Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak pogodzić się z sytuacją, poukładać wszystko i żyć dalej?


Rekomendowane odpowiedzi

Do tej pory sądziłam, że poradzę sobie sama ze swoim problemem, ale czuję że jednak potrzebuję pomocy... Od ponad pół roku próbuję pogodzić się z rozstaniem... Ja po prostu nie rozumiem samej siebie... Ze swoim byłym chłopakiem żyłam 4 lata, bardzo go kochałam i nadal kocham ale do tej pory nie wiem czy on kiedykolwiek czuł do mnie to samo... Przez ten cały czas kiedy byliśmy razem, wszyscy powtarzali mi że powinnam od niego odejść ale ja nie umiałam tego zrobić, zbyt mocno go pokochałam. Był dokładnie takim facetem jakiego sobie wymarzyłam, idealny... czarujący, zabawny, potrafił z każdym nawiązać kontakt, ambitny, pomysłowy a do tego bardzo przystojny i świetny w łóżku... jak można nie kochać takiego faceta... Kiedy poznałam jego drugą twarz było już za późno, bo nie umiałam już żyć bez niego. On miał mnie praktycznie za nic, nie liczył się ze mną, nie szanował,okłamywał, żył swoim życiem a ja byłam tylko zabawką o której sobie przypominał kiedy coś potrzebował. Ciągle flirtował z innymi dziewczynami, przez co się kłóciliśmy a on później obwiniał mnie za wszystko, wiem że raz mnie zdradził, choć sam twierdzi że to nie była zdrada... czy było więcej takich sytuacji? nigdy sie nie dowiem... Wiem tylko że nigdy nie przestał kochać swojej byłej dziewczyny i to ona była zawsze w jego sercu a nie ja.. Co jeszcze mogę dodać o moim byłym... to że z czasem zaczął używać przemocy... kiedy mieliśmy ostrą kłótnie i nie umiał opanować złości zaczynał zaciskać ręce na mojej szyi, rzucał mnie na łóżko ale nigdy nie uderzył... na początku robił to tylko żeby mnie przestraszyć ale z czasem zaczął posuwać sie coraz dalej... aż w końcu przydusił mnie tak że straciłam przytomność... jednak nawet po czymś takim potrafiłam wrócić do niego kiedy tylko zaczął mi mówić jak bardzo mnie kocha. Pisząc to zastanawiam się sama jak mogłam żyć z kimś takim i zastanawiam się dlaczego ja w ogóle teraz cierpię?? już wycierpiałam sie przez niego wystarczająco, po co mi więcej?? wiem że nie mam z nim przyszłości, że nawet gdybyśmy do siebie wrócili kolejny raz to będzie to samo co wcześniej, przez chwilę będe najszczęśliwszą kobietą na świecie a niedługo potem znów zacznie mnie traktować jak śmiecia... dlaczego nie umiem go znienawidzić, zostawić raz na zawsze, zapomnieć o nim?? dlaczego po tym wszystkim co mi zrobił ciągle go kocham?? Minęło ponad pół roku a ja ciągle o nim myślę, każdego dnia, o każdej porze... i jest coraz gorzej, wszystko mi sie z nim kojarzy, a każde takie wspomnienie wywołuje u mnie ogromny smutek i rozpacz. Kiedy jestem w takich miejscach czuje jak ściska mi żołądek, to samo jest gdy coś kojarzy mi sie z dziewczynami z którymi flirtował, lub z jego byłą dziewczyną, czasem wystarczy że tylko o tym pomyśle i od razu mam ochote zwymiotować, to jest straszne uczucie i ciężko mi z tym żyć.Jak tylko jestem w domu sprawdzam maila z nadzieją że może do mnie napisał, potrafię siedzieć przed kompem i patrzeć kiedy jest dostępny, jeśli wiem że nie pracuje i nie ma go przy kompie zaczynam wręcz panikować myśląc że spotyka się z jakąś dziewczyną. Każdego dnia przed snem myślę o nim, o tym jak chciałabym żeby był obok mnie, przytulał mnie jak zawsze.Wspominam chwile kiedy było mi z nim dobrze, kiedy byłam z nim szczęśliwa. Nie rozumiem dlaczego tak się dzieje, przecież po tym wszystkim powinnam go nienawidzić!!!! Nie powinnam nawet myśleć o byciu z nim a ja nie potrafię!!! Nie wiem co mam robić. Jak mam dalej żyć, jak poukładać wszytko w głowie??? Jak rozwiązać konflikt z samą sobą. Nie umiem żyć bez niego, ciągle o nim myślę, marzę żeby się z nim spotkać, żeby się do niego przytulić i nie potrafię przestać go kochać, ale wiem że nie mogę z nim być bo zaraz znów się mną znudzi, zaczną się kłótnie, wyzwiska, kłamstwa, flirty. Nie chcę tego, nie chce być z kimś kto mnie nie szanuje, kto chce mi sie oświadczyć a nie potrafi się przede mną otworzyć, kto żyje chwilą i nie liczy się z uczuciami innych, kto bez wahania zostawi mnie gdy tylko spotka kogoś kto mu się spodoba, kto potrafi bardziej poświęcać się dla kumpli i "koleżanek" niż dla mnie, kto nie umie zapomnieć o dziewczynie którą dawno temu kochał, i wreszcie z kimś dla kogo nigdy nie będe tą jedyną, najukochańszą kobietą... Powiedzcie mi co mam zrobić, jak mam dalej żyć!!! Powiedzcie dlaczego tak sie zachowuję, czy to możliwe żeby tak było dlatego bo zawsze mi imponował, zawsze zazdrościłam mu cech których mi brakowało-tych dobrych cech oczywiście- zaradności, pomysłowości, pewności siebie, łatwości w nawiązywaniu kontaktów, umiejętności rozmawiania z ludźmi??? Czy tylko przez te piękne chwile które pomimo piekła które stwarzał, potrafił mi dać, i potrafił sprawić że płakałam ze szczęścia...Czy ja mam obsesje na jego punkcie?? Nie umiem znaleźć innego wyjaśnienia... Jestem zwykłą szarą myszką, nie jestem piękna, ani zgrabna, zwykła, przeciętna (szczerze mówiąc sama nawet uważam sie za brzydką),mam bardzo niską samoocenę, jestem wstydliwa, nie potrafię nawiązać znajomości,nigdy nie wiem co powiedzieć, czasem nawet myślę że jestem nudna... nic dziwnego że nie potrafię utrzymać przy sobie faceta... Co jest ze mną nie tak?? Pomóżcie mi poradzić sobie z samą sobą bo czuje że niedługo się załamie!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj,

