Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

Dream* ...mówisz jak psycholog ...wiem dlaczego tak mówisz..... ale dodaj może kilka doświadczeń z życia ?

 

nie jestem psychologiem.

mówię tak bo wiem jak to było ze mną.

Pamiętam, miałam kiedyś przez 5 lat faceta, już w sumie myśleliśmy o ustatkowaniu się i wtedy ja odeszłam.

Zanim to się stało długo namawiał mnie na szukanie pomocy u specjalistów bo kłótnie, bo huśtawki nastroju i inne takie, znacie to na bank więc nei będę się rozpisywać :) no ale ja wtedy tylko stawałam okoniem, upierałam się, że to nie we mnie jest problem, szukałam go wszędzie poza sobą. nie byłam gotowa na podjęcie jakiego kolwiek leczenia bo nie potrafiłam spojrzeć na siebie krytycznie, nie byłam świadoma swojego problemu i a każdą próbę sugestii, że może taki mam odbierałam jako atak na swoją osobę i reagowałam skrajną agresją.

 

Teraz sama postanowiłam coś z tym zrobić, leczę się i chodzę na terapię... ale dlatego, że JA chcę. dla SIEBIE. dlatego, że to JA mam problem A NIE INNI. Teraz to rozumiem, teraz mogę się leczyć. Mogę nie traktować lekarza jak wroga nr 1 a terapii jak zamach na moją indywidualność i osobowość. A co więcej, mogę podjąć pracę nad sobą bo tego chcę a nie dlatego, że ktoś ode mnie tego wymaga.

dlatego właśnie uważam, że nie da się pomóc komuś kto tej pomocy nie chce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

* ...rozumiem cię jesu masakra.... też to przechodziłem ..ja byłem z kobietą/ex.w 10lat.... i bogu(x) dziękuję za nią wtedy.

 

Psychologowie mają jeden główny problem... często są oderwani od -doświadczeń- własnych ...a to nasz przyjaciel te doświadczenia jakiekolwiek nie były - żyjemy i idziemy dalej ..z zupełnie często innym widokiem na przeszłość ...na osądy nas samych i nie tylko/ na nas.... ohhh można tu pisać książki ....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Nie wiem co u was, nie zaglądałam tu chyba ponad pół roku. Miesiąc temu odstawiłam leki - to był największy fail w moim życiu. Rok 'pracy nad sobą' w dupę, dostaję świra, mam gąbkę zamiast mózgu, chaos wszystkich emocji które wytłumiły wcześniej leki. Zjebałam kolejny raz, wszystko. Bless!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Nie wiem co u was, nie zaglądałam tu chyba ponad pół roku. Miesiąc temu odstawiłam leki - to był największy fail w moim życiu. Rok 'pracy nad sobą' w dupę, dostaję świra, mam gąbkę zamiast mózgu, chaos wszystkich emocji które wytłumiły wcześniej leki. Zjebałam kolejny raz, wszystko. Bless!

 

to czemu nie wrócisz do brania lekow?

ja powoli zaczynam się przyzwyczajać, że będą mi towarzyszyły przez dużą część życia jeśli nie do końca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Okropnie.... zaczęłam zmieniać swoje życie ale spóźniłam się o parę dni... od tygodnia nie chodzę do pracy, nie jestem w stanie funkcjonować. Spotykać się. Myślę o tym co się dzieje. W końcu jakaś życiowa kara za głupstwa mnie spotyka.

 

Podjęłam terapię jakiś czas temu w związku z chęcią pracy nad swoim życiem, całe szczęście, bo przynajmniej będzie mnie jakoś podtrzymywać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dream*, wrócę do leków i już nigdy ich nie odstawię (o ile znów mi nie odbije bo 'już jest dobrze, dam sobie radę'). Miałam kończyć za miesiąc terapię i chyba to zrobię bo jest jeszcze gorzej niż było, z emocjami przynajmniej. Owszem, z depresji wyszłam, ale ... teraz 'zabawą' i szukaniem 'mocnych emocji' zmarnowałam kolejne szanse, olałam wszelkie plany i robię takie głupoty że aż mnie to przeraża.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy któraś z Was jest z Trójmiasta?

