Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

siostrawiatru, Dlaczego zrezygnowałaś z leków?

Bo jestem prawie pewna, że nie potrafię skorzystać z psychoterapii kiedy jestem otumaniona przez leki. Jakikolwiek progres zaczął się właśnie jak zaczęli mi je odstawiać. Czuję się potwornie, ale wydaje mi się, że to jedyna droga. Lekarze i terapeuci chyba też tak sądzą skoro "pozwalają" na te moje szaleństwa i miotanie się.

 

-- 09 lis 2014, 02:39 --

 

siostrawiatru, jakie leki brałaś?

Brałam w życiu bardzo dużo leków. Ostatnio kombinację amitryptyliny, sulpirydu i ketrelu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

siostrawiatru, witaj :D Słuchaj się tam tych doktorów, wiem że jest ciężko ale bardzo Ci kibicuję i zobaczysz że warto. Przetrzymaj nie daj się tym kuszącym myślom, to minie ... czasami powraca ale znowu mija będzie dobrze zobaczysz :D ... a ibuprom kup sobie w kiosku ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

siostrawiatru, witaj :D Słuchaj się tam tych doktorów, wiem że jest ciężko ale bardzo Ci kibicuję i zobaczysz że warto. Przetrzymaj nie daj się tym kuszącym myślom, to minie ... czasami powraca ale znowu mija będzie dobrze zobaczysz :D ... a ibuprom kup sobie w kiosku ;)

Dziękuję:) Każde słowa otuchy są dla mnie ważne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytając Wasze posty łatwo mi pomyśleć, że w sprawach leków należałoby słuchać się lekarzy. Gdy już o mnie chodzi to w głowie nawet się nie zatli taka myśl. Rzuciłam leki, zrezygnowałam, gdy było bardzo źle. Teraz sobie uświadamiam dlaczego. Chyba traktuję leki jako osobę, kierując na nie złość, odpowiedzialność za moje samopoczucie. Przecież miały pomóc i co? I jest coraz gorzej, nie będę ich brać. Teraz jest lepiej, był dobry czas, znalazłam je przypadkiem i pojawiła się myśl niewiadomo skąd, że powinnam (znienawidzone słowo), że powinnam je jednak brać, bo co powiem lekarzowi, bo czuję się winna, bo takie składowisko leków jest dla mnie potencjalnym wyjściem awaryjnym, bo w sumie to może mi jednak pomogą? Poradziłam się kogoś i zdecydowałam zaczekać do wizyty i przyznać się jak jest, choć to niesttety zmienia się z godziny na godzinę. Może macie podobnie? Zastanawiam się i jestem wkurzona na siebie, ale na tą złą siebie, która przestała brać leki a teraz jednak chce wznowić "leczenie". Co to ma być? Dlaczego nie potrafię postrzegać siebie jako jedności? Sama siebie nie rozumiem, są we mnie conajmniej dwie osoby. Ciężko jest to ogarnąć. Dzisiaj starałam się to przemyśleć logicznie, dlaczego właściwie ich nie biorę i klocki zaczęły się układać.

 

 

Masakra, taka mała próbka mojego swiata, właśnie to mam w głowie, totalny chaos.

Czy ktoś tu czuje sie podobnie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej mam do Was pytanie/a

 

Wszyscy udzielający sie tu macie oficjalną diagnozę borderline?

Żeby to stwierdzić należy iść do psychologa klinicznego czy wystarczy więcej mówić swojemu psychiatrze?

Na to są leki?

Macie jakieś objawy najdotkliwsze które moglibyście mi napisać?

 

Kazdy psychiatra widzi u mnie coś innego,żadden nie potrafi mn dobrzez definiować..mam taki chaos w głowie,ze nawet nie wiem co im mówić by pomoc im mnie zrozumiec...

 

-- 12 lis 2014, 18:14 --

 

osobo z postu nade mną

rozumiem Twój chaos

wciąż żyję w chaosie z chaosem

a ludzie dodatkowo robią mi nieporządek w tym chaosie

jak to poskromnić??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedną z cech osób z borderline jest skłonność do idealizacji i dewaluacji, zastanawiam się czy inni ludzi widzą ludzi jako "szarych" czyli zarówno osoby mogą mieć zarówno wady jak i zalety. Wydaje mi się, że nie, że chyba każdy jednak idealizuje i dewaluuje. Jak sądzicie? Dla mnie ktoś jest albo dobry, idealny (anioł), albo zły (szatan), z tym że ta sama osoba może być jednego dnia ideałem, a drugiego dnia złem wcielonym.