 

 

jestem w podobnej sytuacji i myślę, że czas ma tutaj jedyne znaczenie.

Tylko w to mogę wierzyć, bo nie chce się tak czuć niewiadomo ile.

Przede wszystkim powinnaś znaleźć tyle samodyscypliny żeby usunąć wszelkie możliwe kanały kontaktu z nim, bo tak będzie łatwiej. Wiem, że najmniejsza bzdura przypomni Tobie o ukochanym, ale trzeba je niwelować. Mniej bodźców to lepsze samopoczucie :)

Ja właśnie próbuje więc założyłam sobie taki system. Staram się walczyć, ale nie jest łatwo.

 

 

Pozdrawiam

 

-- 14 mar 2011, 01:21 --

 

Pozdrawiam i głowa do góry

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uczuciowa, po prostu olac ! Nie wart byl to koniec rozpaczania, jestes myszka? Idz do fryzjera zmien kolor wlosow, zapisz sie na portal randkowy, umaluj inaczej kupc calkiem nowe odmienne od Twojego gustu ciuchy i skoncz z rozpamietywaniem ! Bo wpadniesz w depresje i bedzie zle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miałam podobną sytuację. oszalałam na jego punkcie, nie wyobrażałam sobie nikogo na jego miejscu, mimo że ranił mnie, ośmieszał w towarzystwie, prowokował kłótnie, nie szanował, wyzywał... dokładnie tak się czułam jak ty. Bardzo płakałam jak się rozstawaliśmy, ale za każdym razem, mimo że to on zawinił, byłam gotowa się starać o niego i wracać na każde zawołanie.

Spróbuj poprostu zamiast tych dobrych chwil, kiedy to cię przytulał, kiedy ci imponował, przypomnieć sobie chwile kiedy cię dusił kłócił się, pogrywał w gierki. Wyżal się przyjaciółce, mamie, siostrze albo nawet psychologowi. Opowiedz głośno, ale tylko o tych złych rzeczach i zlych wspomnieniach, bo te są prawdziwe. W takich sytuacjach pokazywał swoją prawdziwą twarz. To bardzo trudny proces ale jak do ciebie napisze, nieważne ile słodkości, bądź wobec siebie asertywna, nie odpisuj, nie prowokuj, poprostu usuń maila i choć będziesz czuła pustke w sercu, przejdzie ci po kilku dniach. W końcu przestaniesz o nim myśleć.

Nie powtarzaj moich błędów, ja się jeszcze jeden raz nabrałam na jego udawaną słodycz, odwrócił wszystkie przyjaciółki i znajomych przeciwko mnie, puścił o mnie straszne ploty (takich rzeczy, jak on o mnie mówił, nie życzę nikomu nawet dziwce z burdla) zostałam sama samotna bez nikogo, musiałam zmienić szkołę, prawdopodobnie przez całą sytuacje z nim nabawiłam się nerwicy i chodzę do przychodzi psychologiczno-terapeutycznej. Masz jeszcze szanse na normalne życie, tylko że to już twoja ostatnia szansa wykorzystaj ją zanim będzie za późno. Trzymam kciuki. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

IŚĆ NA PSYCHOTERAPIĘ !

 

Jeżeli byłaś w takim związku to dużo też o Tobie samej pokazuje ...

Co takiego masz w sobie, że godziłaś się na przemoc ?

Skąd takie coś się wzięło ? ... i mln innych haseł do twojego rozważenia !

 

A terapia po to, żeby kolejny partner nie był kopią pierwszego !!!

I raczej sobie załóż , że nieświadomie znów wybierzesz taką czy podobną osobę.

Na terapię !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochana!

 

 

Jest wiosna! Wyjdź na spacer, zacznij wychodzić ze znajomymi, zapisz się na jogę, aerobic! Spotykaj się z ludźmi!!!

Wyrzuć wszystko co jest z nim związane. ON ZNIKNĄŁ Z TWOJEGO ŻYCIA I NIGDY JUZ NIE WRÓCI! Im wcześniej sobie to uświadomisz tym lepiej.

 

Byliście długo - wiem, że to przyzwyczajenie, ale Ty jesteś psychicznie uzależniona. To jest kobieto żałosne! Wiem, ze to ostre słowa, ale czasami takich potrzeba, żeby otworzyć oczy.

 

Najlepiej postaraj się tez może o jakis zakaz zbliżania. Tylko Ty na tym cierpisz.

 

 

Żadna kobieta nie zasługuje na cierpienie przez takiego drania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uczuciowa jeśli podtrzyma cię ten fakt na duchu to jestem w podobnej sytuacji ... a może już nawet gorszej . I mogłabym tu rozpisywać zalety i wady mojego byłego partnera , który zostawiał mnie a może inaczej "wymienił" na pracę i auto ... bo tak całą tą sytuację odczułam i czuję do dziś .

Minął już od tego czasu rok ... może więcej . Poznałam kogoś wyjątkowego , komu mój były partner się nawet nie równa. Jestem z nim zaręczona ... wyciągnął mnie z dna rozpaczy ... kocham go . Ale kocham też nadal mojego byłego partnera. Moze to absurdalnie brzmi , ale jestem zdania , że można kochać dwie osoby , bez względu na to czy się z tą drugą jest czy nie ...