 

Ja.niestety nie ale spróbuj w dziale 'miasta' :) ja.poznałam tam fajnych ludzi, choć większość z.innymi zaburzeniami os, depresja i nerwica :) ale to i lepiej w.sumie bo.spotkania z borderami są strasznie daremne moim zdaniem :) albo tylko ja miałam pecha poznać osoby którym wydaje się że są najbardziej cierpiącym, destrukcyjnymi osobami na świecie i.jedynymi prawdziwymi borderami co sprawiało ze odechciewalo mi się jakiejkolwiek rozmowy :) ale i tak.powodzenia i więcej szczęścia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

siostrawiatru, czemu odstawilas?

Trafiłam do szpitala a tam jak zobaczyli ile tego biorę to mi zaczęli odstawiać. W końcu dostałam jakiegoś buntu i powiedziałam, że już nic nie będę brać bo i tak to gówno daje. To mi zeszli do zera. Nie wiem czy dobrze zrobiłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedną z cech osób z borderline jest skłonność do idealizacji i dewaluacji, zastanawiam się czy inni ludzi widzą ludzi jako "szarych" czyli zarówno osoby mogą mieć zarówno wady jak i zalety. Wydaje mi się, że nie, że chyba każdy jednak idealizuje i dewaluuje. Jak sądzicie? Dla mnie ktoś jest albo dobry, idealny (anioł), albo zły (szatan), z tym że ta sama osoba może być jednego dnia ideałem, a drugiego dnia złem wcielonym.

Znacie może jakieś książki o tym zaburzeniu, albo poruszające wybrane problemy (jak impulsywność, niedojrzałość emocjonalna itd.) które mogłyby pomóc?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość abstrakcyjna
Lewiatanxxx, Rachel Reiland - Uratuj Mnie, Kobieta opisuje swoją walkę z bpd. Zaczęłam czytać i jak na razie mogę polecić

Mnie przygnębiła ta książka. Nie doczytałam do końca.

Chyba większość borderek miało do czynienia z tą książką. Ja przeczytałam tylko połowę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lewiatanxxx, Rachel Reiland - Uratuj Mnie, Kobieta opisuje swoją walkę z bpd. Zaczęłam czytać i jak na razie mogę polecić

Mnie przygnębiła ta książka. Nie doczytałam do końca.

Chyba większość borderek miało do czynienia z tą książką. Ja przeczytałam tylko połowę.

 

ja też połowę bo mnie negatywnie nakręcała.

 

everlong, tak, Depakiniarz tak ma z tego co pamiętam.

 

siostrawiatru, i jak sobie radzisz po paru dniach bez leków? coś się już ustabilizowało?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej, widze sporo nowych osob na forum, ja ostatnio udzielalam sie dwa lata temu, kiedy zaczynalam swoja terapie. Trwa ona juz dwa lata. 2x w tygodniu po godzinie. Zaczynalam od 30 minut na nfz. i moze to zabrzmi dosc infantylnie ale nosze sie z zamiarem napisania o mojej terapii ksiazki, jednakze raz wene mam raz nie mam, wiec idzie to jak krew z nosa a wlasciwie dopiero sie zaczelo. czy mozecie zerknac czy jest sens kontynuowac? moze faktycznie nie mam talentu i ciezko bedzie cos z tego wykrzesac, bede wdzieczna za uwagi, nawet te nieprzychylne :) ( z gory przepraszam za bledy, bo wklielam to od razu bez poprawek, zeby nie przyszla mysl, ze to bez sensu i nie pisac w ogole nic tutaj) :)

czwartek listopad 2014

- jak Pani zamierza to zrobić? Niech mnie Pani oświeci

- skutecznie

- czyli jak?

