Witajcie, zaglądam na to forum od dawna, ale dopiero teraz odważyłam się coś napisać. Wcześniej wydawało mi się, że może dam sobie radę sama, ale już nie mogę. Znowu siedzę, trzęsę się i boli mnie brzuch, mimo że oni są setki kilometrów ode mnie. Wystarczył jeden telefon...
Mam 23 lata i pochodzę z patologicznej rodziny. Nie utrzymuję kontaktu z matką, która opuściła nas, gdy miałam 10 lat. Mam młodszego brata, który nienawidzi mnie i wini za wszystkie niepowodzenia w swoim życiu, pomimo iż oboje przeszliśmy przez piekło wmawia mi, że ja miałam lekko (brat uważa, że zawsze byłam lepiej traktowana, faworyzowana), obraża mnie. Ostatnio posunął się tak daleko,że zerwałam z nim kontakt. I wtedy znów pojawił się ojciec, jako mediator. Ojciec, który przez lata pił, zastraszał, poniżał, obwiniał za wszystko, obarczał odpowiedzialnością nie do udźwignięcia dla dziecka, bił, wypominał każdą złotówkę, żądał całkowitego podporządkowania, nie okazywał uczuć, a nasze wyśmiewał. Na podobnego człowieka wyrósł mój dziś 19-letni brat, z którym nie chcę już miec nic wspólnego. Tymczasem ojciec do mnie wydzwania, mam z nim rozmawiać we wtorek i już się boję, już jestem ogarnięta paniką, bo znam jego triki i sztuczki. Wiem, jak znów będzie chciał we mnie wzbudzić poczucie winy, "pogodzić" z bratem, czyli w praktyce mam brata przeprosić za to, ze mnie zwyzywał od najgorszych i oczernił. Boję się, że znowu dam się zastraszyć, bo on mnie obezwładnia nawet przez telefon. Już od samego jego głosu mam gęsią skórkę. Wyprowadziłam się z domu zaraz po maturze, mieszkam zagranicą, utrzymuję się od tego czasu sama, jestem w szczęsliwym związku, ledwie rok temu udało mi się zażegnać problemy ze zdrowiem, które wynikły z potężnego stresu (oczywiście odpowiedzialna była za to moja przeklęta rodzinka). Problemy były tak poważne, że spędziłam ponad tydzień na wydziale neurologii z powodu drgawek, odrętwienia i paraliżu rąk. Boję się, ze wszystko zacznie się znowu. Nie chcę ich w moim życiu, naprawdę, ale nie wiem, czy mam siłę na konsekwencje takiej decyzji. Wiem, że oczernią mnie z bratem tak, że nie będę mogła się pokazać w rodzinnej miejscowości. Boję się, że ojciec ze złości zniszczy moje rzeczy, które mam do odebrania z domu w Polsce (jest mściwy i agresywny) a zabrać je mogę dopiero na wiosnę. Boję się, bo nie mam na tym świecie nikogo, żadnej innej rodziny, tylko brata, ojca i matkę, której nic nie obchodzę. Ale życ tak dłużej nie mogę, oni mnie wykończą, potrafią to nawet z daleka. Nie wiem, co robić... Proszę niech wypowie się ktoś, kto przeszedł przez coś takiego i potrafi dziś normalnie żyć. Potrzebuję wsparcia, bo oszaleję. Dziękuję wam z góry.