Często przeraża mnie właśnie to co robię , identycznie potrafię oczekiwać wiadomości , które i tak nie przychodzą itp . A myśl o nim pojawia się w mojej głowie każdego dnia ... częściej niż powinna ...

Nie walczę z tym bo nie potrafię. Po prostu kocham , chociaż wydaje mi się to czasem chore jak popatrzeć na to zdrowym okiem ... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Był dokładnie takim facetem jakiego sobie wymarzyłam, idealny...

czyli takim który nie istnieje..

czarujący, zabawny, potrafił z każdym nawiązać kontakt, ambitny, pomysłowy a do tego bardzo przystojny i świetny w łóżku... jak można nie kochać takiego faceta...

aż podejrzanie to mi zabrzmiało - świetny w łóżku

On miał mnie praktycznie za nic, nie liczył się ze mną, nie szanował,okłamywał, żył swoim życiem a ja byłam tylko zabawką o której sobie przypominał kiedy coś potrzebował.

i gdzie ten ideał ?

Ciągle flirtował z innymi dziewczynami

pewnie temu że był świetny w łóżku i pusto w głowie ...

Wiem tylko że nigdy nie przestał kochać swojej byłej dziewczyny

czyli miał rozdwojenie jaźni ... no ale był przystoiny i świetny w łóżku..

nie umiał opanować złości zaczynał zaciskać ręce na mojej szyi, rzucał mnie na łóżko

czarujący, zabawny, potrafił z każdym nawiązać kontakt, ambitny, pomysłowy a do tego bardzo przystojny i świetny w łóżku... - słowem niezły sku....byk ...

 

ok... wystarczy..

 

moja rada - na przyszłość nie idealizowć a więcej zwracać uwagę co mówi i jak mówi - i czy szanuje innych (przyszły partner).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie leć nigdy na wygląd i na czarusiowatość.I nie wierz czułym słówkom.

 

świetny w łóżku...

Za to na kanapie był do bani :mrgreen: ,przepraszam zawsze nie mogę się powstrzymać jak ktoś tak pisze :mrgreen:

W życiu za to był do bani.Wygląd,świetność w łóżku,czarusiowatość - to nie są najważniejsze cechy - no chyba,że chcesz wybierać wśród byle czego..

 

Wyjdziesz z tego stanu miłości,na początku będzie trudno,potem będzie coraz łatwiej aż w końcu w ogóle o nim zapomnisz.Zrób to o czym piszą osoby wyżej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje Wam serdecznie za wszystkie rady i dobre słowa, za krytykę również bo to jednak prawda...

staram sie zastosować do waszych porad, ale to nie jest takie proste... nie da sie zwyczajnie zmienić w opcjach sposobu myślenia, wymazać wszystkiego z pamięci.... tak jak Wy uważam, że to jakieś uzależnienie lub przyzwyczajenie do byłego partnera, ale poza tym ja go ciągle kocham... nie jest łatwo zapomnieć, nawet jeśli przeżyłam z nim koszmarne chwile.... osoby, które nie mogą pogodzić się z rozstaniem szybciej zapominają o tym co złego robił im były partner, zamiast po prostu zapomnieć o facecie, niestety ja też tak mam, ale tym razem nie moge bawić się w sentymenty i kolejny raz do niego wrócić, dlatego szukam pomocy...

 

Manka ja się właśnie boje takiej sytuacji w której ty jesteś, boje sie że zwiążę się z innym facetem i ciągle będe myśleć o byłym, nie chce tego, chce żyć normalnie, jeśli jest to w ogóle możliwe...

 

niektórzy nie do końca zrozumieli co pisałam ;) więc dla wyjaśnienia... jak go poznałam wydawał się być ideałem (już teraz wiem że ideałów nie ma ;) ) a dopiero po jakimś czasie okazało się jaki jest na prawdę... on jest mistrzem od robienia dobrego wrażenia...

i nie chodziło tylko o wygląd zewnętrzny i seks ;) pisałam że imponowała mi jego osobowość, charakter, charyzma, samodzielność, pomysłowość itp itd nawet teraz uważam go za fajnego faceta ale nadaje sie tylko na kumpla lub kochanka a nie na męża czy partnera...

miał baaaardzo dużo pozytywnych cech, a zwłaszcza takich których ja sama mu zazdrościłam, wady odkrywałam dopiero z czasem bo jak wiadomo, każdy je ukrywa... o flirtach też dowiedziałam się po jakimś czasie a przemoc pojawiła się jeszcze później i nie było tak że każda kłótnia kończyła się użyciem siły przez mojego eks.... to się rzadko zdarzało, wtedy jak już kompletnie nie panował nad sobą, ale nie powinno w ogóle dochodzić do czegoś takiego...

wiem że wiele z was potrafiło by odejść od takiego faceta już dawno, ale ja nie potrafiłam, może dlatego że poznałam go za granicą, zaraz po przyjeździe i byłam tam praktycznie sama, nie znałam tego kraju, a on był tam od 2óch lat i czułam się z nim bezpiecznie, może tylko dlatego że byłam nim zafascynowana i liczyłam na to że kiedyś zapomni o byłej dziewczynie i zacznie mnie na prawdę kochać a nie tylko mówić że mnie kocha... ciężko to wyjaśnić... kiedy ktoś patrzy z boku na taką sytuację lub tylko ją ocenia wszystko wydaje się być proste i oczywiste, dla mnie też wcześniej tak było i jak tylko czytałam o takich toksycznych związkach, nie mogłam zrozumieć dlaczego kobiety pozwalają na coś takiego, dlaczego nie zostawią takiego dupka... i zawsze sobie powtarzałam, że nigdy nie pozwolę się tak traktować.... no i prosze... jak skończyłam... dopiero teraz rozumiem co czują takie kobiety... rozumiem jak ciężko jest im zerwać z przeszłością, nawet tą złą i zacząć żyć na nowo, problem na pewno siedzi we mnie, tylko ja nie potrafię poukładać wszystkiego w głowie na nowo, a na terapie nie mogę sobie pozwolić bo po pierwsze mieszkam za granicą a po drugie krępuje mnie zwierzanie się obcej osobie... na forum pozostaje anonimowa... choć zdaje sobie sprawę z tego, że bezpośrednia rozmowa i fachowa wiedza bardziej by mi pomogły... więc może kiedyś....

