Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dorosłe Dzieci Schizofreników


Gunia76

Rekomendowane odpowiedzi

Dzięki dziewczyny. Fajnie jest mieć z kim porozmawiać. Moi rodZice też olali moje zaburzenia lekowo depresyjne. Matka powiedziała że organizm sam sobie musi poradzić a tata jak zawsze nieobecny emocjonalnie. Wydaje mi się ze zamieszkanie z chlopakiem to dobry pomysł, ale lek który odczuwam przed wyprowadzka jest przerazliwy. Za silny. Pojawia się obrzydzenie do niego i nienawisc ze chce zabrać mnie od rodzicow. On nie wie że ja tak to czUję bo zdaje sobie sprawę ze to chore i tak nie powinno byc. Mam nadIeje ze terapia dużo zmieni i w końcu jakoś to będzie wyglądać. Jestem studentką i mieszkam w innym mieście ni rodzice. Jak wyjeżdżam czuję się jak dziecko we mgle, jestem zagubiona i zlekniona. Robię wszystko co inni, ale nie czerpie z tego przyjemności robię bo trzeba. Każde wolne i weekand spędzam w rodzinnym mieście. Czuję się trochę bezpieczniej dogladam mamę, sprawdzam czy jest dobrze, ale najwięcej czasu spędzam z chlopakiem . Oczywiście w odpowiedniej odległości i świadomości ze w każdej chwili mogę uciec (nie robię tego ale świadomość ta jest mi bardZo potrzebna i pomocnaa)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może poszukaj na uczelni psychoterapeuty. Wyprowadzka z domu i same studia w innym mieście mogą być ciężkie. Ja na 2 roku studiów poszłam na terapię do psychoterapeuty, który był dostępny na uczelni (za darmo). Też co weekend jeździłam na studiach do domu, z poczucia obowiązku i z powodu wyrzutów sumienia- po roku czułam, że moje baterie się wyczerpały i szukałam pomocy. Jakby nie mój psychoterapeuta, to nie wiem, czy skończyłabym studia :P. Jestem bardzo wdzięczna, że mogłam korzystać z takiej pomocy, tym bardziej, że moja mama chorowała i przebywała w szpitalu jeszcze jak byłam na 1 i 2 roku studiów. Pamiętam, że czasami płakałam w drodze do akademika i ciężkie były same podróże (w autobusie czułam się spięta), przestawianie się z trybu akademik- zabawa, przyjaciele, nauka ,chłopak, na dom- problemy, wyrzuty sumienia. Wtedy to było straszne, ale jak teraz na to patrzę, to było ciężko i sama się sobie dziwię, że dałam radę. To było normalne, że źle się czułam- czasami naprawdę fatalnie, ale z drugiej strony pierwszy rok studiów wspominam z wielkim sentymentem- w akademiku poczułam, że żyję i było dużo śmiechu, wspólna nauka itd. Z perspektywy czasu myślę, że tamten czas miał swój urok :). Co do rodziców, że nie reagowali na stany lękowe, to może nie wiedzieli jak. Ja sama czasami wolałam, niektórych rzeczy nie ruszać , jakby to miało rozwiązać problem- a to widać nie działa. Już chyba nie ma co tego rozkminiać, czego nie zrobili a pomyśleć jak samej sobie pomóc teraz.