Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

cześć, dawno nie pisalam , raczej Was czytam...

niestety u mnie roznie teraz znowu gorzej.

miałam problemy z żoladkiem a teraz sama nie wiem co.

tez mam na przemian zaparcia i biegunki prawie a od pn boli mnie lewy doł pachwinowy.

boje sie jak zawsze się cholernie boje, nie wiem dlaczego jest tak, ze każdą niedyspozycję traktuje jako zagrozenie życia, od razu widze co najgorsze- zak, zator czy coś albo już mysle ze na pewno tylk operacja uratuje.

bol nakreca lek a lek wzmaga bol, jak to zatrzymac, jak to przerwac?

nie umiem sobie poradzić.

czuje sie okropnie, gorzej niż źle bo ciągle mi cos dolega, wiczenie coś boli, pytanie na ile prawdziwie a na ile nie?

nie umiem odrożnic tego, pomóżnie bo jestem zrozpaczona, kto jesli nie Wy mnie zrozumie...?

 

Czy bierzesz jakieś leki? Chodzisz do psychologa/psychiatry? Wiesz, każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu to przechodzi.. ja bym chciała normalnie żyć, realizować pasje, a cały czas mam wrażenie że nerwica zabiera mi wszystko to, o co w życiu chodzi. Ale.. damy radę!

Może technika EFT Ci pomoże? Tu filmik o strachu i zmartwieniach..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak, zaczelam terapie u psychologa.

druga bo pierwsza polegala chyba tylko na radzeniu sobie z objawami.

jestem gotowa placic ale chce tez widziec jakiekolwiek efekty, wiadomo na te jest za wczesnie po kilku wizytach...

duzo wiem, duzo wiedzy mam w teorii a w praktyce nie umiem jej wykorzystać...

tak jak teraz siedze i mysle co jest z lewej strony w dole pachwiowym, bo mnie boli i juz szukam jakiejs choroby bo nie wierze ze to nerwy. bo mysle- a jesli tym razem to nie nerwica?

i tak kolo sie kreci, rano wstaje mysle jak sie czuje albo jak bede sie czuc, problemy ze snem ,z jedzeniem, ze wwszystkim.

leków nie biore kiedys probowalam ale to nie dla mnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie :) Piszę tego posta i błagam was o radę.Mam 21 lat. Moja historia zaczeła sie kilka ,miesięcy temu. Początkowo były to ataki typu zawroty głowy, duszności, omdlenia, bóle głowy i wszystko co tylko moze być mnie bolało. Zrobiłam wszystkie badania w tym tomografie głowy i echo serca - wszystko było w idealnym porządku, mimo tego ze temperatura ciała wachała sie od 35 do 37 codziennie inna. Zaraz po powrocie ze szpitala dostałanm pierwszy atak lęku. Domyślam się że dostałam go dlatego że nie wiedziałam i nie rozumiałam co mi jest. To było takie cholernie cieżkie uczucie, myślałam że niedługo umrę, ze mam jakiegoś guza mózgu czy inne cholerstwo. Nie mogłam wychodzić do ludzi i do dużych przestrzeni bo wtedy najczęściej dostawałam ataku. To było straszne. W końcu zdecydowałam się isć do psychiatry który przepisał mi Doxepin 2x dziennie. Na poczatku wszystko wiadomo - totalny zawias i nie za bardzo rozumiałam co się ze mną dzieje, codziennie ospała no i kompletnie bez kontaktu z mózgiem. Po czasie wszystkie symptomy mineły , aż do teraz. Lęk niby przeszedł, ciśnienie tez mi nie skacze ogólne samopoczucie fizyczne całkiem ok, ale to co się dzieje w mojej głowie to trudno opisać. Często mam takie dziwne myśli i czuje się jakbym miała zaraz stracić kontrole nad sobą, jakbym miała postradać zmysły , boje sie dotykac ostrych przedmiotów bo wydaje mi się, że jesli bym 'zwariowała' to albo sobie albo komuś z najbliższych mogę zrobić krzywde. Nie mam myśli samobójczych, jak najbardziej chcę żyć, i przede wszystkim żyć nornmalnie, bez tych wszystkich świństw łykanych przed snem. Żeby po prostu było normalnie .. Doktorka odstawiła mi dzienną dawke Doxepinu i zostawiła tylko tę na noc, a na dzień przepisała mi Seronil, ale kiedy przeczytałam, że mogą wystąpić po nim silne myśli samobójcze, to zrezygnowałam bo przecież skoro już nie wiem co sie ze mną dzieje i dlaczego w ogóle przychodzi mi do głowy że mogłabym kogoś albo siebie skrzywdzić to co mogłoby sie dziać po tym leku. Wydaje mi się, że nie mam depresji, bpo naprawdę mam olbrzymią chęć do życia do robienia dosłownie wszystkiego. Proszę pomóżcie, bo już sobie zaczynam wkręcać że mam jakieś początki schizofrenii albo jakąs psychoze. Boje sie o tym wszystkim komukolwiek powiedzieć, bo nie chce trafić do zakładu psychiatrycznego. Moja mama ma nerwice ze skłonnościami depresyjnymi i raz na rok zawsze odwiedza oddział. Jestem zrozpaczona i przerażona. :(((((((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marta88, też miałam taką fazę (zresztą czego to ja nie miałam). Bałam się, że komuś albo sobie zrobię krzywdę. Pocieszę Cię (może). Nie zwariujesz, nie zrobisz głupstwa, mimo, że tak Ci się wydaje. Leki są ok, nie rezygnuj z nich przynajmniej na razie. Ale i tak najważniejsze jest Twoje nastawienie. Wszystko nie minie tak od razu, ale im częściej będziesz olewać te myśli (niekoniecznie je odrzucać), czy fizyczne objawy, tym szybciej wrócisz do "normalności". Nie bój się też szpitala psychiatrycznego, bo nikt z nerwicą Cię do niego na siłę nie wsadzi :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ataki?

