Skocz do zawartości
Nerwica.com

uczuciowa

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia uczuciowa

  1. soulfly89 to co mówisz jest bardzo mądre, szczerze mówiąc sama się nad tym wiele razy zastanawiałam i rozważałam czy to co czuje to prawdziwa miłość czy tylko przywiązanie, przyzwyczajenie, tęsknota... kiedy miałam takie "zachwiania" i zastanawiałam się jak moge kochać człowieka który mnie tak traktuje, miałam dokładnie takie myśli jak ty, w pewnym momencie odniosłam wrażenie, że próbuje tylko zaspokoić swoje potrzeby bliskości, bycia z kimś... niestety z czasem przestałam mieć wątpliwości i miałam pewność, że kocham i że to jest prawdziwe uczucie... to jak ty definiujesz miłość odzwierciedla moje uczucia, choć dodałabym jeszcze kilka określeń, bo prawdziwa miłość to dużo więcej... niestety było tak tylko z mojej strony, mój były partner tak się nie zachowywał i nie traktował mnie tak, przez co widziałam różnice pomiędzy kochaniem a byciem z kimś... mam nadzieje, że niedługo uporam się ze swoim życiem, i przestane czuć do mojego byłego to co teraz czuje... mam nadzieje, że wykreślę go wreszcie ze swojego życia i pokocham kogoś innego ale przeraża mnie to że nie jestem w stanie umówić się z nikim innym bo czuje się jakbym go zdradzała, to jest śmieszne po tym jak on sie zachowywał w stosunku do mnie i do innych panien i przecież my już nawet nie jesteśmy razem, ale ja nie potrafię się zbliżyć do nikogo, ciągle powtarzam że chcę znaleźć faceta ale w głębi duszy tego nie chce, nie chce żadnej bliskości z innym... jak mam ułożyć swoje życie na nowo, zmienić je w jakiś sposób jeśli część mnie w ogóle tego nie chce... jak to wszystko pogodzić...
  2. Dziękuje Wam serdecznie za wszystkie rady i dobre słowa, za krytykę również bo to jednak prawda... staram sie zastosować do waszych porad, ale to nie jest takie proste... nie da sie zwyczajnie zmienić w opcjach sposobu myślenia, wymazać wszystkiego z pamięci.... tak jak Wy uważam, że to jakieś uzależnienie lub przyzwyczajenie do byłego partnera, ale poza tym ja go ciągle kocham... nie jest łatwo zapomnieć, nawet jeśli przeżyłam z nim koszmarne chwile.... osoby, które nie mogą pogodzić się z rozstaniem szybciej zapominają o tym co złego robił im były partner, zamiast po prostu zapomnieć o facecie, niestety ja też tak mam, ale tym razem nie moge bawić się w sentymenty i kolejny raz do niego wrócić, dlatego szukam pomocy... Manka ja się właśnie boje takiej sytuacji w której ty jesteś, boje sie że zwiążę się z innym facetem i ciągle będe myśleć o byłym, nie chce tego, chce żyć normalnie, jeśli jest to w ogóle możliwe... niektórzy nie do końca zrozumieli co pisałam więc dla wyjaśnienia... jak go poznałam wydawał się być ideałem (już teraz wiem że ideałów nie ma ) a dopiero po jakimś czasie okazało się jaki jest na prawdę... on jest mistrzem od robienia dobrego wrażenia... i nie chodziło tylko o wygląd zewnętrzny i seks pisałam że imponowała mi jego osobowość, charakter, charyzma, samodzielność, pomysłowość itp itd nawet teraz uważam go za fajnego faceta ale nadaje sie tylko na kumpla lub kochanka a nie na męża czy partnera... miał baaaardzo dużo pozytywnych cech, a zwłaszcza takich których ja sama mu zazdrościłam, wady odkrywałam dopiero z czasem bo jak wiadomo, każdy je ukrywa... o flirtach też dowiedziałam się po jakimś czasie a przemoc pojawiła się jeszcze później i nie było tak że każda kłótnia kończyła się użyciem siły przez mojego eks.... to się rzadko zdarzało, wtedy jak już kompletnie nie panował nad sobą, ale nie powinno