Mało jest ludzi na tyle świadomych (czy to dobre słowo - nie wiem - trochę denerwuje mnie dzisiejsze kładzenie nacisku na świadomość...), by widzieć ludzi z odległości - tak, uważam, że dystans emocjonalny jest do tego zadania potrzebny (w sensie - poczucie, że to odrębna jednostka, brak poplątania, lęku o to, że ktoś "we mnie włazi") - do widzenia ich w szarościach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej mam do Was pytanie/a

 

Wszyscy udzielający sie tu macie oficjalną diagnozę borderline?

nie wiem :P

Żeby to stwierdzić należy iść do psychologa klinicznego czy wystarczy więcej mówić swojemu psychiatrze?

mhm, psychiatra podczas wywiadu zwykle wyłapuje pewne rzeczy które mogą wskazywać na BPD, ogólnie stwierdzanie zaburzeń osobowości ponoć trwa długo i polega na obserwacji, więc jeśli po wywiadzie ma podejrzenia co do takowych, to po prostu Cie bardziej obserwuje pod tym kątem. Dodatkowo z tego co wiem, psycholog kliniczny też może postawić diagnozę i chyba nawet łatwiej mu, zwłaszcza jeśli przy okazji jest Twoim terapeutą.

 

Na to są leki?

no, ciężka praca nad sobą i terapia.

A pomocniczo, antydepresant(y) jeśli masz depresję, i np. stabilizator nastroju (moim zdaniem serio działa) - pewnie niektórzy jeszcze borą jakieś neuroleptyki czy benzo doraźnie ale to już spory hardcore.

 

Macie jakieś objawy najdotkliwsze które moglibyście mi napisać?

strach przed bliskością na przemian ze strachem przed odrzuceniem. widzenie czarno-białe. Stałe napięcie - jak za długo jest dobrze to czuję narastający niepokoj, że zaraz coś się z!@#$% i wolę sama wszystko zniszczyć... a później spalam się byto naprawić i tak w kółko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Borderline, wierzyć w to że uda się to wyleczyć czy nie?

Witam,

Nie dawno dowiedziałam się , że mam takie zaburzenia właśnie typu Bordenline. Czytając o tym w internecie można popaść w totalnego dołka. Czy naprawdę ludzie tak nienawidzą takich osób? Czy naprawdę nie da się tego leczyć? Np; z dobrym psychoterapeutą? Jestem tym wszystkim po prostu mega zagubiona i załamana. Nie mam wszystkich objawów Bordenline. Tylko co do trudnych relacji, idealizowania i nienawidzenia ,stałego towarzyszącego mi napięcia oraz dużo złości, smutki i frustracji w sobie. Oraz totalnie zmiennych nastrojów, tego nienawidzę najbardziej! Zastanawiam się co mam teraz w ogóle robić, chce żyć! Trudno mi jednak wierzyć , po prostu uwierzyć. Czuję się totalnie w tym zagubiona. Rozumiem , że przebywanie ze mną może być trudne bo ja siebie nienawidzę . Czasem zachowuje się tak beznadziejnie, ranię itp A później , żałuje. Wstyd mi , że tak robię , ale wtedy w tym napięciu impulsywność bierze górę. Kiedyś się

samookaleczałam, dziś tego nie robię , czasem miewam ochotę , bo jest momentami ciężko. Jednak nie chcę tego robić. Trudno się pohamować. Czy w ogóle znacie takie osoby w realu, czy też tak się zachowują jak ja? Czuję się taka wyobcowana w tym wszystkim. Nieraz łapię strasznego dołka i nie chce mi się żyć. Jednak chce walczyć, tylko jak się tak czyta o tym wszystkim to nie wiem już.

Czy jak znacie takie osoby to też tak mają , jak ja? Takie zachowania?

Walczyć? Czy już zawsze , będę taką cierpiętnicą z złością na cały świat?

Naprawdę nie da się tego leczyć? Tak w 100%?!

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

Ja niedawno "zostałam" borderem, tzn zmieniono mi diagnozę (po kolejnym pobycie na terapii grupowej) z osobowości unikającej na borderline.

 

Mój znak zodiaku - lew.

 

Czuję się totalnie rozwalona, rozsypana na kawałki, nie mam motywacji do życia i energii. Są momenty, kiedy wydaje mi się, że mogę bardzo wiele i że najchętniej urządziłabym wielką rewolucję i zaprowadziła porządek na świecie i że wiem, jak to zrobić.

Ale ostatnio dominuje u mnie depresyjność, totalne zniechęcenie, beznadzieja, niemal całymi dniami leżę w łóżku pod kołdrą

 

Najgorszą - ostatnimi czasy - jest dla mnie samotność, którą zaczęłam odczuwać bardzo dotkliwie, a która wynika z lęku przed bliskością i tym, że jestem wobec ludzi wredna, złośliwa, przesadnie krytyczna itd.

 

I jeszcze dobija mnie moja niekonsekwencja, to że nie panuje nad tym, co robię, co sekundę mogę zmieniać zdanie, decyzję, nie mogę sobie ufać, w związku z tym branie na siebie jakichkolwiek obowiązków kończy się często katastrofą.

