Skocz do zawartości
Nerwica.com

Prokrastynacja


anancites

Rekomendowane odpowiedzi

Prokrastynacja to obecnie jeden z moich największych problemów.

Nerwica opanowana, depresja pod kontrolą, już prędzej można by było mówić o dystymii...

Ale to g**no ma się dobrze!

Problem polega na tym, że mój umysł trzyma się tego co "tu i teraz", nie wybiegając zbytnio w przyszłość.

Oczywiście są plany i marzenia... Ale wydają się być tak odległe i nierealne, że szkoda o nich myśleć czy jakkolwiek w kierunku ich spełnienia działać.

"Tu i teraz" - bardzo hedonistycznie. Mózg mówi: "Nie rób teraz tego, czego nie musisz robić, a ewentualnie możesz przełożyć to na później, zapomnij o obowiązkach! - Rób wszystko co pozwoli mi wydzielać pieprzoną dopaminę! Zacznijmy od siedzenia przed komputerem, palenia fajki za fajką i produkowania się na tym forum."

 

Ech... :?

 

Czekajcie... A może to zwykłe lenistwo x10?

 

Czas na kolejną fajkę...

 

-- 25 sty 2013, 01:14 --

 

Tak sobie teraz myślę (papierosa już spaliłem), że mój perfekcjonizm może na to wpływać. On objawia się na przykład wtedy gdy piszę... W chacie może być burdel, ale w kontaktach z innymi ludźmi pełna poezja. Musiałem chociażby edytować poprzedniego posta, ponieważ w zdaniu: Ale to g**no ma się dobrze zabrakło mi wykrzyknika :?

Poza tym szlag mnie czasem trafia, ponieważ posty można edytować tylko przez pierwsze 15-ście minut ich istnienia. Gdy później do niektórych wracam i widzę jakąś literówkę to szlag mnie trafia, że nie zauważyłem jej wcześniej. Dwa razy przed publikacją czytam to o czym napisałem.

To nie jest normalne... :D

 

-- 25 sty 2013, 01:16 --

 

No i podwójne "szlag mnie trafia" obok siebie, minutę wcześniej... To już zostawię - możecie się pośmiać :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh, z tym edytowaniem i sprawdzaniem postów, literówek itp to mam podobnie. Z tym, że i tak nic nie będzie idealne, bo dla każdego ideał znaczy co innego, a ideał jakim chciałabym być jest po prostu nieosiągalny, więc po co się w ogóle starać?

 

Mózg mówi: "Nie rób teraz tego, czego nie musisz robić, a ewentualnie możesz przełożyć to na później, zapomnij o obowiązkach! - Rób wszystko co pozwoli mi wydzielać pieprzoną dopaminę! Zacznijmy od siedzenia przed komputerem, palenia fajki za fajką i produkowania się na tym forum."

Coś w tym jest. Może właśnie chodzi o tą dopaminę, odrobinę przyjemności z teraźniejszości. 5 minut zajęło mi wykonanie 2 telefonów, aby zająć sobie nocleg w innym mieście na 1 noc, a zabierałam się do tego cały tydzień, bo zwyczajnie ta czynność jawiła mi się jako nieprzyjemna i niemiła. Natomiast narzekanie na forum jest przyjemne, poprawia mi nastrój. Mam tyle odkładanych rzeczy do zrobienia, a za nic z nich nie chce mi się wziąć. Miałam wczoraj zaplanować dzisiejszy dzień, wypisać 3 zadania do zrobienia, oczywiście tego nie zrobiłam. Im dłużej nic nie robię, tym mniej mi się chce cokolwiek robić... Oczywiście poza tym, co w danej chwili sprawi mi chwilową przyjemność.

 

-- 25 sty 2013, 11:35 --

 

Przyszło mi na myśl, aby doszukiwać się przyjemności w tym co wydaje mi się nieprzyjemne/tym co odwlekam w nieskończoność. Aby skojarzyć to z przyjemnością. Oszukać jakoś mózg, aby sam chciał robić te odwlekane rzeczy.

