Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem


gosia hd

Rekomendowane odpowiedzi

Ja, podobnie ja Ty kaja123 jestem uzależniony, tylko nie biorę..

 

Osobiście uważam, że Ty kaja123 i jak i INTEL 1, oboje macie racje, benzodiazepiny, podobnie jak morfina, na ogromy ból cielesny są niezastąpione i potrzebne, bo nie wyobrażam sobie totalnie poparzonego człowieka wyciągniętego z płonącego samochodu, że czuje to wszystko na żywca ! lecz leczy się tymi środkami tyle tylko ile jest to konieczne lub doraźnie, wszędzie pisze, że benzo są przeznaczone do KRÓTKOTRWAŁEGO leczenia zespołów lękowych, bo po dłuższym stosowaniu robi się po prostu dodatkowy kłopot..

Być może mnie też Clonazepam uratował na początku życie (również mam taki przeświadczenie), ale co było później, to już inna historia, nikt mnie nie uprzedził, jakie mogą być konsekwencje długotrwałego brania, przekonałem się na własnej skórze

 

Nie wiem czym i jak się motywować, bo odstawiać tylko po to by przeżywać gehennę to chyba nonsens.

Z takiego punktu widzenia, to rzeczywiście nonsens, w dodatku jeśli planujesz odstawić benzodiazepiny i tyle, nic więcej nie robić, tzn nie podjąć a) terapii odwykowej b) później psychoterapii nacelowanej na leczenie swojego "problemu pierwotnego"(nerwicy, fobii, depresji) lub a) i b) równolegle u kogoś, kto ma zarówno certyfikat specjalisty leczenia uzależnień i certyfikat psychoterapeuty, to rzeczywiście nie ma sensu, bo osobiście uważam, że nie można zabrać uzależnionemu / uzależnionej substancji, od której się uzależnił, która mu powiedzmy, subiektywnie "pomaga", przynajmniej, tak mu się wydaje na ten czas i pozostawić go na lodzie, bez niczego! Przecież później trzeba zająć się przyczyną..Jak się domyślam 5 lat temu leki zacząłeś brać z jakiegoś powodu prawda?

 

Dalej, gdybyś miał wiedzę na temat choroby nałogowej, której jak każdy czynnie uzależniony na początku leczenia nie ma, a którą można zdobyć ma terapii odwykowej, to byś wiedział, że to co teraz piszesz jest prawdopodobnie w dużym stopniu przykładem nieświadomego mechanizmu "iluzji i zaprzeczeń", które występuje w każdym uzależnieniu i u każdego uzależnionego, a który ma za zadanie pomniejszać problem, racjonalizować, usprawiedliwiać branie, ..Stwierdzenia typu "nonsens" "nie ma sensu" "biorę mało, kontroluje" w domyśle może "nie zwiększam dawek jak inni" "jaki jest sens odstawiania?" są bardzo typowymi stwierdzeniami, mają rozgrzeszyć nas samych przed sobą, po to by móc dalej brać, pić, nie leczyć się, bo po co, jak nie ma żadnych z tego korzyści

 

Jaki jest sens odstawiać benzo do zera, skoro samopoczucie bez nich będzie dużo gorsze ? w sensie co z tego że jest się uzależnionym skoro to pomaga, chodzi mi o zalety niebrania, są takie ?

Nie chcę się tu specjalnie rozwodzić, ale zapewniam Cię, że są, choć na razie możesz tego nie widzieć i pojawiają się nie od razu, a często trzeba nad nimi długo pracować, zwłaszcza jeśli jest się dodatkowo uwiklanym w uzależnienie

 

bo ja nie dostrzegam takich korzyści, aktualnie zmniejszyłem benzo do 5mg Relanium + 0,25mg Alprazolamu i jakoś da się wytrzymać, ale nie widzę sensu odstawiania dalej, bo wiem że depresja i lęki będą większe, komfort życia spadnie, więc po co ta męka ? Skoro nie dostrzegam aktualnie korzyści ze zmniejszenia,to co dopiero odstawienia.

 

No właśnie, chyba o to "jakoś" tu chodzi, bo tak jak napisała Kaja, można jakoś egzystować, podtrzymywać funkcje życiowe, jakoś wytrzymać, a można też pracować nad swoim rozwojem, uwolnić moce, potencjał (każdy jakiś ma) i żyć pełnią życia, na trzeźwo..

