Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

Ktoś pod powie poradzi co robić?Kilka ostatnich miesięcy to była hipomania uporządkowałem swoje życie,świat znów nabrał kolorów barw,słoneczko napędzało,napęd taki że musiałem się powstrzymywać żeby nie brać na siebie zbyt dużo obowiązków ale pracowałem funkcjonowałem jak normalny człowiek.Który musi zapierdalać realizować się na każdej płaszczyżnie i ja to czyniłem.Już byłem świadomy hipomanii ale z nie chęci do stabilizatorów nastroju,neuroleptyków chcąc nie chcąc musiałem w niej trwać.Wszystko się układało dwie prace,kobieta,szkoła,różne kursy,siłownia mimo że brałem ssri i ich uboki wkurzały to jako tako sobie radziłem.Eh. słuchawki na uszach uśmiech pozytywizm i chęć tańczenia i chodzenie w stronę słońca czysta euforia.Człowiek zadowolony pozytywny pewny siebie optymistyczny bez większych powodów ale potem już sam te powody dodawałem ogarniąjąc życie po wcześniejszej depresji.Jeszcze pamiętam wychodzenie z kolejnej a tu już następna.Ja pierdole.Przez ten cały czas brałem ssri bo jakbym odstawił znowu bym wpadł w dół ale deprecha wróciła mimo nie odstawiania go.I teraz nie wiem co robić.Nie chcę brać leków scritce na chad bo mimo stabilnego nastroju one i tak będą przeszkadzać w normalnym życiu w realizowaniu celów i nie będzie normalnie jak zdrowy.W hipomanii było bliżej normalności niż w depresji.Fajny stan bo wiele rzeczy było prostych jak drut.Idziesz robisz uda się i tak się stawało.A nawet jak się coś nie udało to bez załamania walka dalej.Już miałem nadzieję że wszystko się jakoś poukłada.Nawet nie dawałem się za bardzo rozwijać tej górce chodziłem spać jak normalny zdrowy człowiek,piłem w weekendy jak zdrowy normalny człowiek.Pilnowałem rytmów dnia diety,zrobiłem niezłą redukcję tkanki tłuszczowej,kilogramów prawie 20 spadło.I co ? I jebło nie wiadomo skąd nie wiadomo dlaczego.A raczej wiadomo że hipomania się musiała kiedyś skończyć i właśnie się skończyła od miesiąca gnije w depresji,życiowe sprawy legły w gruzach chcialbym je naprawić no ale w obecnym stanie ni chuja nie mogę.Przeczekać? Ale kij wie ile ta deprecha będzie trwała,brać SSRI? Depresja się skróci szybciej z niej wyjdę łatwiej ale wyjebie w górę i potem znów będzie kolejna.PO lekach na chad mimo dobrego samopoczucia będe wpadał w dólki i załamki przez skutki uboczne uniemożliwiające normalne życie.Już mam dość wybierania mniejszego zła czyli leków,które i tak nie leczą przyczyn choroby tylko skutki.Chcę być kurwa zdrowy.Pogodziłem się z chorobą ale nadal nie mogę pogodzić się z leczeniem.Takim kurewskim jakie jest na chad.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żeby to się dało chociaż zatrzymać na jakimś poziomie a tu bez leków depresja postępuję,hipomania postępuję,mania postępuje,stan mieszany postępuję pogarsza się każdy stan cały czas.Zero stabilności i jakiegokolwiek poziomu na dłużej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się dlaczego to co robiłem w hipo i było normą np. wychodząc z domu czy ucząc się danego tematu.Teraz z ciekawości jak siadłem do tego tematu to jest to wielkim stresem? To co było normą w hipo teraz obezwładnia mnie przy tym mega stres...WTF Wychodzenie ze strefy komfortu? Ale przecież kurwa nie można się aż tak stresować siedząc w domu i ucząc się tego co w wcześniej było codziennością i nie było w tym nic stresującego.Żeby kurwa odezwanie się do kogoś co było w hipo normalnością teraz było takim wielkim stresem. :roll: To przez to że człowiek jest w takim lęku że powrót do pozornej normalności nawet na sekundę jest takim stresorem???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem depresje wracają, bo nie leczysz się na ChAD (= nie bierzesz stabilizatorów). Na samych ssri nie pociągniesz. Nie mamy zwykłej nawracającej depresji, a coś zupeeeełnie innego.

