Skocz do zawartości
Nerwica.com

Związek z alkoholikiem


lunna

Rekomendowane odpowiedzi

Wiem...no ale co poradzę, ze wolę zimnych facetów niż słodkie "mordoklejki"...;/
Przypomnij sobie, jakie przez niego miałaś doły, to przejdzie ta chętka na zimnego drania. Podejrzewam, ze teraz troche doszłaś do siebie, poczułas się lepiej i ciepły, bezpieczny facet zaczął byc nudny ? Jak lubisz mocne wrażenia to mozna to skanalizowac np w sportach ekstremalnych, nie pakuj sie w poronione relacje dla adrenaliny :nono:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może coś dobrego w tym wątku..mam męża niepijącego alkoholika.od 11 lat nie pije,znam go prawie 20 lat,małżeństwem jesteśmy od 7 lat.mamy dom ,dzieci,miłość.często rozmawiamy o tym jak wyglądało by życie ,gdyby pił.to nam pomaga,bo mamy aż tyle.znałam go kiedy pił ,znam go teraz.pokochałam go gdy od 3 lat nie pił.wiem,że muszę być dla niego podporą,on jest podporą dla mnie,gdyż mam nerwicę,teraz znów jestem na lekach.mamy szczęśliwe życie i tak sobie razem żyjemy....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gdyby to było takie proste -" zostaw go", "nie marnuj sobie życia", "uciekaj", "czas leczy rany", "opamiętaj się" i in. w ten deseń... podobne rady są po prostu nieskuteczne i dosłownie nie na miejscu. dlaczego? ano dlatego że tu już wystąpił syndrom współuzależnienia i rady by wybić sobie go z głowy odniosą podobny skutek jak proszenie alkoholika by nie pił.

gdyby to było tak proste na świecie nie istniałby problem współuzależnienia, dręczonych/maltretowanych kobiet.

Trwanie przy toksycznym partnerze nie jest też oznaką słabej woli, braku inteligencji, frajerstwa. To jest jak nałóg, silniejszy od człowieka - to właśnie współuzależnienie.

oczywiście sytuacja wygląda nieco inaczej w związkach w których partnerzy aktywnie pracują nad swoimi problemami - ale to inny temat.

Niestety nawet jeśli na siłę uda się zerwać toksyczny związek najczęściej ponownie nieświadomie przyciągamy do siebie delikwenta z problemami. O czym przekonujemy się zazwyczaj "po balu"...

Wiem to bo sama tego doświadczyłam. Dla mnie jedynym ratunkiem okazała się być praca nad sobą - głównie na terapii. Bardzo pomocna w zrozumieniu tego co się ze mną dzieje była również genialna książka "Kobiety które kochają za bardzo..." R.Norwood - bardzo polecam wszystkim uwikłanym w toksyczne relacje.

Tak więc droga autorko wątku nie obwiniaj się za to że nie potrafisz wybić go sobie z głowy, nie zadręczaj się tym - do niczego to Ci nie potrzebne. Zamiast tego cały wysiłek i energię włóż w pracę nad sobą. Uwierz, że wtedy ta toksyczna miłość SAMA OD CIEBIE ODPADNIE, bez walki i szarpaniny a kolejne związki będą o niebo zdrowsze.

Jeśli chcesz pogadać pisz na PW.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gdyby to było takie proste -" zostaw go", "nie marnuj sobie życia", "uciekaj", "czas leczy rany", "opamiętaj się" i in. w ten deseń... podobne rady są po prostu nieskuteczne i dosłownie nie na miejscu. dlaczego? ano dlatego że tu już wystąpił syndrom współuzależnienia i rady by wybić sobie go z głowy odniosą podobny skutek jak proszenie alkoholika by nie pił.

gdyby to było tak proste na świecie nie istniałby problem współuzależnienia, dręczonych/maltretowanych kobiet.

Trwanie przy toksycznym partnerze nie jest też oznaką słabej woli, braku inteligencji, frajerstwa. To jest jak nałóg, silniejszy od człowieka - to właśnie współuzależnienie.

oczywiście sytuacja wygląda nieco inaczej w związkach w których partnerzy aktywnie pracują nad swoimi problemami - ale to inny temat.

Niestety nawet jeśli na siłę uda się zerwać toksyczny związek najczęściej ponownie nieświadomie przyciągamy do siebie delikwenta z problemami. O czym przekonujemy się zazwyczaj "po balu"...

Wiem to bo sama tego doświadczyłam. Dla mnie jedynym ratunkiem okazała się być praca nad sobą - głównie na terapii. Bardzo pomocna w zrozumieniu tego co się ze mną dzieje była również genialna książka "Kobiety które kochają za bardzo..." R.Norwood - bardzo polecam wszystkim uwikłanym w toksyczne relacje.