 

Pytasz o korzyści..

Oto jedna z nich..benzodiazepiny blokują procesy poznawcze, rozwój wewnętrzny, którego brak jest często przyczyną twojej niskiej samooceny, która z kolei jest przyczyną twojej niepewności, niewiary w siebie, lękliwości, a ta daje nieprzyjemne objawy, tzn nie wiem na pewno, czy właśnie tak u Ciebie jest, ale u baaardzo wielu osób tak Geneza tych problemów jest często w naszym dzieciństwie, młodości itp. i często nie jesteśmy jej w ogóle świadomi..Biorą benzodiazepiny nie podejmujesz żadnej psychoterapii, no bo właśnie „jakoś” jest..gdybyś ich nie brał, gdyby w ogóle tych leków nie było to odczuwał byś dalej lęki, silne objawy i pognałbyś zapewne do terapeuty próbując się leczyć i teraz po 5 latach terapii miałbyś trwałe znaczące, efekty..Oczywiście benzodiazepiny DORAŹNIE okresowo, można by stosować w razie kryzysu, pod ścisłą kontrolą lekarza jak morfinę na ból, który powinien wyraźnie Cię uprzedzić o zaletach i wadach tych środków (leki te moim zdaniem powinny być o wiele bardziej reglamentowane)

Tymczasem lekarz przepisał Ci benzodiazepiny, które Ty bierzesz regularnie 5 lat i nic z tego nie wynika..

A czy twoje problemy zostały realnie rozwiązane? Czy twoja samoocena się poprawiła?

 

 

 

Bo chciałem odstawiać benzo po 5 latach z powodu przeświadczenia, że to po nich czuję się gorzej, a jednak okazuje się, że to nie prawda.

 

Nieprawda, bo tak naprawdę zapewne czujesz się źle z powodu nie leczonej w właściwy sposób nerwicy, a DODATKOWO, źle z powodu benzodiazepin, bo po tak długim okresie ich brania możesz odczuwać objawy abstynencyjne, w postaci głodów lekowych, które IMITUJĄ nerwicę, i już tak naprawdę nie wiesz obecnie co jest od nerwicy, a co od uzależnienia fizyczno, psychicznego, kiedy pojawia się lęk, dyskomfort, na skutek spadku stężenia leku w organizmie, albo głodu psychicznego, że MYŚLISZ, że Ci go właśnie brakuje i powinieneś zażyć, a co od nerwicy, że masz napad lęku, tak po prostu

 

Czy skoro nie biorę coraz większych dawek benzo i coś tam mi dają to jest sens odstawiania ?

 

To jest tylko i wyłącznie twoja decyzja, pamiętaj jednak, ze benzodiazepny niczego nie leczą, tłumią tylko objawy i szybko tracą swoją efektywność..

 

Ten sposób leczenia znany był już w Średniowieczu, bo jeśli człowieka gryzł jakiś problem, to wypijał beczułkę wina lub rumu, i na kilka godzin jego problem znikał..

 

Dr Anna Basińska polski spec od benzo z OLZA Instytutu Psychiatrii i Neurologii wyraźnie nazywa benzodiazepiny „suchym alkoholem”, polecam wywiad radiowy z nią (w środku artykułu w formie pliku mp3)

 

http://www.rdc.pl/informacje/dr-basinska-z-badan-wynika-ze-w-polsce-18-proc-15-16-latkow-miala-stycznosc-z-benzodiazepinami/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no cóż, na chwile obecną sukcesem jest 3 krotne zmniejszenie dawek, do odstawienia mi daleko, bo dopiero 9 tydzień zmniejszam dawki z poziomu około 1,5mg alprazolamu.

 

owszem, chodzę do terapeuty uzależnień, we wcześniejszych latach odbyłem kilka terapii zarówno grupowych jak i indywidualnych (paro miesięczne oraz 2 letnią) i niewiele to dało,

problemem są głębokie zaburzenia osobowości (os. unikająca i niedojrzała) i równoległe zaburzenia lękowo-depresyjne, które się ciągną za mną od dziecka.

