Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak jesteście postrzegani przez innych?


Gość kafka

Rekomendowane odpowiedzi

Ja jestem postrzegany jako stary kawaler, dziwak, odludek i nieudacznik.

bzdury gadasz :roll:

nie bzdury a święta prawda choć dla własnego dobrostanu psychicznego powinienem mieć ich wszystkich w dupie. :mrgreen:

 

-- 28 cze 2014, 21:19 --

 

Inga_beta, na wsiach i nie tylko obrabianie dupy innym to niemal obowiązek a im prymitywniejszy typ tym bardziej musi skrytykować aby inny nawet przy jego często mocno nieciekawym życiu blado wypadł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm,ciekawe zagadnienie,zbyt szerokie by ocenić je "jednorazowo",więc zacznę może od postrzegania siebie,przez siebie samego D:

Zwykle tego nie widać,jednak jestem wobec siebie cholernie samokrytyczny,surowy,wręcz czasem się gnoje jak mało kto.

 

Pozostałe 2 grupy,z którymi "spędzam" dużo czasu (czy raczej - muszę go spędzać),współpracownicy i rodzina.

Jeśli chodzi o tych pierwszych,sam do końca nie wiem,zapewne nie skaczą z radości na mój widok,ale też nie srają ogniem i rzucają zgniłymi rybami,mógłbym określić to jako neutralność,może z "lekką" sympatią...ogólnie nie jest źle,oczywiście też zależy kto dokładnie,ale pindolić to,bez dywagacji

Rodzina - druga grupa,tu szczerze powiem...nie mam pojęcia,jednak śmiem twierdzić że raczej za leniwego śmiecia,nołlajfa,czasem kogoś "wartościowego",zależy jak im odyebie i w którą stronę wiater powieje,jednak przez te lata,odnoszę wrażenie,że jednak ich postrzeganie mnie jest negatywne,może nie aż tak do cna,ale w sporym stopniu.

 

Przejmowanie się opiniami innych...skłamałbym,gdybym powiedział że mam całkowicie wyjebane - okłamał i siebie i innych,każdego z nas,opinie wyrażane na nasz temat jakoś poruszają,jednych mniej,drugich bardziej,to już zależy od indywidualnych,nazwijmy to "skłonności" psychicznych.

Co do mnie,bardzoo różnie,z jednej strony - obojętne,spływa po mnie jak po kaczce,co czasem niektórzy pindolą,czasem zaś w 2 stronę - nadwrażliwość która czasem nie daje żyć, i idiotyczna logika - 1 osoba która może mnie gnoić to ja sam.

 

 

Ostatnia kwestia - znajomi czy osoby obce,tych pierwszych w sumie jak na lekarstwo,ale z tego co widziałem to zwykle pozytywne postrzeganie,co do randomów,tego nawet i najstarsi górole i indiańce nie wiedzą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozostałe 2 grupy,z którymi "spędzam" dużo czasu (czy raczej - muszę go spędzać),współpracownicy i rodzina.

Jeśli chodzi o tych pierwszych,sam do końca nie wiem,zapewne nie skaczą z radości na mój widok,ale też nie srają ogniem i rzucają zgniłymi rybami,mógłbym określić to jako neutralność,może z "lekką" sympatią

Ja też podobno wzbudzam sympatię bo jestem łagodny w obyciu, miły itd. no ale też uważany jestem za wyjątkowo nieżyciowego choć rzadko mi to ktoś powie w oczy ale wiem że tak myślą.

A rodzina przynajmniej ta najbliższa patrzy na mnie z przesadnym wyrozumieniem, moja nieudaczność życiowa to wg nich główn8e skutek pecha połączonego z trudną sytuacją w kraju, często wręcz drażni mnie to że nie potrafią spojrzeć prawdzie w oczy że ich syn to leń bez ambicji i aspołeczny nieudacznik.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie najbliższa rodzina postrzega chyba albo pozytywnie albo neutralnie. Analizując rozumem, jest to mocno nieadekwatne postrzeganie i taka osoba jak ja powinna być nawet przez najbliższą rodzinę postrzegana jak beznadziejny śmieć.

Dalsza rodzina postrzega mnie nijak, bo prawie nic o mnie nie wiedzą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewńie trochę dziwadlo, bo nie jestem mega rozrywkowa i imprezowa. Wsród ludzi generalnie lubię przebywać, ale raczej obserwować, męczą mnie gaduły, sama jestem malomowna. Niestety nie mam do końca wywalone co inni o mnie mówią, choć juz nie przejmuje sie tym, kiedyś bardzo mnie bolało, jak ktoś mnie skrytykował.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moja nieudaczność życiowa to wg nich główn8e skutek pecha połączonego z trudną sytuacją w kraju, często wręcz drażni mnie to że nie potrafią spojrzeć prawdzie w oczy że ich syn to leń bez ambicji i aspołeczny nieudacznik.

