszystkiego zapominam, zostawiam gdzieś, nie mogę się skupić. Więc witam w klubie. Ostatnio wiecznie szukam kluczyków od auta. I panikuję , że zatrzasnąłem.

Ja też wiecznie szukam kluczy do auta ,domu czy je zamknelam

 

Zapominalska masz objawy nn ,zobacz że bardzo powtarzasz się w swoich wypowiedziach i,widać że bardzo Cię to męczy ale jak zaczniesz leczenie to przyjdzie dzień że uwierzysz siebie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×