Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

U mnie DDD urosło bardzo, nie wiem czy jest jakies wyjscie z tego jak te mysli negatywne o sobie sa wrecz wdrukowane od dziecka i tego sie nie da za bardzo zmienic.W pewnym momenc ie zycia czlowiek zaczyna w to wierzyc jak np ja od lat czuje sie kims gorszym nawet od najgorszego i mi to nie mija, mimo nieraz miłych chwil w zyciu, ktoryc jest niewiele...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja odporność w kontaktach międzyludzkich jest żałośnie słaba. Kilka dni z towarzystwem, jedno nieodpowiednio dobrane słowo, jedna drobna oznaka odrzucenia- a ja zamykam się w czterech ścianach i mój obraz siebie totalnie się rozpada. Jestem uzależniona od wizji siebie w oczach innych. Jest fajnie- czuję się fajna i świetna. Przeciwnie- mój pogląd na własną osobę upada. Czuję się jak groteskowa kreatura.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tomasz_xyz, jakieego rodzaju sa to obsesje, bo u mnie wiaza sie glownie z poczuciem odrzucenia lub wyimaginowana wizja tego, ze ktos mnie np. pokochal lub zaczal nienawidzic. Czesto czuje sie odrzucona w grupie pomimo sygnalow, ze jestem luibiana i sama usuwam sie w kat. Dodatkowo koncze bardzo szybko przyjaznie. Najgorsze jest to ze wycofuje sie pierwsza z kazdego kontaktu interpersonalnego w obawie, ze zostane odrzucona.

 

Keji, Jestem uzależniona od wizji siebie w oczach innych. Jest fajnie- czuję się fajna i świetna. Przeciwnie- mój pogląd na własną osobę upada. Czuję się jak groteskowa kreatura.

 

Mam identycznie :oops: Czesto wystarczy jedno niewlasciwe slowo lub zdanie a ja dopowiadam sobie cala historie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie DDD urosło bardzo, nie wiem czy jest jakies wyjscie z tego jak te mysli negatywne o sobie sa wrecz wdrukowane od dziecka i tego sie nie da za bardzo zmienic.W pewnym momenc ie zycia czlowiek zaczyna w to wierzyc jak np ja od lat czuje sie kims gorszym nawet od najgorszego i mi to nie mija, mimo nieraz miłych chwil w zyciu, ktoryc jest niewiele...

 

Przykro mi. :( Chyba ciężko jest zmienić nastawienie po tylu latach bezkrytycznej wiary w rzeczywistość która otaczała nas tyle lat, że w ogóle gdzieś istnieje inne życie, że sami możemy je z kimś zbudować... kiedyś.

A najciężej wyzwolić się od toksycznych schematów podpatrzonych w rodzinie.

 

Myślę, że jednak można budować samemu poczucie swojej wartości - zająć się czymś, jakąś pasją. być może zaangażować się w jakieś działanie dla innych, ja np byłam wolontariuszem i szczerze mówiąc pomagało mi to. Później zachorowałam na depresję i nie miałam już na nic siły.

 

 

 

Zostałam porzucona. trzy lata konsekwentnie na to pracowałam - wiedziałam, że to kwestia czasu aż to runie - bałam się tego a zamiast budować i tak niszczyłam - zrywałam, wracałam, spałam z innymi depcząc swoje ideały i wiarę w prawdziwą miłość.

Zawsze wmawiałam sobie, że "niejasny obraz własnego ja" mnie nie dotyczy a teraz widzę, że czuję się zupełnie niekompletna a to co kiedyś dawało mi siłę, jakieś tam pasje i zainteresowania wydają mi się żałosne. Czuję się bezwartościowa skoro to wszystko nie potrafiło sprawić, że ktoś mnie będzie kochał. Na przemian chcę wyć i błagać o przebaczenie a zaraz później odwrócić się na pięcie z nadzieją, że to on będzie tego żałował.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raczej nie jestem chwiejny emocjonalnie. Choć jedna rzecz się sprawdza u mnie. Lęk przed odrzuceniem i to dość silny. Nawet tu na forum boję się pisać otwarcie i spontanicznie z lęku, że zaraz znajdzie się grupa, która skrytykuje moje posty. Napiszą, że piszę głupoty, potraktują jak gorszy element, a moje lęki się ziszczą.

Nie mam dziewczyny, bo twierdzę, że taka która będzie mi się podobać postawi wysoko poprzeczkę i nie będę się nadawać.

 

No ale nie można mieć wszystkich zaburzeń jednocześnie. Ja utożsamiam się z F.20 czyli schizo. Z tym, że zaleczone, dolega mi tylko derealizacja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tomasz_xyz, jakieego rodzaju sa to obsesje, bo u mnie wiaza sie glownie z poczuciem odrzucenia lub wyimaginowana wizja tego, ze ktos mnie np. pokochal lub zaczal nienawidzic. Czesto czuje sie odrzucona w grupie pomimo sygnalow, ze jestem luibiana i sama usuwam sie w kat. Dodatkowo koncze bardzo szybko przyjaznie. Najgorsze jest to ze wycofuje sie pierwsza z kazdego kontaktu interpersonalnego w obawie, ze zostane odrzucona.