Na samą myśl o szkole,albo o którymś z uczniów trzęsą i pocą mi się ręce,boli mnie brzuch,kręci mi się w głowie itp...

Jak sobie z tym radzę?

Gdy jestem w domu idę do babci,ona mi zawsze potrafi wszystko 'rozgadać',w szkole ratują mnie sms'y,ale i tak niewiele pomagają...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marta-gorąco zachęcam Cię mimo wszystko do brania leków, szczególnie jak na terapię nie chodzisz. Ale to, że akurat z seronilu zrezygnowałaś będąc lękowcem to chyba dobrze. Seronil, szczególnie na początku, pomimo tego że działa antydepresyjnie, to może wzmagać lęki. Ja za szybko przeszedłem z nim na maks dawkę i miałem tydzień derealizacji bez przerwy zaserwowany. No ale są inne ssri, które bardziej się w lękach specjalizuja,pozdrawiam i trzymam kciuki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

namiestnik-w niecały miesiąc doszedłem do 60mg, nie było to oczywiście dokładnie tak jak psychiatra zalecił, ale też nie bardzo inaczej, on miał bardzo luźny stosunek do tego leku, pewnie na depresję tak duża dakwa tak szybko osiądnięta nic by złego nie zrobiła, ale na lęki się inaczej stało

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 dni temu byłam u psychiatry, zapisała mi Alventę na depresję. Od kiedy ją biorę, jechałam 2 razy tramwajem. I za każdym razem działo się ze mną coś dziwnego - przyspieszone bicie serca, ucisk w brzuchu, duszności i straszne zawrotu głowy. Wszystko mijało po ok. 5 minut od wyjścia z tramwaju. Przed braniem leku nigdy tak nie miałam. Jak myślicie, czy to skutek uboczny antydepresantu, czy wpędziłam się w kolejną chorobę psychiczną?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy dobrze trafiłam z tematem,

ale nie mam gdzie tego napisac więc napiszę tu;)

