ja uważam ze wiele napadów cz ataków nerwicowych jest spowodowane gadaniem o NIEJ....Ja sie staram zapominac ze oprocz mnie , spokojnej i optymistycznej dzwieczyny jest gdzies ONA ..siedzi w srodku i czeka na moment kiedy znowu przyjsc ale staram sie o tym nie mysleć...
Ktos napisał wczesniej ze ludzie ktorzy podchodzą do nas chorych olewacko i sie smieja to daje siłę ( no nie tak dosłownie to było napisane ale cos w ten deseń) ja tak nie uważam i mysle ze to nie jest dobry sposób...innaczej gdy lekarz powie " spokojnie to tylko nerwica" a innaczej jak ktos znajomy powie " phi kazdy ma nerwice i kazdy ma depresje bez przesady" Ludzie nie wiedza co to naprawde nerwica i depresja ze to nie tylko " o "jaki jestem nerwowy mam nerwice" Mnie takie nasmiewanie tylko drażni...
pytasz jak chodzic do pracy z nerwicą... jesli aż tak Ci ciązy idz do psychiatry...na forum można troche podbudowac porozmawiac o tym jak sie żyje z chorobą ale nikt Cie nie wyleczy bo tego sie wyleczyc nie da...trzeba nauczyc sie z tym żyć...Jesli napady sa bardzo męczące lepiej wziac psychotropy i brac je przez jakis czas i miec spokoj ...troche zapomniec zaczać zyc na nowo a po jakims czasie powoli odstawiac.