Na normotymikach da się żyć, serio, ba, nawet można mieć hipo. Kwestia współprqcy z lekarzem co do dawki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

joaszka.Niestety wiem że masz rację ale ciężko się z tym pogodzić.Wiem że bez leków się nie da a kto sądzi inaczej dla mnie zwyczajnie nie ma chad.Zresztą rozmawiałem ostatnio z lekarką i ona do mnie że ''Ci co mówią że bez leków można żyć produktywnie i realizować się bez leków nie mają prawdziwej chad'' i w pełni się z tym zgadzam.Bujda na resorach a mam kontakt z nią jak z koleżanką.Stabilizatory jednak mają dużo uboków ich całą gamę w tym nie które przeszkadzające jak zawroty głowy,słabą koncentrację,bóle stawów,ryją pamięć,tycie,senność,zmęczenie itp. a to w pewnych sprawach może przeszkadzać jak prowadzenie auta,sport,nauka itd...Ale obiektywnie patrząc mimo ograniczeń od leków korzyści będą jednak większe.Wiem bo swego czasu się leczyłem...Od dzisiaj to już 2 lata jak nie byłem u psychiatry.Jebane skrajności i wybieranie mniejszego zła męka z chorobą albo męka ze skutkami ubocznymi leków.To i to przeszkadza w normalnym życiu.Ja z tym mam największy problem.Biorę prochy to odstawiam bo skutki uboczne doprowadzają do wkurwienia i rozpaczy,odstawiam cieszę się nie ma upośledzeń od leków to wtedy choroba nie pozwala na za wiele i tak w kółko...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się wypowiadałam w temacie Judelaw'a, spokojnie. Ja tam nie przeczę, że masz ChAD. Pokój :pirate:

 

Judelaw, a jakie stabilizatory brałeś i jakie były uboki?

Wiesz co, bo trochę widzę to tak, że płaczesz, że nie możesz normalnie żyć, bo jest depresja, ale jednocześnie nie chcesz brać stabilizatorów, bo się boisz, że one nie dadzą Ci żyć.

Moim zdaniem to jest kwestia przećwiczenia na sobie wielu substancji i dawek, aż dojdzie się (lub nie) do optimum, złotego środka pomiędzy ubokami (które czasem mogą się w ogóle nie pokazać), a korzyściami. Mówię to z własnego doświadczenia, przerobiłam wszystkie możliwe normotymiki poza litem i w końcu się udało. Droga była trudna, ale warto było. Biorę stabilizatory, ba, kwetę, która jest neuroleptykiem, która teoretycznie powinna mnie mulić... Ale te leki w końcu nie działają w naszym przypadku na zdrowy organizm, tylko na chory, i w zależności od dawki równoważą tę patologię, którą mamy tam we łbie i w efekcie można czuć się nie zmulonym, a po prostu normalnym, tak jak ja teraz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też. Oj, jeszcze jak... Tylko jak wtedy wytłumaczyć tyle nietrafionych, zrujnowanych przedsięwzięć, zmarnowany czas, cały ten niepokój, to gówno...

 

Ech.

 

Spokojnej nocy, kochani.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się wypowiadałam w temacie Judelaw'a, spokojnie. Ja tam nie przeczę, że masz ChAD. Pokój :pirate:

 

Judelaw, a jakie stabilizatory brałeś i jakie były uboki?

Wiesz co, bo trochę widzę to tak, że płaczesz, że nie możesz normalnie żyć, bo jest depresja, ale jednocześnie nie chcesz brać stabilizatorów, bo się boisz, że one nie dadzą Ci żyć.

Moim zdaniem to jest kwestia przećwiczenia na sobie wielu substancji i dawek, aż dojdzie się (lub nie) do optimum, złotego środka pomiędzy ubokami (które czasem mogą się w ogóle nie pokazać), a korzyściami. Mówię to z własnego doświadczenia, przerobiłam wszystkie możliwe normotymiki poza litem i w końcu się udało. Droga była trudna, ale warto było. Biorę stabilizatory, ba, kwetę, która jest neuroleptykiem, która teoretycznie powinna mnie mulić... Ale te leki w końcu nie działają w naszym przypadku na zdrowy organizm, tylko na chory, i w zależności od dawki równoważą tę patologię, którą mamy tam we łbie i w efekcie można czuć się nie zmulonym, a po prostu normalnym, tak jak ja teraz.

