Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem


gosia hd

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, jestem tu nowy, wprawdzie nie dawno witałem się z wszystkimi na forum ogólnym, ale w tym dziale piszę pierwszy raz..

Jego tematyka jest mi szczególnie bliska i znana, bo mam za sobą 14 lat czynnego uzależnienia od benzodiazepin,w tym naprzemiennie od Clonazapamu i Xanaxu , także Relanium, Cloranxenu i innych, w tym też nasennych , nie będących benzodiazepinami - jak Zolpiden, Zolpiclon),

 

Jednak od 5 lat już nie zażywam żadnych leków z tej grupy. Obecnie leczę się ( psychoterapia ) ze swoich pierwotnych problemów (fobia społeczna, agorafobia , zespół lęku uogólnionego) ,które przez 14 lat nie były leczone w sposób właściwy, jedynie tłumione lekami :( W swoim uzależnieniu doszedłem do dawek Clonazepam 24- 30 mg / dzień (12-15 tabl 2 mg), Xanax 7-8 mg / dzień, Cloranxen 30 mg/ dzień. Mam na swoim koncie ok 22 próby odstawienia tych leków, zarówno w domu na własną rękę (bez udziału lekarza, jak i z jego udziałem) , byłem na 3 detoxach, w 2 szpitalach, 3 różnych oddziałach nerwic, ośrodku leczenia uzależnień ..

 

Leczyłem się też w przychodni psychiatrycznej, poradni uzależnień, do tego dodam jeszcze prywatne wizyty u lekarzy psychiatrów,jak również psychologów , w tym 1 księdza dr psychologii :smile: Obecnie leczę się w kolejnym ośrodku ambulatoryjnie. Przeczytałem kilkanaście ostatnich wpisów z uwagą i szczerze wszystkim współczuje cierpienia związanego z bólem ostawiania benzodiazepin, wiem co to za ból..Piszę tutaj, aby dołożyć jakąś swoją cegielkę do problemu, który mam wrażenie narasta wśród społeczeństwa, a jest wciąż bagatelizowany , a może nawet spychany "pod dywan" dlatego ,że moim zdaniem duża część psychiatrów w Polsce,a może nawet większość po prostu nie posiada przygotowania do leczenia dolegliwości z zakresu nerwic, fobii, depresji psychogennych po za wiedzą z zakresu farmakoterapii, znajomością różnych leków antydepresyjnych , (w tym leków z grupy benzodiazepin) i tyle..

 

Nerwice i tego typu dolegliwości leczy się moim zdaniem głównie metodą psychoterapii (+ leki wspomagające np SSRI, wspomniane na forum pochodne kwasu walprionowego ) korzystając z pomocy psychologów specjalistów, których w naszym kraju w prawdzie przybywa, ale jest ciągle jeszcze chyba jak "na lekarstwo". Terapia z prawdziwego zdarzenia nie jest wciąż powszechnie dostępna (za darmo) wśród ludzi, więc ludzie chodzą do psychiatry, potrzebują szybkiej poprawy, lekarze pomagaja jak umią, przez co uzależniają pacjentów , no i temat istnieje, ale w przeciwieństwie do narkomanii i problemowi alkoholizmu nie nagłaśnia się go bo trochę głupio i nie wiadomo co z tym wszystkim zrobić, co o tym wszystkim myślicie?? pozdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no i temat istnieje, ale w przeciwieństwie do narkomanii i problemowi alkoholizmu nie nagłaśnia się go bo trochę głupio i nie wiadomo co z tym wszystkim zrobić, co o tym wszystkim myślicie?? pozdr

Myślę,że dlatego temat nie istnieje. Ponadto wśród lekomanów jest duża grupa samych lekarzy, dlatego nie mówi się o tym głośno.

Ile kobiet 60+ jest uzależnionych od estazolamu i lorafenu, Bóg jeden raczy wiedzieć...I tak można mnożyć przykłady lekarskich błędów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy rok temu byłem w szpitalu, spotkałem 3 osoby uzależnione od benzo. Dwie z nich uzależniły się na własne życzenie, jak ja kiedyś, używając benzo głównie dla poprawy samopoczucia, nierzadko zapijając alkoholem, idąc do knajpy itd. Znam to aż za dobrze, mniej więcej w taki sposób dwukrotnie przechodziłem koszmar uzależnienia od benzo.