 

no ja znowu zaczęłam tłumić w sobie złość....kurdeeeeeeeeeeeee wrrrrrr......;////// i juz widze co się dzieje, i to jest głowny mój problem. pisze to sobie tak dla siebie, zeby opróznic z siebie te emocje;p

kurde a juz było w miare ok, to że po terapii zaczęłam wyzywać sie na wszytskich to nie znaczy ze byłam taka wredna, moze bardziej agresywna ale mam to gdzieś....nawet na studiach do mnie jedna wyskoczyła że co ja taka nerwowa?;p

przez te tłumione słowa, niewypowiedziane żale czy złości na zachowania innych później trzeba liczyc sie z zaburzeniami. Ciężko jest sie przestawić;/ szczególnie jak jest sie osoba niezwykle ekspresyjna temperamentna a teraz to nawet w pracy dziwnie się patrza jak któś tzrasnie długopisem w biurko ze złosci....ciekawa jestem jak oni rozładowuja swoja złośc...w domu, po pracy na innych...........to gratulacje takich domowych sposobów....;/////

 

wybaczcie za formę niejsna , brak interppunkcji na pewno utrudnia czytanie ale piszę to chyba dla siebie, a może ktos jeszcze skorzysta...

Kurde i widze że jak tą złość tłumię to wtedy jestem niemiła dla innych i jakby można powiedziec zamieniam sie w bordera...eureka....np teraz moge Wam napisac że g....mnie to obchodzi czy ktos zroumiem mego posta....a z 2 strony będzie mi strasznie żal , że pisze to dla siebie i nie otzrymam zadnej informacji np. z tytułem: Wiesz, mam tak samo......

 

a wszystko po to ,że stłumiłam niektóre słowa w sobie i nie powiedziałam co myslę.......

i co ?jestem na siebie teraz wściekła że nie wypowiedziałam kilku komentarzy do kilku osób.....i będę się męczyć do momentu zapewne ąz wybuchne i znów mi emocje opadną....trudno....a wszystko przez matkę;) na każdym kroku musiałabym jej zwracać uwagę....a te chore zakłady pracy, gdzie większośc siedzi cicho bo boi się o posadę...no czym to skutkuje....czym? nerwicą ???sami sobie odpowiedzcie

 

Pa....

ale ze mnie niechluja;/

 

[Dodane po edycji:]

 

a że ktoś tu napisał na forum, że dobrze że jakaś osoba wzięła leki, gdy wiedziała że wybuchnie to ma nie po kolei w głowie, i niech SAMA TAK ROBI i NIE WPROWADZA W INNYCH BŁĄD

 

każdy terapeuta Wam to powie i będzie dążył właśnie do tego żeby emocje uwolnić a nie ZAGRZEBYWAĆ JE LEKAMI;D

"dobrze że wziąłeś leki" to widać czemu ty chorujesz tzn masz jakies tam lęki....nie napiszę kto tak pisał ale trafiłam na posta przypadkiem

....nie można tak!!!!!

idę się uspokoić;p;p;p

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boleć? Może i może, mi wali tak że czekam na zawał, jak trafiłam na pogotowie z takim sercem to już mnie straszyli że będę musiała zostać na oddziale a po badaniach okazało się że serce zdrowe dostałam zastrzyk relanium i odesłali mnie do psychiatry.

 

Czy też dostajecie takich napadów w jakiś miejscach konkretnych? Jak wchodzę do biblioteki albo do supermarketu, galerii to robi się mi okropnie słabo, gorąco, czuję jak lęk mnie wypełnia i czucie odchodzi. Czuje się jakaś przytłoczona tym światłem, przestrzenią, w bibliotece nie mogę się uczyć bo czuje się tak jak bym miała wybuchnąć!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym zaznaczyć że serce i płuca nie bolą :)

tylko mięsień sercowy jak już coś...

też tak mam często, że boli mnie w okolicy serca i razem z tym boli mnie cała ręka i drętwieje również!

A jak idę gdzieś to tylko na początku coś tam się dzieje jakiś malutki lęk, potem to wszystko mija i znika...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To że kłuje to znaczy że żyjesz, serio! moja doktor rodzinna mi tak kiedyś powiedziała. Pozdrawiam

 

No to powiedziała co wiedziała........

Wszystkich nie boli.