 

Przerobiłem oprócz litu wszystkie które mają działanie stabilizujące w Chad.Najlżejsze dla organizmu z tego co pamiętam było lamo na którym byłem najdłużej z nich mimo iż też nie chroniło przed stanami mieszanymi a górki były bardziej maniakalne niż hipo po antydepresantach.Po początkowych ubokach na dłużej skutki uboczne jakie zostały to zaniki pamięci krótkotrwałej,duszności jakieś i gorsze wyniki w bieganiu i kondycja fizyczna po nich sporo gorsza niż bez niego,ryje pamięć i funkcje poznawcze,wieczna wkurwiające palenie w przełyku zgaga,gorzej się uczyć bo pamięć zjebana zupełnie inna niż trudności w pamięci w depresji,bóle stawów i zmęczenie,zawiechy.Oczywiście po odstawce lamo to wszystko jak ręką odjął przeszło.To często jak zamienianie choroby psychicznej na fizyczną.Remisja chad z sennością,zmuleniem,lekkim otępieniem i po lekowym alzheimerem+ łagodne objawy jak przy chorobach neurologicznych od leków.Z braku laku już wolałem mieć z tym spokój i brać sam antydepresant i niech się dzieje co chcę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem że bez leków się nie da a kto sądzi inaczej dla mnie zwyczajnie nie ma chad

Nie mam kurde ChAD - hura!!! Tak, chwilowo od półtora miesiąca nic nie biorę. Mam remisję. W trakcie brania leków nieźle mi odjebało. Mimo ich brania. Dziękuję bardzo... Będę brał leki tylko w momencie, gdy mnie znów dopadnie faza, cały czas nie zamierzam. I możecie sobie myśleć co chcecie.

 

Moja lekarka nie ma nic przeciwko temu, bym nie przyjmował leków.

Jej słowa: "choroba nie może być gorsza od leczenia",

"Tak długo Pan choruje, że sam powinien sobie dawkować leki"

 

Z tym "hura", to jednak zwróć uwagę, czy śpisz min 6-7 godzinna dobę. Jeśli nie, to nie "hura", tylko "o rety!"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W mojej ostatniej hipo na sertralinie 50mg minimalna dawka terapeutyczna zero problemów ze spaniem normalnie chciało się spać kładłem się i spałem ile chciałem.Chciało mi się spać codziennie o tej samej godzinie i o niej chodziłem.A w pierwszej górce biorąc jeszcze lamo to przestawianie mebli po nocy,kupowanie sprzętu na nowy biznes,wena twórcza,nie spanie po nocach bo po co tyle ciekawych rzeczy jest do zrobienia ogólnie typowa mania a w hipo to bym mógł sobie całe życie żyć i było by pięknie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam typ II nigdy mania się do takich rozmiarów nie nasilała.Dobre to że większych szkód nie poczynię co by się wstydzić po i mieć dodatkowe obciążenie.Ja się w depresji zachowuję bardziej iracjonalnie z bezsilności wkurwienia na ten cały stan niż w górkach.Mi nawet rodzina mówi bierz te antydepresanty bo była tak dobrze.Nigdy mania się nie rozwija do silnych rozmiarów.W górkach nikt nie ma do mnie jakiś zastrzeżeń,nie robię głupot.No może zbyt duże ryzykownie postępuję czasami i to napędzenie ten napęd czasami mógłby zwolnić bo to też potrafi zmęczyć.A przesadna pewność siebie może już dziwić.Jestem po prostu odbiciem depresji wszystko co w depresji jest na minusie w górkach jest na plusie.Niska samoocena-mega wysoka samoocena,brak energii-masa energii,nie chęć do wszystkiego-chęć do wszystkiego,negatywizm-pozytywizm ,lęk -brak jakiegokolwiek lęku,trudność-łatwizna.Nic po środku.Wszystko ponad normę w dwie strony.W hipomanii najgorsze jest to że ona się kiedyś kończy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przed SSRI koflikty z prawem,alkoholizm,agresja,drażliwość,wszystkie objawy depresji,trudnośći z opanowaniem emocji,nieadekwatne reakcje do sytuacji,podejmowanie złych decyzji.Po SSRI to wszystko pięknie przechodzi jak ból po przeciwbólowych.Tylko one tak silnie działają że wprowadzają mnie w hipomanie która zawsze się kończy depresją.Ale i tak są cudowne ubóstwiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Intel1 - to wkurwienie i nienawiść to chyba bardziej od choroby niż skutek lamo no chyba że wkurwienie i nienawiść na lek :D