 

w moim przypadku branie benzo było ostatecznością, w sensie tonący brzytwy się chwyta, pod koniec 2010r. wyszedłem z psychiatryka w którym nic mi nie pomogli, terapia po nim również, i tak się zaczęło branie benzo, które jakkolwiek mnie trzymały w ryzach. dodatkowo mam skłonności do wszelkich uzależnień, szczególnie narkotykowych, które trapią mnie od lat i ciągle wpadam w ich sidła,

poza benzo przez ostatnich 5 lat ćpałem oporowo syntetyczną marihuanę i dodatkowo sobie popaprałem psychikę. gdybym był w stanie poszedłbym do jakiegoś ośrodka zamkniętego,

dla narkomanów, ale mój fizyczny i psychiczny stan nie pozwala na aktywne uczestnictwo w zajęciach, jestem żywą roślinką, warzywkiem, które nic nie robi i ledwo się zmusi na krótki spacer,

stąd nie kwalifikuje się do takich miejsc, bo tam jest ciężka praca, a ja nigdy nie byłem jej w stanie sprostać.

 

mój przypadek niestety jest ciężki i brak mi woli i sił do leczenia, stąd aktualna stagnacja i brak wiary w całkowite odstawienie benzo, bo nie ma we mnie woli życia, które ze mnie wyparowały wiele lat temu.

 

nie usprawiedliwiam się ale jestem na obecnym etapie takiej rozwałki, że nic nie jestem w stanie zrobić, żywy trup.

 

proszę tylko nie najeżdżajcie na mnie, bo to tylko mnie dodatkowo rozbija i wpędza w jeszcze większe poczucie winy,

na razie małym sukcesem jest to, że zmniejszyłem drastycznie dawki benzo, a to że w tym momencie nie mogę odstawić

ich do zera to jest moja osobista tragedia ;( na razie nie jestem na to gotowy.

 

Jacek, narkoman i lekoman.

Taka prawda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no cóż, na chwile obecną sukcesem jest 3 krotne zmniejszenie dawek, do odstawienia mi daleko, bo dopiero 9 tydzień zmniejszam dawki z poziomu około 1,5mg alprazolamu.

Jacek, narkoman i lekoman.

Taka prawda.

No i jestem pod wrażeniem bo mimo wszystko się starasz i robisz coś dla siebie. bardzo rzeczowo piszesz i zdajesz sobie sprawę z własnego stanu i trybu życia. Niestety wychodzenie z nałogu jest bardzo powolne i kroki sa bardzo malutkie wydawałoby się niezauważalne. Najtrudniejsze są te psychiczne głody i usprawiedliwianie swojego stanu. Fizyczne mijają dość szybko i w porównaniu z tymi drugimi są mniej upierdliwe, przynajmniej dla mnie. Siódme poty, drżenia, bóle, zawroty to nic w porównaniu z tym że łazi za tobą wielka tabletka, przyjaciółka w doli i niedoli wystarczy połknąć i jestem bezpieczna. Ale jak ją wykopiesz (bo to fałszywy przyjaciel) to zobaczysz że świat bez niej jest jeszcze fajniejszy, ciekawszy......... Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mój przypadek niestety jest ciężki i brak mi woli i sił do leczenia, stąd aktualna stagnacja i brak wiary w całkowite odstawienie benzo, bo nie ma we mnie woli życia, które ze mnie wyparowały wiele lat temu. nie usprawiedliwiam się ale jestem na obecnym etapie takiej rozwałki, że nic nie jestem w stanie zrobić, żywy trup.

..no to powinieneś się chyba owinąć w prześcieradło i zacząć powoli czołgać w kierunku cmentarza (?) :mrgreen: ..zahaczając po drodze o kwiaciarnie (chryzantemy) :mrgreen::mrgreen::mrgreen: Żart, przepraszam, ale nie mogłem sobie odmówić! ;)

no cóż, na chwile obecną sukcesem jest 3 krotne zmniejszenie dawek, do odstawienia mi daleko, bo dopiero 9 tydzień zmniejszam dawki z poziomu około 1,5mg alprazolamu.