 

-- 25 sty 2013, 11:36 --

 

Aby zakorzenić sobie jakoś przekonanie typu "to co muszę zrobić jest bardzo przyjemne, a jak zacznę to robić, to doznam ogromnej przyjemności". :P

 

-- 25 sty 2013, 11:57 --

 

Jeszcze jedna refleksja - wpadłam na to, że przeciwieństwem perfekcjonizmu jest OPTYMALIZM (sjp. "dążność do uzyskania najkorzystniejszych wyników w czymś" a nie idealnych/najlepszych). Czyli działanie tak, aby coś było wystarczająco dobre, aby działało i dawało korzyść, a nie stało na piedestale i świeciło idealizmem. Aby rezultat był praktyczny i do tej praktyczności się ograniczał. Po co nam rezultat idealny? Idealizm jest kompletnie niepraktyczny.

 

I jeszcze taki cytat ku optymalizacji:

"Nie trzeba wszystkiego rozumieć, żeby ze wszystkiego korzystać."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jedna refleksja - wpadłam na to, że przeciwieństwem perfekcjonizmu jest OPTYMALIZM (sjp. "dążność do uzyskania najkorzystniejszych wyników w czymś" a nie idealnych/najlepszych). Czyli działanie tak, aby coś było wystarczająco dobre, aby działało i dawało korzyść, a nie stało na piedestale i świeciło idealizmem. Aby rezultat był praktyczny i do tej praktyczności się ograniczał. Po co nam rezultat idealny? Idealizm jest kompletnie niepraktyczny.

 

Taki perfekcjonizm może współwystępować z optymalizmem. Jedna i druga cecha ujawnia się w różnych dziedzinach życia. I pod tym mogę się podpisać. Zastanawiający jest również udział dopaminy w przebiegu prokrastynacji... Ale nie będę ogłaszał przełomowych teorii, chociaż coś wydaje się być na rzeczy.

 

-- 25 sty 2013, 14:42 --

 

Po krótkim zastanowieniu...

 

Prokrastynacja zanika u mnie poprzez pompowanie dopaminy do synaps. Może to być wynikiem zastosowania bardziej lub mniej legalnych środków (eksperymentowałem swojego czasu trochę). Oczywiście sztuczne podnoszenie dopaminy w mózgu to wg mnie droga do zguby (tolerancja, uzależnienie, stępienie receptorów D).

 

Zastanawia mnie w takim wypadku, czy współwystępują inne objawy do "czystej" prokrastynacji, będące wynikiem wadliwego przekaźnictwa dopaminergicznego takie jak np. anhedonia czy w ciężkich wypadkach sztywność mięśni.

 

Jak wyglądają pacjenci ze wczesnymi objawami choroby Parkinsona? Czy notowali podobne problemy przed wystąpieniem głównych objawów?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Perfekcjonizm to jest wg mnie ogólna postawa, tak samo jak i optymalizm. Optymalizm bierze się z racjonalizmu, a perfekcjonizm z idealizmu. A racjonalizm i idealizm się wg mnie nawzajem wykluczają. Tak ja to widzę. Poza tym znalazłam ciekawy artykuł do poczytania http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,7913 może kogoś zainteresuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Perfekcjonizm to jest wg mnie ogólna postawa, tak samo jak i optymalizm. Optymalizm bierze się z racjonalizmu, a perfekcjonizm z idealizmu. A racjonalizm i idealizm się wg mnie nawzajem wykluczają. Tak ja to widzę.

 

W takim razie muszę mieć niespecyficzny rodzaj rozdwojenia jaźni :D

 

U mnie w domu panuje wystarczający porządek, abym nie pogubił się w drodze do łóżka - czyt. syf na kółkach, który jednak nie przeszkadza mi w codziennym funkcjonowaniu. W pracy robię to za co mi płacą, a płacą mało więc pracuję optymalnie, aby nie wywalono mnie z roboty. Ale nie zamierzam robić nic ponadto.