To co pisałem że jest od lamo to przejdzie ale psychicznie raczej się nie polepszy chyba że nagle cudownie ozdrowiejesz :smile:

Ja teoretycznie wiem że powinienem się leczyć brać leki i ich nie odstawiać.Bo psychicznie po lekach jest lepiej.Ale co z tego że wiem jak robię odwrotnie.Wiedzieć to jedno ale robić tak to drugie.Gdybym jeszcze myślał jedno, robił drugie ,mówił trzecie,czwarte wiedział a piąte przeczuwał mógłbym być kobietą :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdybym jeszcze myślał jedno, robił drugie ,mówił trzecie,czwarte wiedział a piąte przeczuwał mógłbym być kobietą :D

 

Yhm, do tego jeszcze fatalne prowadzenie samochodu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odstawiam aktualnie SSRI jest ciekawie jakieś skurcze,koszmary senne w których śnią mi się nauczycielki na zmianę z moimi byłymi.Prądy,lęki,stres śmieję się już z tego wszystkiego bo co się będę przejmował najcięższe przede mną.Objawy odstawienia po długim czasie+ deprecha = silny przeciwnik.Zastanawiam się czy poczekać po męczyć się aż objawy odstawienie przejdą i iśc do psychiatry po leki bardziej chadowe czy wziąść SSRI odpuścić sajko i próbować wrócić do żywych,czy wrócić do SSRI i na nim pójść do psycha trochę deprecha złagodnieje to lepiej będzie tam dotrzeć.Trzeba się zmierzyć z problemem a nie uciekać w nie branie leków wegetację i ze skrajności w skrajność.Sugestie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Judelaw chciałam Cię powitać :papa: jakimś dobrym słowem :105: Moja sugestia,to wsłuchaj się we własne racje.Jak widzisz,jedni bez leków radzą sobie po swojemu,inni wierzą w leki .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.I co ? I jebło nie wiadomo skąd nie wiadomo dlaczego.A raczej wiadomo że hipomania się musiała kiedyś skończyć i właśnie się skończyła od miesiąca gnije w depresji,życiowe sprawy legły w gruzach chcialbym je naprawić no ale w obecnym stanie ni /cenzura/ nie mogę.Przeczekać? Ale kij wie ile ta deprecha będzie trwała,brać SSRI? Depresja się skróci szybciej z niej wyjdę łatwiej ale wyjebie w górę i potem znów będzie kolejna.PO lekach na chad mimo dobrego samopoczucia będe wpadał w dólki i załamki przez skutki uboczne uniemożliwiające normalne życie.Już mam dość wybierania mniejszego zła czyli leków,które i tak nie leczą przyczyn choroby tylko skutki.Chcę być /cenzura/ zdrowy.Pogodziłem się z chorobą ale nadal nie mogę pogodzić się z leczeniem.Takim kurewskim jakie jest na chad.

 

Czytam ten wątek i wszyscy mają ten sam dylemat, płakać się chce. Na lekach nie da się pożyć i bez nich też.

Moim zdaniem masz takie możliwości

1. Poczekać i mieć nadzieję, że depresja minie od naświetlania. Wiosna się zaczyna, to sezon na górki, a nie na dołki.

2. Brać mikroskopijną dawkę SSRI i liczyć na mikroskopijną hipomanię. Sporo osób z CHAD, mam wrażenie, dobrze funkcjonuje na małej dawce SSRI przez długi czas.