- czy to ma jakieś znaczenie? Ważne żeby skutecznie

Jej wzrok wpatrzony we mnie, wnikliwie bada czy aby na pewno zamierzam to zrobic. W koncu 100% pewności nie można mieć, że pacjent tego nie zrobi.

- podetnę sobie żyły, wzdłuż

- zanim Pani to zrobi, niech poczyta na Internecie o skutecznych sposobach a potem się za to zabiera

- gdybym pocieła się w poprzek to może byłoby to mało skuteczne ale wzdłuż? OK, wstrzyknę sobie powietrze do zyly.

Poprawiła się na krześle spoglądając bardziej uważnie a jednak… zaskoczenie

- to już bardziej skuteczne

Patrząc prosto w oczy długo jak nigdy przedtem, wzajemnie się badamy. Zależy jej na mnie czy nie? Prowokacja? A może rzeczywiście ma mnie już dosyć. Dwa lata w terapii, ponad rok testowania granic do granic możliwości. Miesiące wyciszenia, znów testowanie. Tym razem mocniejsze, silniejsze, boleśniejsze. Jestem zmęczona, terapią, panią P, stałymi godzinami, rytuałem przed i po, sobą. Kim jestem?

..........

Wyszedł pacjent, weszłam, usiadłam, rozglądam się. Mały pokój, dwa okna, biurko, dwa krzesła, leżanka, szafa. Gabinet lekarski.

- co panią do mnie sprowadza

- panie doktorze, nie wiem co się dzieje, wszystko mnie męczy, drażni, wkurwiam się na męża, nic mnie nie cieszy, dom, dzieci, nie mogę pracować

Nie wiem co powiedzieć… zalezy mi na L4, zeby moc jeszcze nie wracac do pracy, musze cos posciemniac

- przepisze pani lek, proszę tylko uważać bo ma skutki uboczne ale wyciszy panią, uspokoi

O super, kolejny lek do zaćpania. Zatracenia się w sobie, odpłynięcia. Unieważnienia wszystkiego, jak tramal, którego nie brałam od lat.

- ale wydaje mi się, że najlepsza będzie dla pani terapia – kontynuował – mamy tu panią terapeutkę, która przyjmuje w czwartki. Opowie pani na czym polega terapia, jeśli pania zakwalifikuje to rekomendowałbym uczęszczanie na terapie. Poki co ten lek pani pomoze, widzimy się za trzy tygodnie.

- za trzy tygodnie wyjeżdżam

- to jak pani wroci. Do widzenia

Recepty nie wykupilam, leku nie wzielam. Wiecej do niego nie poszlam.

- chciałabym zarejestrowac się do pani psycholog na czwartek

- najbliższy termin za 2 tygodnie o 15:00

- ok, proszę zapisac

 

Czwartek sierpień 2012

Ten sam pokoj, te same krzesla, sciany, biurko i lezanka. Po co ja tu przyszlam, co ja będę jej mowic? Co mi to da?

Usiadlam naprzeciw niej. Farbowanej blondynki o nieokreślonym odcieniu, wiek około 40. Zerknęla na liste odkreślając mnie na niej. Spojrzała na mnie badawczo, z lekkim zaciekawieniem zmieszanym z rutyną.

- dzien dobry, co pania do mnie sprowadza

Kurwa i co ja mam powiedzieć? Po co tu przyszlam? Psychiatra kazał, w koncu zalezy mi na zwolnieniu lekarskim, historie musze zbudowac, ze się staram ale do pracy dalej się nie nadaje.

- psychiatra mnie przyslal

Spojrzała pytająco, czekajac Az rozwine wypowiedz

- mam problem, bo wszystko mnie meczy, nie cieszy, nie mam checi zyc. Mam dosc opieki nad dziecmi.