No i z tego powinieneś się cieszyć, bo wszelkie nagłe ruchy i rewolucje raczej kiepsko się kończą w tym temacie, trzeźwość w przyp. benzodiazepin buduje się raczej powoli (inaczej, niż przy odstawieniu alkoholu)..Psychika i organizm musi się zaadaptować do nowej rzeczywistości, jak 5 lat miałeś grubą folię na oczach, to nie zarwiesz jej nagle i nie wyjdziesz na ostre słońce! Zmysły, nadwrażliwość na bodźce

 

owszem, chodzę do terapeuty uzależnień, we wcześniejszych latach odbyłem kilka terapii zarówno grupowych jak i indywidualnych (paro miesięczne oraz 2 letnią) i niewiele to dało, problemem są głębokie zaburzenia osobowości (os. unikająca i niedojrzała) i równoległe zaburzenia lękowo-depresyjne, które się ciągną za mną od dziecka.

No i dobrze, chodź dalej, nie poddawaj się też w temacie psychoterapii, być może wtedy nie byłeś gotowy (?) być może psychoterapeuta Ci nie podpasował (?) Może nie miał wystarczających kwalifikacji (?) a to w ogóle była psychoterapia, czy takie po prostu spotkania psychologiczne, pogadanki (?) Wiesz, podobnie jak mgr prawa po zaraz po studiach nie jest od razu adwokatem, radcą prawnym, czy sędzią, tak nie każdy psycholog po studiach jest psychoterapeutą! Na to trzeba się jeszcze uczyć kolejne 4 - 5 lat, a później jeszcze egzamin..

 

Ja też się leczę z głębokiego zaburzenia osobowości "typu unikającego", z którego wynika fobia społeczna, agorafobia, zespól lęku uogólnionego i też nie dawałem rady w ośrodkach zamkniętych, na oddziałach nerwic, a byłem w kilku, bo 1. objawy abstynencyjne po zbyt szybkiej odstawce benzo 2 fobia społeczna, to po prostu nie byłem w stanie wyleczyć się w dwa miesiące i również wytrzymać tempa, skomasowanych grupowych zajęć (prawdopodobnie standardowa terapia na oddziałach nerwic została przez NFZ skrócona do 10 tyg, także z powodu takiego, że jest dużo chętnych, a tak naprawdę niektórzy terapeuci są zdania, żeby realna zmiana mogła nastąpię to potrzeba minimum 6mies - 1 rok)

Dlatego podjąłem psychoterapię indywidualną, a leki odstawiałem ambulatoryjnie pod kontrolą lekarza psychiatry, przy współudziale psychologa i wiem, że taka psychoterapia może trwać rzeczywiście długo, dotakowo, jak jesteś jeszcze głęboko uwikłany w uzależnienie np od benzodiazepin..Ty jesteś póki co uzależniony 5 lat i możesz już zacząć leczenie i uzyskać szybsze efekty, ja brałem 14 lat non stop, a w trakcie 23 nieskutecznych, niefachowo, zbyt szybko przeprowadzonych odstawek, z mojej winy, z winy lekarzy, z powodu czego nabawiłem się niektórych symptomów zespołu stresu pourazowego (PTSD), odstawka w psychiatryku, na śmierdzących detoksach alkoholowych i w różnych innych dziwnych miejscach, dodatkowe traumy, po drodze 2 próby S,, w konsekwencji takich różnych urazów na wszystko teraz "dmucham, chucham" i dwa, trzy razy bardziej się zastanawiam, zanim się zdecyduje na jakichś ruch, jestem nie ufny, a uzależnienie trwające tak długo tylko pogmatwało wszystko, bo po tak długim okresie brania pewne nałogowe nawyki, pozostałości po mechanizmie nałogowego regulowania uczuć tabletką pozostają na lata, zdarzają się także nawroty, niekoniecznie związane od razu z powrotem do nałogu, ale takie okresy, jakby dopiero co przestało się brać, objawy abstynencyjne, pomimo tego, że już nie biorę 7 lat

 

 

proszę tylko nie najeżdżajcie na mnie

 

