Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia dziala!Czekam na każdego posta z wasza opinia


maura

Rekomendowane odpowiedzi

ja sie chyba nigdy nie zdecyduje;/

Zdecydujesz się jak zobaczysz, że czas biegnie a ty stoisz w miejscu, cierpisz i nie wiesz dlaczego. To tylko kwestia czasu, no czasem też niestety i pieniędzy;).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chodzialam pol roku i dla mnie tez to byl stracony czas. Rok pozniej zaczelam od nowa z terapeuta ktory totlanie mnie olewal i kiedy zobaczyl ze ma pacjentow w kolecje konczyl moja sesje po 30 a nie jak powinno byc po 45 min. Poza tym to byl zly czas na terapie. jestem zwolennikiem twierdzenia ze najpierw sie trzeb podleczyc farmakologicznie zeby rozpoczac terapie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzę na psychoterapię, czy - jak woli mówić moja terapeutka - konsultacje psychologiczne od 2 lat. Są dla mnie wybawieniem: psycholog jest doskonała i bliższa mi niż rodzona matka. Dzięki swojej ogromnej pracy i konsultacjom stanąłem na nogi i czuję jak życie zaczyna powoli do mnie wracać. Życie, które chciałem za wszelką cenę zniszczyć i zaprzepaścić...

 

Nie brałem żadnych leków, nie miałem też jednak stwierdzonej klinicznej depresji ani rozbudowanej nerwicy. Czasem można więc sobie poradzić bez nich. W ogóle przed wizytą u psychiatry polecam psychologa. Nigdy bym nie uwierzył jak wiele może dla mnie zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Radisonem. Ja też chodzę na psychoterapię od 2 lat. Zmiany następują w bardzo powolnym tempie, ale jednak następują. Nie należy rezygnować, jeżeli trzeba to zażywać leki, ale podstawą jest psychoterapia u dobrego psychoterapeuty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

To że psychoterapia działa, to fakt, nie do zaprzeczenia, ale ... Jest jeden warunek:

Psychoterapeuta musi być specjalistą z prawdziwego zdarzenia.

Znam kilka przypadków, kiedy osoby chodziły rok lub więcej na spotkania i ...nic.

Również na własnej osobie doświadczyłem działania średnio-kiepskiego terapeuty. Po roku uczestnictwa w spotkaniach, podsumowałem sobie wszystko i okazało się, że tak naprawdę, ona mi wcale nie pomogła ( kobieta). Tego czego się od Niej dowiedziałem, mógłbym osiągnąć podczas piwka z kolegami i rozmowie o wszystkim.

To się od razu czuje, czy mamy do czynienia ze specjalistą z krwi i kości, czy też z słabym doktorkiem, dla którego właściwie szkoda czasu. Czasu, którego chory nie ma!

Więc drodzy forumowicze, jeśli po miesiącu poczujecie , że Wasza terapia to nie to - SZUKAJCIE KOGOŚ INNEGO!

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja miałem ogromne szczęście, bo do dziś dnia nie wiem czy i jakie certyfikaty ma moja psycholog :lol: a trafiłem świetnie i to za pierwszym razem. Jeśli ktoś potrzebuje na terenie Warszawy, to niech da znać na PW, podeślę kontakt.

 

Ale zgadzam się, że można źle trafić. Ponieważ moją psycholog zwolnili z przychodni NFZ, w której pracowała swego czasu i gdzie chodziłem, to postanowiłem spróbować z inną terapeutką. Poszedłem do niej dosłownie raz i mimo, że zarzekałem się przed wejściem, że dam jej szansę i że opowiedziałem jej podczas pierwszego spotkania o wszystkim bez skrępowania, a kosztowało to wiele, żeby przed człowiekiem, którego się widzi pierwszy raz w życiu tak natychmiast się otworzyć, to drugi raz już nie mogłem do niej pójść. Nic nie pasowało między nami. Po pierwsze przyszła spóźniona 15 minut i nie powiedziała nawet jednego prostego "przepraszam". Szła krokiem tak dostojnym i powolnym, jakby była królową, która ma za chwilę przyjąć audiencję a w rzeczywistości była jedynie kwadrans po czasie. Później z takim obrzydzeniem strzepała kurz z biurka (akurat remont był w przychodni), jakby miało to zaszkodzić jej delikatnej cerze. Rozmowa też się nie układała, czego już opisywał szczegółowo nie będę bo szkoda by było czasu mojego i Waszego.

