Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenia osobowości (cz.II)


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

Ka_Po, Kasiu? A wiesz,że to może być nawet konstruktywny wniosek wysnuty przez Ciebie? Obgadaj tą myśl na terapii.

Mogło tak być,że popadłaś w taki schemat.Ale nie bierz do siebie i nie złośc się. Każdy z nas inaczej rozwiązuje sytuacje konfliktowe. Każdy inaczej sobie z nimi radzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeanalizowałam dzisiaj wszystko i doszłam do wniosku, ze ja nie jestem chora tylko leniwa :evil: (...)

Normalni ludzie całe życie walczą z przeciwnościami losu, jakoś sobie radzą, znajdują rozwiązania a ja co.... :?::?:

Zaczynam chorować??..Bzdura :evil:

 

Widocznie pewne sprawy sprawiają Ci psychiczne trudności, których nie potrafisz rozwiązać tj. całkiem zdrowi i popadasz w depresję. Spróbuj może sobie notować, jakie konkretnie sytuacje powodują u Ciebie to wycofywanie się i doła.

 

Lenistwo to jest chyba wtedy, że komuś jest tak dobrze (nie cierpi), że się nie chce wytrącać z tego "dobrze" np. jakimś sprzątaniem. A nie dlatego, bo by sobie z tym nie poradził. Np. ooo, jaka fajna kąpiel, nie chce mi się z niej wyłazić, aby umyć okna... Albo ooo, jak mi się fajnie odpoczywa, jaki super relaks, nie chce mi się wypełniać tych pitów... (no ale jak już się zabieram do tego sprzątania, mycia okien czy Pitów to nie mam depresji, rozpaczy, lęków..).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poszłam , to co coś znaleźli i teraz jestem psychiczna :evil:

 

Diagnoza diagnozą, ważne, że zauważyłaś pewien schemat, że depresja (stan chorobowy) pojawia się, gdy są jakieś trudności. A jeśli tak, to dość optymistyczny wniosek - coś od Ciebie zależy, możesz nad tym popracować. Ważne, aby zdefiniować, jakie to trudności konkretnie, jakie powody. Np. ktoś dostał awans, a nie Ty. Albo zostałaś pouczona. Albo trudno Ci było wyrazić sprzeciw. Albo masz poczucie, że... Albo... Itd.

 

Są opinie, że ChAD wcale nie jest stricte biologiczno-genetyczną chorobą.

Np. Alice Miller potrafiła wytłumaczyć tę "chorobę" w psychodynamiczny sposób.

Czytałaś "Dramat udanego dziecka"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jeszcze tak mi przyszło do głowy:

 

Przeanalizowałam dzisiaj wszystko i doszłam do wniosku, ze ja nie jestem chora tylko leniwa

 

Jedno i drugie to ETYKIETKI.

Pierwsza zwalnia z odpowiedzialności za siebie, ale zarazem usprawiedliwia.

Druga nakręca w poczuciu winy, może gorszości od innych.

A te nazwy chyba nie są takie istotne, skoro zauważasz jakieś powiązanie nastroju i wycofywania się z tym, co dzieje się w życiu. To przyczyny trzeba nazywać, sprecyzować.

 

Dobra, kończę, bo jutro trzeba rano wstać do tego Kraka... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja - powodzenia!

 

Monika1974 - jak ochłoniesz, daj znać co tam z dzisiejszą sesją.

 

Wracając jeszcze do kwestii Krakowa i leków.

M.in. powodem, dla którego mnie nie przyjęto był fakt, iż wg szanownego gremium jestem za bardzo uzależniona od leków - w sensie: zależna. Bez 'cukiereczków' jest ***.

W każdym razie z wypowiedzi ordynatorki wynikało, że owszem, można brać na oddziale leki, tyle, że dokonuje się tam wszelkich starań minimalizowania ich wkładu, tak, by można było spokojnie schodzić i schodzić z dawek. Jednakże - bez terapii szokowej dla organizmu! :)

Znając np. problemy ze snem co niektórych, nie sądzę, by zostawiono Was na sucho, pt. "męcz się, lajf ys brutal".

Co do opinii nt. oddziału i wszystkiego, co się z nim wiąże: osobiście cieszę się, iż nie znałam tych wszystkich, wymieninych choćby powyżej "za" i "przeciw", bo jechałabym tam pewnie na kilkugodzinnej depersonalizacji, a przed drzwiami F7 doznałabym stuporu :)

Nie jest tak strasznie, jak mogłoby się wydawać, naprawdę!!!

Uważam, iż wiele, tj. - na pewno to, jakie będą Wasze pierwsze wrażenia zależy w ogromnym stopniu nie od tamtejszej toalety, osoby, która będzie biegała za Wami z zeszycikiem - a od Was!