3. Mniejsze zło

4. Coś, o czym nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja juz powolutku wygrzebuje sie z depresji, bo i czas na to wiosna to prawie zawsze u mnie w gore na lekach czy tez bez nich, roznica tylko taka, ze medykamenty wydluzaja okres "stanu wzglednej normalnosci" pomiedzy ciezka depresja, a "mania psychotyczno-schizoafektywna" . Mega ciezka depresja od polowy wrzesnia pietnastego wiec to juz pol roku jak zabunkrowalem sie w domu i nie robilem kompletnie nic poza najprostszymi czynnosciami, a i z tymi mialem ogromny problem nawet na lekach, ktore sobie aplikuje wedle uznania, bo sa juz przeblyski hipo. Alpra, Lorazepam, Trazedon, Pregablin, Neurontin, Norco, Depakina, Seroquel od grudnia non stop prawie na antybiotykach i jeszcze wiele innego gowna. Wyjasniam wiele z nich na inne schorzenia i wszystko w ilosciach do woli wlasciwie "masz i "se" pomoz" czlowieku, a i tak to niewiele daje oprocz ulgowych wieczorow i czasem ciezkich porankow gdzie ciekawe miksy daja chwile wytchnienia jesli masz ochote, a ta w w moim ciezkim stanie zawsze byla. Zaznaczam, ze przez wiele lat stosowalem sie stricte wzorowo do dawek przepisywanych przez lekarzy wiec teraz dziala juz zasada stosowana przez lekarke Marwila cytuje:

 

"Moja lekarka nie ma nic przeciwko temu, bym nie przyjmował leków.

Jej słowa: "choroba nie może być gorsza od leczenia",

"Tak długo Pan choruje, że sam powinien sobie dawkować leki"

 

Jestem tez po powaznym wypadku wiec sporo z tych lekow ktore biore i tych ktorych nie wymienilem mam przepisane od lekarzy na bol i inne schorzenia. Wiec nawiasem mowiac mam kilku lekarzy ktorzy przepisuja mi leki wzorowo na schorzenia, ktore rowniez mam stad tyle tego.

 

Jedynym plusem jest tylko to, ze nie tykam juz alko od dlugiego czasu podczas depresji wlasciwie wogole 1 piwo i dwa kieliszki wodki z mlodymi do towarzystwa w pierwszy dzien swiat to wszystko. Nie ruszam tez niepotrzebnych dragow z rana jadac gdziekolwiek samochodem, bo jak juz jestem w hipomanii badz manii to tez odstawiam wszystkie leki najczesciej czasem tylko wspomagajac sie tymi przeciwbolowymi. Rynkowych dragow tez juz nie ruszam, bo apteke mam w domu najczesciej za darmo. Probowalem odstawic wszystko rowniez zostawiajac tylko normityk i probowalem sie przez pol roku leczyc z depresji konopiami - popoludniami tudziez wieczorem i musze stwierdzic, ze wcale nie byla to zla terapia, a wrecz przeciwnie przynosila wymierne efekty eliminujac wiekszosc dolegliwosci jednak z czasem moje problem z oddychaniem wziely gore i tego leczenia tez musialem zaniechac.

 

Jesli chodzi o alkochol to oczywiscie powracam do niego w hipomanii i manii ale to juz zawsze konczy sie szpitalem tak czy inaczej i wtedy bedac w znacznie gorszym stanie niz dziewczyna z linka ponizej ktory zamieszcze ale bardzo podobnym w moim mniemaniu zachowujac trzezwosc racze sie duza iloscia piwa najczesciej nawet podczas jazdy samochodem - sry taka jest mania psychotyczna z elementami schizofrenii zero hamulcow i jakiejkolwiek kontroli nad soba. Na szczescie pomimo lamania wszystkich przepisow ruchu drogowego i kilku mandatow nigdy jeszcze nie spowodowalem wypadku samochodem co jest chyba "cudem boskim", bo i poza mniej wiecej poltora tysiaka $ tylko w tamtym roku za mandaty glownie za predkosc zaden policjant nawet nie podejrzewal ze jestem pod wplywem czegokolwiek. Przy tym w hipo i manii pale tone papierosow jak wielu schizofrenikow rowniez i jeszcze z tamtego roku mam cala siatke cygar i roznej masci e-papierosow co jest naprawde moim rekordem, bo wlasciwie jesli tylko nie spie to cos pale podczas tego wzglednie "pieknego stanu" oczywiscie tylko w teorii i na poczatku tej nieuleczalnej choroby dopoki nie zamieni sie ona w calkowite pieklo podczas czasu uspienia calego organizmu, a pozniej stanu odreagowania z kazdym rokiem coraz bardziej intensywnie. Oczywiscie zdarzaja sie wyjatki czasami tzw. wzglednego zdrowia krotkiej "remisji" czyli stanu przynajmniej u mnie malej sub depresji, ktora to nie konczy sie totalnym odizolowaniem od spoleczenstwa ale zdarzylo mi sie to w dluzszej perspektywie tylko dwa razy w zyciu.

