Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Mózg dostał fazy niepokoju, od razu odczuwa to mój żołądek i pojawiają się pośrednie myśli o śmierci.

W dniu 15.10.2024 o 22:47, mienta napisał(a):

Oboje z mężem nie możemy znaleźć pracy, a dziecko w drodze.

Znam to chociaż ja bez dziecka w drodze. Mega frustracja z tą pracą u mnie bo samo poszukiwanie jest frustrujące a na dodatek znalezienie pracy wcale nie będzie nagrodą tylko pewnie kolejnym powodem do niej.

Edytowane przez Grouchy Smurf

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czemu jest mi tak źle:( ja już tak siedem lat się męczę i nie pojmuje tego, że zrobiłam wszystko co mogłam a chęci do życia mi nie wróciły. Jedyną rzecz która mnie teraz trzyma przy życiu jest prozaiczna (kupiłam sobie w międzyczasie mieszkanie i trochę koszty wykończenia mnie przerosły w pewnym momencie, dlatego jeszcze mam trochę do zapłacenia wykonawcy oraz muszę oddać kasę, którą pożyczyłam od cioci, przyjaciółki i terapeutki!). Gdyby nie to pewnie dawno bym już odeszła:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Maat napisał(a):

Mam niewyparzoną gębę i nie zmienią tego najlepsze leki na świecie.

JAK panować nad tym,co się mówi????

Ja mam koleżankę w pracy narwaną, nie panującą nad tym co mówi i czasem się tak nakręci to rzuca bluzgami dobre 10-15 min a jeszcze ma do tego donośny głos;) I szczerze to ja ją lubię, bo wiem, że ma dobre serduszko i jest bardzo szczerą osobą, 99% czasu te jej akcje mnie zwyczajnie bawią. No ale jak ktoś jej dobrze nie zna to ludzie się obrażają. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobre to instytucja jęczarni, bo myślę, że zawsze jest trochę człowiekowi lepiej jak się wyżali chociaż w eter... Mi  przyszło do głowy, że spróbuje iść jeszcze się skonsultować z kimś, wygooglowałam najbliższego mnie psychiatrę (przyjmuje zaraz w budynku obok), więc to tak totalnie randomowo pójdę do kogoś, może ktoś spojrzy świeżym okiem totalnie z boku, nie znając mnie i komuś coś jeszcze przyjdzie do głowy co by mi mogło pomóc.

4 minuty temu, Maat napisał(a):

O matko,a Ty nie piszesz czasami o mnie?🙂

Pozdrów koleżankę od narwańca.

 

hehe no teraz koleżanką się przeziębiła i nawet z takim zachrypniętym głosem daje radę powiedzieć swoje;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zwykle miele coś w myślach na prawo i lewo zanim się odezwę. Nawet jak wydaje się, że wypowiadam się spontanicznie to tak nie jest. Musz mieć kontrole nad tym co robię. Podobnie mam na terapi, albo jak pisze na forum. Czasami już mam całą wypowiedź ułożoną i rezygnuje. Przyznaje, że mnie irytuje gdy ktoś mówi coś bezmyślnie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, acherontia styx napisał(a):

Nie jest to absolutnie zarzut, ale ciężko musi się żyć próbując kontrolować wszystko, nawet swoje wypowiedzi w luźnych sytuacjach. 

To, że ktoś coś powie spontanicznie nie oznacza od razu, że ta wypowiedź jest bez sensu. 

Zresztą akurat mam taką pracę, że jakbym miała się zastanawiać nad każdym słowem to ludzie, którzy mają ze mną kontakt od razu wyczuliby sztuczność, a pracuje z dziećmi. Dzieci takie rzeczy od razu wyczuwają i są mniej chętne do współpracy. I tak, owszem, jak ktoś mi nadepnie na odcisk to potrafię zareagować ostro, ale terapia nauczyła mnie że z dwojga złego lepiej tak, niż dusić w sobie wszystko.