Tak więc droga autorko wątku nie obwiniaj się za to że nie potrafisz wybić go sobie z głowy, nie zadręczaj się tym - do niczego to Ci nie potrzebne. Zamiast tego cały wysiłek i energię włóż w pracę nad sobą. Uwierz, że wtedy ta toksyczna miłość SAMA OD CIEBIE ODPADNIE, bez walki i szarpaniny a kolejne związki będą o niebo zdrowsze.

Jeśli chcesz pogadać pisz na PW.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja znajoma miała podobne doświadczenia odnośnie życia z alkoholikiem.

Prawda jest tak że to nie zawsze jest tak że jak jest uzależniony to uciekać.

Jeżeli Ty jesteś "przyczyną" jego picia, w Tobie upatruje swój problem bo nie ma nikogo innego na kogo mógłby zwalić swój stan to wtedy zaczyna się masakra. Albo to przetrwasz i do końca życia będziesz żyła z alkoholikiem, albo nie. Mimo wszystko z mojej perspektywy wtedy lepiej uciekać.

Ale jeżeli nie pije "przez Ciebie" i się leczy to może warto poczekać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja znajoma miała podobne doświadczenia odnośnie życia z alkoholikiem.

Prawda jest tak że to nie zawsze jest tak że jak jest uzależniony to uciekać.

Jeżeli Ty jesteś "przyczyną" jego picia, w Tobie upatruje swój problem bo nie ma nikogo innego na kogo mógłby zwalić swój stan to wtedy zaczyna się masakra. Albo to przetrwasz i do końca życia będziesz żyła z alkoholikiem, albo nie. Mimo wszystko z mojej perspektywy wtedy lepiej uciekać.

Ale jeżeli nie pije "przez Ciebie" i się leczy to może warto poczekać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli Ty jesteś "przyczyną" jego picia, w Tobie upatruje swój problem bo nie ma nikogo innego na kogo mógłby zwalić swój stan to wtedy zaczyna się masakra.

Nie wierzę w to. Alkoholik pije bez powodów. Powód do picia może sobie znaleźć zdrowy człowiek. Alkoholik napije się ze szczęścia, bo byłaś dla niego miła, albo ze złości kiedy nie będziesz. Szuka sobie wymówek. Absurdalnych zresztą.

 

 

Mimo wszystko z mojej perspektywy wtedy lepiej uciekać.

Spieprzać jak najszybciej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba najłatwiej było by uciec.Czasami jednak to nie możliwe, ja jestem w związku z alkoholikiem. Sama cierpię na depresje i inne zaburzenia. Mój chłopak pije i czasami go nie poznaje, do tego pali marichaune, Próbowałam już chyba wszystkiego, nie wiem co robić.......Sama z sobą nie potrafię sobie poradzić a co mowa z nim....Masakra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam podobnie od polltora roku jestem w zwiazku z chlopakiem ktory pije cpa no i interesuje go plec przeciwna a mnie na kazdym kroku gnoji eh mam nerwice lekowa uogulniona z obiawami somatycznymi i niewiem co robic dodam ze jest mym 1 w zyciu chlopakiem ba zareczyl sie ze mna rok temu i dopoki babka zyla kupowalam mu prezenty bylo dobrze teraz jak babki niema to napisal mi smsa ze ma na oku inna dupe podobno 18 letnia i jezdzi tam na melanze niewiem co robic bo opetal mnie dran a ja wciaz go kocham i boje sie samotnosci...:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten warsztat jest już w maju:

 

"Określenie przez kobietę, gdzie przebiegają jej granice w związku decyduje o tym, czy będzie on dla niej dobry, czy będzie dawał jej radość i szczęście i wzbogacał jej życie o nowe jakości, czy też stanie się dla niej toksyczny i wyniszczający, czy będzie prowadził do ograniczania jej rozwoju osobistego.

 

Granice zakreślają indywidualną przestrzeń każdego człowieka,

są wyznacznikami jego tożsamości. Nie zbudujemy jej,

jeśli nie odpowiemy sobie na podstawowe pytania

 

● jaki jest mój system wartości?

● co jest dla mnie w życiu najważniejsze?

● jakie są moje potrzeby?

● jakich zachowań innych ludzi wobec siebie nie toleruję?

● do czego daję sobie prawo?

 

Każdy jest odpowiedzialny za zbudowanie i konsekwentną obronę swoich granic. Jeśli kobieta, będąc w związku, tego nie robi, ryzykuje, że partner „wejdzie jej na głowę”.

W konsekwencji jej własna przestrzeń przestanie istnieć, a tym samym utraci swoją tożsamość. Stanie się ofiarą, skonsumowaną przez swojego partnera… "

 

http://www.kobieceserca.pl/Warsztat_Moje_granice_w_zwiazku_II.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×