 

Zaznaczam, ze jest to tylko moj przypadek choroby bi - polar typ 1 z elementami psychozy i schizofrenii od 2012 roku i kazdy przypadek tego schorzenia jest indywidualny, bo spoleczenstwo i nasza rola w nim odgrywa rowniez niebagatelne znaczenie i " czasem" zaznaczam " czasem " wzglednie spokojne poukladane schematyczne zycie "w moim przypadku z fajerwerkami w mlodosci ale te fajerwerki to alkochol, imprezy, znajomi, kluby, sport i dziewczyny wiec norma dla wiekszosci siedemnastolatkow" jest lepszym lekiem i gwarantem dluzszego okresu wzglednego zdrowia niz caly przetestowany przeze mnie arsenal lekow. Pisze to rowniez z wlasnego pietnastoletniego doswiadczenia nieleczonego przebiegu okresu choroby afektywnej dwubiegunowej.

 

Zaczelo sie bardzo niewinnie od malej jesiennej depresji w wieku siedemnastu lat w szkole sredniej gdzie bylem tzw. gwiazda szkolna tzn. wszyscy mnie znali, nie mialem wlasciwie zadnych problemow ani ze szkola ani z kobietami tudziez niczym innym. Mialem samochod w wieku szesnastu lat, dobre grono przyjaciol i znajomych, kobiete z ktora zerwalem wlasnie tej fatalnej jesieni gdy zaczela sie moja choroba, dobre stosunki z nauczycielami i tak naprawde jak zanalizowalem moje zycie i sytuacje w tamtym okresie czasu z psychologiem, ktorym pracowalem indywidualnie dwa lata wyszlo mi na to, ze moim najwiekszym zmartwieniem w tamtym okresie czasu byl wybor kierunku studiow. Ambicje mialem dosc wysokie jednak z racji rozrywkowego trybu zycia oceny bylo mocno srednie szczegolnie z przedmiotow scislych ale na szczescie te sie nie liczyly przy selekcji tylko swietnie zdana matura na hipomanii, przedmioty humanistyczne na swiadectwie i egzamin na studia. Wynik byl taki ze dostalem sie dokladnie tam gdzie chcialem i ukonczylem studia licencjackie ciagle bedac chorym i prace licencjacka zaczynalem pisac w jednej z najciezszych depresji jakie mialem w zyciu.

Tutaj znow pomogl czas, papierosy, troche alkocholu jeszcze wtedy i duzo kawy, a na zakonczeniu pisania pracy i przygotowan do jej obrony mialem juz poczatki konkretnej hipomanii. Tydzien po obronie z racji hipomanii i szybkiej checi usamodzielnienia sie wyjechalem za granice i podjalem prace.

Pozniej roznie to bywalo jak to mowia "raz pod wozem raz na wozie" ale zawsze jak byly dobre pieniadze i wszystko szlo gladko okres "zdrowego" zdrowia (np. bez skutkow ubocznych spowodowanymi lekami ) byl znacznie dluzszy niz dzisiaj po jakichkolwiek stabilizatorach czy antydepresantach. To tak gwoli pana, ktory twierdzi, ze zycie z CHAD bez lekow jest niemozliwe, a chory, ktory tak twierdzi nie choruje zapewne na bi - polar co w niektorych przypadkach np. moim jest poprostu nieprawda. Pietnastoletni okres mojej nieleczonej choroby jest tego doskonalym przykladem. Kazdy jest inny.

 

Ktos pewnie zapyta dlaczego mimo tego lykam tyle lekow teraz wiec wyjasniam - kilka lat wstecz mialem bardzo powazny wypadek i do dzis sie lecze, rowniez stan mojego Bi- Polar od 2012 znacznie sie pogorszyl tzn. doszly elementy psychozy oraz schozofrenii podczas manii, co konczy sie juz rok rocznie dla mnie kilkoma przymusowymi pobytami w szpitalu psychiatrycznym. Rowniez w zwiazku z wypadkiem przed i po pogorszenieu sie stanu mojego CHADU czesto wizytuje szpitale rowniez od strony lozka na stole operacyjnym co moglo badz tez nie miec niebagatelny wplyw na stan mojego psyche. Stad tez chec unikniecia przymusowego hospitalizowania i robienie z siebie durnia wszem i wobec powoduje proby ratowania sie przed mania wszystkimi dostepnymi metodami i srodkami.

