Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Czuje się samotna. Brakuje mi tego by pogawędzić twarzą w twarz z kimś. Nie mam znajomych, przyjaciół i koleżanek. Rówieśnicy mi dokuczali z powodu wyglądu. Poza tym jedynie ze mną gadali jak notatek potrzebowali od kogoś.

Brakuje czasem tego by się przytulić do kogoś.

Jestem singlem. Nie chcę wchodzić w żadne związki. Parę razy trafiłam na dupków, którzy uważają, że kobieta nie powinna się interesować informatyką i motoryzacją. Raz na oszusta matrymonialnego trafiłam. Na gadki w stylu seks z miłości to coś super odpowiadam śmiechem.

W kontaktach z rówieśnikami się sparzyłam. Kumplowałam się kiedyś z dziewczyną co ze mną studiowała, a potem zrezygnowała. Znalazła oczywiście inne koleżanki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tak samo :) całe życie z kimś a od kilku lat sam boli jak skur********** mimo ,że stary nie jestem to boję się ,że będę sam jak palec... jeszcze przestałem palić fajki od kilku miesięcy a od kilku tygodni ganje i czuję się jak szmaciarz ale co tam trzeba myśleć pozytywnie xD tylko niech mi ktoś powie jak i dla kogo ?:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co roku z okazji urodzin patrzę sobie wstecz na to, co zmieniło się przez te ostatnie kilkanaście miesięcy w moim życiu. Z roku na rok grono moich przyjaciół i znajomych zmniejszało się, a obecnie zbliża do granicy zera. Czuję się z tym kiepsko, bo jako 20-latka obserwująca z boku swoich rówieśników widzę, że prowadzą zazwyczaj bujne życia towarzyskie - i zazdroszczę im tego. Mam wrażenie, że omija mnie coś ważnego, coś, co nigdy do mnie nie wróci. Samotność towarzyszy mi już od jakichś 5 lat, ale nadal jej nie "oswoiłam". A chciałabym, bo jak bez tego wstawać codziennie z łóżka bez poczucia pustki i lęku przed kolejnym dniem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zycie_gdzie_indziej świetnie Cię rozumiem, ale i tak masz dobrze, bo chociaż codziennie wstajesz z tego łóżka. Ja ostatnio przestałem wstawać.

 

No i będę samotny aż do śmierci - wiem to już teraz, bo jestem religijny, a ze względu na odczucia h. nie mogę mieć ani żony, ani partnera. Jednak ciągle mam nadzieję na przyjaciela :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mówicie tu o temacie ostatnio bardzo dla mnie ważnym. bo chyba to jest jedna z rzeczy, które mnie uśmiercają.

 

bycie samej z wyboru nawet mi pasowało, od czasu do czasu odpocząć od ludzi, posiedzieć sobie samej w pokoju wśród muzyki i kotów, nic nie musieć, niczego nie tłumaczyć...ale wiedzieć, że na zewnątrz są ludzie z którymi idzie się do kawiarni/knajpy, można pogadać, pośmiać się (bo wtedy się jeszcze można było śmiać), zaplanować jakieś wspólne działania. a teraz się duszę w samotności, która przeszła w izolację. kontakty dawne się pourywały, nowych nie nawiązałam, bo w moim wieku kontakty nawiązuje się w pracy a ja nie pracuję... zdarzają mi się nadal jakieś small talks z dalszymi znajomymi, ale mnie to nie cieszy, nie ma w tym wszystkim treści, głębszego kontaktu, celów i planów wspólnych. poczucie wyobcowania jest chyba w tym stanie najgorsze; tęsknoty za kimś kto ukoi te niewyrażalne potrzeby, tęsknoty za niespełnionym i niemożliwym chyba kontaktem z drugim człowiekiem. im jestem starsza tym trudniej mi znaleźć satysfakcjonującą relację. i coraz silniej rośnie we mnie lęk, że tak już zostanie. JEŚLI zaś realność jest taka, że tak już zostanie to ja nie wiem ile jestem w stanie wytrzymać tak okropną izolację i osamotnienie. nie wiem czy ktokolwiek kto z natury nie jest samotnikiem jest w stanie tak żyć.