w ogóle dochodzić do czegoś takiego... wiem że wiele z was potrafiło by odejść od takiego faceta już dawno, ale ja nie potrafiłam, może dlatego że poznałam go za granicą, zaraz po przyjeździe i byłam tam praktycznie sama, nie znałam tego kraju, a on był tam od 2óch lat i czułam się z nim bezpiecznie, może tylko dlatego że byłam nim zafascynowana i liczyłam na to że kiedyś zapomni o byłej dziewczynie i zacznie mnie na prawdę kochać a nie tylko mówić że mnie kocha... ciężko to wyjaśnić... kiedy ktoś patrzy z boku na taką sytuację lub tylko ją ocenia wszystko wydaje się być proste i oczywiste, dla mnie też wcześniej tak było i jak tylko czytałam o takich toksycznych związkach, nie mogłam zrozumieć dlaczego kobiety pozwalają na coś takiego, dlaczego nie zostawią takiego dupka... i zawsze sobie powtarzałam, że nigdy nie pozwolę się tak traktować.... no i prosze... jak skończyłam... dopiero teraz rozumiem co czują takie kobiety... rozumiem jak ciężko jest im zerwać z przeszłością, nawet tą złą i zacząć żyć na nowo, problem na pewno siedzi we mnie, tylko ja nie potrafię poukładać wszystkiego w głowie na nowo, a na terapie nie mogę sobie pozwolić bo po pierwsze mieszkam za granicą a po drugie krępuje mnie zwierzanie się obcej osobie... na forum pozostaje anonimowa... choć zdaje sobie sprawę z tego, że bezpośrednia rozmowa i fachowa wiedza bardziej by mi pomogły... więc może kiedyś.... od tygodnia staram sie ukierunkować swoje myśli bardziej pozytywnie i czuje się teraz troche lepiej, tylko zastanawiam się czy to faktycznie efekt moich starań i pozytywnego myślenia czy tylko sobie tak wmawiam a tak na prawdę chodzi o to że były sie nagle do mnie odezwał... mam nadzieje że jednak to moja zasługa bo z byłym nie pisze nic o związku a już na pewno nic o powrocie i chyba zaczynam uświadamiać sobie to że nie moge się już nigdy z nim związać...
  3. Do tej pory sądziłam, że poradzę sobie sama ze swoim problemem, ale czuję że jednak potrzebuję pomocy... Od ponad pół roku próbuję pogodzić się z rozstaniem... Ja po prostu nie rozumiem samej siebie... Ze swoim byłym chłopakiem żyłam 4 lata, bardzo go kochałam i nadal kocham ale do tej pory nie wiem czy on kiedykolwiek czuł do mnie to samo... Przez ten cały czas kiedy byliśmy razem, wszyscy powtarzali mi że powinnam od niego odejść ale ja nie umiałam tego zrobić, zbyt mocno go pokochałam. Był dokładnie takim facetem jakiego sobie wymarzyłam, idealny... czarujący, zabawny, potrafił z każdym nawiązać kontakt, ambitny, pomysłowy a do tego bardzo przystojny i świetny w łóżku... jak można nie kochać takiego faceta... Kiedy poznałam jego drugą twarz było już za późno, bo nie umiałam już żyć bez niego. On miał mnie praktycznie za nic, nie liczył się ze mną, nie szanował,okłamywał, żył swoim życiem a ja byłam tylko zabawką o której sobie przypominał kiedy coś potrzebował. Ciągle flirtował z innymi dziewczynami, przez co się kłóciliśmy a on później obwiniał mnie za wszystko, wiem że raz mnie zdradził, choć sam twierdzi że to nie była zdrada... czy było więcej takich sytuacji? nigdy sie nie dowiem... Wiem tylko że nigdy nie przestał kochać swojej byłej dziewczyny i to ona była zawsze w jego sercu a nie ja.. Co jeszcze mogę dodać o moim byłym... to że z czasem zaczął używać przemocy... kiedy mieliśmy ostrą kłótnie i nie umiał opanować złości zaczynał zaciskać ręce na mojej szyi, rzucał mnie na łóżko ale nigdy nie uderzył... na początku robił to tylko żeby mnie przestraszyć ale z czasem zaczął posuwać sie coraz dalej... aż w końcu przydusił mnie tak że straciłam