U mnie rodzice mają odmienne zdanie odnośnie przyczyn mojej nieżyciowości. Ojciec uważa, że to wina matki, bo mnie rozpieściła; a matka uważa, że taka moja natura + częściowo wina rówieśników, bo mi dokuczali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, wiem że mojej matce pewne osoby z rodziny wypominają a nawet od ojca z 2-3 razy słyszałem że jest nadopiekuńcza i przez to ma takie niezaradne dzieci, ale do niej to nie trafia bo uważa że im więcej dla, za nas robi tym lepiej. Jak chodziłem kiedyś na terapię to nawet psycholog mi mówiła że moja matka powinna iść na terapię bo przez swoją skrajną nadopiekuńczość nas krzywdzi. No ale ona zawsze się obroni że ma nie pijące i o dobrym sercu dzieci mimo że chyba widzi że odstajemy sporo od innych osób w tym wieku i boli ją to że nie mamy rodzin, normalnej pracy, partnerek i wszystkiego innego co mają zwykle przeciętni 30- parolatkowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, nie chce mi sie wierzyć ze przez nadopiekuńczość matki jesteś taki niezaradny. Moja mama tez była nadopiekuńcza, a mam robotę, męża, dzieci nie,ale to na własne życzenie.

Bo jesteś kobietą, moja siostra jako jedyna z rodziny wyrosła na tzw normalną, a ja z bratem daleko od tego odstajemy.

Oczywiście moja sytuacja życiowa to głównie moja wina, lenistwo, brak ambicji, tchórzostwo, różne lęki sprawiły że nic w tym życiu wg standardów większości nie osiągnąłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie najbliższa rodzina postrzega chyba albo pozytywnie albo neutralnie. Analizując rozumem, jest to mocno nieadekwatne postrzeganie i taka osoba jak ja powinna być nawet przez najbliższą rodzinę postrzegana jak beznadziejny śmieć.

Dalsza rodzina postrzega mnie nijak, bo prawie nic o mnie nie wiedzą.

 

 

To,ze dalsza rodzina nic o Tobie nie wie, nie znaczy ze nijak Cię postrzega. Właśnie wtedy, kiedy niewiele ludzie wiedza o innym, zrobią z niego idiotę, wariata, debila do kwadratu

 

-- 03 lip 2014, 19:43 --

 

Taka fantastyczna natura Polaka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To,ze dalsza rodzina nic o Tobie nie wie, nie znaczy ze nijak Cię postrzega. Właśnie wtedy, kiedy niewiele ludzie wiedza o innym, zrobią z niego idiotę, wariata, debila do kwadratu

Nie wiem, czy dalsza rodzina w ogóle się mną w jakiś sposób interesuje, a nawet jeśli i tak mnie postrzegają, no to przynajmniej postrzegają mnie prawie adekwatnie do tego, jaki jestem.

 

-- 04 lip 2014, 12:55:04 --

 

carlosbueno, nie chce mi sie wierzyć ze przez nadopiekuńczość matki jesteś taki niezaradny. Moja mama tez była nadopiekuńcza, a mam robotę, męża, dzieci nie,ale to na własne życzenie.

Moim zdaniem do niezaradności może przyczynić się wychowanie, temperament, własne poglądy na życie/nastawienie do życia, charakter, niektóre lęki.

A skrajna niezaradność ma miejsce, gdy wszystkie te czynniki "są ustawione" na tryb sprzyjający niezaradności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość SmutnaTęcza

W ogóle nie jestem postrzegana, bo nikt mnie nie zauważa, nigdzie. Mam jedną, może dwie-trzy osoby (łącznie z mamą), z którymi mogę nawiązać "dłuższą" rozmowę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O mnie wszyscy myślą że jestem szalona, odważna, otwarta a w głębi duszy boję się prawie wszystkiego.

Heh skąd ja to znam wobec ludzi jestem otwarty i skory do rozmów(czasem też zdarza się niezręczna sytuacja) jednak zawsze kiedy jestem sam popadam w zły nastrój i zaczynam myśleć o wszystkim co mnie tak trapi przez całe życie. A że ostatnio wszyscy się ode mnie notorycznie odwracają mam tak pół dnia i weekendy tylko wolne od tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie tak jak Semir przy innych jestem otwarta. Jeśli dopada mnie lęk przeważnie wycofuje się z jakimś pretekstem i uciekam. Tylko moi przyjaciele wiedzą co się dzieje. Moje lęki głównie opierają się na wyjściach do kościoła, supermarketu czy przed snem - gdzie w tych wypadkach jestem najczęściej sama, nikt mnie nie zna. Pamiętam kiedyś dopadł mnie lęk na wykładzie więc wyszłam pod pretekstem tego że otrzymałam ważnego sms i muszę wyjść. Nie potrafię powiedzieć prawdy bo boję się reakcji i opinii ludzi.