Nie było, ani nie jest moim celem najeżdżanie na kogokolwiek, jeśli tak to odebrałeś, to przepraszam! chodziło mi raczej o pewne cechy nałogowca, a nie jakąś personalną krytykę, ani twoją winą nie jest, ani moją, że mamy zaburzenie osobowości typu unikającego, nie jesteśmy odpowiedzialni za to, jak ukształtowali nas nasi rodzice, ponieważ jako dzieci raczej niewiele mieliśmy do gadania..Jednak kłoot jest taki, że teraz leczyć musimy się sami..sami, jak sami, przy pomocy fachowców, ale to my mamy mieć determinację i wolę i to my mamy podjąć wysiłek, który jest czasem ciężki..Możemy się wkurzać, że życie nas niesprawiedliwie potraktowało..no ale raka, chorego serca, padaczki też sobie nikt nie wybiera, to choroba niestety często wybiera nas

 

na razie małym sukcesem jest to, że zmniejszyłem drastycznie dawki benzo, a to że w tym momencie nie mogę odstawić

ich do zera to jest moja osobista tragedia ;( na razie nie jestem na to gotowy

Bez przesady z tą tragedią, teraz nie jesteś gotowy i jeszcze nie musisz, działaj stopniowo, etapami, a kiedyś może odstawisz do zera

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...................... Niestety wychodzenie z nałogu jest bardzo powolne i kroki sa bardzo malutkie wydawałoby się niezauważalne. Najtrudniejsze są te psychiczne głody i usprawiedliwianie swojego stanu. Fizyczne mijają dość szybko i w porównaniu z tymi drugimi są mniej upierdliwe, przynajmniej dla mnie. Siódme poty, drżenia, bóle, zawroty to nic w porównaniu z tym że łazi za tobą wielka tabletka, przyjaciółka w doli i niedoli wystarczy połknąć i jestem bezpieczna. Ale jak ją wykopiesz (bo to fałszywy przyjaciel) to zobaczysz że świat bez niej jest jeszcze fajniejszy, ciekawszy......... Powodzenia..........................

 

Ja też życzę powodzenia, wierzę że wyjdziesz z tego

 

i ja jestem uzależniona od alkoholu, potem bezo piszę jestem mimo, że czysta jestem od 5 lat.

Nie radziłam sobie z emocjami na studiach, stąd potrzeba relaksowania. Głupia, dzisiaj wiem .

Alkohol odstawiłam szybko, bowiem jak wszyscy wiemy nie da się w późniejszym okresie ukryć skutków picia. Zawalałam egzaminy i sama nie wiem jak skończyłam studia, a były ciężkie jak diabli.

Potem korzystałam z benzo, nie miałam problemów ze zdobyciem.

Dzisiaj a właściwie od miesiąca wiem, że to była nerwica potem depresja, a ja mimo świadomości egzystencjalej , nie przyjmowałam faktu, że jest coś nie halo.

Radziłam sobie z lękami w najprostszy sposób, - lekami benzo.

Trudno było z nich zejść, ten okres wspominam jako koszmar i nie chodzi tutaj o samo odstawianie, bo jedynym momentem paraliżującym mnie był fakt, kiedy już tabletki nawet w okrojonej do 1/8 części – nie było. W zamian otrzymywałam bardzo duże ilości hydroxizinum, do momentu, kiedy już nie mogłam znieść typowego przymulenia. Chodzi właśnie o to psychiczne uzależnienie

To było w szpitalu, więc byłam pod nadzorem.

Jestem czysta od 5 lat i tak jak alkohol nie istnieje w moim życiu nawet w myślach, to jednak uzależnienie od benzo ciągle we mnie tkwi.

Myślę że działają tutaj wszelkie mechanizmy , które odnieść można do uzależnienia od alkoholu.

Nie tylko mechanizm nałogowego regulowania uczuć, ale i iluzji i zaprzeczeń jak i mechanizm zaburzonego ja, czy też dumy i kontroli.. Te mechanizmy są i w przypadku jakichkolwiek leków branych systematycznie, także i tych stosowanych tutaj. Stąd strach, niepokój co to będzie..oczywiście w przypadku dobrze dobranych leków, kiedy to jest ulga.