 

Z kolei jeśli robię coś dla siebie, lub dla innych i to coś sprawia mi przyjemność - staje się perfekcjonistą pełną gębą. Jeśli nie daję rady nim być w takiej sytuacji, czuję się z tym bardzo źle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie możesz po prostu zostać optymalistą w sprawach osobistych, jeśli perfekcjonizm przeszkadza Ci w tym i sprawia, że odkładasz rzeczy na później? Skoro umiesz być optymalistą w jednej dziedzinie to czemu nie mógłbyś przełożyć tego na inne dziedziny życia? U mnie to jest trochę inaczej, jeśli mi na czymś zależy, to chciałabym to zrobić perfekcyjnie, a jeśli nie zależy mi lub średnio zależy, to może być nawet byle jak. Byle by było zrobione i dało mi spokój (i to nie jest żaden optymalizm). Syf na kółkach to dla mnie też nie optymalizm. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

black swan - czuję się oświecony! :D

 

Żartowałem... ;)

 

Gdyby to było takie proste: pstryk i już - dawno bym to zmienił. Jestem obecnie w fazie pracy nad sobą i między innymi nad tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie twierdzę, że to jest pstryk i już. :? Po prostu powątpiewam trochę w opisane przez Ciebie przykłady optymalizmu (dla mnie nie byłby to optymalizm) i zaczęłam się zastanawiać, gdzie kończy się "robienie czegoś na odwal" a zaczyna ten optymalizm. Cóż, granica jest chyba płynna... lub zależy od potencjału w danej sytuacji.

 

I cytat, który mógłby się przydać wszystkim "odwlekaczom":

"Idealizm to przecenienie potencjału, poprzedzone niewłaściwym jego oszacowaniem." ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z kolei jeśli robię coś dla siebie, lub dla innych i to coś sprawia mi przyjemność - staje się perfekcjonistą pełną gębą. Jeśli nie daję rady nim być w takiej sytuacji, czuję się z tym bardzo źle.

 

Zgodzę się z Mateuszem- w sumie nawet nie trzeba mieć rozdwojenia jaźni, żeby odczuwać takie zmiany "osobowości" w różnych sytuacjach życiowych. Można być wieloma kompletnie innymi osobami zależnie od kontekstu, osób w pobliżu czy pełnionych w danym momencie ról. To wszystko wpływa na przekonania dotyczące konkretnego zadania. No i przez to na poziom napięcia związanego z koniecznością zrealizowania go.

I mimo tego, że one bardzo często są skrajnie różne, rada black swan ma sens;) Teoretycznie wiesz dokładnie jak to jest czuć coś w dany sposób- "łapiesz" to. No i można to uczucie wykorzystać. Ja kiedyś byłam strasznie niepewna siebie, bałam się ośmieszenia itp. Ogólnie to uczucie dominowało w moim życiu, a potem zaczęłam uprawiać ukochany sport i kompletnie nie przejmowałam się opinią wokół. Zdziwiło mnie to, ale postanowiłam to wykorzystać. Bo praktycznie wszystko odróżniało te dwa stany- mój wewnętrzny monolog: w jednym skupiałam się na tym, co może się stać złego, w drugim- myślałam tylko o korzyściach. W pierwszym byłam niezdecydowana, w drugim zdeterminowana. No i można tak sobie gadać, ale najważniejsze jest to, że potrafiłam się czuć w ten, a nie inny sposób. I potem, jak byłam w stresującej sytuacji zaczynałam myśleć "wyobraź sobie, że jesteś na korcie" i chcesz zagrać. W sumie to dalej jestem słaba, ale nie schodzę póki mnie nie ściągną, bo tak to lubię;)

Akurat w tych dwóch przypadkach nie masz chyba złotego środka^^ W jednym jesteś perfekcjonistą, który jest zdenerwowany w razie porażki, w drugim robisz wszystko z przymusu- byle zrobić. Ale może jest jakaś dziedzina życia, w której masz to zdrowe podejście "Staram się i próbuję, aż mi wyjdzie. Nie musi być idealnie, ale tak, żeby osiągnąć cel"?