Nie mówiąc trochę się traci, bo czesto mam  tak, że żałuje, że czegoś nie powiedziałam, o coś nie zapytałam choć mogłam. Dodatkowo czesto muszę się przełamywać żeby się wypowiedzieć, bo nie jest to dla mnie naturalne. Ludzie generalnie wolą otwarte osoby, zamknięte w sobie są raczej źle odbierane. Czasami udaje że jestem bardziej otwarta, ale mogę tak tylko przez chwilę.   Wkurza mnie gdy ktoś sprawia , że ktoś inny źle sie czuje bo pali coś bez zastanowienia. Nie uważam, że spontaniczne wypowiedzi są bez sensu i że są złe, czasami jednak warto się zastanowić co sie mówi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Opiszę wam moją historię ... Rzecz działa się 5 dni temu, córka (2,5l) dostała antybiotyk zapalenie górnych dróg oddechowych. Podałam go jej, było ok, na następny dzień tez jej go podałam, wieczorem myłam podłogę ona podleciała i włożyła ręce do wody z pronto i je oblizała. Zaraz po tym wyszła jej wysypka, nie wiadomo czy po antybiotyku, czy po tym pronto, czy po brudnej wodzie ... Czy po tym że kilka godzin wcześniej lizała podłogę w garażu u mechanika 😭 dzwoniłam do szpitala kazali dać coś na alergię i obserwować, nic więcej jej się nie działo... Chyba wszystko jest ok. Ale ja sobie wkrecilam że to przez to mycie podłogi że mnie akurat wtedy naszło... Po co ja tą podłogę myłam... Chyba w życiu nie przeżyłam takiego strachu że się zatruje, że coś jej się stanie, nie spałam 3 noce ... Nie mogę się po tym pozbierać, ciągle chodzę i płacze. A było już dobrze, już myślałam że się wyleczyłam ... I to wróciło ten cholerny strach, ten smutek i obwinianie się o całe zło świata. Jak ja mogłam do tego dopuścić... I tak od 5 dni sprawdzam co chwilę czy córka czuje się dobrze czy coś jej nie boli, co chwilę czy je, czy pije czy nie ma gorączki ... Już nie może się sama bawić w pokoju ... W dodatku ja nie umiem bawić się z nią bo paraliżuje mnie strach o nią. Mąż już próbował na wszystkie sposoby, najpierw pocieszanie, później złość - mówienie że przesadzam. Chyba już sobie odpuścił ale nie czuje już tej relacji, wchodzi i tylko wzdycha ... Nawet nie da się ze mną porozmawiać, nie da się wyjść ani nic ... Mam dość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Fuji napisał(a):

Od wczoraj siedzę i przeraża mnie wszystko. Znowu patrzę wstecz. 

Pusto..... jak można było tak życie spier.....lić!

@Fuji, rozumiem Cię doskonale ― od 2010 do 2017 trwałem w strasznej stagnacji, siedziałem w domu oddany tylko rozrywkom. Dopiero w latach 2017-2024 zacząłem coś robić ze swoim życiem (rozwój w 3. dziedzinach ― primo: rozwój duchowy, secondo: rozwój intelektualny, tertio: rozwój fizyczny). Także życzę Ci powodzenia, całe życie przed Tobą i głowa do góry ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozwój duchowy mi siadł totalnie. 

Nic nie idzie tak być powinno. 

Trening fizyczny to ciągle postępuje ale on nic nie wnosi. 

Nie mogę powiedzieć nawet, że mi się życie posypało, no bo jak mogło się posypać coś co już od początku było w rozsypce. 

Po co ja tu jestem na tym świecie? 

Przecież ja jestem totalnie niepotrzebny.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja czasami,jak mam te swoje "huśtawki",to czuję się jak nieudacznik.Albo na przykład myślę sobie, jakie to jest wkurzające, że codziennie powtarzają się te same czynności i że mi to już zbrzydło.

@Fuji, jesteś dobrym człowiekiem.Niech spotka Cię w życiu dużo dobra.🌹

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję.  Poprawiłeś mi humor. Tobie także życzę szczęścia i uśmiechu. 

Mnie już spotkało dużo dobrego. 

Cieszcie się, że mogę każdego dnia się obudzić.

10 godzin temu, Maat napisał(a):

Ja czasami,jak mam te swoje "huśtawki",to czuję się jak nieudacznik.Albo na przykład myślę sobie, jakie to jest wkurzające, że codziennie powtarzają się te same czynności i że mi to już zbrzydło.