Teraz kiedy jestem zdiagnozowana i nie mogę stosować benzo i jest okropny problem, mam stosować pregabalinę dodatkowo, jako stabilizator a nie mam odwagi. Dasz radę i nie można tutaj mówić o silnej woli, raczej o nastawieniu. Byłam uzależniona 7 lat i jestem czysta , głody psychiczne mam ale daję radę, nawet teraz kiedy jestem w depresji lękowej na którą jak się okazało choruję wiele lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co wy macie z samoleczeniem?! Samemu jakies cwiartowanie tabletek na 4 na osiem..Idzie sie sie do psychiatryka na 5 tygodni odstawia sie w moim przypadku Xanax do zera potem sie cierpi z miesiac (mozna wlaczyc ssri) na mocny spadek serotoniny w moim przypadku sertraline 200/dobe i sie po malu otrzasnac w tym temacie no chyba ze ma sie silniejsza psychike moj tata rzucil tranxene samemu po ponad 20 latach i to w szybkim tempie i potem sie chodzi na terapie psychologiczna ja nawet jej nie potrzebuje bo wiem ze jak kupie benzo to zjem 30 dwojek xanaxu w 4 dni i wcale nie jest fajnie a po drugie nawet jesli wezme benzo tak z tydzien pod rzad to zaczyna na mnie w odwrotna strone dzialac nie spie jestem pobudzony naspeedowany wiec dobrze mi bez niego po detoksie jest super ps. CALY MOJ POST JEST MOCNO SUBIEKTYWNY , NIE CHCIALEM NIKOGO URAZIC ANI WPROWADZAC W BLAD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co wy macie z samoleczeniem?! Samemu jakies cwiartowanie tabletek na 4 na osiem..Idzie sie sie do psychiatryka na 5 tygodni odstawia sie w moim przypadku Xanax do zera potem sie cierpi z miesiac ....

a dlaczego nie można samemu sobie odstawić leku i poćwiartować? czemu trzeba leżeć 5 tyg w psychiatryku i potem cierpieć z miesiąc ? Nie bardzo rozumiem skoro można samemu w domu i ma się taką wolę to nic nie stoi na przeszkodzie :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kaja123, w psychiatryku masz pewne, że nie zeżresz więcej niż powinieneś, a objawy odstawienne potrafią być ciężkie nawet na redukcji dawek. Tzn. tak słyszałem od kogoś kto jechał na grubych benzo ciągach.

Ok jak ktoś nie daje rady niech idzie do szpitala - tylko musi pamiętać że po tych 5 tyg wyjdzie do domu i tabletki będą w zasięgu ręki. Objawy nie są lekkie to też zależy od człowieka, najważniejsze to chcieć, bez tego nie ma powodzenia. Jeśli chcesz to zmieniasz myślenie i jest łatwiej co nie znaczy że nie ma tzw wpadek. Wiem że wymówki, usprawiedliwiania się, umniejszanie problemu jest normą i przeszkadza w odwyku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Udało mi się odstawić alprazolam, od 3 dni go nie biorę, przerzucam się klasycznie na diazepam, biorę go 10mg dziennie (2x 5mg), a więc dawki są już minimalne.

Moim celem jest zejście do 5mg Diazepamu, bo odstawka do zera to jak na razie za wcześnie. Zanim zmniejszę do 5mg to i tak minie parę tygodni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam ja biore od tygodnia diazepam 10mg raz dziennie kazdego rana, zycie mi sie zmienilo o 100%.dzieki temu lekowi przestalem pic alkohol a mialem z tym duze problemy dzien sie zaczynal od 300ml wodki plus reszta oraz nerwica lekowa,podrusz do pracy byl straszny pocenie rak i tetno ze 150. teraz po tygodniu tylko piwko1 po pracy . :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Wszystkim i czołem! :smile:

 

Zapraszam do przeczytania kolejnego artykułu traktującego o uzależnieniach od leków uspokajających, głównie z grupy benzodiazepin, choć nie tylko, który ukazał się wczoraj na portalu kobieta.wp.pl , a dzisiaj do południa był na głównej stronie Wirtualnej Polski.

.

Artykuł ten powstał z inicjatywy i pomysłu reportażystki Anety Wawrzyńczak i można powiedzieć, że jest wspólnym „dziełem reportersko – blogerskim” (Jej i moim), jak również, mam nadzieję, kolejną cegiełką, która wniesie coś do sprawy lepszego uświadomienia zarówno pacjentów, jak i specjalistów w tym temacie a przede wszystkim stworzenia zaplecza do leczenia tego typu uzależnień, które praktycznie w Polsce nie istnieje.

