Skocz do zawartości
Nerwica.com

Overanalyzing, overthinking- jak sobie radzić?


Gość Keji

Rekomendowane odpowiedzi

Czyli po naszemu nadmierne, natrętne wręcz, analizowanie. Sytuacji, myśli, własnych uczuć i emocji. Patrzenie na daną sprawę z każdego możliwego kąta, co doprowadza naszą energię psychiczną do poziomu poniżej zera, przysparza stresu i napięcia. Osobiście chyba właśnie to, prócz autonienawiści, doprowadza mnie do pragnienia samobójstwa, przebywanie we własnym mózgu niejednokrotnie staje się zbyt upierdliwe i męczące, zupełnie jakby na raz krzyczało pięć, dziesięć, piętnaście głów o odmiennym zdaniu, mniej bądź bardziej szkodliwym dla mnie samej. Ile godzin, dni zmarnowanych. Wszystko oczywiście na marne, gdyż cały ten proces powtarzający się nieustannie powoduje, iż emocje zostają spychane gdzieś wgłąb i w pewnym momencie już sami nie wiemy, co czujemy i myślimy naprawdę. Częsta zmiana owych zdań może doprowadzić do wrażenia jakiegoś konkretnego zaburzenia osobowości, ponadto zmęczony umysł przestaje sobie z tym czasem radzić i wprowadza odpoczynek w postaci derealizacji.

Potrafię przesiedzieć długie godziny, zastanawiając się nad najgłupszymi kwestiami: Czy ten utwór/film naprawdę mi się podoba czy nie? Czy mi w ogóle może się coś podobać? A może szukam zupełnie nie tu, gdzie trzeba? Może naprawdę lubię coś zupełnie innego? Czy to, jak się ubieram, jest zgodne z tym, jak chciałabym naprawdę? Czy to co powiedziałam przed chwilą było odpowiednie? Może nie powinnam mówić nic? A może to, a to. Potem już tylko dalej w las: wałkowanie orientacji seksualnej, podważanie każdej znajomości z ludźmi, silniejszych uczuć względem nich, sposobu życia, bycia, zachowania, poglądów, można by tak do usranej śmierci. Jedna niepewność, konflikt, rodzi pół setki następnych.

Nasuwa się pytanie: Jak zaprzestać temu i zacząć odczuwać, rozpoznawać swoje "prawdziwe emocje", jeśli w ogóle takowe istnieją...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez od dawien dawna wszystko analizowalem czy powiedzialem cos odpowiednio czy bylo dobrze cacy i wogule czlowiek zaczyna od tego sie meczyc wariowac od nadmiernej kontroli.Nie zastanawialas sie czasem ze robisz cos nie dal siebie tylko zeby inni byli zadowoleni u mnie sie chyba tak zaczelo a pozniej juz poszlo naszczescie nie mam az takich problemow jak ty opisujesz ze nie wiesz jaka muzyka ci sie podoba hmm chociaz przy kumplach boje sie pokazac co najbardziej lubie ale jak siedze sobie sam to slucham sobie czego chce

i co lubie.Analiza to nadmierna kontrola tak sie zaczyna jak czlowiek siebie nie akceptuje robi cos zeby sie komus przypodobac zawsze chcialem zeby mnie wszyscy lubieli no ale tak sie nie da stalem sie milczacym twardym hehehe jak kamien czlowiekiem przez cos takiego ;) bojacym sie pokazac kim sie jest naprawde doszlo do takiego stopnia ze sam juz nie wiem kim jestem na terapi to jest moj cel odnalezc siebie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyłącze się do zdania Siddhi - medytuj. (praktykowanie uważności)

 

A z technik poleciłbym.

 

Jak tylko zauważysz u siebie, że zaczynasz wchodzić w proces nadmiernego analizowania lub nadmiernego myślenia o czymś, zajmij się jakąś prostą, pożyteczną rzeczą i ją rób z uwagą.

