Skocz do zawartości
Nerwica.com

ZMECZONA DZIECKO DDA


neonówka88

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Kurcze nie wiem od czego zacząć... Jestem DDA, w ogóle nie wiedziałam, że coś takiego jest-dobrze, że w internecie jest wszystko:) Mam 23 lata i odkąd pamiętam mój ojciec pił, mniej czy więcej zawsze tak było. Nigdy nie rozumiałam i nadal nie rozumiem dlaczego moja mama z nim jest?! Nie rozumiem tego gdzie u każdej osoby z mojego rodzeństwa jestem wstanie pokazać jak wpływa to na nas ale ona nic z tym nie zrobi za to jej miedzy innymi nie wybaczę tego, że ta rodzina jest taka a nie inna. "Jakoś" sobie z tym radze albo mi się wydaje skoro tutaj jestem...... Chce powiedzieć o dwóch rzeczach które mnie nurtują i bolą, nie mogę sobie z nimi poradzić. Pierwsza.... Nigdy nie miałam objawów nerwicowych albo nie umiem ich określić ale inny objaw pojawił się u mnie. W moim życiu musi cały czas się coś dziać- jeżeli jest nudno, nic się nie dzieje to szukam wrażeń albo je sobie czasem wymyślam, żeby sie nie nudzić. Ale najgorsze jest to, że przez to nie mogę być z nikim na dłużej, bo mi sie po prostu nudzi, bo nigdy w moi domu nie było spokojnie, zawsze coś się działo. I nie umiem żyć jak jest spokojnie. Nie chce szukać(chociaż szukam) kogoś z takimi problemami jak mój ojciec. Chce mieć normalny dom z normalnym mężem a najważniejsze JA CHCE PRZY TYM NORMALNIE FUNKCJONOWAĆ. Miałam bardzo fajnych mężczyzn ale nie wychodziło tzn wychodziło i to mi przeszkadzało. Nie mogłam z nimi być, było za dobrze, za spokojnie. Przestraszyłam się takiego życia.... Druga rzecz- tu chodzi o uraz z "młodych lat" Nie chodziłam do szkoły w pierwszej klasie szkoły średniej, przez co wywalili mnie. Ludzie z którymi chodziłam tam bardzo się ze mnie śmiali, żartowali byli bardzo nie mili. Była to dla mnie taka straszna sytuacja, że nie chodząc do szkoły wpadłam w jakaś paranoje, że bardzo bardzo bardzo bałam się spotkać z tymi ludźmi, bałam się ich. Najlepsze jest to, że ja nadal się ich boje- oni mnie wykluczyli ze społeczności w której ja wtedy byłam (teraz uczę się o tym na studiach) i nie mogłam sobie z tym poradzić w problemy w domu doprowadziły do tego, że chciałam się targnąć na swoje życie ale do tego nie doszło. teraz przez ta cała sytuacje mam problemy z praca w grupie. DLA MNIE TO POD PARANOJE PODCHODZI. Jestem bardzo otwarta, wesoła, sympatyczna, lubiana ale jedna sprzeczka, jakieś słowo złe w moim kierunku powoduje, że nie mogę spać w nocy, myślę o tym i krytyka czy cokolwiek w moim kierunku zabija mnie. W grupie jestem ugodowa, nie chce się kłócić ale za to wszystko co złe wychodzi ze mnie w domu. jestem niedobra i tyle. Nie wiem czy ktoś kiedyś ze mną wytrzyma (nie wiem czy tak uważa, czy zaczęłam wierzyć w to co moja mama mówi). W domu jestem nieugięta, mówię coś i tak ma być i nawet jeżeli już ktoś to egzekwuje i robi to później mam wyrzuty i często przepraszam ze łzami w oczach.

Jestem już zmęczona, bardzo zmęczona takim życiem, z ojcem alkoholikiem, który jest dla mnie nikim i gdybym mogła zabiłabym go a skoro nie mogę to się modle do Boga żeby go wziął do siebie albo żeby był tak strasznie chory a ja bym mogła patrzeć na to- MAM nadzieje, ze za to nikt mnie do wiezienia nie wsadzi za to co pisze:)

Jestem umówiona na terapie u psychologa. Jest bardzo duzo chętnych wiec nie wiem kiedy sie dostane ale ze skierowaniem od lekarza rodzinnego powinnam szybciej. Pewnie bede płakać od razu ale jak mi ma to pomóc to może lepiej. 3majcie za mnie kciuki i powodzenia życzcie:) Przyda sie na pewno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

neonówka88, Witaj na forum. Bardzo dobry pomysł z tą terapią.

Jesteś zła na ojca, stad te myśli.

Matka nic nie robi z tą sytuacją ponieważ jest osobą współuzależnioną, za bardzo nie wie co zrobić, nie wie, że mogłaby rozpocząć nowe życie, bez ojca. Nieświadomie jest jej lepiej z kulą u nogi - Twoim ojcem. Też powinna rozpocząć terapię, nigdy nie jest za późno. Mogłaby uczęszczać na grupy wsparcia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Neonówko,

 

wszyscy trzymamy za Ciebie kciuki.

Ze związkami to już tak jest, że nam trudno znaleźć jakieś szczęście, stałość- jak już dochodzimy do jakiegoś punktu, to raptem wszystko potrafimy obrócić w niwecz bo np. nie wiemy jak reagować na czułość, jak radzić sobie gdy nasz partner oczekuje od nas pewnej stabilizacji...

Doskonale Ciebie rozumiem, chociaż u mnie to poszło w tym kierunku, że w ogóle nie ufam facetom-wolę się zapobiegawczo z nikim nie wiązać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×