 

"Tabletka na życie"-Aneta Wawrzyńczak

 

UDOSTĘPNIAJCIE PROSZĘ, POLECAJCIE, róbcie co tam możecie!!

 

Funpage mojego bloga na Facebooku to:

 

Uzależnienie od leków uspokajających na Facebooku.

 

bo sprawa dotyczy naprawdę dużej grupy osób, samych tylko starszych osób spośród wszystkich po 70 roku życia 30% jest uzależnionych od leków BDZ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam was 2 lata temu uzależniłem się od benzodiazepiny lecz to była krótka walka z tą substancją (lekiem).Najpierw sam uzależniłem się biorąc to samemu na własną ręke około 2 miesięcy.Potem zgłosiłem się do Psyhiatry no i wyleczył mnie Clonem i żuciliśmy to po 2 miesiącach sami i od tamtej pory 1,5 roku nie biorę nic z benzo. Na dzień dzisiejszy jestem na SSRI oraz Trójpierśćieniowych lekach oraz Tegretolu i Spamilnu.Lecz poprosiłem swojego lekarza który mnie leczył żeby na nerwowe sytuacje dał mi Clona i przepisał mi więc mam do was Pytanie czy ktoś miał taką sytuacje że dwa razy wracał do tej samej rzeki po wygranej walce z bizo :) oczywiśćie dorażnie czy za 2 razem uzależnię się gorzej niż za pierwszym próbował kiedyś ktoś tak Pozdrawiam:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mathaus1989, No niestety zgadzam się z Иваненко, osobiście jestem zwolennikiem teorii wywodzącej się chyba z terapii AA, że raz utracona kontrola w stosunku do określonej substancji nigdy nie wraca, choć są oczywiście tacy co próbują :)..a już w przypadku Clonazepamu to w ogóle na twoim miejscu bym uważał, to moim zdaniem jedna z najbardziej uzależniających benzo i w ogóle bardzo dziwi mnie, że ktoś Cię leczył z uzależnienia Clonem :( Wg znanej ekspertki od tego tematu prof Heather Ashton Clon to wybitnie, cytuje "złośliwa" w odstawianiu benzodiazepina i pomimo tego, że ma dość długi okres półtrwania nie powinno się go używać do substytucji (zamiennego odstawiania) przy schodzeniu z benzodiazepin o krótszym To.5..Cytowałem cały fragment w tym wątku już wcześniej..

tu link do artykułu, który już nie raz był tu cytowany

http://benzo.org.uk/polman/contents.htm

No tak ,to "se newrati", ale po odstawieniu benzodiazepin trzeba szukać innych, bardziej skutecznych metod leczenia (psychoterapia), bo jak nie wyleczysz swoich problemów to będziesz dalej cierpiał i miał ochotę na powrót do zażywania, bo samo odstawienie i nie branie benzo nie wystarczy..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłem uzależniony od Relanium i w zamian tego dostałem załącznik clona lekarz mówił ze jedna tabletka tego to jak 3 relanium i tak po 2 miesiącach z dnia na dzień to rzuciłem i trochę potelepało i wyszłem z tego .Lekarz mi mówił ze własnie ze z clona idze najłatwiej się wyleczyć pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od ponad 6 lat biorę Zomiren (alprazolamum). Na dzień dzisiejszy w dawce 2 mg dziennie lub 2,5 mg dziennie.

 

Mam obniżone libido, tzn. bardzo często mam tak, że nie mam ochoty w ogóle całować się ze swoim facetem. Czy to od tego leku, też z Was ktoś miał lub ma ten objaw ???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od ponad 6 lat biorę Zomiren (alprazolamum). Na dzień dzisiejszy w dawce 2 mg dziennie lub 2,5 mg dziennie.

 

Mam obniżone libido, tzn. bardzo często mam tak, że nie mam ochoty w ogóle całować się ze swoim facetem. Czy to od tego leku, też z Was ktoś miał lub ma ten objaw ???

Zastanów się z jakiego powodu bierzesz te leki i dlaczego nie zaczynasz odstawiać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×