 

Mam naprawdę dużo sposobów na prokrastynację, bo sama nad tym dużo pracowałam. Ale pisałam tu już kiedyś rady dla bretty i się nie odezwała:< Jednak, jakby ktoś chciał skorzystać, pisać na priv;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z kolei jeśli robię coś dla siebie, lub dla innych i to coś sprawia mi przyjemność - staje się perfekcjonistą pełną gębą. Jeśli nie daję rady nim być w takiej sytuacji, czuję się z tym bardzo źle.

 

Zgodzę się z Mateuszem- w sumie nawet nie trzeba mieć rozdwojenia jaźni, żeby odczuwać takie zmiany "osobowości" w różnych sytuacjach życiowych. Można być wieloma kompletnie innymi osobami zależnie od kontekstu, osób w pobliżu czy pełnionych w danym momencie ról. To wszystko wpływa na przekonania dotyczące konkretnego zadania. No i przez to na poziom napięcia związanego z koniecznością zrealizowania go.

I mimo tego, że one bardzo często są skrajnie różne, rada black swan ma sens;) Teoretycznie wiesz dokładnie jak to jest czuć coś w dany sposób- "łapiesz" to. No i można to uczucie wykorzystać. Ja kiedyś byłam strasznie niepewna siebie, bałam się ośmieszenia itp. Ogólnie to uczucie dominowało w moim życiu, a potem zaczęłam uprawiać ukochany sport i kompletnie nie przejmowałam się opinią wokół. Zdziwiło mnie to, ale postanowiłam to wykorzystać. Bo praktycznie wszystko odróżniało te dwa stany- mój wewnętrzny monolog: w jednym skupiałam się na tym, co może się stać złego, w drugim- myślałam tylko o korzyściach. W pierwszym byłam niezdecydowana, w drugim zdeterminowana. No i można tak sobie gadać, ale najważniejsze jest to, że potrafiłam się czuć w ten, a nie inny sposób. I potem, jak byłam w stresującej sytuacji zaczynałam myśleć "wyobraź sobie, że jesteś na korcie" i chcesz zagrać. W sumie to dalej jestem słaba, ale nie schodzę póki mnie nie ściągną, bo tak to lubię;)

Akurat w tych dwóch przypadkach nie masz chyba złotego środka^^ W jednym jesteś perfekcjonistą, który jest zdenerwowany w razie porażki, w drugim robisz wszystko z przymusu- byle zrobić. Ale może jest jakaś dziedzina życia, w której masz to zdrowe podejście "Staram się i próbuję, aż mi wyjdzie. Nie musi być idealnie, ale tak, żeby osiągnąć cel"?

 

Mam naprawdę dużo sposobów na prokrastynację, bo sama nad tym dużo pracowałam. Ale pisałam tu już kiedyś rady dla bretty i się nie odezwała:< Jednak, jakby ktoś chciał skorzystać, pisać na priv;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak przeczytałem, jaka różnica jest między lenistwem, a prokrastynacją, to w moim przypadku występuje zarówno lenistwo jak i prokrastynacja.

 

-- 26 lut 2013, 01:43 --

 

Czasem mam skoki od prokrastynacji do perfekcjonizmu, a czasem nawet od lenistwa do perfekcjonizmu w wypadku, gdy moim celem jest nie wykonanie zadanie w ogóle, a ktoś mnie do niego zmusi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak przeczytałem, jaka różnica jest między lenistwem, a prokrastynacją, to w moim przypadku występuje zarówno lenistwo jak i prokrastynacja.