 

strasznie mi smutno...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym, że forum wcale nie leczy z samotności. Pomaga na chwilę, ale ile czasu można uśmiechać się czy złościć do ekranu? Każdy kogoś potrzebuje a ludzi autentycznie lubiących życie samotnika - pustelnika jest niewielu. Mnie też jest smutno, dlatego przynajmniej sobie tutaj popiszę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ala1983, :)

 

madseason, doskonale Cię rozumiem... Pod większością sama mogłabym się podpisać. Jedna z różnic jest taka, że ja pracuję. Przez lata tłumaczyłam sobie, że jestem samotna, bo pracuję w takich a nie innych miejscach, gdzie ciężko kogoś poznać. Teraz w pracy mam 150 kolegów i koleżanek, z którymi mogę mieć codzienny kontakt. Idealne warunki. Czy coś to zmieniło? Minęło półtorej roku, a ja z żadnym z nich nie miałam kontaktu poza pracą... Mimo, że kilka razy nawet się zebrałam w sobie i zaproponowałam jakieś wyjście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ala1983 jestem w Twoim wieku...i zrozumienie to ostatnio znalazłam tylko na terapii a trochę słabo, żeby odnajdować siebie jedynie w kontekście zaburzeń. czuję się trochę tak jakbym przegapiła moment graniczny - tak dla wybrania odpowiedniej ścieżki życiowej, jak i dla relacji i zbudowania wokół siebie towarzystwa. frustracja zamienia się w lęk a lęk w depresję i myśli samobójcze. w takim stanie raczej nie rozwiążę swoich problemów i nie znajdę ludzi, chyba że na SOR;D a to raczej słabo rokujące znajomości ;)

 

the_new_hope_not no właśnie, to forum daje poczucie typu - uuuu, nie jestem jedyną osobą która się z tym zmaga...ale zaraz potem przychodzi myśl no spoko, popiszę tu sobie i super, że to forum jest... ale i tak kiedyś trzeba odessać się od kompa i skonfrontować się z rzeczywistością wokół, która UMIARKOWANIE :lol: napawa optymizmem.

 

Kiya mi wychodzenie do pracy pomagało bo lubiłam swoje działania i ceniłam kontakt z ludźmi. niestety to już skończony rozdział, muszę wymyślić inny pomysł na życie bo tamten typ pracy był dobry na czasy studenckie. no ale zastanawia mnie - brak kontaktu poza pracą wiążesz z tym,że ci ludzie są oporni czy wydaje Ci się, że nawet jakby ten kontakt zaistniał to jednak poczucie samotności by wygrało?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ala1983, skąd ja to znam? W dużej mierze to nasza wina - jak się człowiek mało czym interesuje (albo interesuje się do tak obsesyjnego stopnia, że ciężko znaleźć drugą taką osobę), to nie ma o czym rozmawiać. Jak się nie ma znajomych, to nie ma się anegdotek do opowiedzenia. Ale nawet jak ma się zainteresowania i czasem gdzieś z kimś wychodzi... to pojawia się ta piep***na blokada :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak kontaktu poza pracą wiążesz z tym,że ci ludzie są oporni czy wydaje Ci się, że nawet jakby ten kontakt zaistniał to jednak poczucie samotności by wygrało?

Myślę, że po prostu nie jestem typem osoby, z którą chce się spędzać czas. Jestem nudna i nijaka.

A poczucie samotności zawsze wygrywa. Mam paru (bliższych) znajomych. A jednak tu jestem, prawda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam, że nikt nie powinien być samotny, moja koleżanka jest tego samego zdania, dlatego właśnie ludzie łączą się w pary. Na pewno byliście zakochani w swoim życiu, ja byłam zakochana w podstawówce w jednym chłopaku, miałam obsesję na jego punkcie, w liceum też byłam zakochana i tak samo obsesja na punkcie chłopaka, potem też byłam zakochana kilka razy, jednak mało kto o tym wie, bo ukrywam uczucia, boję się że ktoś by mnie wyśmiał, źle, że nie umiem o tym mówić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alone05, dlatego strasznie mnie wkurza jak ludzie w związkach rzucają tekstami typu "to nie jest najważniejsze", albo "każdy stan ma swoje zalety i wady"... To czemu cała ludzkość dąży do związku, ja się pytam? Nikt nie chce być samotny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

