Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak jesteście postrzegani przez innych?


Gość kafka

Rekomendowane odpowiedzi

czesto slyszalem, ze wygladam jak zlodziej/psychopata/morderca

o ironioooo

a ludzie postrzegaja mnie w skrajnie rozny, czesto sprzeczny sposob. Wspolny mianownik jest jeden "ten gosc sie wyroznia", "specyficzny", "ekscentryk" etc etc. Nie jestem w stanie ukryc sie w tlumie :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak jestem postrzegana? Nie wiem, w pracy z pewnością jestem blondyną, która pomyliła piętra albo idiotką, która myśli, że oszuka naturę. Niedawno też dowiedziałam się, że jestem socjopatyczna, aspołeczna i "parzę", cokolwiek by to nie znaczyło i czegokolwiek by nie dotyczyło (ach, jak ja bym chciała mieć emocje i umysł socjopaty :105: ). Wczoraj po raz nie wiem który w życiu usłyszałam, że jestem piękna, ale zbrzydł mi się już ten tekst i z biegu tracę szacunek do ludzi, którzy go wypowiadają. Generalnie jestem chyba postrzegana jako taka malutka, słodziutka i śliczna maskotka, którą można bawić się do woli, bo po to są maskotki. Niewiele osób zdecydowało się nie zwracać uwagi na powyższe cechy fizyczne i mnie poznać bliżej i bardzo mnie cenią i szanują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie uważają mnie za osobę silną i zrównoważoną, wiele razy słyszałam, że moja ambicja i silna wola im imponuje. A ja.. Mi ciężko w to uwierzyc czasami, bo przecież boję się tak wielu rzeczy, wszystko kosztuje mnie tyle nerwów. Tyle, że nigdy nikomu nie mówię o moich problemach, dla każdego mam dobre słowo, może dlatego ludzie sądzą, że wszystko ze mną super. Bo tak kreuję moje zycie. Że wszystko jest ok. A gdyby było to co bym tu robiła ? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego, co pamiętam inni ludzie mówili mi, że jestem bezpośrednia, inteligentna, szczera i tajemnicza. Z wad - arogancka, oderwana od rzeczywistości (nigdy nie wiedziałam co się dzieje, chociażby na uczelni, bo i niewiele mnie to interesowało ;)). Czasami słyszę, że jestem odważna, ale tak naprawdę boję się bardzo wielu rzeczy (ktoś wyżej też o tym pisał, mam tak samo).

 

Ogółem, biorąc pod uwagę te wszystkie cechy, sama siebie tak nie widzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mysle, ze pozytywnie ale jest to osad powierzchowny. W srodowiskach w ktorych przebywam czesciej jestem lubiana (dokladnie tak - ogolnie, bez wgladu w szczegoly, na podstawie "wektorowej" obserwacji: dlugosc, zwrot, kierunek, punkt zaczepienia).

Nie wiem czy ktokolwiek z otaczajacych mnie ludzi zna mnie na tyle, by adekwatnie opiniowac.

Zwykle zachowuje dystans. Nie znamy sie zbyt blisko i nie mamy jakichs bardziej osobistych kontaktow (mam na mysli zazylosc).

Ja sie nie odkrywam ani nikt nie zadaje sobie trudu by mnie poznac.

Jedyna osoba ktora znala mnie naprawde (bo tego chciala, bo do tego dazyla nie zwazajac na moje zwyczajowe uniki i zaciaganie zaslony dymnej) odeszla dawno temu. Potem nie bylo juz nikogo, komu by sie chcialo - ani kogos, przed kim nie odczuwalabym potrzeby owego dystansu. Cos w rodzaju mechanizmu obronnego - trudno mi dzis powiedziec, skad sie wzial, z jakiego punktu w przeszlosci.

I dlatego moze, ze zaznalam owej ludzkiej bliskosci - czasami mi jej brakuje. Ow brak to na zasadzie czegos utraconego bezpowrotnie a nie czegos, co moze sie zdarzyc (przez wiele lat sie nie zdarzylo, otaczali mnie ludzie przed ktorymi otworzyc sie znaczylo wydac na siebie wyrok. Probowalam raz zaryzykowac i nie bylo to latwe - ale pomyslalam ze moze trzeba samemu cos zrobic, jakos zapoczatkowac to otwarcie. Nie oplacilo sie to eufemizm.

Osoby, ktore znaja mnie od dziecinstwa - tez nie wiedza, kim naprawde jestem. Maja swoja opinie z ktora nie zawsze sie zgadzam ale niech im bedzie, z bledu ich nie wyprowadzam.

Zabrzmi to smutnie - ale moje wlasne dzieci chyba tez mnie nie znaja...