 

Każdy wyraz w powyższym zdaniu jest ważny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak tylko zauważysz u siebie, że zaczynasz wchodzić w proces nadmiernego analizowania lub nadmiernego myślenia o czymś, zajmij się jakąś prostą, pożyteczną rzeczą i ją rób z uwagą.
Z mojego doświadczenia wynika, że to nie zadziała.

Kiedy w głowie jest kocioł myśli i uczuć, to zwykłe (nawet lekko) siłowe rozwiązanie nie wypali. Lepiej zwyczajnie obserwować swoje myśli. Ja to robię tak, po całym dniu czytania artykułów na necie, nauki, itp. doświadczam takiego czegoś, że myśli w kółko się pojawiają, są ciężkie i nieprzyjemne, irytujące i męczące. Po prostu należy się położyć i zwracać uwagę na momenty kiedy odpływamy. Nie należy tego blokować, usuwać, tylko obserwować. Są dwa rodzaje zamyślenia - kiedy odpływasz w myśli i nie jesteś tego świadomy, wtedy one się same napędzają w nieskończoność, a drugi typ jest wtedy, gdy spostrzegasz na początku zamyślenia, że w nie wpadłeś, wtedy obserwujesz te myśli, ale one już same się nie kręcą w kółko, po czasie znikają i umysł się czyści. To kwestia ćwiczeń, na początku możesz nawet nie zauważyć różnicy. Medytacja to technika, w której 90% to zupełna bierność, brak ingerencji w to co dzieje się w umyśle, reszta to uwaga. Im więcej bierności, a uwaga jak najmniej wymuszona tym lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siddhi, z mojego doświadczenia wynika, że medytacja jest najlepszym rozwiązaniem. :-)

Ale nie jedynym. Nie dla wszystkich od razu.

 

Stąd proponuje inną technikę, jako wybór do spróbowania. Niektórym trudno jest się zdystansować od myślenia leżąc i nic nie robiąc. Od razu ich wciąga jakaś myśl. Zanim się połapią już są dwa lata świetlne od tu i teraz.

 

Jeżeli ręce robią coś fizycznego, częściowo uwaga przykuta jest do tu i teraz. To taka kotwica. Poza tym robisz, coś pożytecznego. Łatwiej wtedy obserwować myśli. W połowie uwaga przykuta do tego, co robią rece - np. mycie podłogi, w połowie uwaga patrzy na myśli - nie łapiąc ich.

To może być alternatywa dla formalnej medytacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zwykła medytacja obwiam sie nie pomoze, bo to jest na innym poziomie problem, tu chodzi o to by oswoic sie z uczuciem niewiedzenia, przykladowo - 'nie wiem czy ten film mi sie podobal, ale zmierze sie z uczuciem tej niewiedzy'. Keji nauczyla sie, ze kazda watpliwosc musi roztrzasac, wiecj problemem jest tu ten chory stosunek do wątpliwości, tak to widzę, ten stosunek się zmieni, gdy będzie go świadomie zmieniać mierząc się z tym dyskomfortem psychicznym związanym z celowym zostawianiem swoich wątpliwości. Nie da się przejść przez życie z czystymi łapkami i bez wątpliwości. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak zaprzestać temu i zacząć odczuwać, rozpoznawać swoje "prawdziwe emocje", jeśli w ogóle takowe istnieją...?

 

To powszechny fakt, że ludzie o inteligencji powyżej przeciętnej, zakochują się tak bardzo w swoim myśleniu, że świata poza nim nie widzą. Po pewnym czasie miłość do myślenia staje się toksyczna - jasna sprawa.

 

Myślami nie dotrzesz do emocji - to dwa różne światy.

Do emocji dotrzesz przez swoje ciało.

Emocje są bardzo powiązane z ciałem, nie myślami.

 

Każdy ma swój ulubiony kanał odbierania swoich emocji, ale nigdy to nie jest kanał 'analizowania'. Bo kiedy analizujesz, zaprzęgasz do tego swój umysł. A umysł, jest jak kołowrotek - dasz mu coś, a on zacznie mielić... i uwierz mi, on może tak bez końca!