 

Zamieszczam maly pokaz na YOU TUBE dziewczyny, ktora choruje na bi- polar i znajduje sie w stanie manii na zalaczonym filmiku jakby ktos postronny nie wiedzial jak to u nas czesto wyglada. U mnie tak jak i zapewne u niej wyglada to wielokrotnie jeszcze znacznie znacznie gorzej np: "jak dochodzi jeszcze agresja" i zawsze konczy sie to przymusowym zamknieciem w szpitalu psychiatrycznym przez rodzine badz wladze gdy odstawiasz glupoty przed szersza publika.

 

Mam nadzieje ze dziewczyna i nikt postronny nie bedzie mial mi za zle ze zamieszcze tego linka bez jej wiedzy tutaj ale jest to ogolnie dostepny material dla szerszej publicznosci z opcja "sharing" na innych wiekszych znanych portalach i male forum tematyczne o takiej wlasnie specyfice. Taka mala namiastka obledu w manii z elementami psychozy jak sama opsuje ten krotki filmik w innym swoim publicznym wystapieniu. Wielu chadowcow zapewnie zobaczy samych siebie tak jak i JA, a niedlugo stane zapewne znow oko w oko z takim wlasnie samym soba ale jak to mowia "nadzieja umiera ostatnia" i moze uda sie wybronic od zamknietego zakladu chociaz w tym roku. W poprzednim poleglem pierwszy raz juz pod koniec marca zostajac uziemionym na prawie miesiac:

 

 

Pozdrawiam wszystkich Chadowcow i mam nadzieje, ze nadchodzaca wiosna i lato nie beda dla niektorych zbyt "chadowe" tudziez nie beda zmuszeni do "okresowo-ciaglego zamieszkiwania swoich jaskin". 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdaję sobie sprawę że są w chad remisję bez leków,nawet wieloletnie.Również profesorowie specjaliści od leczenie chorób afektywnych to potwierdzają.Faktycznie moje opinia była błędna.Po prostu zdawało mi się że osoby które mają jak draygan pisał że miał diagnozę psychoza schizoafektywna w której występują okresowo epizod choroby a w między czasie są normalne okresy remisji w których czy bez leków czy nie to i tak jest remisja.Nie wiem czy to powinno się kwalifikować do chad.Być może patrzę tylko ze swojej perspektywy bo u mnie jeden epizod przechodzi w drugi nie ma czegoś jak remisja.Remisja można powiedziec jako taka była na 3 stabilizatorach nastroju+antydepresant+neuroleptyk.Nie wiem co to remisja znam tylko górki i depresje.Z jednego w drugie.Jedno się kończy wchodzę automat w drugie.

Obecnie jestem nie do życia.Do wszystkiego muszę się zmuszać.Już teraz i zmuszać się nie daję rady.Brak chęci do jakiejkolwiek