the_new_hope_not, forum może wyleczyć z samotności - jak się tu kogoś pozna :P

Tylko jak poznać, bez spotykania się? Jak doprowadzić do kontaktu osobistego, skoro to zawsze wiąże się z wielką niewiadomą i nawet nie mówię tutaj o marginesie jaki stanowią psychopatki i psychopaci, ale o tym że zwykle w realu nawiązujemy znajomości z osobami, które już wcześniej widzieliśmy, oswoiliśmy się z nimi, powiedzieliśmy sobie "cześć" a tutaj jest "randka w ciemno", na której można się nie polubić po samym wyglądzie, bo inny styl, bo subkultura, bo jeszcze coś innego.

 

W dużej mierze to nasza wina - jak się człowiek mało czym interesuje (albo interesuje się do tak obsesyjnego stopnia, że ciężko znaleźć drugą taką osobę), to nie ma o czym rozmawiać. Jak się nie ma znajomych, to nie ma się anegdotek do opowiedzenia. Ale nawet jak ma się zainteresowania i czasem gdzieś z kimś wychodzi... to pojawia się ta piep***na blokada :/

Dokładnie tak, dokładnie tak.

 

the_new_hope_not no właśnie, to forum daje poczucie typu - uuuu, nie jestem jedyną osobą która się z tym zmaga...ale zaraz potem przychodzi myśl no spoko, popiszę tu sobie i super, że to forum jest... ale i tak kiedyś trzeba odessać się od kompa i skonfrontować się z rzeczywistością wokół, która UMIARKOWANIE :lol: napawa optymizmem.

Kochana, ja często mam takie lęki, że boję się sąsiadowi powiedzieć "dzień dobry". Dlatego moi sąsiedzi za mną nie przepadają, bo myślą żem cham i gbur. Może to i prawda, ale nie do końca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

the_new_hope_not, akurat w tym temacie wiem dużo, mam za sobą sporo forumowych znajomości, kilka zauroczeń i przede wszystkim - moja stała grupka znajomych, to właśnie ludzie poznani przez to forum (bądź znajomi tych znajomych) :P A do pierwszego spotkania trzeba się czasem po prostu przemóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co roku z okazji urodzin patrzę sobie wstecz na to, co zmieniło się przez te ostatnie kilkanaście miesięcy w moim życiu. Z roku na rok grono moich przyjaciół i znajomych zmniejszało się, a obecnie zbliża do granicy zera. Czuję się z tym kiepsko, bo jako 20-latka obserwująca z boku swoich rówieśników widzę, że prowadzą zazwyczaj bujne życia towarzyskie - i zazdroszczę im tego. ....

No tak - nie widzisz jednak tych, co go nie prowadzą (bo przykładowo tak lubią). Nie widzisz właśnie dlatego, że nie prowadzą życia towarzyskiego. Nie dlatego, że nie istnieją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Strasznie mnie uwiera gdy chcę z kimś spędzić czas, wiem że są osoby, które też z kimś chcą spędzić czas, że choć się nie znamy to moglibyśmy się zaprzyjaźnić, a zarówno ja i jak i ten ktoś ukrywamy się w swoich samotniach, bo nie wiemy jak na siebie trafić.

Mam to szczęście, że mam ukochaną, z którą fantastycznie spędza mi się czas, ale potrzebuję też przyjaciół.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze prawisz, tak to właśnie wygląda. Najlepiej jest gdy nawiązujemy i pielęgnujemy znajomości i przyjaźnie od wczesnych czasów szkolnych, bo wtedy znamy takich ludzi przez kilkadziesiąt lat, wiemy na kogo liczyć, o czym pogadać. A tak to siedzimy przed komputerami i marudzimy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem takiego przyjaciela od kołyski. Pod koniec gimnazjum gdy zaczęły mi się problemy , zerwałem z nim kontakt na wiele lat. Niestety każdy z nas w tym czasie poszedł inną drogą i po próbach reanimacji znajomości okazało się, że nie mamy już wspólnych tematów. Często za nim tęsknię, ale już nie jesteśmy tymi samymi ludźmi których łączyła fantastyczna przyjaźń, dziś zdecydowanie wolę inne towarzystwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×