 

Mam też znajomego rodziny psychologa, do którego nigdy nie zdecydowałbym się pójść. Rozum ma ciężki jak ołów i moim zdaniem myli się w bardzo wielu kwestiach, a do tego jest tak pewny tego, że ma rację, że nie dopuszcza wątpliwości do siebie. Okropne połączenie :!:

 

Skończyło się tak, że wolę płacić i chodzić prywatnie do mojej psycholog, której ufam tak, że gdyby była chirurgiem a ja jej pacjentem i powiedziała mi: "muszę Cię zoperować, ale bez znieczulenia i kroić Cię będę rozpalonym do czerwoności żelazem. Innej rady nie ma.", to nawet bym okiem nie mrugnął i położył się grzecznie na stół ;).

 

Czytałem w "Anatomii depresjii" A. Solomona (polecam gorąco książkę), że ludzie ulubiony smak jogurtu potrafią wybierać po kilka minut a gdy chodzi o psychoterapeutę to często godzą się na pierwszego lepszego, który im nawet za bardzo nie pasuje (podkreślam - ja miałem ogromne szczęście :D ). Nie było tam wyjaśnienia dlaczego tak się dzieje, ale... To bardzo trudne, szczególnie dla człowieka pogrążonego w smutku, albo - z drugiej strony - w chaosie i nieprzeliczalnym bogactwie myśli, żeby szukać nowych terapeutów i przed nimi się od początku otwierać. Trudne, ale ja chętne daję świadectwo, że psychoterapia z dobrze dobranym terapeutą jest baaardzo, baaardzo wartościowa i nie zamieniłbym jej na nic innego. Może to doda sił i pewności poszukującym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie czytam te wasze posty i dochodzę do smutnego wniosku, że prawdopodobieństwo rozwiązania własnych problemów za pomocą psychoterapii indywidualnej w moim przypadku raczej odpada:( Ze względów finansowych nie mogę pozwolić sobie na udział w sesjach prywatnych, a szanse na znalezienie dobrego specjalisty w ośrodkach mających podpisane umowy z NFZ są raczej nikłe. Dodatkowym utrudnieniem jest tutaj fakt, że ze względu na pracę do dyspozycji pozostają mi wyłącznie godziny popołudniowe, czyli czas, w którym większość tego typu placówek jest już zamknięta. Moim zdaniem problem jest zbyt delikatny, ażeby po prostu zgłosić się z nim do pierwszego lepszego terapeuty. W przeszłości niejednokrotnie już miałem tę wątpliwą przyjemność rozmawiać z lekarzami, z którymi zwyczajnie nie dało się nawiązać satysfakcjonującego kontaktu i wizyty takie ograniczały się zazwyczaj do odebrania kolejnej recepty. Z drugiej strony, zastanawiam się jak długo uda mi się jeszcze dusić to wszystko w sobie i w kontaktach z ludźmi zachowywać pozory osoby nie nękanej żadnymi dolegliwościami. Ma może ktoś z was pomysł na wyjście z tej patowej sytuacji???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alienated pozory możesz zachowywać do końca życia. To przecież najmniej istotne bo to czy inni wiedza czy nie Ciebie nie wyleczy. Chodzi o to żeby Tobie było dobrze w życiu. Trafnego pomysłu Ci nikt nie poda, nie znając Twojej sytuacji majątkowej, stanu cywilnego itd, można co najwyżej coś zasugerować... każdy z Nas jest ekspertem od samego siebie i napewno coś wymyślisz tylko musisz chcieć tego naprawdę i dążyć za wszelką cenę np. do tego, żeby sobie kiedyś pozwolić na tą terapię prywatnie. Bo nikt nie powiedział, że plany i cele muszą być realizowane tu i teraz. Wielomiesięczne oszczędności czy też jakiś inny sposób długoterminowy jest dobry, bo przecież skoro nie masz możliwości tu i teraz, to warto się zastanowić jak kiedyś zapewnić sobie leczenie.

