Skocz do zawartości
Nerwica.com

susu11

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia susu11

  1. Witajcie, U mnie wszystko w porządku chodzę na terapie, powoli jakoś się układa, raz lepiej, raz gorzej. A co u was ?
  2. Przepraszam dziewczyny, że tak truję, ale chciałabym was jeszcze zapytać czy dowiadywałyście się może o jakichś genetycznych testach na schizofrenię ?
  3. Dzięki dziewczyny jesteście kochane Naprawdę ! Mój stan jest spowodowany po części właśnie psychoterapia, która na początku trochę miesza w głowie. Jestem po 3 spotkaniach i jest jak jest. Mam teraz starasznie dużo problemów. Niedługo obrona, mój chłopak ma zaburzenia lękowe i też ostratnio źle się czuję. Oboje się chyba trochę nakrecamy. Jestem pod stałą psychiatry przyjmuje parogen ale czytając i wpadając w te obsesję to nawet sam Bóg nie pomoze
  4. Dziś niedziela. Najgorszy dzień w tygodniu. Popłakałam się dzisiaj i wpadłam w lekką panikę, powiedziałam mojemu chłopakowi, że jakbym zaczęła się dziwnie zachowywać, przestała się myć, przestala wychodzić to powinien wziąć mnie za szmaty i zawieźć do psychiatryka. Strasznie się stresuję znowu zaczęłam czytać bzdury o dziedziczeniu, zdaje sobie sprawe ze nie jest to normalne ale to nade mna wygrywa. Najgorsze jest to, że wszyscy mnie zbywają. Tata powiedział, że mam go nie męczyć i że to nie jest miejsce na takie rozmowy. Bardzo bym chciała dowiedzieć się jak to wszystko się zaczęło i czy powinnam się martwić. Lekarze naarazie nie widzą schizofrenii, ale nie wiem jak zaczynało się u matki.
  5. Ja jestem już na 3 roku. Wszystko było ok. Z antydepresantami. Weszłam w tryb uczelnia, duże miasto, ale to wszystko nie sprawiało mi radości czułam że robię to bo muszę bo tak robia inni. Nie poteafilam się cieszyć relaksowac. Czuję się nieswojo we Wrocławiu... przyzwyczaiłam się do swoich ucieczek wiecznego poswiecania i pomogania, umialam się w tym odnaleźć ale musialam iść na psychoterapię bo nie wyobrażam sobie swojej rodziny, tego że nie będzie wyjść awaryjnych i to ja będę za kogoś odpowiedzialna i mogę to skrzywdzic a tego nie zrobię! Nikt nie pokazał mi innej drogi wszyscy uciekali. Tata uciekał brat uciekał więc ja też nauczylam się tej sztuki. Jak siedzimy spoojnie Z chłopakiem to ja cały czas jestem niespokojny bo wydaje mi się ze zaraz coś się stanie. Od kiedy chodzę do terapeuty zaczynam powoli oddalać się psychicNie od rodzicow więc są już malutkie postępy. A jak radzicie sobie z macierzyństwem ?
  6. Dzięki dziewczyny. Fajnie jest mieć z kim porozmawiać. Moi rodZice też olali moje zaburzenia lekowo depresyjne. Matka powiedziała że organizm sam sobie musi poradzić a tata jak zawsze nieobecny emocjonalnie. Wydaje mi się ze zamieszkanie z chlopakiem to dobry pomysł, ale lek który odczuwam przed wyprowadzka jest przerazliwy. Za silny. Pojawia się obrzydzenie do niego i nienawisc ze chce zabrać mnie od rodzicow. On nie wie że ja tak to czUję bo zdaje sobie sprawę ze to chore i tak nie powinno byc. Mam nadIeje ze terapia dużo zmieni i w końcu jakoś to będzie wyglądać. Jestem studentką i mieszkam w innym mieście ni rodzice. Jak wyjeżdżam czuję się jak dziecko we mgle, jestem zagubiona i zlekniona. Robię wszystko co inni, ale nie czerpie z tego przyjemności robię bo trzeba. Każde wolne i weekand spędzam w rodzinnym mieście. Czuję się trochę bezpieczniej dogladam mamę, sprawdzam czy jest dobrze, ale najwięcej czasu spędzam z chlopakiem . Oczywiście w odpowiedniej odległości i świadomości ze w każdej chwili mogę uciec (nie robię tego ale świadomość ta jest mi bardZo potrzebna i pomocnaa)