 

-- 26 lut 2013, 01:43 --

 

Czasem mam skoki od prokrastynacji do perfekcjonizmu, a czasem nawet od lenistwa do perfekcjonizmu w wypadku, gdy moim celem jest nie wykonanie zadanie w ogóle, a ktoś mnie do niego zmusi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, teoretycznie perfekcjonizm występuje jakby równolegle do prokrastynacji i jest jednym z powodów występowania tego męczącego zaburzenia. Co masz na myśli pisząc, że masz jego skoki? Jeśli umiejętność wykonywania określonych czynności, zadań, to może wykorzystaj to? Spróbuj zaobserwować dokładnie, jakie czynniki wpływają na to, że potrafisz być aktywny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, teoretycznie perfekcjonizm występuje jakby równolegle do prokrastynacji i jest jednym z powodów występowania tego męczącego zaburzenia. Co masz na myśli pisząc, że masz jego skoki? Jeśli umiejętność wykonywania określonych czynności, zadań, to może wykorzystaj to? Spróbuj zaobserwować dokładnie, jakie czynniki wpływają na to, że potrafisz być aktywny.

Czasem nie wykonuję czegoś, bo zwyczajnie mi się nie chce i nie mam zamiaru tego nigdy wykonać, czasem coś ciągle odkładam na później, ale chcę to wykonać. A gdy ktoś mi już koniecznie każe coś wykonać, to często pojawia się lęk że ktoś będzie się wściekał na mnie i krytykował, jeśli nie wykonam tego idealnie i wtedy następuje skok i staję się perfekcjonistą.

 

-- 23 mar 2013, 01:46 --

 

Zastanawiam się czasem nad tym, co by mnie mogło zachęcić (a nie zmuszać poczuciem zastraszenia) do działania, ale na razie nic mi do głowy nie przychodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się czasem nad tym, co by mnie mogło zachęcić (a nie zmuszać poczuciem zastraszenia) do działania, ale na razie nic mi do głowy nie przychodzi.

 

No na pewno nie da się długo funkcjonować ze schematem "działam, gdy boję się negatywnej oceny". To jest bardzo wyniszczający wzorzec, bo nie możesz swobodnie wybierać, które plany zrealizujesz.

Bardzo skuteczną i praktyczną metodą zachęcającą do działania jest przedstawianie sobie go w jak najkorzystniejszym świetle. To brzmi dziwnie, ale w gruncie rzeczy wszyscy naturalnie to robimy. Wyobraź sobie, że chcesz jechać na wakacje. Kupujesz bilet i najpierw nie jesteś przekonany, ale w końcu zaczynasz o tym myśleć w pozytywny sposób. Wyobrażasz sobie, jak przyjemnie będzie, skupiasz się na zaletach i w związku z tym większość wad zostaje zepchnięta na drugi plan, ewentualnie zaczynasz z nich robić mocne strony. A potem mówisz, że się "nakręciłeś" na ten wyjazd i rzeczywiście jesteś w stanie zrobić wiele, żeby go zrealizować. To jest chyba najpowszechniejszy schemat mobilizacji.

Jeśli musisz coś zrobić przede wszystkim przedstaw to sobie jako Twój wybór (jeśli to ze szkoły, niech to będzie Twój wybór uzyskania wykształcenia, jeśli chcesz zarobić pieniądze, to jeszcze prostsze- to Twój wybór bycia bogatym człowiekiem). A potem wyobrażaj sobie w kółko, jak tylko masz okazję, dobre rezultaty działania. Im więcej, tym lepiej. Przed złymi scenariuszami zabezpiecz się na tyle, na ile możesz, a potem przestań o nich myśleć.