Denerwuje mnie taka gadanina,że jak boli to jest dobrze.Gorzej jakby nie bolało bo wtedy wiadomym by było,ze człowiek nie żyje. Bzdura.Mnie serce nie kłuje, a też mam zaburzenia.

Powinna wytłumaczyć Ci to w inny sposób dlaczego może Cię kłuć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem że nie na temat ale zapytam czy od nerwicy moze bolec serce? mialem echo a jednak czasem kluje

Jak najbardziej moze pojawic sie uczucie sciskania w klatce piersiowej, klucia, spiecia, dretwienie rak, pieczenie w klatce piersiowej oraz roznego rodzaju bole brzucha itd...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy też dostajecie takich napadów w jakiś miejscach konkretnych? Jak wchodzę do biblioteki albo do supermarketu, galerii to robi się mi okropnie słabo, gorąco, czuję jak lęk mnie wypełnia i czucie odchodzi. Czuje się jakaś przytłoczona tym światłem, przestrzenią, w bibliotece nie mogę się uczyć bo czuje się tak jak bym miała wybuchnąć!

 

Mam dokładnie to samo! Tylko zdarza mi się to przeważnie w autobusach lub tramwajach. Mam ochotę natychmiast wysiąść, jak czuję, że "to" przychodzi. Po kilku minutach od opuszczenia tramwaju/autobusu wszystko wraca do normy. Czasami pomaga autosugestia. Ale mam taką granicę, po której przekroczeniu, jedynym ratunkiem przed spanikowaniem, krzyczeniem lub zemdleniem, jest ucieczka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na wstępie słówko do poczatkujacej, rzucanie rzeczami ze złości w pracy, przy wykrzykiwaniu epitetów pod różnymi adresami nie jest zdrowe. Takie zachowanie wpływa na dyskomfort otoczenia. Denerwuje innych. Szczególnie jak siedzisz na Open Spacie z 30 innymi osobami. Oni nie muszą chcieć znosić czyichś emocji.

Pracuję z naderekspresyjnymi osobami i czasami szczerze mam ich dosyć.

Jakie mam sposoby na swoje złości i nerwy? Zmieniam w odtwarzaczu utwór na taki, który mnie uspokaja, idę na spacer do kuchni po świeżą melisę, albo po prostu na spacer po świeżym powietrzu.

 

A teraz o moim ostatnim ataku.

 

wlazłam do tramwaju. Całe szczęście że w towarzystwie znajomych z pracy. Usiadłam. Obok mnie (jakieś 50 cm) stanął sobie pewien czarnoskóry mężczyzna. Od razu zwróciłam na niego uwagę. był jakiś taki poukrywany. dłonie w swetrze, twarz w w szaliku. Nie trzymał rurek tramwajowych, grzebał w kieszeniach i patrzył. No i się u mnie zaczęło. Gorąco... nie mogłam o niczym innym myśleć, jak o nim. Oczami wyobraźni widziałam, jak wyciąga nóż i mnie atakuje, byłam pewna, ze zaraz umrę. Postanowiłam uciekać. Całe szczęście, że obok siedziała moja znajoma z pracy, to się opamiętałam. Uspokoiłam się, bo przecież nie zrobię z siebie wariatki...

Masakra...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy też dostajecie takich napadów w jakiś miejscach konkretnych? Jak wchodzę do biblioteki albo do supermarketu, galerii to robi się mi okropnie słabo, gorąco, czuję jak lęk mnie wypełnia i czucie odchodzi. Czuje się jakaś przytłoczona tym światłem, przestrzenią, w bibliotece nie mogę się uczyć bo czuje się tak jak bym miała wybuchnąć!

 

Mam dokładnie to samo! Tylko zdarza mi się to przeważnie w autobusach lub tramwajach. Mam ochotę natychmiast wysiąść, jak czuję, że "to" przychodzi. Po kilku minutach od opuszczenia tramwaju/autobusu wszystko wraca do normy. Czasami pomaga autosugestia. Ale mam taką granicę, po której przekroczeniu, jedynym ratunkiem przed spanikowaniem, krzyczeniem lub zemdleniem, jest ucieczka...

