Skocz do zawartości
Nerwica.com

blvck

Użytkownik
  • Postów

    17
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez blvck

  1. nie wiem czy to nerwica żołądka czy rak i umieram... ale boli żołądek ;( strasznie!
  2. Przedświąteczne sprzątanie, darcie mordy mojego ojca na mnie i mamę, jego wściekłe miny i chamskie odzywki, czepianie się mnie o wszystko, wyżywanie się na matce. NIENAWIDZĘ ŚWIĄT I JEGO.
  3. niespodziewane zaliczenie kolokwium z anatomii, no i najlepiej napisane na roku kolokwium z angielskiego
  4. blvck

    Witajcie istoty

    Ja w towarzystwie zazwyczaj jestem bardzo roześmiana, wygadana, mało kto by powiedział, że w środku mnie takie walki się toczą :> Dokładnie tak samo myślę jak Ty. Wiem, że w środku czuję się inaczej i pytanie czy ktoś widzi na zewnątrz moją "inność", że mam jakiś problem. Z obcymi ludźmi o tyle jest lepiej, że spotykam ich tylko np. na uczelni. Pogadam, pożartuję ale już poza uczelnią z nimi nie mam wielkiego kontaktu. Bliskich osób mam niewiele. Kontakty z przyjaciółmi też uległy pogorszeniu. Oni nie zauważali, że ze mną coraz gorzej, ja im o tym nie mówiłam, a oni dalej żyli w swoim super imprezowym sztucznym życiu. Dlatego też uciekam trochę od ludzi, ciężko mi zaufać komuś. Tak mało wartościowych, bezinteresownych osób. W najbliższych dniach poszukam moich farb, pędzli, kredek itp itd. Chociaż żeby to miało wyglądać jak brzydkie słowo na g, to myślę, że wtedy nie będę myślała o niepotrzebnych rzeczach. Znajdź sobie też jakąś czynność, podczas której zwyczajnie się wyłączasz. No i pamiętaj o swojej wartości. Jesteśmy lepsi niż inni, lepiej zauważamy świat, bardziej wszystko czujemy. Jesteśmy wrażliwi, pełni uczuć. Jednak musimy nauczyć się ich dozować w odpowiednich ilościach, żeby być szczęśliwym. Powodzenia :)
  5. blvck

    Witajcie istoty

    Ten brak talentu przeszkadza mi w malowaniu, bo nigdy nie potrafię namalować tego co mi siedzi w głowie. Problems, problems everywhere. Dzięki :) Zdjęcie znalezione na tumblr ale bardzo pasuje do mnie. Zasłonięta twarz (co często chciałabym u siebie), blond włosy, czarne paznokcie. Haha, świetne porównanie! Trzymaj się
  6. blvck

    Witajcie istoty

    Ja często przez te lęki, drżenie ciała, mdłości tracę koncentrację, nie wiem co ktoś do mnie mówi... Po prostu wtedy jestem ja sama w moim małym nerwowym świecie. Jedynie marzę o powrocie do domu, do spokoju, do ciszy, gdzie nie ma ludzi, gdzie nikt na mnie się nie patrzy i mnie nie ocenia. Ile ja ważnych codziennych momentów zawaliłam przez te stany... Nawet nie wiesz jak było mi ciężko pójść na te studia, które nie są spełnieniem moich marzeń, są zwyczajnie słabe. Jak ja siebie znienawidziłam, że nie potrafiłam zawalczyć o lepszą przyszłość. Póki co walczę o siebie, by w końcu dobrze się czuć. Ty też walcz. Wygramy.
  7. blvck

    Witajcie istoty

    Mnie to bardzo boli, bo mój ojciec ciągle szydzi z tego. Nie mam w nim wsparcia emocjonalnego. Ja mu już po prostu nic nie mówię o moich dolegliwościach. Jedynie moja mama mnie słucha, jednak też sceptycznie podchodzi do wizyt u psychologów/psychiatrów. To przecież niemożliwe, żeby ich córka miała problemy! Trzymaj się :)
  8. blvck

    Witajcie istoty

    Ja chcę rzucić obecne studia, poprawiać maturę i spełniać marzenia, chociaż w moim stanie ciężko o to walczyć *śmiech przez łzy* Damy radę :)
  9. blvck

    Witajcie istoty

    Ja dokładnie tak samo jeśli chodzi o naukę. Poddaję się ciągle mimo ogromnych ambicji. Powinnam skupić się na nauce, a nie cały czas się zamartwiać i przejmować
  10. blvck

    Witajcie istoty

    Z tym malowaniem trochę przesada, bo zawsze mnie do tego ciągnęło, jednak brakowało talentu (wciąż nie było jakoś bardzo źle) stąd takie ciągłe próby i podejścia do tego ; ) Również pozdrawiam!
  11. blvck