 

JA osobiście teraz korzystam prywatnie bo na NFZ się zawiodłem. Poszedłem do psycholog, u której nie było kolejek i cieszyłem się. Teraz wiem czemu kolejek nie było :D Ale w międzyczasie zapisałem się na terapie do bardzo dobrej psycholog na NFZ w moim mieście i miałem 1,5 roku czekania w kolejce i tym czasie zacząłem prywatnie. Gdy przyszła moja kolej zostałem przy mojej obecnej terapeutce i dalej płace ale w Twoim wypadku gdybyś zastosował podobną taktykę, może byś postąpił inaczej. W każdym bądź razie prawidłowe leczenie byś miał. Także dowiedz się o dobrych psychologach w Twoim mieście nawet tu na forum pewnie, ktoś podał. Możesz zapytać psychiatry swojego, bo na ogół znają paru dobrych. Jak już się zapiszesz na NFZ i będziesz miał kolejkę to kombinuj z kasą, żeby iść prywatnie i jak coś zmienisz terapie z prywatnej na NFZ.

 

Mam nadzieję, że pomogłem.

 

Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mimo że nie stać cie na prywatnego psychoterapeute nie powinieneś rezygnować z poszukiwania pomocy. W dużych miastach istnieją ośrodki z dobrymi specjalistami z psychoterapią refundowaną przez NFZ. Jeżeli ci na tym zależy to musisz podrążyć temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alienated, zgadzam się z szerokozamknięta. Ja swoją psycholog poznałem właśnie w przychodni NFZ i chodziłem do niej pół roku nie płacąc nic.

 

SĄ dobrzy specjaliści w przychodniach refundowanych z NFZ. Polecam, żebyś spróbował zapisać się do kogoś młodego. Bo kolejek może nie mieć na 1,5 roku (1,5!? to mnie zwaliło z nóg. Ja czekałem miesiąc na pierwszą wizytę a potem to już z grubsza co tydzień) a jest duża szansa, że zna się na rzeczy. A przede wszystkim, że będzie Ci chciał(a) pomóc.

 

A co do pieniędzy... Ja powiem tak: nigdy nie wiadomo.

 

Już kilka pierwszych wizyt (bezpłatnych) pomogło mi w podwyższeniu samooceny. Dzięki temu zdobyłem się na odwagę i złożyłem wniosek o stypendium naukowe, o które nie ośmieliłbym się pisać zanim zacząłem wizyty. I - dostałem je! Z tego stypendium z kolei zacząłem finansować później wizyty prywatne, gdy zwolnili moją psycholog z przychodni NFZ. A łącznie po roku wizyt poprawiłem się w nauce o tyle, że znów dostałem stypendium :!: Mimo, że progi średnich poszły w górę w stosunku do poprzedniego roku i to o 0,5 oceny! Gdybym się nie poprawił, to bym się nie załapał. Znów mam więc z czego płacić.

 

Gdyby chcieć nawet spojrzeć tylko na pieniądze, to... tak naprawdę... zarabiam na wizytach :!: Bo nie całe stypendium muszę wydawać na nie, a bez nich - jestem przekonany - bym go nie miał. :idea: Już nie mówiąc o najważniejszych korzyściach z wizyt, czyli o odzyskiwaniu siebie i swojego życia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej,

 

...i ja zaczynam wierzyć że mogę wyjść z matni, z tej ślepej uliczki w której ugrzązłam juz dobrych kilka lat temu...

Od 3 tygodni jestem " w terapii" jak to mówi moja Pani dr (psycholog)... i chociaz jeszcze nie wyszłam z dołka to czuję ze cos drgnęło i ... widzę światełko w tunelu. Na razie wiem, że jest we mnie jakas pustka którą chcę wypełnić w końcu SOBĄ a nie kolejnymi maskami. Mam tez ochotę w koncu wyjść do ludzi, nie tylko zawodowo ale przede wszystkim prywatnie. Tyle... na poczatek. Boję się mysleć że moze znowu być gorzej. Wierzę, że z pomocą mojej terapeutki pokonam w końcu ten koszmar.

 

pozdrawiam Wszystkich ciepło

Verdana

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na razie wiem, że jest we mnie jakas pustka którą chcę wypełnić w końcu SOBĄ a nie kolejnymi maskami. Mam tez ochotę w koncu wyjść do ludzi, nie tylko zawodowo ale przede wszystkim prywatnie.