od tygodnia staram sie ukierunkować swoje myśli bardziej pozytywnie i czuje się teraz troche lepiej, tylko zastanawiam się czy to faktycznie efekt moich starań i pozytywnego myślenia czy tylko sobie tak wmawiam a tak na prawdę chodzi o to że były sie nagle do mnie odezwał... mam nadzieje że jednak to moja zasługa bo z byłym nie pisze nic o związku a już na pewno nic o powrocie i chyba zaczynam uświadamiać sobie to że nie moge się już nigdy z nim związać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale poza tym ja go ciągle kocham...

 

Może zastanów się co rozumiesz przez słowo 'kocham'. Myślę, że to może pomóc. Zastanów się jak sobie wyobrażasz kochanie kogoś. Bo to co opisujesz to gorzka mieszanka tęsknoty i sentymentu (moim zdaniem). Zauroczenia może też.

 

Miłość, prawdziwe kochanie, to jest wg. mnie bardzo rzadka sprawa... Ludzi często trzymają w związkach uczucia pokrewne, a samo słowo 'kocham' jest mocno nadużywane. Kochać to wspierać, starać się rozumieć, być blisko, szanować (!), być wyrozumiałym, ale też wymagać. Może tak naprawdę mylisz uczucia? No i jeszcze mam wrażenie, że czasem ludzie wmawiają sobie, że kogoś kochają, a tak naprawdę są skoncentrowani na sobie, szukają w drugim człowieku zaspokojenia swoich potrzeb, tęsknot, jakich poranionych uczuć, ale to nie miłość. Wiem z autopsji. Wmawiałam sobie, że kocham, żeby przed samą sobą usprawiedliwić to, co robię.

 

Sama nie jestem specjalistką, ale wiem, że warto przyjrzeć się temu, co czujesz, ponazywać w swojej głowie te wszystkie pojęcia, uczucia, porozmawiać ze sobą. Jeśli potrafisz to zrobić sama chyba nie jest Ci potrzebny specjalista. Ludzie rozstają się, rozstawali się od zawsze. Tak to już jest, chociaż może w naszych czasach coraz częściej.

 

Manka ja się właśnie boje takiej sytuacji w której ty jesteś, boje sie że zwiążę się z innym facetem i ciągle będe myśleć o byłym, nie chce tego, chce żyć normalnie, jeśli jest to w ogóle możliwe...

 

Ja się boję tego samego. Ale mam nadzieję, że mi się uda. Jeśli spotkasz kogoś kto naprawdę o Ciebie zadba, myślenie o byłym przestanie Ci być potrzebne. Czasem tak jest, że się zbiera na wspominanie, ale ja wtedy po prostu próbuję się uśmiechnąć do tych wspomnień, docenić to, co było dobre i iść dalej.

 

Aha, no i pracuj nad swoją samooceną! :) Im więcej o tym myślę, tym bardziej mi się wydaje że to jest klucz do szczęśliwego życia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

soulfly89 to co mówisz jest bardzo mądre, szczerze mówiąc sama się nad tym wiele razy zastanawiałam i rozważałam czy to co czuje to prawdziwa miłość czy tylko przywiązanie, przyzwyczajenie, tęsknota... kiedy miałam takie "zachwiania" i zastanawiałam się jak moge kochać człowieka który mnie tak traktuje, miałam dokładnie takie myśli jak ty, w pewnym momencie odniosłam wrażenie, że próbuje tylko zaspokoić swoje potrzeby bliskości, bycia z kimś... niestety z czasem przestałam mieć wątpliwości i miałam pewność, że kocham i że to jest prawdziwe uczucie... to jak ty definiujesz miłość odzwierciedla moje uczucia, choć dodałabym jeszcze kilka określeń, bo prawdziwa miłość to dużo więcej... niestety było tak tylko z mojej strony, mój były partner tak się nie zachowywał i nie traktował mnie tak, przez co widziałam różnice pomiędzy kochaniem a byciem z kimś...

mam nadzieje, że niedługo uporam się ze swoim życiem, i przestane czuć do mojego byłego to co teraz czuje... mam nadzieje, że wykreślę go wreszcie ze swojego życia i pokocham kogoś innego ale przeraża mnie to że nie jestem w stanie umówić się z nikim innym bo czuje się jakbym go zdradzała, to jest śmieszne po tym jak on sie zachowywał w stosunku do mnie i do innych panien i przecież my już nawet nie jesteśmy razem, ale ja nie potrafię się zbliżyć do nikogo, ciągle powtarzam że chcę znaleźć faceta ale w głębi duszy tego nie chce, nie chce żadnej bliskości z innym...

jak mam ułożyć swoje życie na nowo, zmienić je w jakiś sposób jeśli część mnie w ogóle tego nie chce... jak to wszystko pogodzić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Dopiero teraz rozumiem co czują takie kobiety... rozumiem jak ciężko jest im zerwać z przeszłością, nawet tą złą i zacząć żyć na nowo"

 

uczuciowa Ja siedzę już w tym dobry rok. Nie zwracałam się z tym do specjalisty. Jedyna osoba której się z ty zwierzyłam to moja przyjaciółka którą znam paręnaście lat . I w sumie nie powiedziała mi nic nowego czego bym nie wiedziała. Ale sam fakt , że mogłam się wygadać komuś kto rozumie mnie jak siostrę bardzo mi pomógł.