Z A wynika, B. Z B wynika C. Z C wynika D. I tak bez końca. Dlatego po prostu mówisz: STOP.

 

I wchodzi w swój kanał odbierania swoich emocji. To może być:

- słuchanie muzyki (nie analizowanie)

- granie na instrumencie

- malowanie

- rysowanie

- tańczenie

- robienie, czegoś z ciałem (sport?), bo to najlepszy kanał odbioru emocji

- a nawet robienie na drutach ;-)

 

To, co odczuwasz teraz. To, jest to. Tak ma być. To prawdziwe emocje. Czasem są tak delikatne, że ich nie zauważa się na pierwszy rzut 'odczucia'. Przyzwyczajeni jesteśmy, że prawdziwe emocje muszą być mocne, a to nie prawda.

 

Trochę jak z pogodą. Czasem, jest burza; walą pioruny, grzmi i błyska. Czasem jest tylko poranny wietrzyk. A czasem nie wieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też na co dzień zmagam się z analizowaniem dogłębnym wszystkiego co robię. Mam NN i każdą czynność analizuję, czy była wykonana dobrze, idealnie??Tak jak bym chciała?? A może coś mi przeszkodziło i nie wykonałam jakiegoś ważnego etapu?? Ponieważ moje natręctwa są szczególnie związane z dbaniem o czystość i higienę, to sprowadza się to do składania ręczników w kostkę tak, żeby żaden rożek nie dotykał szafki. Mycie laptopa w odpowiednim kierunku by nie roznosić brudu po częściach które dotykam częściej. Analizowanie czy to co kupuję na pewno nie było otwierane itd. Ostatnio niestety mam też myśli podejrzliwe. Podejrzewam wszystkich że robią mi na złość i specjalnie używają moich ręczników czy szczotki do zębów:| Pomimo, że trzymam je zamknięte w pokoju. Analizuję każdy ruch, czy na pewno wykonałam go zgodnie z własnymi wymaganiami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

desdemona89 widać bardzo silną nerwicę natręctw, szkoda, ze sie nie leczysz, oprocz tego moze ekspozycja, by pomogla z behawioralno-poznawczej? Kilkudniowa imprezka na woodstocku, mogłaby zdziałać cuda. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

desdemona89: ,,żeby żaden rożek nie dotykał szafki'' Ja też tak mam z tymi rogami-weźmy na przykład coś prostokątnego co ma cztery rogi-np. jakaś kartka leży na stole to nie znoszę jak jeden jej róg styka się z innym przedmiotem.Poprawiam to-albo w ogóle żaden róg nie może się stykać albo jak się jeden róg styka to musi też ten drugi się stykać.Jak będą się tylko trzy rogi stykać,to źle bo ten czwarty też musi.Albo jak np. ścierka jest na stole rzucona zwinięta w kulkę,wszystkie jej rogi są zwinięte a jeden odstaje i to mnie wkurza.Nie wiem co ja mam z tymi rogami.U mnie np. mógłby jakiś obraz wisieć na ścianie w miarę krzywo,ale broń Boże,żeby jeden róg stykał się z jakimś innym przedmiotem(tak jak z tą kartką).Co to za absurd??? :bezradny: Albo jak ktoś mnie dotknie przez przypadek jednym palcem w jakąś część ciała np. w lewy łokcieć to ja muszę dotknąć się w drugi łokieć.I jeszcze parę innych. Ale przynajmniej dla mnie i tak gorsze są obsesyjne myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trek: Właśnie dziś byłam u psychiatry i zaczynam wreszcie leczenie! Także może będzie lepiej:) A taka ekspozycja??Woodstock i tylu ludzi wokoło zabiłoby mnie psychicznie chyba:| Więc na razie mam zamiar leczyć się w wyciszeniu i mniejszym tłoku.