przytomność... jednak nawet po czymś takim potrafiłam wrócić do niego kiedy tylko zaczął mi mówić jak bardzo mnie kocha. Pisząc to zastanawiam się sama jak mogłam żyć z kimś takim i zastanawiam się dlaczego ja w ogóle teraz cierpię?? już wycierpiałam sie przez niego wystarczająco, po co mi więcej?? wiem że nie mam z nim przyszłości, że nawet gdybyśmy do siebie wrócili kolejny raz to będzie to samo co wcześniej, przez chwilę będe najszczęśliwszą kobietą na świecie a niedługo potem znów zacznie mnie traktować jak śmiecia... dlaczego nie umiem go znienawidzić, zostawić raz na zawsze, zapomnieć o nim?? dlaczego po tym wszystkim co mi zrobił ciągle go kocham?? Minęło ponad pół roku a ja ciągle o nim myślę, każdego dnia, o każdej porze... i jest coraz gorzej, wszystko mi sie z nim kojarzy, a każde takie wspomnienie wywołuje u mnie ogromny smutek i rozpacz. Kiedy jestem w takich miejscach czuje jak ściska mi żołądek, to samo jest gdy coś kojarzy mi sie z dziewczynami z którymi flirtował, lub z jego byłą dziewczyną, czasem wystarczy że tylko o tym pomyśle i od razu mam ochote zwymiotować, to jest straszne uczucie i ciężko mi z tym żyć.Jak tylko jestem w domu sprawdzam maila z nadzieją że może do mnie napisał, potrafię siedzieć przed kompem i patrzeć kiedy jest dostępny, jeśli wiem że nie pracuje i nie ma go przy kompie zaczynam wręcz panikować myśląc że spotyka się z jakąś dziewczyną. Każdego dnia przed snem myślę o nim, o tym jak chciałabym żeby był obok mnie, przytulał mnie jak zawsze.Wspominam chwile kiedy było mi z nim dobrze, kiedy byłam z nim szczęśliwa. Nie rozumiem dlaczego tak się dzieje, przecież po tym wszystkim powinnam go nienawidzić!!!! Nie powinnam nawet myśleć o byciu z nim a ja nie potrafię!!! Nie wiem co mam robić. Jak mam dalej żyć, jak poukładać wszytko w głowie??? Jak rozwiązać konflikt z samą sobą. Nie umiem żyć bez niego, ciągle o nim myślę, marzę żeby się z nim spotkać, żeby się do niego przytulić i nie potrafię przestać go kochać, ale wiem że nie mogę z nim być bo zaraz znów się mną znudzi, zaczną się kłótnie, wyzwiska, kłamstwa, flirty. Nie chcę tego, nie chce być z kimś kto mnie nie szanuje, kto chce mi sie oświadczyć a nie potrafi się przede mną otworzyć, kto żyje chwilą i nie liczy się z uczuciami innych, kto bez wahania zostawi mnie gdy tylko spotka kogoś kto mu się spodoba, kto potrafi bardziej poświęcać się dla kumpli i "koleżanek" niż dla mnie, kto nie umie zapomnieć o dziewczynie którą dawno temu kochał, i wreszcie z kimś dla kogo nigdy nie będe tą jedyną, najukochańszą kobietą... Powiedzcie mi co mam zrobić, jak mam dalej żyć!!! Powiedzcie dlaczego tak sie zachowuję, czy to możliwe żeby tak było dlatego bo zawsze mi imponował, zawsze zazdrościłam mu cech których mi brakowało-tych dobrych cech oczywiście- zaradności, pomysłowości, pewności siebie, łatwości w nawiązywaniu kontaktów, umiejętności rozmawiania z ludźmi??? Czy tylko przez te piękne chwile które pomimo piekła które stwarzał, potrafił mi dać, i potrafił sprawić że płakałam ze szczęścia...Czy ja mam obsesje na jego punkcie?? Nie umiem znaleźć innego wyjaśnienia... Jestem zwykłą szarą myszką, nie jestem piękna, ani zgrabna, zwykła, przeciętna (szczerze mówiąc sama nawet uważam sie za brzydką),mam bardzo niską samoocenę, jestem wstydliwa, nie potrafię nawiązać znajomości,nigdy nie wiem co powiedzieć, czasem nawet myślę że jestem nudna... nic dziwnego że nie potrafię utrzymać przy sobie faceta... Co jest ze mną nie tak?? Pomóżcie mi poradzić sobie z samą sobą bo czuje że niedługo się załamie!!!
×