Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

...Szukam kogoś zwyczajnego, a nie gwiazdy filmowej która potrzebuje basenów. Kobiety o zbyt wysokich wymaganiach sobie daruję, a takich jest sporo. ...

Najwięcej jest takich, w których potrzeby zwyczajnie się nie wpasowujemy. Obniżone poczucie wartości skutkuje oceną tegoż jako "wysokie wymagania". Zresztą odwrotna zależność też zachodzi. De facto one (wymagania) nie sa "wysokie", są "nie pasujące".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szukam kogoś zwyczajnego, a nie gwiazdy filmowej która potrzebuje basenów. Kobiety o zbyt wysokich wymaganiach sobie daruję, a takich jest sporo. Swojego wyglądu nie zmienię, podobnie jak zainteresowań czy charakteru. Nic na siłę, ale miło by było gdyby kobieta miała podobny sposób patrzenia na świat, czy wspólne ze mną pasje

 

No i to jest wlasciwe podejscie ;)

 

drodzy koledzy z forum, powiem Wam szczerze, z mojej perspektywy co jest najgorszą przeszkodą w nawiazywaniu relacji.

Marudzenie i narzekanie...to odstrasza i zniechęca...nikt nie jest idealny,,,a poza tym rozne sa gusta i to co dla jednych jest atrakcyjne i fajne, nie musi byc takie dla innych...i zawsze mozna trafic na kogos z kim sie bedzie nadawalo na tych samych falach

Jak sie poznaje kogos nowego, to przeciez u tej osoby masz czysta karte tak samo ona u Ciebie. Przykladowo, przypuscmy ze poznaje jakiegos mezczyzne.

Nie wiem przeciez jaki on jest i co sobie mysli, wiec tu juz jest jego rola, wiec jakbym na dzien dobry, uslyszala jaki to swiat jest okropny i kobiety zle, nieczule, materialistki, leca na to i na tamto... to TAK chcialoby mi sie zwiewac od kogos takiego :)

Nie mowie, ze ja sama jestem taka super optymistka i nie miewam roznych takich mysli, bo kazdy je ma, ale nie marudze o tym w towarzystwie innych ludzi

Mam nadzieje ze nikt sie nie obrazi ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szukam kogoś zwyczajnego, a nie gwiazdy filmowej która potrzebuje basenów. Kobiety o zbyt wysokich wymaganiach sobie daruję, a takich jest sporo. Swojego wyglądu nie zmienię, podobnie jak zainteresowań czy charakteru. Nic na siłę, ale miło by było gdyby kobieta miała podobny sposób patrzenia na świat, czy wspólne ze mną pasje

 

No i to jest wlasciwe podejscie ;)

To jest podejście poprawne politycznie. :mrgreen:

Rzekłbym reprezentacyjne. :lol:

Nie wiemy, jak bliskie rzeczywistości.

 

drodzy koledzy z forum, powiem Wam szczerze, z mojej perspektywy co jest najgorszą przeszkodą w nawiazywaniu relacji.

Marudzenie i narzekanie...to odstrasza i zniechęca...nikt nie jest idealny,,,a poza tym rozne sa gusta i to co dla jednych jest atrakcyjne i fajne, nie musi byc takie dla innych...i zawsze mozna trafic na kogos z kim sie bedzie nadawalo na tych samych falach

Jak sie poznaje kogos nowego, to przeciez u tej osoby masz czysta karte tak samo ona u Ciebie. Przykladowo, przypuscmy ze poznaje jakiegos mezczyzne.

Nie wiem przeciez jaki on jest i co sobie mysli, wiec tu juz jest jego rola, wiec jakbym na dzien dobry, uslyszala jaki to swiat jest okropny i kobiety zle, nieczule, materialistki, leca na to i na tamto... to TAK chcialoby mi sie zwiewac od kogos takiego :)

Nie mowie, ze ja sama jestem taka super optymistka i nie miewam roznych takich mysli, bo kazdy je ma, ale nie marudze o tym w towarzystwie innych ludzi

Mam nadzieje ze nikt sie nie obrazi ;)

Hehe.... to wiemy.

Zawsze się ktoś obrazi. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie potrafię się pozbyć samotności, już przez tyle lat. Kiedy mówię żonie jak się czuję (źle) to ona się nie odzywa, a ja mam wrażenie że myśli że chcę się wymigać od jakiejś pracy. Poprostu samotność jest we mnie, nie mam przyjaciół tylko swoją rodzinę co do której mam wątpliwości czy rozumieją temat. Nie mam z kim porozmawiać na swoje tematy np choroby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kazimierz61, to jestes samotny w swojej chorobie i przez to w odbiorze świata, moze spróbuj z jakis znajomymi, czasem pomagaja, chociaz miec najlepiej partnera, który przynajmniej stara sie zrozumiec i nie trzeba udawac, bo udawanie przy kims na co dzień jest męczace