Sinner22 No powiem Ci, że rożki to tylko jeden z objawów. Ja stawiam przedmioty tak, żeby nie dotykały ścian:|Ani żadnego przedmiotu wokoło, czyli moje przedmioty muszą mieć wokoło wolną przestrzeń. Ja też w sumie. Zawsze staję w odległości od ludzi drzwi ścian itd:) A jak nie stoję wg mnie w dobrej odległości, to analizuję co mogłam dotknąć, czym się zarazić itd:| Cięzkie to, ale można w tym dojść do perfekcji... :<img src=:'>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skąd ja to znam... Analizuje dosłownie wszystko, każdy szczegół, każdą pierdołę. Wiem, ze z tego nic nie wynika, ze nie powinienem tego robic, bo nic mi to nie daje. Ale to silniejsze ode mnie i nie potrafie od tego uciec. Prosty przykład w sklepie. Stoje nad jakimś produktem i się na niego gapie myśląc co sie stanie jak go kupie, a może co się nie stanie, a co ludzie powiedzą, a czy mi się to przyda... I tak stoję...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I nakład czasu/energii/czegobądź na analizowanie przewyższa już wtedy zyski z dokonania najlepszego wyboru prawda?

 

Prawda...

 

Na uczelni teraz mam podobnie. Zamiast starać się rozmawiać z kimkolwiek to stoję, gapię się na innych, słucham i słucham... Nic od siebie. Już pomijam fakt, że zwyczajnie mam jakąś blokadę, że się nie potrafię odezwać :x

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo musiałbyś powiedzieć coś idealnie doskonałego. A to coś zawsze można nadal udoskonalać. Więc..

 

oj znam z autopsji - tyle, że u mnie z rozmyślania, projektów, etc.. z mówieniem to mi szło w życiu - bo tu się kierowałem zawsze bezpośredniością, uczuciami. A nie rozumem który by pewnie ciągle myślał i myślał. Żadna skrajność nie jest dobra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keji, wiesz kiedyś też miałem troche podobny problem ciągle się zastanawiałem czy dobrze coś powiedziałem, może lepiej było się nie odzywać, czy naprawde lubię ten film, może mi się tylko wydaje tylko u mnie było dużo słabsze. W twoim przypadku sądze że musi ci być bardzo ciężko.

 

Najlepiej to skontaktu się z psychiatrom on na pewno pomoże :D

 

Twój umysł jest przeładowany myślami i nie możesz się uspokoić. Inni dobrze doradzają z medytacją, ale wiesz spróbój czegoś prostszego:

 

1) Ja znalazłem se taki sposób, kłade się na łóżku i staram się dać przejść wszelkim myślom. Nie odpędzam ich i nie wzywam ich. Po prostu czekam cierpliwie aż sobie przejdą. Wsłuchuje się w cisze, albo szum wiatru. Kiedy umysł jest już czysty przychodzi takie miłe uczucie trochę jakbyś się obudził. Ja czasem jak przez dłuższy czas się wyciszałem odkrywwałem (dostawałem taki jakby przebłysk XD) odkrywałem co jest przyczyną moich natręctw i co powoduje ten chaos w głowie.

 

Dlatego połóż się na uszku, daj przejść wszelkim myślom. Nie odrzucaj ich, nie odpędzaj ich, nie wzywaj ich. To chwile potrwa ale jak będziesz tak je ignorować to w końcu odejdą no i umysł będzie wolny :D .

 

Jeśli myśli wróciły to znajdź trochę czasu i powtórz to :)

 

2) Skontaktu się psychiatrom my tu możemy doradzać, ale on pomoże na pewno.

 

3) Wiesz na twoim miejscu mniej więcej korzystałbym z życia. Rob co chcesz i mów co chcesz ( o ile to moralne :mrgreen: ). Sry nie wiem jak jest u ciebie :( Ale zwykle jak człowiek się na siłę przed czymś powstrzymuje, zabrania sobie to tym bardziej się stresuje. Poza tym sam zapomina kim jest i czego sam chce. Dlatego rób co chcesz nie powstrzymuj się :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×