Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Pustka, to uczucie toważyszy mi od dawna i nie potrafię tego zmienić, moi domownicy chodzą koło mnie rozmawiają, a ja czuję jak bym do ich świata nie miał wstępu. Ostatnio mało wychodzę z domu, i ten świat za oknem wydaje mi się obcy, w ogóle czuję że gasnę, nie mam ochoty do życia, bycia, egzystencji, do niczego. Myśli moje krążą wokół tego co aktualnie robię, żyję chwilą i nie mam pomysłu co dalej, przecież czas leci, widzę jak ubywa kartek z kalędarza, a ja nadal nie wiem co dalej. Do kościoła przestałem chodzić odkąd depresja mnie dopadła, przesłałem się modlić, a przecież rozmowa z Bogiem zawsze podnosiła mnie na duchu, a teraz nic, pustka w głowie. Czuję że staję się coraz bardziej do niczego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakiś czas temu zaobserwowałem że moi bliscy bardzo dużo ode mnie oczekują, liczą na to że kiedyś znormanieję, nie dopuszczają myśli że może być inaczej, a ja czuję że już nigdy nie będzie dobrze. Z kolei ja bardzo dużo oczekuję od leków, a przecież może okazać się że nigdy nie będę usatysfakcjonowany i z tego powodu mogę pogrążyć się w wiecznej depresji przeplatanej niewielkimi epizodami hipomani. Nigdy nie myślałem w ten sposób, ale taki scenariusz jest realny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakiś czas temu zaobserwowałem że moi bliscy bardzo dużo ode mnie oczekują, liczą na to że kiedyś znormanieję, nie dopuszczają myśli że może być inaczej, a ja czuję że już nigdy nie będzie dobrze. Z kolei ja bardzo dużo oczekuję od leków, a przecież może okazać się że nigdy nie będę usatysfakcjonowany i z tego powodu mogę pogrążyć się w wiecznej depresji przeplatanej niewielkimi epizodami hipomani. Nigdy nie myślałem w ten sposób, ale taki scenariusz jest realny.

 

Szczerze to znam to uczucie, sam coś takiego odczuwam - właściwie to jakbyś opisywał poniekąd moją sytuację. Ludzie z otoczenia wolą pieprzyć jakieś głupoty niż po prostu dać spokój, pogodzić się, że są bezradni w obecnej sytuacji. Zamiast tego słyszę ciągłe - "to zależy od ciebie, po prostu idź i pograj w piłkę", "ogarnij się".

 

@Topic: Dzisiaj matura, szczerze to jestem w takim stanie, że nawet nie wiem jak mi poszło. Możliwe, że całkiem do dupy - podczas pisania jej ciągle odczuwałem znużenie i miałem wrażenie, że zaraz rzucę to w cholerę, bo nie miałem sił tego pisać. Choroba wiedziała kiedy mnie dopaść najwyraźniej. To gówno wywróciło moje życie do góry nogami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kazimierz61, chyba nie tylko w ChADzie. Ja jestem jeszcze starsza od Ciebie /57 rocznik/, i moje objawy nerwicowe niczym nie różnią o tych, które przeżywają młodzi ludzie z forum.

Pewne jest, że ci, którzy nie mają podobnych problemów, nie są w stanie zrozumieć tego, co przeżywamy, niestety. Oczywiście zdarza się, że bliscy, chcąc pomóc starają się zrozumieć o co chodzi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to i ja się dzisiaj pożalę

mam dzisiaj strasznego doła, ostatnio mi się pochorowało trochę, być może białaczka.

i wiecie co w tym najgorsze? że w głębi serca liczę, że to białaczka, przynajmniej skończy się to jakoś naturalnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Muszę się wyjęczeć... Prawdę mówiąc myślałam, że depresja już do mnie nie wróci... Wierzyłam, że mam to za sobą. Ponad 10 lat temu przeszłam intensywną psychoterapię i leczenie Efectinem. Potem życie mi się w miarę poukładało, o dziwo, bo to mi się wydawało absolutnie niemożliwe, kiedy byłam w najcięższym dole. Było dobrze, czułam, że odtąd już nic mnie nie złamie. A teraz wszystko się znów posypało, po tylu latach znów czuję się nikim, znów nie mam sił. W nocy nie mogę spać, rano nie mogę się zwlec z łóżka, boli mnie głowa, plecy, a żołądek miażdży mi łapa rezygnacji - tak to czuję, jakby mnie od środka wgniatało, bym kuliła się w sobie - taki nokaut, nie masz się po co podnosić, bo i tak nic się nie zmieni... Kurde no...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak myślę, żeby wrócić do leków, ale nie bardzo mogę sobie w tej chwili pozwolić na to, by najbliższe tygodnie spędzić w łóżku. A tak właśnie u mnie wygląda początek leczenia. Minimum 2 tygodnie absolutnie nie będę zdolna wychylić głowy spod kołdry. Z drugiej strony boję się, że to już ten etap, że bez leków się nie podniosę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×