Kazdy ma na moj temat wlasne zdanie i ja zostawiam ich z tym zdaniem. Nie probuje korygowac. Nie wiem, dlaczego. Nie lubie udowadniac ze jestem lub nie jestem wielbladem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość SmutnaTęcza

Jeśli chodziło o moich byłych znajomych, nigdy nie byli w stanie zrozumieć, dlaczego nie chcę ich zaprosić do siebie do domu. I nie dziwię im się. A z drugiej strony, co miałam im powiedzieć? "Mój ojciec pije i pewnie będzie się awanturował, ale to nic, przyjdźcie". :? Za bardzo się bałam ich zaprosić. Smuciłam się o jednocześnie wściekałam, gdy uświadamiałam sobie, co mogłoby się stać. Przecież ojciec nie potrafiłby się zachować, nawet gdyby wiedział, że mają do mnie przyjść znajomi. Zawsze wymyślałam jakąś idiotyczną wymówkę. No ale było mi głupio tak cały czas do nich przychodzić, a nie odwdzięczać się tym samym.

Ludzie też nigdy nie wiedzieli, dlaczego nie piję. I nigdy się nie dowiedzą. "Nie piję, bo nie chcę." - tak zawsze odpowiadam. Niech sobie myślą, co chcą i traktują jak dziwadło. Ja po prostu nie potrafię inaczej. Nie potrafię się zmusić do wypicia choć kropli alkoholu. Nie znoszę, gdy ktoś mnie do tego zmusza, a gdy odmawiam, podśmiewa się pod nosem. ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet jakbym wiedział jak mnie postrzegają, to pewnie nie uczyniłbym z tego większego pożytku. Kolejne dane do obróbki w mózgu, które przyjmą taki wygląd jaki im nadam. Nie powiem, fajnie być lubianym, ale jak znowu rezygnować z bycia sobą to ciężko powiedzieć czy się opłaca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiele razy uslyszalam od roznych osob tekst w stylu 'jestes najwiekszym nieogarem jakiego znam' i cos w tym musi byc bo sama nie poznalam wiekszego :P czasem nawet staram sie zamaskowac glupote i niedojrzalosc ale i tak predzej czy pozniej inni to zauwazja... WIEC TROCHE CIEZKO :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiele razy uslyszalam od roznych osob tekst w stylu 'jestes najwiekszym nieogarem jakiego znam' i cos w tym musi byc bo sama nie poznalam wiekszego :P czasem nawet staram sie zamaskowac glupote i niedojrzalosc ale i tak predzej czy pozniej inni to zauwazja... WIEC TROCHE CIEZKO :D

Kwestia nie w tym, co inni mowia - tylko w tym, co Ty slyszysz. I jak na to reagujesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiele razy uslyszalam od roznych osob tekst w stylu 'jestes najwiekszym nieogarem jakiego znam' i cos w tym musi byc bo sama nie poznalam wiekszego :P czasem nawet staram sie zamaskowac glupote i niedojrzalosc ale i tak predzej czy pozniej inni to zauwazja... WIEC TROCHE CIEZKO :D

Kwestia nie w tym, co inni mowia - tylko w tym, co Ty slyszysz. I jak na to reagujesz.

no moze. chociaz nie wiem. jak powinnam zareagowac kiedy sama czuje ze maja racje [z tym nieogarem]?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie ludzie postrzegają różnie. Takie mam wrażenie ale niektórzy z którymi miałem okazję rozmawiać potwierdzają moje przypuszczenia. Najczęściej jestem postrzegany jako uparta osoba, która jest trochę samolubna i ma silny/zawzięty charakter więc tez pewnie trochę jako chama 8)

Najlepsze jest to, że w takich kwestiach jak 'zwariowanie i rozrywkowość" jedni uważają mnie za osobę bardzo spokojną, nawet za pewnego rodzaju przykład, a inni za kompletną przeciwność czyli osobę bardzo zwariowaną, rozrywkową, często nawet za ćpającego, pijącego kobieciarza. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie jeśli chodzi o postrzeganie mnie jest tyle opcji ile ludzi w moim otoczeniu. Moja rodzina postrzega mnie zawsze jako nieudacznika i żebym się nie wychylał i nie próbował lepiej żyć bo tylko się rozczaruję na tym. Z kolei mój kuzyn uważa mnie za osobę która może wiele osiągnąć pod warunkiem podejmowania odpowiednich i trafnych decyzji z czym sam musze sie przyznać kuleję. A dla przyjaciół z kolei jestem wzorem człowieka który się nie poddaje i w końcu wychodzi na swoje( chociaż w tym przypadku chyba nie są ze mną do końca szczerzy). A ja z kolei jestem człowiekiem który niewiele lepiej jest w stanie podciągnąć swoje życie bo przez czynniki zewnętrzne i wewnętrzne nie ma za dużego pola manewru:).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×