 

O to to :smile: Verdana, jeśli wierzysz, to wyjdziesz.

 

Też się pochwalę, a co. Tak dobrze jak dzisiaj nie czułem się od pięciu lat. Lęki złagodniały i słabną z dnia na dzień. Już czuję, że jestem ponad nimi, zaczynam jasno myśleć, nie katuję się krytyką, dostrzegam własne zalety, odzyskuję wiarę w siły i ludzi. Nareszcie. Po nerwicy zostaje mi ogromna, niezagospodarowana przestrzeń. Chcę do ludzi! Jeszcze się trochę boję, ale już minimalnie. Bardziej nowości, niż samych zjawisk. Jakbym nagle zasiadł przed pianinem i byłbym zdolny zagrać cokolwiek zapragnę, tak mam świat do dyspozycji. Na psychoterapię chodzę od pół roku.

 

Psychoterapia działa!!! :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich "Zaburzonych" :mrgreen: Jestem nowa na forum. Długo przyglądałam się wszystkim wpisom. Gratulacje dla wszystkich, którym udało się pokonać problemy :D Ja także najprawdopodobniej cierpię na nerwicę, nie zdiagnozowaną ponieważ nie mogę przełamać się i skorzystać z pomocy psychoterapeuty. Chyba troszkę boję się powrotu do przeszłości , "rozdrapania starych ran" , martwię się , że psychoterapia nie pomoże,a pogłębi moje lęki. Kurcze, chyba muszę się zmotywować i przełamać. Czy ktoś może polecić dobrego psychoterapeutę w Poznaniu? Byłabym bardzo wdzięczna za pomoc..Może nie zdecyduje się od razu skorzystać, ale może przekonam się pewnego dnia i skorzystam. I tak cieszę się, że póki co przyłączyłam się do tego forum i nareszcie mogę się zidentyfikować z określona grupą ludzi. Do momentu kiedy nie wiedziałam czym jest nerwica, myślałam , że jestem jedyna...jakaś dziwna :mrgreen: Świadomość tego , że takich ludzi jak ja jest więcej , że w końcu mogę się określić już dużo daje :) Pozdrawiam Was wszystkich ;) Życzę wytrwałej walki i uśmiech każdego dnia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was

Terapia to bardzo delikatna sprawa. Trzeba pokładać w nią dużą nadzieję ale nie wolno zapominać o własnym udziale. Na terapii dowiadujemy się o sobie wielu różnych rzeczy. Psychoterapeuta wychwytuje różne sprzeczności w naszej ocenie sytuacji, otoczenia...czasami sami sobie zaprzeczamy. Trzeba pamiętać że można siebie zmienić. Zmienić swój charakter czy swoje zachowanie. To nie jest kwestia tygodnia, dwóch ale dłuższego czasu. Bardzo ważne żeby się nie zamykać w sobie. My nerwuski mamy bardzo bujną wyobraźnie. Gdy się tak zamykamy w sobie stwarzamy swój własny świat. A to między innym świat ludzi którzy nam mogą zrobić krzywdę, wytkną nam wszystkie błędy, a to, że jesteśmy fujarami życiowymi i nic nam się nie udaje itd. Naprawdę to wszyscy ludzie są podobni tylko ważne jest nastawienie i pozytywne myślenie. Czasami w dołku spróbujcie zmienić swój sposób myślenia na jak najbardziej pozytywny. Po kilkunastu minutach poczujecie się lepiej. Oczywiście tego stanu nie można się przestraszyć...my tez mammy prawo do szcześcia.

Obserwuję to forum długo a pisze bardzo rzadko. Teraz musiałem założyć nowe konto bo zapomniałem nicku :)

Czasami czytając wypowiedź niektórych ludzi to oni nawet tutaj wywierają na sobie presje. Musze wyzdrowieć, muszę być szcześliwy itd. Tak naprawdę nic nie muszą. Trzeba się tylko pogodzić z samym sobą. Jeśli zaakceptujemy siebie to i zaakceptujemy wszystko naokoło. Mi się to jeszcze nie udało do końca ale pracuję na sobą.