Jestem zdania , że jeśli raz pokochaliśmy tak mocno to już do końca będziemy coś czuć do tej osoby . Jednak na pewno nie będziemy tego odczuwać tak intensywnie jak odczuwamy to jeszcze teraz .

Bo teraz wystarczy mi fakt iż widzę swojego byłego na gg , czy widzę wiadomość w skrzynce to serce zaczyna walić mi jak młot , nie wspomnę już o tym co się ze mną dzieję gdy go zobaczę ... serce jakby miało wyskoczyć z orbity a nogi się uginają ...

Przyjaciółka tłumaczy mi: "Słuchaj to nie będzie trwać wiecznie taka jest kolej rzeczy ... " Pozostaje powtarzać to jak mantrę?!

 

Co do bycia z innym facetem a odczuwania jeszcze jakiegoś uczucia do innego , to mój partner o tym wie. Z pewnością nie jest z tego powodu zadowolony ... Ani zły na mnie tak mi powiedział , gdy któregoś dnia zaczęłam Go za to przepraszać ...

Ja jednak wierzę , że to kiedyś minie ... że to uczucie zniknie.

 

"Mam nadzieje że jednak to moja zasługa bo z byłym nie pisze nic o związku a już na pewno nic o powrocie i chyba zaczynam uświadamiać sobie to że nie mogę się już nigdy z nim związać..."

 

Nie wyobrażasz sobie co czuję uczuciowa gdy moj były partner do mnie napisze ...

Jadnak podobnie do Ciebie nie pisze z nim o związku o powrotach ... Wiem , że to byłby szalony pomysł. Nie chciałabym się też w jego oczach wygłupić. Nie wiem czy masz tak samo ale gdy z nim piszę to odczuwam lęk , tak jakbym nie potrafiła z nim rozmawiać . Chociaż w przeszłości zamieniliśmy tyle słów razem ... :roll: Mam wrażenie , że mnie nie lubi chociaż rozmawiamy jak "na lekarstwo".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A moja rada jest taka. Kup sobie zeszyt. I wypisz sobie (dokładnie i obszernie!):

 

1. jego wady

2. przypadki złego traktowania Ciebie

3. Twoje refleksje na temat "dlaczego on na dłuższą metę nie jest odpowiednim towarzyszem mego życia"

4. Twoje refleksje na temat "jak inteligentna, rozsądna i szanująca się kobieta powinna zachować się, gdy partner traktuje ją jak śmiecia"

5. Twoje refleksje na temat "jak inteligentna, rozsądna i szanująca się kobieta powinna zareagować, gdy partner dopuszcza się duszenia jej do momentu utraty przytomności."

 

Po miesiącu, dwóch, takich "wypracowań" ciepłe uczucia do tego chłopaka znacznie ostygną. A dlaczego? Bo cały proces myślenia a później przelewania na papier swoich refleksji jest znacznie skuteczniejszy, trwalszy od samych rozważań. Rozważania, choćby najmądrzejsze, są bardzo ulotne i dlatego - mimo że człowiek do nich wraca, powtarzają się one - nie mają tak dużego wpływu na zmianę naszego zachowania i postaw, jak właśnie zwykłe pisanie. Zatem takie wypracowania pozwolą Ci na skorygowanie wykrzywionego, przesłodzonego obrazu tego "idealnego, męskiego, opiekuńczego mężczyzny". :mrgreen:

 

A teraz trochę ostrzej, bo nie mogę się opanować. Pamiętaj, wszystko dla Twojego dobra. :twisted:

Trzeba być skończoną idiotką, by zachowywać się tak jak Ty. Po pierwsze dlatego, że przemoc ze strony partnera dla każdej rozsądnej osoby jest sygnałem wystarczającym, by wziąć rozbieg i go z tego rozbiegu kopnąć w d..ę. Tak mocno, by z życia osoby poszkodowanej wyleciał prosto w kosmos. To po pierwsze. Po drugie, pozwoliłaś się traktować jak śmieć! Gdzie Twoja godność, szacunek do samej siebie, troska o samą siebie, sympatia do samej siebie, gotowość do brania strony siebie samej, gdy jesteś krzywdzona?! Po trzecie. Trzeba być idiotką do kwadratu, by pozwolić na to, by ktoś Cię w złości dusił! Takie "nerwy" ze strony tego "idealnego mężczyzny" mogły się skończyć po prostu Twoją śmiercią. Niejednokrotnie właśnie tak się kończy przyduszanie kogoś w nerwach!

 