Ale była też jedna babka, po 50-tce która łykałą clonazepam codziennie przez ponad 10 lat, po jednej tabletce nasennie, jak zalecił jej lekarz. W szpitalu spędziła 9 tygodni, a i po wyjściu nie było dobrze, odwiedził nas w szpitalu jej mąż i mówił że ona boi się kiedy on wychodzi z domu, sama za diabła nie wyjdzie itd.

Zapytałem po tym doświadczeniu swojego psychiatry, czy 10 lat temu lekarze nie wiedzieli jeszcze że benzo tak silnie uzależnia. Odparł że jasne że wiedzieli...

No cóż, bez komentarza. Sam byłem świadkiem kiedyś stojąc w aptece za jednym dziadkiem, jaką receptę realizował. Brał dla siebie i dla żony, wyszedł z siatką wypchaną największymi kalibrami benzo, od Xanaxu przez Lorafen po Relanium...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A no właśnie, zgadzam się z Wami w 100%!..Co zrobić z podejrzewam całą RZESZĄ ludzi starszych, którzy od lat przyjmują benzodiazepiny (??!) Nie koniecznie są to ludzie biorący kilkanaście tabletek dziennie, bo oprócz uzależnienia od wysokich dawek wg prof H. Ashton specjalistki od odstawiania bdz, istnieje coś takiego jak uzależnienie od niskich dawek terapeutycznych ..Ludzie starsi ,za nim do Polski zawitała psychoterapia, przecież leczyli się tak samo na "nerwy", na bezsenność,..itd, to moim zdaniem nie szli tak odrazu do psychiatry, jeśli nie mieli jakichś widocznych objawów psychozy lub ciężkiej nerwicy,czy depresji, tylko do lekarza ogólnego, ewentualnie może do lekarza neurologa ,no bo "neuro", który poza większą znajomością leków benzo na leczeniu nerwic również się nie za bardzo nie zna.., No i podejrzewam,że kończyło się na tym,że lekarz ogólny przepisywał coś na uspokojenie, lub na sen, pomagało ,bo leki bdz są skuteczne, no i teraz jest problem..No bo jakby publicznie ogłosić,że te leki są "be",bo oprócz pozytywnych działań mają również poważne efekty uboczne, to ci ludzie wpadną w panikę, poczują się zagrożeni i podniosą larum, bo może nie biorą "garściami", ale są bardzo uzależnieni psychicznie,co jest nawet może gorsze :( Będą mieli pretensje do lekarzy, może nawet nie którzy będą chcieli odstawiać te leki, a służba zdrowia zdaję się wciąż nie wiele ma do zaoferowania w tej kwestii, pomijam fakt,że o ile względnie młodego człowieka można już leczyć jak najbardziej, to starsi ludzie po 60-tce, 70-tce po prostu nie nadają się na terapie (nie to pokolenie).:( Po zostaje jeszcze kwestia firm farmaceutycznych, dochody uzyskiwane z sprzedaży tych leków, a i czasy nie sprzyjają..Mimo wszystko wydaję mi się ,że kiedyś nie było takiego tempa życia, wyścigu szczurów, rywalizacji aby więcej "mieć", więcej osiągnąć, ludzie żyli trochę wolniej i może trochę spokojniej ,choć problemy wiadomo były ,komuna itd ale teraz tempo ,mega ambicje, do t ego bezrobocie, ciągły stres, no i lęki, bezsenność, czyli woda na młyn dla leków, które przynoszą szybką ulgę:(..Ludzie nie mają czasu, muszą ciągle pracować, pozostawiają dzieci samym sobie, nie poświęcają im czasu, nie dają miłości, co sprzyja rozwojowi nerwic ,niskiej samooceny, a później od nich wymagają Bóg wie co:(..tak w wielkim skrócie .