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem już na 3 roku. Wszystko było ok. Z antydepresantami. Weszłam w tryb uczelnia, duże miasto, ale to wszystko nie sprawiało mi radości czułam że robię to bo muszę bo tak robia inni. Nie poteafilam się cieszyć relaksowac. Czuję się nieswojo we Wrocławiu... przyzwyczaiłam się do swoich ucieczek wiecznego poswiecania i pomogania, umialam się w tym odnaleźć ale musialam iść na psychoterapię bo nie wyobrażam sobie swojej rodziny, tego że nie będzie wyjść awaryjnych i to ja będę za kogoś odpowiedzialna i mogę to skrzywdzic a tego nie zrobię! Nikt nie pokazał mi innej drogi wszyscy uciekali. Tata uciekał brat uciekał więc ja też nauczylam się tej sztuki. Jak siedzimy spoojnie Z chłopakiem to ja cały czas jestem niespokojny bo wydaje mi się ze zaraz coś się stanie. Od kiedy chodzę do terapeuty zaczynam powoli oddalać się psychicNie od rodzicow więc są już malutkie postępy. A jak radzicie sobie z macierzyństwem ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jeszcze nie mam dzieci. Przedłużyłam sobie "studia", teraz pracuję i na umowie na 3 lata ciężko coś planować...Chyba, że sobie dobrze tak tłumaczę i szukam usprawiedliwienia :P. Sama nie wiem, jak to będzie, ale nie jestem z tym sama, bo mój mąż też ma dylemat i się zastanawia, jak damy radę finansowo. Teś studiowałam we Wrocławiu. Ten etap, że się bałam, że coś się wydarzy też przerabiałam i chyba w tym roku po pobycie mamy w szpitalu i szoku, bardzo mi pomogło wparcie otoczenia i takie życzliwe podejście. Może nikt mi nie pomagał wprost, ale nie spotkałam się z odrzuceniem. Dałam radę zawieźć mamę do lekarza sama autem, potem ją odwiedzałam i zobaczyłam, że sobie radzę. Mąż mi bardzo pomagał i przed nim nie muszę się wstydzić choroby matki, ani sytuacji w domu. Jakoś przestałam, się bać tego, że nagle coś się złego wydarzy- bo nie mam już na to siły, a i tak zamartwianiem nie zmienię niczego. Wiadomo, że są dni, że jest gorzej i sobie coś wkręcę. Na terapię chodziłam parę lat. Jest jak jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś niedziela. Najgorszy dzień w tygodniu. Popłakałam się dzisiaj i wpadłam w lekką panikę, powiedziałam mojemu chłopakowi, że jakbym zaczęła się dziwnie zachowywać, przestała się myć, przestala wychodzić to powinien wziąć mnie za szmaty i zawieźć do psychiatryka. Strasznie się stresuję znowu zaczęłam czytać bzdury o dziedziczeniu, zdaje sobie sprawe ze nie jest to normalne ale to nade mna wygrywa. Najgorsze jest to, że wszyscy mnie zbywają. Tata powiedział, że mam go nie męczyć i że to nie jest miejsce na takie rozmowy. Bardzo bym chciała dowiedzieć się jak to wszystko się zaczęło i czy powinnam się martwić. Lekarze naarazie nie widzą schizofrenii, ale nie wiem jak zaczynało się u matki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cokolwiek nie napiszę przez internet to i tak Cię nie przekonam, że będzie dobrze. Jak możesz to poszukaj psychoterapeuty - na Uniwersytecie Wrocławskim i na Politechnice Wrocławskiej jest za darmo a są dobrzy specjaliści. Ja też często się bałam, że będę chora i z tego co wyczytałam to jest typowe u dzieci "schizofreników". Choroba nie jest dziedziczna, ale predyspozycje. Z tego co się dowiedziałam od mojej mamy i babci to się nie dziwię, że moja mama zachorowała- sama nie wiem, czy chciałabym żyć po takich przeżyciach, a ona przeżyła wyszła ponownie za mąż, urodziła mnie i pracowała. Dla pocieszenia napiszę Ci, że znam osoby, które pomimo choroby pracują i jakoś sobie radzą. Znam lekarkę, której matka była chora, kobieta to już starsza pani a jeszcze pracuję i na moje pytanie, czy powinnam mieć dzieci odpowiedziała, że nie ma co się martwić. Tutaj przykład- pani chora, a jest profesorem:

https://en.wikipedia.org/wiki/Elyn_Saks

Są teraz lepsze leki niż kiedyś- przyjmuje się zastrzyki raz na 2 tygodnie. Z wiekiem zobaczysz, że jest masa innych chorób, a znajomi i Ty będziecie się stykać z innymi dolegliwościami. Przestaniesz się czuć tak napiętnowana przez chorobę "schizofrenia".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Susu11, wysłałam Ci pw, przeczytaj sobie. :)

Dopóki masz świadomość, dopóki nie masz urojen ani głosów, to wszystko jest w porządku. Twoja nerwica tak Cię męczy, to jest lęk przed chorobą.

Jeśli nam nie wierzysz, pójdź do psychiatry, psychologa (jest taka instytucja - centrum interwencji kryzysowej - możesz tam spróbować udać się na konsultacje psychologiczna i porozmawiać ze specjalistą, nawet z lekarzem rodzinnym jeśli znasz jakiegoś zaufanego lekarza, albo ten darmowy telefon zaufania (nie pamiętam jak to się nazywa, ale tam też pracują osoby, z którymi możesz porozmawiać o tym, co Cie dręczy). Ja rozumiem Twój strach, rok żyłam z diagnoza F20. 0, aż sama zaczęłam powoli w to wierzyć i dałam się zamknąć w szpitalu. Wtedy myślalam, że to już koniec mojego życia, zalamalam się. Minęło trochę czasu i dotarło do mnie, że faktycznie, mózg mój trochę szfankowal, ale na szczęście to nie schizo. :)

Wszystko będzie dobrze, postaraj się myśleć pozytywnie i nie zadreczaj się tą chorobą. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki dziewczyny jesteście kochane

Naprawdę ! Mój stan jest spowodowany po części właśnie psychoterapia, która na początku trochę miesza w głowie. Jestem po 3 spotkaniach i jest jak jest. Mam teraz starasznie dużo problemów. Niedługo obrona, mój chłopak ma zaburzenia lękowe i też ostratnio źle się czuję. Oboje się chyba trochę nakrecamy. Jestem pod stałą psychiatry przyjmuje parogen ale czytając i wpadając w te obsesję to nawet sam Bóg nie pomoze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam schizo i postanowiłam się nie rozmnażać. Z rozsądku. Poza tym nie mogę odstawić leków na czas ciąży i karmienia.

 

Sailorka, a co gdy miłość da o sobie znać, albo natura się odezwie? Choroba nie wyklucza, co najwyżej utrudnia bardzo życie.

Tak tylko pozwoliłem się wtrącić, bo poruszyło mnie co napisałaś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Motio, akurat mam taką sytuację, że mąż też nie chce dzieci. I jest jeszcze coś. Mam/miałam PTSD po wypadku, który odmienił całe moje życie. Nic już nie będzie takie, jak przed wypadkiem. Nie chcę i nie mogę mieć dzieci i nie chcę i nie mogę prowadzić auto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie też jakoś leci- raz lepiej a raz gorzej, jak to w życiu :P. Pracuję, uczę się. Terapia to dobra inwestycja, ja swoją zakończyłam 1,5 roku temu i często mi brakuje tego kontaktu z terapeutą, jak przychodzi ciężki okres. Pocieszam się tym, że jeżeli byłoby bardzo źle to mogę na nią wrócić. Mało jest osób bez problemów i jakoś trzeba iść do przodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie, Poszukuję Dorosłe Dzieci osób Chorujących na Schizofrenię, które zechcą wziąć udział w badaniu do mojej pracy magisterskiej pt. " Wybrane aspekty funkcjonowania psychologicznego dorosłych dzieci osób chorujących na schizofrenię". Badanie jest anonimowe i mierzy odporność psychiczną, samotność oraz ocenę postaw rodzicielskich w tym chorego rodzica.

 

Po przeczytaniu wpisów na forum odniosłam wrażenie, że system opieki pomija problemy rodzin a szczególnie dzieci, które wychowują się z chorym rodzicem, nie oferując im potrzebnego wsparcia. W związku z tym zależy mi na tym aby napisać pracę magisterską poruszającą problemy dzieci wychowujących się w rodzinach, w których występuje schizofrenia u rodzica. Nie ukrywam, że nie jest łatwo dotrzeć do tej grupy osób, dlatego każdy wypełniony kwestionariusz jest dla mnie bardzo ważny.

 

Jeśli ma Pani/Pan rodzica, który choruje na schizofrenię i może Pani/Pan poświęcić chwilkę czasu proszę o wypełnienie ankiety znajdującej się pod linkiem zamieszczonym poniżej.

 

https://www.webankieta.pl/ankieta/292731/wybrane-aspekty-funkcjonowania-psychologicznego-doroslych-dzieci-osob-chorujacych-na-schizofrenie.html

 

Będę wdzięczna każdej osobie, która weźmie udział w badaniu.

 

Pozdrawiam

Ania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×