Ostatnia uwaga - on nie jest Ci pisany. Uważam, że nigdy Cię nie kochał. A na pewno nie kochał Cię pod koniec waszej znajomości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Mam podobny problem. Opowiem Wam po krotce moja historie. Bylam w zwiazku z bardzo pozytywnym facetem prawie 6 lat, zostawilam go poniewaz w przez ostatni rok zaczal myslec tylko o sobie, stal sie egoista, nie okazywal uczuc a do tego spotkalam osobe ktora poznalam wiele lat wczesniej i ktora zawsze mi imponowala. Zaczelam nowy zwiazek z bardzo dobrym mezczyzna ktory o mnie dbal, szanowal, okazywal uczucia, dawal mi wszystko czego brakowalo mi w poprzednim zwiazku. Wspanialy czlowiek z ktorym zdecydowalam sie zamieszkac po 5 miesiacach, mysle ze kazda kobieta marzy aby miec takiego faceta przy boku. Wszystko ukladalo sie dobrze lecz zaczelam zauwazac ze moj nowy partner zaczyna delikatnie przesadzac ze swoja wielka miloscia (ciagle byl tam gdzie ja, nie pozostawial mi cienia prywatnosci itp). Bywal tez smutny (mial do tego swoje powody, pewien problem do rozwiazania). Czasami kontaktowalam sie z moim ex, ktory bardzo przezyl nasze rozstanie, po jakims czasie zrozumial wszystkie bledy ktore popelnil i zaczal stawac sie innym czlowiekiem. Zycie zaczelo mnie przytlaczac, zwlaszcza smutek mojego nowego faceta ktory sie mi udzielal. Zaczelam miec cien watpliwosci czy dobrze zrobilam konczac tak dlugi zwiazek dla osoby ktora wprowadza mnie w taki nastroj. Poprosilam go aby pojechal do rodzicow na 2-3 dni poniewaz musze pobyc troche sama i za nim zatesknic. Odwlekal to 3 tygodnie ale w koncu pojechal. Bylam z nim bardzo szczera i niczego nie ukrywalam (wiedzial ze czasem mysle jeszcze o ex), mowilam mu zeby wzial sie w garsc, byl bardziej pozytywny itp. Trzy dni pozniej moj facet udal sie do pubu w okolicy gdzie spotkal moja znajoma z ktora poklocilam sie dzien wczesniej, ta nagadala mu ze jestem niezdecydowana, wszystkich ranie, zeby mnie olal i nie odbieral ode mnie telefonu. Bardzo sie tym nakrecil. Opil sie i to bardzo co nigdy sie nie zdarzalo. Wrocil do mojego mieszkania nad ranem i sie polozyl. Rozmawialismy o calym zajsciu bo dobrze o nim wiedzialam i nie ukrywam ze bylam wkurzona, powiedzialam ze jesli tak ma postepowac to nie widze szans na kontynuacje tego zwiazku. Po jakiejs godzinie (juz bylo spokojnie) usiadl na mnie i zaczal mnie dusic rekoma. Bylam tak zaskoczona, ze nawet nie zdarzylam za bardzo sie obronic. Stracilam przytomnosc a on widzac co sie stalo zaczal mnie reanimowac. Ocknelam sie, zaczal plakac ze nie wie co mu sie stalo, dlaczego to zrobil. Mysle, ze bylo to po czesci spowodowane alkoholem i tekstami mojej ex kolezanki... moze tez jego depresja. Poszedl do psychologa, niebawem zaczyna terapie. Spotkalam sie z nim po kilku dniach od zdarzenia, jest zalamany, zrobilby wszystko zeby to jakos naprawic. Na poczatku sie go balam ale teraz doszlam do siebie i wiem ze jest to wspanialy, dobry czlowiek ktory gdzies w ktoryms momencie sie zatracil. Kocham go bardzo ale nie wiem czy dam rade z nim jeszcze zyc, mysle ze narazie potrzeba czasu zeby strach ustapil calkowicie.

Czy sadzicie ze mozna cos takiego wybaczyc i sprobowac jeszcze raz?

Czy mozna zyc z kims po takim zajsciu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stara prawda głosi, że trzeba z kimś beczkę soli zjeść, żeby go dobrze poznać. Śmiało można powiedzieć, że taką beczkę przez kilkanaście lat obaliliśmy z mężem na spółę.

Ideałem jest to, co uważamy za ideał- to, co stworzyliśmy w naszej wyobraźni, spełnienie naszych niespełnionych pragnień, a czasem tzw. owczy pęd, gdzie np w tv czy prasie czytamy jaki jest idealny mężczyzna- przystojny, zaradny, męski, świetny w łóżku opiekuńczy itp.

Mój mąż jest ideałem- MOIM IDEAŁEM. Różni się bardzo od moich młodzieńczych imaginacji, dlatego że one też się zmieniły.

Jest przystojny, bo myje się i czesze, przygotowuje do łóżka tak, jakby szedł na pierwszą randkę- ze mną.

Jest zaradny, bo potrafi zaradzić moim słabościom, myśli o mnie i stara się, żeby zaspokoić moje potrzeby, marzenia, plany.

Jest męski, bo boli go mój płacz, bo broni mnie przed światem, nie pozwoli zrobić mi krzywdy, ktokolwiek by chciał to zrobić- nawet jego matka.

Jest świetny w łóżku, bo jak jestem zmęczona, to nie zmusza mnie do niczego, tylko przytula, uspokaja, usypia.

Uwielbiam jego oczy- przeglądam się w nich jak w lustrze- tam jestem księżniczką, tam nie ma rozstępów na udach, zbędnych kilogramów, jest uśmiechnięta, młoda dziewczyna.

Młodość przemija, uroda przemija, ale ta miłość jest nie do zniszczenia. Prześcigamy się wzajemnie w dawaniu sobie i odwdzięczaniu się.

Mój mąż też mówi, że jestem jego ideałem. Choć mam już trochę na karku i pewnych rzeczy jak niektórzy twierdzą mi nie wypada, ale szczerze mówiąc wali mnie to. Czasem jestem jego kumplem do piwa, czasem dziką kochanką, czasem matką naszych dzieci, czasem żoną, czasem matką czy ojcem.

Czy mnie bije? O tak, bardzo często:))) Najczęściej przy zlewozmywaku, jak przechodzi obok mnie, nie może się powstrzymać od klapsiora w tyłek:))) A ja na to czekam, i jak zapomni to bardzo jestem zawiedziona:)))

Piszę to dlatego, że poznałam męża po rozstaniu z "superfacetem", jak wtedy myślałam, chciałam się dla niego ciąć, rzucać pod samochód i tego typu kretyńskie rzeczy, aż mi włosy dęba stają na myśl, co by było, gdybym wtedy to zrobiła!!!!! Nie poznałabym swojego IDEAŁA!!!!!!

