Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

xTosia,

 

Z polecanej przez Ciebie książki na pewno też skorzystam :*

 

cieszy mnie to :)

 

Co do odstawianego leku to niestety nie pomogę. Mogę jedynie napisać, dasz radę i nie myśl inaczej!!!

 

dziekuje :* musze przyznac, ze dzis najgorsze juz za mna, juz mi lepiej :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Według tego obrazka mam SM, ale już to przerabiałem :mrgreen:

 

dd8f3467dc21a51emed.jpg

 

Tak, tak widzę rzeczy imitujące światło, znaki w nocy, światła aut, zegary cyfrowe + śnieg optyczny.

 

Zajebiście, nie? Powiem Wam tak, ja już zapomniałem jak się widzi normalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Grrrrr tyle się opisałam, a tu mnie wylogowało i szlag wszystko trafił ... ale na przekór raz jeszcze napiszę :P

 

Jestem b. zaskoczona dzisiejszym dniem. Rano budzik -> ból brucha -> trudności z oddychaniem. Zwlokłam się z łóżka, wsadziłam zad w auto i do pracy. Pod budynkiem telefon do koleżanki, bo chciałam wracać do domu. W pracy okazało sie, że współpracownica wzięła L4 do 14go i to była zbawienna decyzja dla mnie :P Musiałam stawić czoła swoim demonom, lękom. Przez chwilę obezwładnił mnie strach, ale potem okazało się, że praca we własnym tempie dała mi wiele satysfakcji i nic nie spieprzyłam :D do tego wykazałam się pisząc pismo w zasadzie z własnej inicjatywy :) Dzięki temu wszystkiemu mogłam sobie pozwolić na popołudniowe rozluźnienie i nie myślenie o pracy będąc w domu :great: Jutro zapewne rano znów będzie ból brzucha i trudności z oddychaniem, ale cieszę się, bo dziś dałam sobie radę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój dzisiejszy dzień był kontynuacją spadania w dół. Spadam tak już od dawna - czasami próbuję się wspinać, ale im wyżej, tym bardziej bolesny upadek potem. Coraz mniej we mnie wiary i nadziei. Coraz więcej rezygnacji. Co krok udowadniam sobie, że nie potrafię żyć, nie potrafię docenić własnej wartości - i nie tylko ja to udowadniam...

Nie ma już żalu, buntowania się na niesprawiedliwość - jest zobojętnienie i rezygnacja.

Nie dawały mi dziś spokoju dwie rzeczy z poniedziałku. Najpierw dziecko (pięcioletnie), które przyszło do mnie do łóżka na poranną drzemkę, nagle usiadło na łóżku i zaczęło płakać - okazało się, że wyobraziło sobie, że umarłam... Po południu mój partner stwierdził, nie wiedząc o porannym zdarzeniu, że wyobraził sobie sytuację, że nie żyję. A sama od rana miałam wtedy problemy z pulsem, który spadał poniżej 60, wieczorem zmęczona czułam się wręcz fatalnie. Dziwny splot zdarzeń jednego dnia. Dziś kolejny dzień sama jedna w 4 ścianach, bez motywacji, bez sił do walki o lepsze jutro - tak mnie zastanowiło to wszystko i co jakiś czas na myśl wracało - ale to tylko zwykły zbieg okoliczności... Tylko skąd im się to wzięło? Z dzieckiem nie rozmawiałam o śmierci, ani też nie rozmawiam przy nim o swoich zapędach w myślach co do samookaleczenia czy samobójstwa - mam nadzieję, że to nie sprawka byłego... A partner - boi się śmierci, samej myśli o niej, zawsze się denerwuje gdy o niej wspominam - a tu nagle taki wątek...

Śmierć - z jednej strony wydaje się zbawieniem, z drugiej zaś jest początkiem kolejnego życia, które można schrzanić zbytnio się do niego spiesząc... Staram się o tym pamiętać - w to wierzę - ale czasami moja wiedza i wiara są przyćmione paniką lub zobojętnieniem, takim jak dzisiaj. Najgorzej jak w zobojętnieniu przychodzi panika - opanowanie się jest wtedy trudne - dziś na szczęście dzień się kończy i panika nie wystąpiła - czekam na jutro, ale z dużym lękiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy raz od łuhuhuhu czasu, idę się spotkać z pewnym mężczyzną. Dziwnie się z tym czuję i się boję (nie żebym nie chciała, ale i tak się boję). Musiałam wziąć dosłownie chociaż łyk %, żeby mną tak nie trzęsło wewnętrznie.

Rety, zaraz wychodzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak każdy w zasadzie. Pełen niepotrzebnych nerwów i przjemownia si ekażdym drobiazgiem. Zastanaiwam się kochani, czy Wy też tak macie, ze największe uczucie lęku towarzyszy Wam rano i powiedzmy do południa ? u mnie zazwyczaj im blizej wieczora, tym czuje się lepiej. A z początkiem kazdego dnia powtórka z rozrywki..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Buuu. Znów sobie wkręcam ;/. Wchodziłam do autobusu, był tłum ludzi. Nagle przy wsiadaniu coś zabolało mnie w nogę. Nie widziałam żadnego psa, ale też nie rozglądałam się. Ktoś mógł mnie jakoś tam potrącić przy wchodzeniu. Spodnie całe, na nodze jakaś czerwona plamka (już sobie wmawiam, że to ślad po zębie ;/). Gdyby ugryzł mnie pies, to bym wiedziała, prawda? Ech... źle mi :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×