    Witajcie istoty

    Dziękuję za odpowiedź olan. Codziennie walczę z tym, by znowu mieć pragnienia i czerpać radość z życia. Jednak po atakach lęku i paniki znowu przychodzi taka bezradność, że jestem za słaba i nie dam rady. Mimo to wiem, że jestem silna, bo nie zrobiłam najgorszej rzeczy jaką mogłam sobie zrobić - odebrać własne życie. Jestem strasznie wrażliwa, to też ma swoją znaczącą rolę w moim zachowaniu. Może wrócę do trenowania malowania, może nauczę się "wylewać" swoje emocje. Te wszystkie pozytywne słowa na pewno dodały mi otuchy : ) Dziękuję
  12. Kurczę, nie wiedziałam, że to ma jakąś nazwę, ale chyba to mam. Od dłuższego czasu bałam się wymiotowania. Gdy ja zachorowałam, to robiłam wszystko by nie zwracać. Przez to często nie dobiegałam do łazienki, bo myślałam, że wytrzymam. Gdy ktoś w domu jest chory, od razu oddalam się od niego, włączam głośno muzykę, żeby nie słyszeć, mierzę temperaturę, kontroluję i sprawdzam ciało czy przypadkiem nie jestem chora. Mam wrażenie, że wokół mnie są same zarazki wywołujące ten objaw. Dlatego wśród ludzi często mam mdłości i unikam jedzenia. Przez to unikam też ludzi. Nie piję dużo alkoholu by nie zwracać gdy z nim przesadzę, a gdy ktoś bliższy potrzebuje pomocy w stylu trzymania włosów - uciekam. Nie jadam poza domem. Mam obsesję na punkcie higieny rąk, miejsca przygotowania jedzenia i jego jakości. Uzależniłam się od miętowych cukierków i gum do żucia (zawsze to jakoś zajmuje mój umysł i buzię od myślenia, że mnie mdli). Przez to wszystko często szaleję, trzęsę się, pocą mi się ręce, zwyczajnie się dodatkowo denerwuję. Odkryłam cudowny lek na takie dolegliwości - jakiś przeciwko chorobie lokomocyjnej. Dzięki niemu uspokajam się i nie mam mdłości. Ale to pomaga chwilowo, bo cały czas myślę, że za rogiem czai się jakiś zarazek chcący mnie dopaść. Gdy jest pora jesienno-zimowa, każdy dzień jest dla mnie męką. Gdy jestem poza domem, boję się wymiotowania na uczelni, w sklepie, ewentualnego powrotu do domu (przecież mogę po drodze zwracać). Ale to wszystko głupie urojenia, bo gdy wracam do domu, uspokajam się. Mam dosyć tej dziwnej fobii.
  13. blvck

    Witajcie istoty

    Forum odkryłam dawno temu, gdy zdałam sobie sprawę z mojej choroby(?). Zaglądałam, czytałam, jednak nic od siebie nie pisałam. Dzisiaj znowu natknęłam się na nie. Postanowiłam założyć konto, by móc porozmawiać z ludźmi, którzy mają podobne problemy. Mam prawie 20 lat. Nigdy nie byłam u żadnego specjalisty (być może boję się, że uznają mnie za wariatkę, do tego obawa przed niekompetencją lekarzy), jednak teraz gdy wszystko się nasila, mam taki zamiar. "Świadome" objawy nerwicy (nigdy nie stwierdzonej, jednak znam swoje ciało) mam od ok. 5 lat. Mogę stwierdzić, że nawet wcześniej potrafiłam mieć jakieś dziwne napady lęków i drżeń mięśni. Myślę, że głównym powodem tego była zła sytuacja w domu, że to miało tak znaczący wpływ na moje dzisiejsze zachowanie. W gimnazjum sądziłam, że te ciągłe kołatania serca, omdlenia, niepokoje są przyczyną kardiologiczną. Po wielu badaniach (nie tylko kardiologicznych) nic nie wykazano. Byłam zdrowa jak ryba. Od tego momentu zaczęłam sama szukać informacji w internecie (bo dla rodziców nie było i nie ma takiej opcji, że można się czuć źle nie tylko fizycznie). Zrozumiałam, że może to być problem natury psychologicznej. Do tego wszystkiego dodałabym depresję, zaburzenia motywacji, ogólną bezradność (jestem do niczego, nie dam rady, nie potrafię) i myśli samobójcze. W wakacje chciałam się zabić. Na ten moment mam dziwne fobie (boję się STRASZNIE wymiotowania, przez to powoli staję się lekomanką (Aviomarin moim wybawieniem), mam lekkie zaburzenia odżywiania, bo zwyczajnie albo po wszystkim źle się czuję albo jem w mega dużych ilościach cukierki miętowe i gumy do żucia, co osłabia mój żołądek - całe szczęście, że nie tyję po tym. Od zawsze byłam bardzo chuda). Kiedyś byłam bardzo radosną dziewczyną z wielkimi marzeniami (studiowanie medycyny). Dziś jestem kłębkiem nerwów, który płacze, trzęsie się, nie ma nadziei i pomysłu na siebie. Najchętniej całe życie spędziłabym w swoim łóżku z laptopem. W moim małym świecie z dala od zarazków i ludzi. Sama. Żeby nikt nie widział jaka jestem słaba. Wiecie, są sytuacje totalnej bezradności, gdy nie potrafię sobie poradzić. To mnie już powoli przerasta. Może znajdę jakąś pomoc na tym forum, wśród ludzi, którzy też codziennie walczą o siebie.
×