aktywności.Mózg tak zwolnił że nie jestem w stanie czytać bo i tak muszę jedno zdanie czytać po kilka razy i za chwilę i tak zapomnę.Nawet nie miałem siły przeczytać całego postu 99prolems powyżej.Nie mam siły już nawet przy kompie po siedzieć.Leżenie i liczenie że sen przyjdzie i będzie jak najdłuższy w nadziei że nie trzeba będzie się budzić i męczyć.Pustka w środku,jakby pół mózgu wyłączone,po wstaniu to tylko ''oby do wieczora oby to wytrzymać'' nie ma mowy o żadnej normalności,aktywności.Zresztą co się rozpisuję każdy chyba zna ten stan cięzkiej depresji kiedy nawet trudem jest wyjść się wylać i najchętniej by się nie szło.Niestety w takim stanie już kiedyś przeżyłem dwa lata i nie zanosiło się na koniec.Kiedy już miałem tego stanu dość zaczałem brać sertralinę i wyszedłem z tego stanu wprost w hipomanie.U mnie jedynie leki potrafią z tego stanu wyciągnać, najlepiej i najszybciej antydepresanty.Właśnie dlatego nie potrafię sobie wyobrazić jak można żyć bez leków,skoro ja bez leków zawsze mam jedynie ciężką depresję.Która przechodzi po antydepresantach wprost w hipomanię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim i tak problemem jest to że nie o tyle sam chad tylko to że ja go nie akceptuję nie chcę być chorym tylko chce być zdrowym.Nie chcę żyć jak chory tylko jak zdrowy.Np. wiem że alkohol może pogarszać chorobę wyzwalać epizody pogłębiać ale nie akceptuję bo normalny zdrowy człowiek może sobie pić i ja też tak chcę.Leki mi pomagają ale nie chcę ich brać bo przecież zdrowi ich nie biorą nie chcę się męczyć ze skutkami ubocznymi bo przecież zdrowi takich problemów nie mają,więc zawsze znajdę coś co będzie od leku przeszkadzać i od razu rzucam leczenie pierdole nie będę się leczył.Powinienem pogodzić się że czegoś od choroby nie mogę że jest tak i tak ale kurwa nie akceptuję tego nie chce tak.Chcę normalnie wszystko robić jebać tych co gadają że nie co oni wiedzą to świry.Wiem że powinienem się leczyć brać leki,ustabilizować sen,unikać narkotyków i alkoholu itp. ale nie wiem czy nie chcę czy nie mogą myślę tak że: A jak chcą niech sobie biorą świry niech sobie tak żyją ja nie będę.Mimo iż wiem że to mi szkodzi i tak tak robię.Jestem chory za chwilę a chuj ty sam jesteś chory ja nie jestem.Nie akceptuję rzeczywistości.Np.tycie,zawroty głowy od leków są ''Chuj zdrowy człowiek tego nie ma nie musi się męczyć odstawiam nieważne że znów wszystko wróci,nieważne że lek psychicznie pomógł,odstawiam''.Nawet jak już wiem że to nic dobrego i tak tak zrobię bo ja twierdzę że to jest prawidłowe.W swoim mniemaniu.Zawsze pod prąd.Mimo że wiem że jestem nieuleczalnie chory i tego nie zmienie, i tak chcę to zmienić szukam przyczyn chcę całkowicie wyzdrowieć.Mimo iż wiem że z chad można jako tako żyć nie całkiem normalnie ale przynajmniej trochę to nie ja chcę całkowicie normalnie.Nawet jak nie mam racji i tak znajdę jakiś powód że mam rację,a jak go nie znajdę to i tak chuj zrobię odwrotnie.Ktoś normalnie żyję mimo chad,Nie na bank nie żyję zawsze znajdę coś co odbiega od mojego wyobrażenia normalności i już chuj nie ma racji.Wygrałem,zrobię po swojemu ja wiem lepiej.Jestem chory ale ja nie powinienem chorować ja bym nie chorował każdy inny ale nie ja no bo dlaczego ja? co ja komu zrobiłem? Niech sami się leczą a nie mówię mi co mają robić mimo iż wiem że mają rację.Syndrom Zosi Samosi? To brzmi szmiesznie wszystko ale mi nie jest do śmiechu bo ja już nie potrafię tego zmienić.Albo grubo albo wcale.Nie ma nic pomiędzy.Ma być na 100% nie na 50%.Co z tego że 50% jest lepsze od 0.Ma być albo 0 albo 100%.Albo chory albo zdrowy.Albo debil albo kozak.Albo ktoś albo nikt.Co ja mam w głowie :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od dziecka miałem takie coś jak w adhd ''czynny sprzeciw i nieposłuszeństwo; wszystko „na nie”.Nie odróżniałem dobra od zła a jak odróżniałem to i tak wybierałem zło.''W naiwnym postrzeganiu dziecka wszystko, co nie pasuje do jego wizji świata, jest złe'' Jak widać zostało mi to do dzisiaj.Ale jakby każdy w polsce miał chad i musiał się leczyć to nie czuł bym się gorszy i robił tak samo.Niby wiem że nie można mieć wszystkiego.Ale i tak chcę mieć wszystko.Co za pojebany schemat myślenia.Jest tu jakiś psychoanalityk? :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×