Pozdrawiam wszystkich nerwusków :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

narwusek77 Mądre słowa,zazdroszczę Ci tej odwagi, której mi tak cholernie brakuje. Choć wiem, ze trzeba się jakoś przełamywać, to ta bariera jest tak silna, że mówienie o sobie, o emocjach itd sprawia mi niemal fizyczny ból. Bardzo denerwuje przed dzisiejszą dopiero drugą wizytą u psychologa. Na tej pierwszej prawie nic nie powiedziałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam wszystkich,

psychoterapia to świetny pomysł na nerwicę, lęki, wiem, bo sama się przekonałam, po co się męczyć, obwiniać, bać, skoro można sobie pomóc. Moja Terapeutka pomogła mi spojrzeć na siebie z lepszej strony, pokazała jak można reagować na sytuację stresową tak żeby nie cierpieć, traktuję Ją jak "dodatkową" pigułkę (która pomaga!).

Na początku wstydziłam się opowiadać o sobie, o problemach, a teraz wręcz czekam,żeby móc podzielić się problemem. Pozdrawiam i życzę powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maura,balas sie bo chcialas sie bac,12 spotkan..no,no.musialas miec bardzo silna motywacje,by sobie powiedziec,ze lek mna nie bedzie rzadzil,nie jest mi do niczego potrzebny,mialas zaburzenie nerwicowe/nie wiem z jakiego powodu/ ale na pewno nie tkwilo gleboko w dziecinstwie,inaczej bys z tego nie wyszla,a moze to chwilowa poprawa ,oby nie,zycze zdrowia,joanna5

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Terapia ta jest terapią krótkoterminową. Średnio wynosi 8-12 spotkań. Wiadomo, jednym wystarczy mniej niż 8 wizyt, drudzy mogą potrzebować więcej niż 12 spotkań. Ja zamknęłam się w tych 12. Terapia może być indywidualna lub grupowa. Moja była indywidualna. Chodziłam co tydzień przez 12 tygodni. Poprawę czuje się z tygodnia na tydzień :lol: Ale zaznaczam, że wcześniej uczęszczałam już na inną, co myślę, że też mogło mieć wpływ na dość szybką poprawę w trakcie uczęszczania na tę drugą . Jednakże, gdy miałabym je porównać, pod kątem efektywności, która była lepsza, to uważam że ta behawioralno-poznacza. Dlatego ją poleciłam.

 

Ja też byłem na takim indywidualnym spotkaniu prowadzonym metodą terapii krótkoterminowej. Zadziałało na mnie bardzo dobrze. Po jednym spotkaniu (zaznaczam - trwało 3 godziny) po raz pierwszy od pięciu lat przestałem się bać wychodzić z domu i chodzić ulicami. Ulga niesamowita.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie też terapia krótkoterminowa pomogłą opanować podstawowe lęki, czyli poruszanie się po za moją strefę bezpieczeństwa którą był dom, zacząłem przełamywać bariery i wychodzić do ludzi, sklepu, kościoła, jeżdzić do innego miasta bez napadu paniki ale nie pomogła na inne.

 

[Dodane po edycji:]

 

Mi nic nie pomaga psychoterapia, ale mimo to nadal głęboko wierzę, że w końcu mi pomoże...

 

Psychoterapia sama w sobie ci nie pomoże , jeśłi psycholog powie ci żebyś się nie bał, to przestaniesz się bać? Psychoterapia to coś w redzaju treningu umysłu, uczysz się logicznie spoglądać na to co się z tobą dzieje, pomaga wyjaśnić mechanizmy powstawania problemów ale nie zlikwiduje ich, pomaga zatrzymać się na chwilę i stanąć obok problemu, pomaga zauważyć złe nawyki myślowe, uczynkowe powodujące eskalację problemu, głównie chodzi o poznanie samego siebie tego co się z tobą dzieje, uczy na nowo myślenia. I to wszystko ma sprawić by samemu się jakby uleczyć. Psychoterapia uczy cię nowych zachowań takich które uruchomią w twoim mózgu pewne procesy naprawcze, pod warunkiem że współpracujesz, stosujesz się do rad i pilnie wykonujesz zadania domowe od psychologa. Bez własnego zaangażowania się nieda, strata czasu i pieniędzy.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×