- była pani wczesniej u psychologa?

- tak raz, na studiach, kiedy mialam mysli samobójcze, na jedej wizycie się skończyło.

- z jakiego powodu te mysli miala pani?

I co teraz? Tak na pierwszej wizycie wszystko powiedziec? Nieszczesliwa milosc, uzależnienie od lekow, wykorzystywanie seksualne w dzieciństwie, problemowa matka, ojciec, który się nie interesuje, samookaleczenia. Tego nie da się powiedziec w 30 minut. Koszmarne 30 minut/ Kto to kurwa wymyślił? Żeby terapie prowadzic w 30 minut, maszynka nfzetowska. 30 minut minelo, nastepny proszę. Nie ma szans, nie powiem.

- zdiagnozowałam u siebie borderline, Pol roku temu.

Spojrzała na mnie ze zdziwieniem, bez komentarza

- dobrze, to zadam pani teraz kilka pytan, może pani na nie odpowiedziec?

- ok.

Przesluchanie się zaczęło, wiek: 30; mezatka: tak; dzieci: tak. Warunki mieszkaniowe, wykształcenie, zawod wykonywany, obecne zajecie, wiek matki, ojca, historia dzieciństwa, historia małżeństwa, historia zycia. Jakby nie można było wypełnić kwestionariusza przed. Zmarnowane 20 minut. Wysłuchała mojej historii, wpisując ważniejsze informacje do kartoteki. A ja opowiadalam, ze lzami w oczach bo w koncu nie wytrzymalam. Rozplakalam się, z bezradności, bezsilności.

- czy jest na koniec cos co chciałaby pani dodac a o co nie zapytalam?

- co mi jest?

- na podstawie jednej wizyty trudno okreslic, na to potrzeba kilku spotkan. Na ta chwile mogę stwierdzic, ze ma pani ptsd, zaburzone relacje z matka, ojcem, ogolne trudnosci przystosowacze.

Ani slowa o borderline.

- tak jak mówiłam, terapia to proces trwajacy do kilkudziesięciu sesji. Raz w tygodniu po 30 minut. Może Pani umowic się w rejestracji, jest okres wakacyjny, ludziom się we wakacje polepsza, nie będzie problemow z rejestracja. Jeżeli pacjent umowi się i nie przyjdzie dwa razy, wypada z kolejki i musi czekac Az zwolni się miejsce. Czy jest cos o co chciałaby pani zapytac?

- nie

Pukanie do drzwi, kolejna pacjentka zaglada ale cofa się ujrzawszy mnie w gabinecie.

- na dzisiaj kończymy.

Wyszlam. Może to nie taki zly pomysl, uporac się z demonami w 30 minut raz w tygodniu…

- chciałam się zapisac na kilka spotkan z pania psycholog

- a pani pierwszy raz?

- wlasnie bylam pierwszy raz, pani powiedziala, ze mam się zarejestrowac

- ok., mogę pania zarejestrowac do konca pazdziernika, bo na listopad pani psycholog nie podala jeszcze grafiku. Najblizszy w czwartek 13 wrzesnia

Kurcze, dlugo, to prawie miesiąc. No trudno niech będzie. Kolejne czwartki o godzinie 15:30, żeby m zdążył wrócić z pracy i zajac się dziecmi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

siostrawiatru, i jak sobie radzisz po paru dniach bez leków? coś się już ustabilizowało?

Póki co nic się nie ustabilizowało. Jestem tak potwornie rozchwiana emocjonalnie, że czuję się jakbym stała na piorunochronie w burzę. Nie dość, że wiatr mną szarpie na wszystkie strony to jeszcze w każdej chwili może mnie piorun pieprznąć. Nie wiem jak długo wytrzymam. Już miałam myśli żeby wrócić do leków, ale próbuję to jakoś przeczekać. Nie wiem tylko czy jest szansa, że to minie kiedykolwiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×