 

Tramwaje i autobusy to dla mnie też tragedia ale jednak mniejsza, ratuje mnie picie wody nie wiem czemu, albo mam dzwiękobóle albo mnie wyrzuca z przestrzeni, ale jak usiądę z samego przodu, posłucham muzyki i zamknę oczy to się uspokajam gorzej w tych marketach i bibliotekach bo nie wiadomo co robić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na wstępie słówko do poczatkujacej, rzucanie rzeczami ze złości w pracy, przy wykrzykiwaniu epitetów pod różnymi adresami nie jest zdrowe. Takie zachowanie wpływa na dyskomfort otoczenia. Denerwuje innych. Szczególnie jak siedzisz na Open Spacie z 30 innymi osobami. Oni nie muszą chcieć znosić czyichś emocji.

Pracuję z naderekspresyjnymi osobami i czasami szczerze mam ich dosyć.

Jakie mam sposoby na swoje złości i nerwy? Zmieniam w odtwarzaczu utwór na taki, który mnie uspokaja, idę na spacer do kuchni po świeżą melisę, albo po prostu na spacer po świeżym powietrzu.

 

A teraz o moim ostatnim ataku.

 

wlazłam do tramwaju. Całe szczęście że w towarzystwie znajomych z pracy. Usiadłam. Obok mnie (jakieś 50 cm) stanął sobie pewien czarnoskóry mężczyzna. Od razu zwróciłam na niego uwagę. był jakiś taki poukrywany. dłonie w swetrze, twarz w w szaliku. Nie trzymał rurek tramwajowych, grzebał w kieszeniach i patrzył. No i się u mnie zaczęło. Gorąco... nie mogłam o niczym innym myśleć, jak o nim. Oczami wyobraźni widziałam, jak wyciąga nóż i mnie atakuje, byłam pewna, ze zaraz umrę. Postanowiłam uciekać. Całe szczęście, że obok siedziała moja znajoma z pracy, to się opamiętałam. Uspokoiłam się, bo przecież nie zrobię z siebie wariatki...

Masakra...

Honorato co to jest Open Spat? a po za tym nie wiem, ale się z Tobą nie zgodzę, chodziło mi o np. stuknięcie długopisem, rzucenie nim o swoje biurko jak się je ma oczywiście. nie mówię o ataku agresji ale takim zdrowym odreagowaniu, nie mam na myśli rzuceniem książką o podłogę gdy lezy na biurku ale hmmm...długopisu się chyba nikt nie przestraszy, czy nawet stuknięcie dłonią o biurko, dłonią otwartą... takie jest moje podejście...może wpływa to na dyskomfort dla otoczenia ale kurczę myślę że takie odreagowanie jest lepsze niż później wyżywanie się na kimś w żartach, czy robienie głupich docinek< wg mnie nieuswiadomione wyrzucanie z siebie agresji własnie tego stresu>

ale mogę się mylić:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-jak zaciskam mocno ręce na czymś

-przypominanie sobie fabuły ostatniej książki/ filmu

-obejrzenie czegoś śmiesznego

-chodzenie w kółko :mrgreen:

-zabawa z psem

 

nie wiem co jeszcze, choć to nie zawsze działa.

 

[Dodane po edycji:]

 

tylko nie wiem czy to nie przypomina tematu "Kilka metod na pokonanie lęków" , ale ja tam jeszcze nie wiem czy takie tematy się łączy :>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja sie dopisze :)

u mnie ataki sa rózne. Kiedys wygladały tak samo czyli podwyższone tętno okropny strach i lęk. po tych 6 latach juz jest innaczej...bolą mnie ręce nogi , mam zawroty głowy boli mnie klatka piersiowa ..można by było wymieniac. jesli atak jest duzy to poprostu biore Xanax i po sprawie a jsli atak jest mały to sie kłade puszczam film i czekam az ona sobie pojdzie. Tylko ze ja akurat korzystam z tabletek bo innaczej nie idzie niestety ..podziwiam co poniektorych ktorzy nie korzystaja z leków:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×