Jeśli ktoś zaprasza mnie na koncert na którym wiem że będzie mi źle (dużo ludzi, zamknięte pomieszczenie) to odmawiam i wymyślam jakiś realistyczny powód.

Dobra mina do złej gry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A o mnie: ambitna, pewna siebie, otwarta, komunikatywna, 'ciebie się nie da nie lubić'... A w rzeczywistości trzese sie przed wyjściem do pracy, przed wyjściem na uczelnię, przed nowymi ludźmi, czasami przed rozmową z ludźmi których przecież znam... Mam wrażenie że mam sto twarzy, każdy odbiera mnie inaczej a nikt nie wie do końca jak jest naprawdę.

 

-- 06 lip 2014, 20:10 --

 

A o mnie: ambitna, pewna siebie, otwarta, komunikatywna, 'ciebie się nie da nie lubić'... A w rzeczywistości trzese sie przed wyjściem do pracy, przed wyjściem na uczelnię, przed nowymi ludźmi, czasami przed rozmową z ludźmi których przecież znam... Mam wrażenie że mam sto twarzy, każdy odbiera mnie inaczej a nikt nie wie do końca jak jest naprawdę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przez innych jestem postrzegany jako osoba dziwna, smutna, zamknięta w sobie, nieśmiała, nudna. Wiele razy słyszałem, że jestem jakiś inny niż wszyscy, niepowtarzalny i ciężko mnie rozgryźć. Jednocześnie słyszałem również czasami opinie, że wyglądam groźnie. Aha i przypomniało mi się jeszcze, że bardzo często ludzie pytali się mnie czy coś brałem, podobno wyglądam i zachowuję się jakbym był naćpany. Odnoszę wrażenie, że ludzie już po pierwszym rzucie oka nie chcą mieć ze mną nic do czynienia. W czasie rozmowy z obcymi osobami odnoszę wrażenie, że ich peszę oraz czują się bardzo niekomfortowo, tak to ujmę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

beast6, z tym strachem przed ludźmi, np. Wyjściem do lekarza itp to tez tak mam :oops:

 

 

Mnie trochę pomogła praca, bo muszę być z ludźmi i nie moge pokazać, że się stresuje... Ale ostatnio mój stres jest dostrzegalny dla innych, często słyszę 'znowu się pani denerwuje'...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze zagląda i nie piszę do samej siebie ;) Mnie ludzie od zawsze postrzegali jako skrytą, zamkniętą w sobie i spokojną osobę. W szkole podstawowej miałam jedną bliską koleżankę, w gimnazjum dwie i w liceum też dwie. Cała reszta omija mnie szerokim łukiem. Kiedy "moich dziewczyn" nie było w szkole zawsze byłam skazana na samotność. To była męczarnia, cały dzień nie miałam do kogo się odezwać :( Jestem taka, że nie lubię się narzucać, a już zwłaszcza jak czuję, że inni nie mają ochoty na moje towarzystwo. W pracy z początku też za mną nie przepadano- jedynie dziewczyna z którą z racji stanowiska musiałam się od razu zaznajomić- polubiła mnie. Całej reszcie zajęło to o wiele więcej czasu. Pozory mylą- miały mnie za zupełnie kogoś innego. Kiedy po 1,5 roku przy którejś zaczęłam przeklinać z nerwów to była w szoku, że ja w ogóle takie słowa znam.

 

-- 07 lip 2014, 10:26 --

 

Przez innych jestem postrzegany jako osoba dziwna, smutna, zamknięta w sobie, nieśmiała, nudna. Wiele razy słyszałem, że jestem jakiś inny niż wszyscy, niepowtarzalny i ciężko mnie rozgryźć. Jednocześnie słyszałem również czasami opinie, że wyglądam groźnie. Aha i przypomniało mi się jeszcze, że bardzo często ludzie pytali się mnie czy coś brałem, podobno wyglądam i zachowuję się jakbym był naćpany. Odnoszę wrażenie, że ludzie już po pierwszym rzucie oka nie chcą mieć ze mną nic do czynienia. W czasie rozmowy z obcymi osobami odnoszę wrażenie, że ich peszę oraz czują się bardzo niekomfortowo, tak to ujmę.

O tak właśnie ja też podobno mam taki wyraz twarzy, że lepiej nie podchodzić! W pracy ciągle słyszę "Co Pani taka smutna? Proszę się uśmiechnąć!" albo "Czemu Pani jest taka zła? Nie lubi Pani swojej pracy?"- mnie to oczywiście tak denerwuje, że gotuję się w środku. Raz nawet usłyszałam tekst, że chyba faceta nie mam dlatego tak wrednie się zachowuję. Najgorsze jest to, że nie potrafię się z tego śmiać!

Ludzie baaardzo często oceniają po pozorach :/

 

P.S Przepraszam, że umieściłam dwa posty jeden pod drugim...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×