Spróbuj kilka razy, jeśli nie pomoże, po prostu szukaj innego sposobu. Ale naprawdę mogę poświadczyć o skuteczności tego ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo skuteczną i praktyczną metodą zachęcającą do działania jest przedstawianie sobie go w jak najkorzystniejszym świetle. To brzmi dziwnie, ale w gruncie rzeczy wszyscy naturalnie to robimy. Wyobraź sobie, że chcesz jechać na wakacje. Kupujesz bilet i najpierw nie jesteś przekonany, ale w końcu zaczynasz o tym myśleć w pozytywny sposób. Wyobrażasz sobie, jak przyjemnie będzie, skupiasz się na zaletach i w związku z tym większość wad zostaje zepchnięta na drugi plan, ewentualnie zaczynasz z nich robić mocne strony. A potem mówisz, że się "nakręciłeś" na ten wyjazd i rzeczywiście jesteś w stanie zrobić wiele, żeby go zrealizować. To jest chyba najpowszechniejszy schemat mobilizacji.

Jeśli musisz coś zrobić przede wszystkim przedstaw to sobie jako Twój wybór (jeśli to ze szkoły, niech to będzie Twój wybór uzyskania wykształcenia, jeśli chcesz zarobić pieniądze, to jeszcze prostsze- to Twój wybór bycia bogatym człowiekiem). A potem wyobrażaj sobie w kółko, jak tylko masz okazję, dobre rezultaty działania. Im więcej, tym lepiej. Przed złymi scenariuszami zabezpiecz się na tyle, na ile możesz, a potem przestań o nich myśleć.

Spróbuj kilka razy, jeśli nie pomoże, po prostu szukaj innego sposobu. Ale naprawdę mogę poświadczyć o skuteczności tego ;)

Miałem kiedyś coś takiego, że się "nakręcałem" na coś, co sobie postanowiłem. Ale, gdy się zdarzało, że pomimo to się nie udało, to wywoływało to u mnie złe odczucia, więc postanowiłem z tym przystopować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem kiedyś coś takiego, że się "nakręcałem" na coś, co sobie postanowiłem. Ale, gdy się zdarzało, że pomimo to się nie udało, to wywoływało to u mnie złe odczucia, więc postanowiłem z tym przystopować.

 

Ok, to kwestia podejścia do porażek. Znajdź jakąś konkretną czynność, która pozwoli Ci się stale poprawiać DZIĘKI informacjom, które czerpiesz z tego, że Ci nie wyszło. Na przykład uczysz się czegoś, nie wychodzi Ci. Zapisujesz dokładnie, co mógłbyś poprawić, zmieniasz po jednym czynniku i patrzysz na wyniki. Colvin w swojej książce o tym pisał- wiekszość ludzi, ćwiczy w taki sposób. Nie udaje im się, więc próbują jeszcze raz i jeszcze raz. Czasami całkiem przypadkowo, bez przemyślenia tego, zmieniają taktykę. Ale to koszmarny sposób. Naprawdę korzystne jest zmienianie jednego, konkretnego parametru i obserwowanie, co się zmieni. Spróbuj tego na jakimś mało ważnym dla Ciebie działaniu. Masz jakiś pomysł? Później będziesz mógł to podejście przekładać na inne obszary życia ;)

 

i mark123, wiem już mniej więcej jakie Ty masz podejście do życia, więc nie będę próbowała Ci zmienić schematów poznawczych, bo tu potrzeba więcej twoich chęci. Ale spróbuj z tym małym doświadczeniem. Jak myślisz, na czym mógłbyś popracować?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam, mam dokładne objawy tego czegoś...

 

przez to w wakacje poprawiam 2 przedmioty, a jakoś nie mogę zabrać się do nauki.

jest tam napisane że trzeba po prostu zmusić się do działania no ale to tak samo jakby powiedzieć komuś kto ma depresje że ma wyzdrowieć bo wszystko jest dobrze

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest ktoś z Wrocławia kto ma ochotę spuszczać mi regularnie wpierdol za niewykonanie zadań, może być i kobieta, byle z ciężką ręką. Bo tylko tak chyba mogę walczyć z tą dziwką prokrastynacją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Reiben,

jest ktoś z Wrocławia kto ma ochotę spuszczać mi regularnie wpierdol za niewykonanie zadań, może być i kobieta,

Oferty sadomasochistyczne składamy w innym dziale:"Gry i zabawy" :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×