@Fuji, jesteś dobrym człowiekiem.Niech spotka Cię w życiu dużo dobra.🌹

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Depracha w uj.  Do tego wyrzuty sumienia na temat pięknej relacji, którą zniszczyłem swoją obsesją na temat tej osoby, osaczaniem jej, i emocjonalnym szantażowaniem. Tak się bałem że mnie opuści, że aż sam doprowadziłem do tego, że mnie pogoniła... Codziennie czaję się pod jej domem, żeby przynajmniej ją zobaczyć... 

Do tego mój ujowy stan pogłębia kolejna relacja, w której to ja jestem obiektem obsesji, jestem osaczany i szantażowany emocjonalnie. Wkurza mnie patrzenie na to, jak ktoś popełnia moje błędy z tak niedawna...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wieczorami przychodzą huśtawki nastrojów, świadomość, że moje rówieśniczki mają już prawie dorosłe dzieci, a ja ciągle sama. Znajomych również nie mam, mieszkam na odludziu. Dobrze przynajmniej, że rodzice przy mnie są.

Ratują mnie też książki i muzyka, ale to nie to samo, co towarzystwo ludzi.

Wieczorami przychodzi refleksja i czuję się wtedy jak śmieć. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest mi tak strasz nie smutno. Zamówiłam 4 pary butów, bo chciałam sobie wybrać z nich jedną, a resztę odesłać. Myślalam, że mam więcej czasu na zwrot, ale przy zamawianiu się nie zalogowałam i okazało sie, że termin zwrotu minął. Dodatkowo w tle dalej OCD, bo gdybym go nie miała to ogarnęłabym się pewnie szybciej ze zwrotem. Teraz mam niepotrzebne 3 pary butów. W dodatku buty nie były tanie bo są skórzane i zajmują miejsce którego nie mam za dużo. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem strasznie zła:( Obiecałam sobie, że to już ostatnia rzecz jaką spróbuje zanim się poddam  czyli  skonsultuje się jeszcze z jakimś lekarzem psychiatrą może jeszcze jakoś inne lekami mi pomogą, żeby się tak nie męczyć. No i jak na pierwszej wizycie miałam dobre wrażenie to już po drugiej nie chce więcej iść. Brałam dość długo zolpidem na spanie co wiem, że nie jest dobre ale myślę, że to mnie uratowało w tamtym momencie. Ten lekarz kazał mi nie brać tego leku to bez problemu odstawiłam no ale na drugiej wizycie stwierdził, że nie może mnie dalej prowadzić jak nie pójdę na terapie uzależnień. Ok rozumiem, że jak długo brałam zolpidem to może to być wskazane przejść taką terapie. Ale w takim momencie jak ja nie wiem czy zaraz się nie poddam i nie odejdę to nie jest mój najbardziej palący problem, nawet myślę, że mogłoby mi zaszkodzić  teraz pójcie do obcej osoby i opowiadanie o trudnych rzeczach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Purpurowy, nie wskakuj w nową relację tak szybko. To nie jest sposób na uleczenie.

Też miałam obsesję. Na szczęście już wiem, ze na ten moment nie chcę nikogo w swoim życiu. 

 

A co u mnie? Miotam się, czuje ze trwa adaptacja do leku. Zauważyłam pewną zmianę. Zupełnie inaczej rozmawia mi się z ludźmi. Nie jestem dla siebie tak mocno krytyczna. Blokada jakaś puściła, mogę się skupić na rozmówcy, bez oceniania w danym momencie siebie. To było dla mnie mega ważne, aby kontaktowość się u mnie pojawiła. Zaczynam coś robić, w końcu mogę czytać. Jeszcze czuję trochę jakbym miała grypę, ale daje czas nowemu lekowi. Ważne że ta mini psychoza minęła, bo już zaczynało się nieciekawie robić, ale tak to jest gdy zaczynam majsterkować przy lekach, mimo ze lekarka pozwoliła mi je modyfikować. Zmniejszyłam wtedy abilify o połowę, i zaczęły się pojawiać urojenia ksobne i bezsenność. Po kilku dniach od powrotu do większej dawki arypriprazolu wróciłam na ziemię. Nikt mnie nie śledzi, nic mi nie grozi. 

 

Miało być jęczenie, a wyszło chwalenie haha 😄

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×