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eee, to gratuluję !!:) kawał czasu..Ryfka musiałbyś/ musiałabyś napisać co dokładnie rozumiesz pod pojęciem "objawy poodstawienne" ? Czy to jakieś przykre stany emocjonalne (lęk, smutek) ? czy to "głody lekowe", sny o tabletkach? czy może jakieś konkretne kłopoty zdrowotne, zaburzenia ze strony CUN ? Ja ,wg mojej teorii i tego co obecnie wiem dzielę to tak: - objawy odstawienne, czyli "chorowanie" organizmu i psychiki na skutek spadku stężenia (odstawiania) leków BDZ w ustroju, - " głody lekowe", sny o tabletkach, jakieś marzenia , czyli poczucie jakiegoś braku, pustki, którego częstość występowania i natężenie z czasem,i pod wpływem terapii słabnie, - powrót ,po odstawieniu leków, problemów pierwotnych i ich objawów, czyli być może objawów nerwicy, fobii, zaburzeń osobowości,depresji, czegoś z powodu czego w ogóle zaczęliśmy przyjmować benzodiazepiny (leki BDZ jak pewnie wiesz niczego nie leczą,tylko tłumią:(, przekonałem się niestety na własnej skórze!:( ..) no i tu często (pewnie nie zawsze) konieczna jest terapia, - no i objawy poodstawienne, które ja rozumiem tak,że są to jakieś np zaburzenia, "psikusy" ze strony Centralnego Układu Nerwowego, jego nadwrażliwość, nadaktywność, która u mnie po 14 latach ciągłego tłumienia jego komórek przejawiała się dużym lękiem, derealizacją i bolesnym napięciem mięśni, ogólnym rozemocjonowaniem, rozedrganiem, a mogą to być też zaburzenia koncentracji, pamięci, szumy w uszach, pustka w głowie, zaburzenia czucia w kończynach, mrowienia,drętwienia ? Napisz konkretnie jak możesz co Ci dolega? pozdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stuknęło 3 miesiące bez substancji. Najbardziej dokucza mi brak znieczulenia. Jestem z natury nadreaktywna i mnogość uczuć "szarpie" psychicznie. Ponadto maksymalnie wku.wia mnie terapia: wszytko w św. ruchu AA. :evil:

 

-- 25 wrz 2013, 20:25 --

 

"Pojeździć na Rolkach"?? :D

Hehe :lol: Cudny zwrocik. :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miro tak jestem cały czas czysta bo ja jestem upartą osobą powiedziałam że 0 benzo to 0. Przemek44 Dzięki! Tak to są bardzo przykre objawy bóle mięśni a szczególnie prawej ręki,rwanie w kościach,drętwienie rąk od dłoni do łokcia,problemy ze snem tzn częste wybudzanie,kiedyś miałam napad paniki,a co ciekawe że nastąpił on dokładnie w tym samym dniu w którym odstawiłam benzodiazepiny.Sny o tabletka też jeszcze czasami mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Halenore tobie też gratuluje! :smile: 3 miesiące to też nie mało, zwłaszcza,że jakby nie było to wg mnie najtrudniejszy okres, wszystko się miesza, objawy abstynencyjne, z problemami pierwotnymi, nadwrażliwość CUN..a czy Ty bierzesz jakieś leki osłonowe? Jakieś SSRI ? Ktoś tu na forum wspominał o stabilizatorach nastroju.. Na początku przepisywano mi Neurotop retard (karbamazepina), teraz biorę Depakinę Chrono (pochodne kwasu walproinowego)..oba te specyfiki psychiatrzy przepisywali mi twierdząc,że leki te normalizują nastrój człowieka uzależnionego, czy nadwrażliwego ,który przypomina trochę jakby sinusoidę i składa się głównie z "górek" i "dolinek" - nic po środku!

 

Z tego co wiem nastrój przeciętnych ludzi ponoć aż tak się nie waha i jest bardziej zrównoważony , bez gwałtownych skoków, dołów, napadów agresji..leki te może nie działają tak "cudownie" jak benzo-, a nawet ich początkowo wcale nie czułem , bo nic po wysokich dawkach BDZ nie działa :smile: ..ale długofalowo ponoć mają korzystny wpływ.

 

Też byłem na terapii AA, jako 1 lekoman w dodatku z fobią społeczną czułem się tam fatalnie ..Fakt, zdobyłem dużo wiedzy o mechanizmach uzależnienia,które pomimo pewnych różnic tak ogólnie to są zbliżone, poznałem kilku fajnych ludzi, ale czułem się tam bardzo wyobcowany. No tak, ruch AA ma swoją specyfikę, jest na pewno dobry dla ludzi z problemami alkoholowymi, szczególnie w początkowej fazie zdrowienia, którzy często są stoczeni i samotni, grupa , wparcie ,sztywne proste zasady, żeby trzymać się w ryzach, niestety niekiedy robi się później z tego coś co przypomina „sektę”, zgromadzenie, staje się dla nie których stylem życia, ale to zależy od ludzi ..