Widuję go nieraz- o zgrozo! Typ "podstarzałego casanovy" Boszszszsz....... Tfu tfu!!!!!!!! KOCHAM CIĘ MÓJ MĘŻU, chcę się z Tobą zestarzeć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Mam podobny problem. Opowiem Wam po krotce moja historie. Bylam w zwiazku z bardzo pozytywnym facetem prawie 6 lat, zostawilam go poniewaz w przez ostatni rok zaczal myslec tylko o sobie, stal sie egoista, nie okazywal uczuc a do tego spotkalam osobe ktora poznalam wiele lat wczesniej i ktora zawsze mi imponowala. Zaczelam nowy zwiazek z bardzo dobrym mezczyzna ktory o mnie dbal, szanowal, okazywal uczucia, dawal mi wszystko czego brakowalo mi w poprzednim zwiazku. Wspanialy czlowiek z ktorym zdecydowalam sie zamieszkac po 5 miesiacach, mysle ze kazda kobieta marzy aby miec takiego faceta przy boku. Wszystko ukladalo sie dobrze lecz zaczelam zauwazac ze moj nowy partner zaczyna delikatnie przesadzac ze swoja wielka miloscia (ciagle byl tam gdzie ja, nie pozostawial mi cienia prywatnosci itp). Bywal tez smutny (mial do tego swoje powody, pewien problem do rozwiazania). Czasami kontaktowalam sie z moim ex, ktory bardzo przezyl nasze rozstanie, po jakims czasie zrozumial wszystkie bledy ktore popelnil i zaczal stawac sie innym czlowiekiem. Zycie zaczelo mnie przytlaczac, zwlaszcza smutek mojego nowego faceta ktory sie mi udzielal. Zaczelam miec cien watpliwosci czy dobrze zrobilam konczac tak dlugi zwiazek dla osoby ktora wprowadza mnie w taki nastroj. Poprosilam go aby pojechal do rodzicow na 2-3 dni poniewaz musze pobyc troche sama i za nim zatesknic. Odwlekal to 3 tygodnie ale w koncu pojechal. Bylam z nim bardzo szczera i niczego nie ukrywalam (wiedzial ze czasem mysle jeszcze o ex), mowilam mu zeby wzial sie w garsc, byl bardziej pozytywny itp. Trzy dni pozniej moj facet udal sie do pubu w okolicy gdzie spotkal moja znajoma z ktora poklocilam sie dzien wczesniej, ta nagadala mu ze jestem niezdecydowana, wszystkich ranie, zeby mnie olal i nie odbieral ode mnie telefonu. Bardzo sie tym nakrecil. Opil sie i to bardzo co nigdy sie nie zdarzalo. Wrocil do mojego mieszkania nad ranem i sie polozyl. Rozmawialismy o calym zajsciu bo dobrze o nim wiedzialam i nie ukrywam ze bylam wkurzona, powiedzialam ze jesli tak ma postepowac to nie widze szans na kontynuacje tego zwiazku. Po jakiejs godzinie (juz bylo spokojnie) usiadl na mnie i zaczal mnie dusic rekoma. Bylam tak zaskoczona, ze nawet nie zdarzylam za bardzo sie obronic. Stracilam przytomnosc a on widzac co sie stalo zaczal mnie reanimowac. Ocknelam sie, zaczal plakac ze nie wie co mu sie stalo, dlaczego to zrobil. Mysle, ze bylo to po czesci spowodowane alkoholem i tekstami mojej ex kolezanki... moze tez jego depresja. Poszedl do psychologa, niebawem zaczyna terapie. Spotkalam sie z nim po kilku dniach od zdarzenia, jest zalamany, zrobilby wszystko zeby to jakos naprawic. Na poczatku sie go balam ale teraz doszlam do siebie i wiem ze jest to wspanialy, dobry czlowiek ktory gdzies w ktoryms momencie sie zatracil. Kocham go bardzo ale nie wiem czy dam rade z nim jeszcze zyc, mysle ze narazie potrzeba czasu zeby strach ustapil calkowicie.

Czy sadzicie ze mozna cos takiego wybaczyc i sprobowac jeszcze raz?

Czy mozna zyc z kims po takim zajsciu?

 

Kompletnie nie potrafię Cię zrozumieć. Nie rozumiem np. jak po akcji z duszeniem, utratą przytomności, można w ogóle pytać czy wybaczyć.. nie rozumiem też jak można kogoś opuścić dlatego bo jest smutny, ma problemy... Jedyne co mogę Ci doradzić to wizyta u jakiegoś dobrego terapeuty.

 

-- 18 kwi 2011, 10:19 --

 

Stara prawda głosi, że trzeba z kimś beczkę soli zjeść, żeby go dobrze poznać. Śmiało można powiedzieć, że taką beczkę przez kilkanaście lat obaliliśmy z mężem na spółę.

Ideałem jest to, co uważamy za ideał- to, co stworzyliśmy w naszej wyobraźni, spełnienie naszych niespełnionych pragnień, a czasem tzw. owczy pęd, gdzie np w tv czy prasie czytamy jaki jest idealny mężczyzna- przystojny, zaradny, męski, świetny w łóżku opiekuńczy itp.

Mój mąż jest ideałem- MOIM IDEAŁEM. Różni się bardzo od moich młodzieńczych imaginacji, dlatego że one też się zmieniły.

Jest przystojny, bo myje się i czesze, przygotowuje do łóżka tak, jakby szedł na pierwszą randkę- ze mną.

Jest zaradny, bo potrafi zaradzić moim słabościom, myśli o mnie i stara się, żeby zaspokoić moje potrzeby, marzenia, plany.

Jest męski, bo boli go mój płacz, bo broni mnie przed światem, nie pozwoli zrobić mi krzywdy, ktokolwiek by chciał to zrobić- nawet jego matka.

Jest świetny w łóżku, bo jak jestem zmęczona, to nie zmusza mnie do niczego, tylko przytula, uspokaja, usypia.