 

W sumie mogłabym wymienić wiele aspektów mojego zaburzenia, które są nie do zniesienia.... Szkoda gadać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dream*,

osobowość unikającą dostałam po oddziale dziennym 4 lata temu, potem zaliczyłam drugi oddział dzienny, a niedawno byłam na oddziale nerwic stacjonarnym i tam postawili mi diagnozę borderline, w międzyczasie jeszcze pojawiła się nerwica natręctw. Nikt mi nie tłumaczył dlaczego, ale usłyszałam już na rozmowie kwalifikacyjnej, że jak na osobowość lękliwą podejmuję śmiałe decyzje. Poza tym mam bardzo zmienne nastroje uzależnione często od drobiazgów, czasem sięgałam po alkohol w celu poprawy samopoczucia, jestem wrogo i krytycznie nastawiona do ludzi, tym bardziej im bliżsi mi się stają, odpycham ich tym samym, a potem żałuję, często nie chce mi się żyć, a mam też momenty, kiedy wydaje mi się, ze mogę wszystko i jestem zajebista, jak w ChAD, lubię kontrolować i chyba jest w tym czasem element manipulacji, a jednocześnie nei kontroluję tego, co sama robię, choć nie jestem specjalnie impulsywna czy wybuchowa, ale bardzo niekonsekwentna i milion razy zmieniam zdanie, moje postępowanie jest bardzo uzależnione od nastrojów. Oprócz alkoholu jest objadanie się, nieracjonalne wydawanie pieniędzy, papierosy i inne. Paranoiczne schizy, dużo złości, dużo sprzeczności, oczywiście problemy z tożsamością, derealizacja, depersonalizacja, mnóstwo myśli rezygnacyjnych. Dużo mówię o tym jak mi źle i jak nie chce mi się żyć, jakbym chciała, żeby ktoś się mną zaopiekował, a jednocześnie jestem wobec innych złośliwa, w jakiś sposób agresywna jakbym chciała, żeby trzymali się ode mnie z daleka. Całe życie staram się być niezależna, aż do absurdu, a jednocześnie robię z siebie ofiarę i ciągle wpadam w kłopoty tak, że ciągle potrzebuję pomocy.

 

Pewnie wiele jeszcze rzeczy mogłabym wymienić, ale na razie tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

 

Pierwszy raz zdiagnozowano u mnie zaburzenia borderline w szpitalu psych. gdy miałam 20 lat, czyli 10 lat temu. Od tego czasu zażywam leki (8 lat fluanxol - teraz zmiana na Ketrel oraz od 3 lat Lamitrin - który sobie bardzo cenię). Jestem w terapii 8 rok (cały czas u tego samego lekarza), są zmiany, ale powiem wam, że bez leków to by była tragedia - pomagają mi bardzo, bardzo dużo - wiem bo jak próbowałam kiedyś sobie odstawić to była tragedia.

 

Po tylu latach terapii udało mi się skończyć 2 kier. studiów oraz trwać w 4 letnim już związku (kiedyś co roku lądowałam w szpitalu)

 

Nie jest na 100% idealnie, bo np. dokucza mi lęk często, to żyję prawie jak normalny człowiek. Jedyne co zostało do zmiany to ten odczuwalny lęk w brzuchu i zmiana pracy na inną.

 

Słuchajcie to cholerstwo się da w dużej mierze wyleczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To bardzo pocieszające, Natalia 7, co napisałaś :)

 

Mam pytanie, może zadaję w złym miejscu. Jeśli tak to przeniosę je gdzieindziej ale postanowiłam zadać je tu.

Mam 30 lat i osobowość borderline i bardzo silnie przeżywam stresy. Czy macie może doświadczenie w osiwieniu przez zwykłe stresy [związane z nową pracą a raczej nowymi pracami?] i wypadaniem włosów? Nie biorę narazie leków ale właśnie umówiłam się do psychiatry bo już sobie nie radzę. Chodzę na terapię od ponad 4 lat.

 

Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Abstrakcyjna

 

8 lat terapii w zasadzie może się wydawać długo (ja miałam bardzo nasilony borderline - z próbami samobójczymi), ale taka terapia to swego rodzaju przygoda, chodzisz, rozmawiasz, zaczynasz rozumieć i poznawać siebie, swoje zachowania, aż nabierasz takiej siły, że nagle możesz kierować swoim życiem tak jak chcesz. Ja miałam wiele kryzysów - nie miałam przyjaciół, znajomych, ciągnęłam studia przez lata - dosłownie lata - nie chodziłam na egazminy, zawalałam rok - jeden, drugi, odpychałam wszystkich facetów, a teraz wszystko jest takie jakie zawsze chciałam by było - są przyjaciele, jest związek, studia skończone. Tylko tak jak pisałam dokucza mi czasami taki lęk w brzuchu, ale to nie codziennie.

 

Dla mnie leki są super, teraz biorę 2 najnowocześniejsze na rynku i czuję jakbym nie brała nic. Mega naturalnie się czuję :)

 

Szubidka

 

Kiedyś jak się mega wszystkim zamartwiałam, a do tego nie jadłam to strasznie leciały mi włosy (ok. 200 dziennie) Jak się emocjonalnie ustabilizowałam to wszystkie mi odrosły, aż tak, że wyglądałam jak lew - miałam taką koronę krótkich baby hairs. Tego czasu chodziłam też do dermatologa i stosowałam Alpicort - e (na receptę). Polecam Ci ten preparat, u mnie pobudził odrost włosów i może też dzięki niemu mi tak się zagęściły :):).

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×