 

Keji, Jestem uzależniona od wizji siebie w oczach innych. Jest fajnie- czuję się fajna i świetna. Przeciwnie- mój pogląd na własną osobę upada. Czuję się jak groteskowa kreatura.

 

Mam identycznie :oops: Czesto wystarczy jedno niewlasciwe slowo lub zdanie a ja dopowiadam sobie cala historie...

 

Podpiszę się pod tym co tutaj napisałyście. Bardzo zwracam uwagę na te wizje siebie w oczach innych i czasami snuję paranoiczne koncepcję, bo ktoś mi coś miłego powiedział albo wręcz odwrotnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ej, ja wypierałam te samookaleczenia. Bo juz autoagresję mialam jako dziecko. Ale nieświadomą. Wbijanie kredek w kolano to też autoagresja... No i głodzenie sie. Potem to bylo karanie sie juz świadome, a potem manipulacja. A tutaj patrze kilka postow rok temu, że pisalam, ze sie nie okaleczalam. No, a cielam sie kilka razy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo zwracam uwagę na te wizje siebie w oczach innych i czasami snuję paranoiczne koncepcję, bo ktoś mi coś miłego powiedział albo wręcz odwrotnie

 

 

Hihihi, to moje ulubione - snucie teorii spiskowych i wietrzenie podstępu.

 

Powiedziałeś, że ładnie wyglądam? Pewnie kłamiesz. Masz coś na sumieniu. Naśmiewasz się. JA nie wyglądam ładnie. Weź mnie nie denerwuj. Zabiję cię. Hm, a może wyglądam ładnie? Nie, nie wyglądam ładnie, to na pewno komplement rzucony na rozluźnienie atmosfery, bo zaraz szykuje się wielkie bum, pewnie uraczysz mnie informacją-katastrofą. SPISEG.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iate, Nieumiejętność przyjmowania komplementów? ;)

 

 

To był tylko przykład, taki, że niecenzuralnie ujmę, "z dupy", pierwszy-lepszy, który przyszedł mi do głowy.

 

Chodzi mi bardziej o fakt, że mam rzadko spotykany talent do znajdywania drugiego dna w wypowiedziach i zachowaniach innych osób. Jak się dobrze nawkręcam, to zaczynam w to paranoicznie wierzyć.

 

Po prostu - paranoiczna analiza gestów, słów, sposobu pisania, tonu głosu. Spisek może być wszędzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iate, Nieumiejętność przyjmowania komplementów? ;)

 

 

To był tylko przykład, taki, że niecenzuralnie ujmę, "z dupy", pierwszy-lepszy, który przyszedł mi do głowy.

 

Chodzi mi bardziej o fakt, że mam rzadko spotykany talent do znajdywania drugiego dna w wypowiedziach i zachowaniach innych osób. Jak się dobrze nawkręcam, to zaczynam w to paranoicznie wierzyć.

 

Po prostu - paranoiczna analiza gestów, słów, sposobu pisania, tonu głosu. Spisek może być wszędzie.

 

Kiedyś nawet wierzyłem, że mijani przechodnie mają określone najczęściej złe myśli na mój temat, albo kasjerki w sklepach. Terapia trochę pomogła

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam tendencję do wietrzenia ironii i podśmiewania ze mnie :D

To taki pseudodystans do siebie? ;)

Czy dystans do swojej osoby?

 

Hmm... Raczej niska samoocena i brak wiary w to, że coś we mnie może się komuś podobać ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, dawno się nie udzielałam, więc postanowiłam to zmienić, ach te moje zmiany... Niby coś zmieniam, ale nic nie realizuję. Tragedia.

Mam borderline- taka moja diagnoza, mylona często z nerwicą, którą zapewne też mam, ale co z moją huśtawką nastroju? Jednego dnia jestem dla siebie i innych bardzo miła, lubię siebie, mogę wszystko, nie brakuje mi pewności, a drugiego dnia już nienawidzę siebie, wrzeszczę na ludzi, krzywdzę siebie, żeby poczuć, że żyję, bo derealizacja mnie zabija, a ból fizyczny trochę ją maskuje :(

Także przez takie akcje ze szpitala zostałam wypisana z diagnozą "borderline" i myślę, że słusznie... Jestem tym wszystkim już zmęczona. Chciałabym, żeby moja złość była złością, a nie furią, żeby radość była radością, a nie euforią, żeby smutek był smutkiem, a nie depresją. Chciałabym mieć stabilny obraz siebie, wiedzieć kim jestem, a nie jednego dnia być na szczycie, a drugiego kopać w ziemi. Nie mam siły! Zapraszam wszystkich innych Borderów do rozmowy :) Piszcie nawet na skrzynkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×