Uwielbiam jego oczy- przeglądam się w nich jak w lustrze- tam jestem księżniczką, tam nie ma rozstępów na udach, zbędnych kilogramów, jest uśmiechnięta, młoda dziewczyna.

Młodość przemija, uroda przemija, ale ta miłość jest nie do zniszczenia. Prześcigamy się wzajemnie w dawaniu sobie i odwdzięczaniu się.

Mój mąż też mówi, że jestem jego ideałem. Choć mam już trochę na karku i pewnych rzeczy jak niektórzy twierdzą mi nie wypada, ale szczerze mówiąc wali mnie to. Czasem jestem jego kumplem do piwa, czasem dziką kochanką, czasem matką naszych dzieci, czasem żoną, czasem matką czy ojcem.

Czy mnie bije? O tak, bardzo często:))) Najczęściej przy zlewozmywaku, jak przechodzi obok mnie, nie może się powstrzymać od klapsiora w tyłek:))) A ja na to czekam, i jak zapomni to bardzo jestem zawiedziona:)))

Piszę to dlatego, że poznałam męża po rozstaniu z "superfacetem", jak wtedy myślałam, chciałam się dla niego ciąć, rzucać pod samochód i tego typu kretyńskie rzeczy, aż mi włosy dęba stają na myśl, co by było, gdybym wtedy to zrobiła!!!!! Nie poznałabym swojego IDEAŁA!!!!!!

Widuję go nieraz- o zgrozo! Typ "podstarzałego casanovy" Boszszszsz....... Tfu tfu!!!!!!!! KOCHAM CIĘ MÓJ MĘŻU, chcę się z Tobą zestarzeć.

 

Pozazdrościć:)

 

-- 18 kwi 2011, 10:22 --

 

nie musicie pisać rzeczy typu 'jest świetny w łóźku',przecie to sprawy bardzo intymne są...

 

To Ty jesteś przewrażliwiony...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zuzazuza, nie nie jest. Jak Ty byś się czuła jakby twój facet opowiadał o waszym pożyciu intymnym na publicznym forum w internecie...... :roll:

 

Linka, wskaż mi proszę wypowiedź w poście wyżej, która Cię tak zniesmaczyła.

Czytaj ze zrozumieniem!

A człowiek nerwica jest wybitnie przewrażliwiony - widać to niemalże w każdej jego wypowiedzi.

 

Dodam, że czytałam tu na forum znacznie bardziej intymne wypowiedzi - bynajmniej nie chodziło o seks :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Był dokładnie takim facetem jakiego sobie wymarzyłam, idealny... czarujący, zabawny, potrafił z każdym nawiązać kontakt, ambitny, pomysłowy a do tego bardzo przystojny i świetny w łóżku... jak można nie kochać takiego faceta... Kiedy poznałam jego drugą twarz było już za późno, bo nie umiałam już żyć bez niego. On miał mnie praktycznie za nic, nie liczył się ze mną, nie szanował,okłamywał, żył swoim życiem a ja byłam tylko zabawką o której sobie przypominał kiedy coś potrzebował.

To nie była jego druga twarz. To była ta sama twarz.

 

czarujący, zabawny, potrafił z każdym nawiązać kontakt

Zdolność manipulowania ludźmi. Prawdopodobnie w dzieciństwie używał jej do unikania konsekwencji swoich czynów.

 

ambitny, pomysłowy

Prawdopodobnie pozbawiony oporów (to obejmuje także rozterki moralne, liczenie się z innymi i tym podobne rzeczy).

 

świetny w łóżku...

To znaczy że doświadczony, sypiał z wieloma kobietami.

 

Ciągle flirtował z innymi dziewczynami,

Wiadomo, że zdolność manipulowania ludźmi wynika z ciągłej praktyki.

 

dlaczego nie umiem go znienawidzić, zostawić raz na zawsze, zapomnieć o nim?? dlaczego po tym wszystkim co mi zrobił ciągle go kocham??

Bo był dokładnie taki jakiego sobie wymarzyłaś?

 

Jestem zwykłą szarą myszką, nie jestem piękna, ani zgrabna, zwykła, przeciętna (szczerze mówiąc sama nawet uważam sie za brzydką),mam bardzo niską samoocenę, jestem wstydliwa, nie potrafię nawiązać znajomości,nigdy nie wiem co powiedzieć, czasem nawet myślę że jestem nudna... nic dziwnego że nie potrafię utrzymać przy sobie faceta... Co jest ze mną nie tak??

Model faceta jakiego sobie wymarzyłaś to socjopata. Nie możesz oczekiwać takiego zestawu cech od przyzwoitego mężczyzny, ponieważ wykstałcenie takiego zestawu cech jest praktycznie niemożliwe przy zachowaniu czystego sumienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

do zuzazuza

 

Hmmm... wiem ze to trudne do zrozumienia ze pewnie za jakis czas bylabym w stanie mu wybaczyc ale uwierz ze ja go bardzo kocham. Dopoki czlowiek nie znajdzie sie w takiej sytuacji to ciezko jest to zrozumiec... tez cale zycie myslalam ze jesli jakis facet zrobi mi krzywde to koniec bez dyskusji. Ja go nie zostawilam, potrzebowalam tylko kilka dni pobyc sama, mysle ze kazdy czuje czasem taka potrzebe. I nie zrobilam tego poniewaz mial problemy, wrecz przeciwnie wtedy bylo juz po tym problemie o ktorym pisalam bo ja pomoglam mu go rozwiazac. U psychologa juz bylam, powiedzial mi ze na to czy kiedys bede w stanie jeszcze z nim zyc musze odpowiedziec sobie sama...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorrow,mam wrażenie, że mówisz o czymś, o czym nie masz zielonego pojęcia.

seks można uprawiać z jedną osobą i stać się w tym po prostu ŚWIETNYM.

co ma do tego flirtowanie??????????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×