 

-- 26 wrz 2013, 23:01 --

 

Halenore tobie też gratuluje! :smile: 3 miesiące to też nie mało, zwłaszcza,że jakby nie było to wg mnie najtrudniejszy okres, wszystko się miesza, objawy abstynencyjne, z problemami pierwotnymi, nadwrażliwość CUN..a czy Ty bierzesz jakieś leki osłonowe? Jakieś SSRI ? Ktoś tu na forum wspominał o stabilizatorach nastroju.. Na początku przepisywano mi Neurotop retard (karbamazepina), teraz biorę Depakinę Chrono (pochodne kwasu walproinowego)..oba te specyfiki psychiatrzy przepisywali mi twierdząc,że leki te normalizują nastrój człowieka uzależnionego, czy nadwrażliwego ,który przypomina trochę jakby sinusoidę i składa się głównie z "górek" i "dolinek" - nic po środku!

 

Z tego co wiem nastrój przeciętnych ludzi ponoć aż tak się nie waha i jest bardziej zrównoważony , bez gwałtownych skoków, dołów, napadów agresji..leki te może nie działają tak "cudownie" jak benzo-, a nawet ich początkowo wcale nie czułem , bo nic po wysokich dawkach BDZ nie działa :smile: ..ale długofalowo ponoć mają korzystny wpływ.

 

Też byłem na terapii AA, jako 1 lekoman w dodatku z fobią społeczną czułem się tam fatalnie ..Fakt, zdobyłem dużo wiedzy o mechanizmach uzależnienia,które pomimo pewnych różnic tak ogólnie to są zbliżone, poznałem kilku fajnych ludzi, ale czułem się tam bardzo wyobcowany. No tak, ruch AA ma swoją specyfikę, jest na pewno dobry dla ludzi z problemami alkoholowymi, szczególnie w początkowej fazie zdrowienia, którzy często są stoczeni i samotni, grupa , wparcie ,sztywne proste zasady, żeby trzymać się w ryzach, niestety niekiedy robi się później z tego coś co przypomina „sektę”, zgromadzenie, staje się dla nie których stylem życia, ale to zależy od ludzi ..

 

-- 26 wrz 2013, 23:02 --

 

Halenore tobie też gratuluje! :smile: 3 miesiące to też nie mało, zwłaszcza,że jakby nie było to wg mnie najtrudniejszy okres, wszystko się miesza, objawy abstynencyjne, z problemami pierwotnymi, nadwrażliwość CUN..a czy Ty bierzesz jakieś leki osłonowe? Jakieś SSRI ? Ktoś tu na forum wspominał o stabilizatorach nastroju.. Na początku przepisywano mi Neurotop retard (karbamazepina), teraz biorę Depakinę Chrono (pochodne kwasu walproinowego)..oba te specyfiki psychiatrzy przepisywali mi twierdząc,że leki te normalizują nastrój człowieka uzależnionego, czy nadwrażliwego ,który przypomina trochę jakby sinusoidę i składa się głównie z "górek" i "dolinek" - nic po środku!

 

Z tego co wiem nastrój przeciętnych ludzi ponoć aż tak się nie waha i jest bardziej zrównoważony , bez gwałtownych skoków, dołów, napadów agresji..leki te może nie działają tak "cudownie" jak benzo-, a nawet ich początkowo wcale nie czułem , bo nic po wysokich dawkach BDZ nie działa :smile: ..ale długofalowo ponoć mają korzystny wpływ.

 

Też byłem na terapii AA, jako 1 lekoman w dodatku z fobią społeczną czułem się tam fatalnie ..Fakt, zdobyłem dużo wiedzy o mechanizmach uzależnienia,które pomimo pewnych różnic tak ogólnie to są zbliżone, poznałem kilku fajnych ludzi, ale czułem się tam bardzo wyobcowany. No tak, ruch AA ma swoją specyfikę, jest na pewno dobry dla ludzi z problemami alkoholowymi, szczególnie w początkowej fazie zdrowienia, którzy często są stoczeni i samotni, grupa , wparcie ,sztywne proste zasady, żeby trzymać się w ryzach, niestety niekiedy robi się później z tego coś co przypomina „sektę”, zgromadzenie, staje się dla nie których stylem życia, ale to zależy od ludzi ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×