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam jeszcze czterech starszych braci, nie powiem pomagali mi w kryzysach np zawieźć do szpitala czy gdzieś. Ale na dzień dzisiejszy nie wiedzą co to jest chad, a jak rozmawiają to tylko o swoich chorobach ja nie mam siły przebicia, nawet nie wiedzą ile mam długów. Jedynie ze swoją mamą mogę porozmawiać o wszystkim, ele nie nadużywam jej dobroci, żeby się nie martwiła za bardzo, ma 81 lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kazimierz61,

dobrze ,ze masz mame póki co, lepiej rzeczywiscie jej nie obciazaj w takim wieku, moze opowiedz jakiemus bratu ,ze ci ciezko i co to za choroba wytłumacz na poczatek o co chodzi ,ale lepiej nie uzewnetrzniaj sie z długami bo jednak tutaj reakcja moze byc rózna i zniechecajaca i oceniajaca bardzo negatywnie,

wiadomo jacy sa ludzie , długi moga negatywnie ocenić, nawet rodzina najblizsza,

w sumie szkoda ,ze nie masz żadnego przyjaciela bliskiego, któremu mogłbys powiedziec o takich rzeczach bo zawsze warto miec kogos komu mozna powiedziec , chocby jedna osoba,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie samotność wiąże się z ciągłym odtrącaniem ludzi. Nawet jeśli już kogoś poznam trudno mi utrzymać znajomość. Podobnie jak teraz, znam pewna grupkę osób i spotykam się z kimś kiedy mam ochotę lub zaraz rezygnuję z wypadów. Kiedy zaś jestem wśród ludzi myślę, by jak najszybciej znaleźć się w domu, tam gdzie będę sama.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dr. Psycho Trepens, ty nadal jesteś samotny? Ty to już ładnych parę lat tu zaglądasz. Skończymy w rowie gdzieś zapomnieni...

 

ja sam skazałem się na samotność, wpierw lekami, potem umarła dusza którą wskrzesić próbowałem narkotykami, mimo to nie zmartwychwstała, cały jestem martwy, dusza we mnie umarła, dzikość serca.

owszem jestem tu parę lat, prawie od początku, pewnego dnia nie wytrzymam i wyskoczę z okna na główkę, bo za dużo w życiu straciłem.

 

STRACIŁEM, na zawsze, bezpowrotnie, zdrowie, pracę, kobiety.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dr. Psycho Trepens, ja ciebie pamiętam, ty już od dawna jesteś na forum, szkoda, że tak to się potoczyło. U mnie też nie najlepiej. U mnie dusza umiera a może już umarła i to co teraz piszę to już nie ja? W sumie to coraz mniej mnie obchodzi co piszę, przecież może nie długo mnie nie być. Żyjąc z tą myślą zdobywam się na coraz więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dr. Psycho Trepens, ja też o samobóju myślę, jednak na razie i wciąż próbuję jeszcze odżyć, może i ty spróbuj znaleźć coś co cię podniesie na duchu.

 

tylko po co się oszukiwać tym podnoszeniem na duchu, skoro tęskota za śmiercią jest taka atrakcyjna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dr. Psycho Trepens, ja też o samobóju myślę, jednak na razie i wciąż próbuję jeszcze odżyć, może i ty spróbuj znaleźć coś co cię podniesie na duchu.

 

tylko po co się oszukiwać tym podnoszeniem na duchu, skoro tęskota za śmiercią jest taka atrakcyjna.

 

To nie tęsknota za śmiercią a brak widoku na rozwiązanie problemu. Obydwoje chcemy żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

problem w tym że ja sam dla siebie jestem problemem, nic nie dały wszelkie terapie, nadal nie dają, leki tylko otępiają i odsuwają od istoty problemu,

to wszystko jest bardziej skomplikowane niż Ci sie wydaje, ja od zycia chce za duzo, niestety za duzo, a za chciwosc sie placi okrutna cene, bo życie to nie bajka,

a ja tej bajki pragnę, a śmierć jest ową utopią i dlatego ją umiłowałem, tak samo jak narkotyki bez których mnie nie ma, tym lekiem były narkotyki, ale one też mnie zniszczyły,

jesteś bardzo naiwny, chyba bardzo młody jeszcze jesteś skoro wierzysz w takie rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja od zycia chce za duzo, niestety za duzo, a za chciwosc sie placi okrutna cene

 

Co to znaczy za dużo?

 

Ja mógłbym powiedzieć tak, kiedy stwierdziłbym, że dołek to normalność, jednak wiem, że nie jest normalnością. Więc nie chcę za dużo, chcę TYLKO TYLE, żeby normalnie funkcjonować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja od zycia chce za duzo, niestety za duzo, a za chciwosc sie placi okrutna cene

 

Co to znaczy za dużo?

 

 

Za dużo to znaczy żyć w bajce, utopii, wiecznej rozkoszy, częstej euforii, tak miałem po dragach, teraz zostały tylko zgliszcza.

Ty chcesz normalności, a ja chcę właśnie to co powyższe czyli za dużo, jestem ćpunem, czystym od niecalych 2 miechów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×