  7. Wkurzajace to ze nie mozemu isc do rodzicow i powoedziec - boje się, po ludzku boje się. Chodzi o to ze boję się ze zrobię duże postępy pójdę na terapię zdecyduje się na zmianu a uwielbiana schizka przyjdzie i ja skrzywdze, tragedia rodzinna powtórzy się a moje dzieci będą cierpialy
  8. Bardzo dobrze. Uważam ze wszscy powinniśmy się wspierać. Cieszę się ze możemy się podzielić własnymi doświadczeniami. Ja nie mam takich stanów. Póki co są na tle nerwowym. Moja mama od zawsze uważała ze ja jestem najgorsza i mój tata. Bardzo brakowało mi jej wsparcia A teraz lgne do niej mimo ciągłych rozczarowań. Ciągle mam nadzieję ze coś się zmieni. Ze jeszcze mama mnie pokocha. Ja staram się robić wsYstko czego nie robi moja mama. Mam mnóstwo przyjaciół i chłopaka i staram się wszystkim wynagrodzić moja chora ma me. Jestem bardzo niedojrzala. Ciągle mała dziewczynka wydziera się ze mnie i nie pozwala podejmować dorosłych decyzji. Myślę nad napisaniem listu do wszystkich przyjaciół do chlopaka w którym w razie choroby przeczytają go i zrozumieją że ich kocham i to ze mówię że ich nienawidZE to wynik choroby. Mama robi nam tyle krzywd. Gdyby nie ta choroba moje życie byłoby całkowicie inne. Najbardziej denerwuje mnie to ze moją rodziną uważa że sobie wszystko wkrecam bo nie zwariowalam tylko mam leki. Moja mama jest w domu traktowana jak jajko, bardzo jej zazdroszczę że rodzeństwo i ojciec kochają ja bezgranicZNIE. Mama ma coś czego nigdy nie będę miała ja - miłość bezgraniczna
  9. Bardzo dziękuję Ci za odpowiedzieć. Od 4 lat przyjmuje leki na zaburzenia lekowo depresyjne chodze na NFZ na konsultacje czułam się lepiej, ale moja psycholozka poprzez powiedzenie jednej vezmyslnej rzeczy które nikogo by pewnie nie urazila poza mną , rozpętała prawdziwe piekło. Jest mi teraz naprawdę bardzo ciężko ciagle cYtam o dziedziczeniu schizofrenii, wpadam w obsesję, sama się n akrecam. Czytałam gdzieś ze objawy hipohondryczne mogę być początkiem schizy
  10. Tak wyjezdzalam na wakacje górą 10 dni. Straszliwe leki , ale zmuszalam się i jechałam. Miałem propoRcje wyjazdu na 2 miesiące nie pojechałam bo bałam się ze zachoruje i nikt mi nie pomoże. Mój chłopak wie totalnie o wszystkim czasem go to przerasta . Też ma nerwicę. U mnie w domu są dwa przypadki choroby. Od strony taty - dziadek i jego brat noi mama. Tata i jego rodzeństwo zupełnie zdrowe, moje straszne kuzynostwo też. Ale właśnie mam etap w którym wkrwcam sobie chorobę . Odechciewa mi się żyć...
  11. Witajcie, Dołączam do tematu. Też jestem córką schizofreniczki. Miałam również super jazdy z moją mamą. Mój tato jest w miarę normalny. Nie pije, ani nie jest chory, ale ma bardzo silny mechanizm ucieczki. Ciągle był gdzieś w rozjazdach, a ja jako mała dziewczyna musiałam znosić dziwne zachowania mamy. teraz wchodzę w dorosłość, od 7 lat mam chłopaka, ale gdy tylko pojawia się rozmowa na temat wyprowadzki z domu, dostaję bardzo silnych ataków lęku. Nie mam w ogóle własnej autonomii, wydaje mi się, że nie mieszkając w domu rodzinnym, moje życie będzie nic nie warte. Mechanizm ucieczki znam bardzo dobrze, wszędzie mnie pełno, kompletnie nie potrafię się zrelaksować a świadomość, że mam być z kimś tylko we dwoje na zawsze przyprawia mnie o silne ataki paniki. Czy któraś z was miała podobnie ? czy po terapii mechanizm uciekania zmniejszył się ? jestem już trochę zmęczona.
×