Poza tym... Jakby co - zawsze nowe dświadczenie i fakt "nic nie musisz, wszystko możesz" - wiem, że brzmi może nader optymistycznie, jak na osobę, która między rozmowami siedziała w parku na zmianę rycząc, malując rzęsy i śmiejąc się do telefonu, ale - GŁOWA DO GÓRY i odciąć się os cudzych opinii!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie znów gorzej...nie wyspałam się kolejną noc, a dodatkowo po olanzapinie jestem zmulona i nie poszłam do pracy...zaraz jadę do przychodni po zwolnienie...obawiam się, że mnie w końcu z pracy wyrzucą:( obudzilam się z kompletna depresją i myślami samobójczymi znowu:(

***

Co do Krakowa - tam dążą do tego, żeby odstawić leki, ale nie każdemu i niekoniecznie wszystkie...pod tym akurat względem działają z głową... mogę to osobiście potwierdzić. Ja od 6 lat ;( nie zasnę bez leku. Oczywiście nie benzo, bo bym się uzależniła, biorę nieszczęśne neuroleptyki, bo antydepresanty na mnnie nie działają. Konkrtenie tę koszmarną olanzapinę. I tam zdecydoiwali o odstawieniu. Ale jak zaczęli zmniejszać, to nie moglam spać wcale..prosiłam, żeby przywrócili, ale nie chcieli...już się chcialam z tego powodu wypisać, bo ja mogę nie spać całe dnie i tygodnie i jestem w stanie strasznym wtedy:( Kiedy tak załamana zastanawiałam się nad wypisaniem coś mi strzeliło do głowy i poprosiłam o rozmowę tamtejszego kapelana. Chyba nie chciałam z Nim gadać o lekach, tylko tak ogólnie, ale jakoś wyszło, że mi odstawili olanzapinę i że nie wytrzymuję i chcę sie wyspiać. I on powiedział, że zna ordynatorkę i mi załatwi, żeby mi lek na sen przywrócili - i tak się stało.

Ja uważam, że Naranjs ma rozsądne podejście - jedżcie i same zobaczycie. Nie opierajcie się na moim beeznadziejnym przypadku. Korba, ja mam 31 lat, jestem więc w zblizonym wieku. Kończę, bo znów mam myśli samobójcze...jestem niewyspana, gruba, zawaliłam pracę, nie kocham mojego chłopaka, w ogóle prawie nie odczuwam uczuć, nie zasnę bez leku, żrę ostatnio dużo ( coaxil?), nic mnie nie intersuje, siedze tylko na tym forum, nie chce mi się od wielu miesięcy naet gazety ptzeczytać, w środku czuję tylko pustkę i syf...podczas gdy inni się rozwijają, rodzą kolejne dzieci, kochają je...gdybym mogła się rozpłakać, to bym wyła...nie bierzcie ze mnie przykład, bo może ja jestem beznadziejnym przypadkiem.... aaaa jeszcze się władowalam w dodatkowe projekty, których nie umiem zrobić, bo mi się wyobraźnia przestrzenna pogorszyła, i których nie chce mi się robić i w ogóle...syf jeden wielki w duszy mam

 

-- 10 maja 2011, 10:36 --

 

oczywiście były grupki i grupeczki, towarzystwa wzajemnej adoracji, "druga społeczność" w palarni...

we mnie automatycznie włącza się strach, że będę musiała walczyć i się bronić tudzież atakować...., nie.....nie... nienawidzę życia w grupie

Ale tam można w razie konfliktu wszystko opowiedzieć na społeczności i jakoś jest ten konflikt rozładowywany. Temu m.in. służą społeczności a są one codziennie. Tam w ogóle jest bardzo mało zajeć. Obowiązkowe są oczywiście terapie, zebrania spłecznosci ( w pn o 14.30 chyba, wt 13.30, sr chyba 14.30, czw 9.00 z ordynatorką i pt 9.00),psychorysunek, który prowadzi pielęgniarka ( inna niż ta, którą się ma na rozmowy) i rozmowy z pielęgniarką chyba 2 x 30 min w tyg o ile pamiętam. Mi te rozmowy dawały przynajmniej wspracie. Gosia Król jest fantastyczna. W ogóle myślę sobie, że gdybym kiedyż zaczęła odczuwać z powrotem emocje, to wtedy przydałaby mi sie terapia....u mnie to nie miało sensu głównie dlatego, że prawie nic nie czuję..byłam "obok' toczących się zdarzęń, a do tego z głęboką depresją...

Powiem tak - żałuję, że na intensywną terapię czy to w Krakowie czy ambulatiryjnie nie zdecydowalam się 10 lat temu...no może 5... tzn podjęłam wtedy dość intensywną terapię, chodziłam na nią 2,5 roku, ale terapeuta był nietrafiony, a ja zbyt potulna, by szukać n-tego. Potem przez 2 lata szukaliśmy z moimi rodzicami jakiegoś sensownego terapeuty i nie mogliśmy znaleźć. Dopiero w grudniu trafiłam do mojej pani terapeutki, z kontaku z którą jestem w końcu zadowolona, choć nadal rozbijam się o nieodczuwanie emocji, które siłą rzeczy zmienia terapię w takie sobie pogaduchy... ale mam teraz zapisany fluanxol, który ponoć ma działanie antydepresyjne, ożywiające i odblokowujące uczucia, więc zobaczymy... ja was zachęcam - jeźdzcie do tego Kraka...jakbyscie miały jakieś pytania organizacyjne, to piszcie... np. mogę napisać, że tam jest mało miejsca w szafach... i że wprowadizli opłatę za pralkę, bo za mojego pobytu się pospuła i musieliśmy się składać na nową... ja myślę, że jak Wy odczuwacie emcoje, związki z ludźmi, to może Wam ta terapia pomóc...naprawdę tak myślę...sorki, że tak skaczę z tematu na temat... a co do kontaktów z ludźmi, to dodam jeszcze, że moja znajoma była w Klinice Nerwic IPIN i tam miala jakieś straszne wspóllokatroki - jedna prawie całą dobę myła ręce w pokojowej umywalce, bo miała takie natręctwa, druga ją sledziła i chodziła za nią nawet do łazienki, dokuczały jej itd. Jak to powiedziała kadrze, to kazali omówić to na zebraniu społeczności , a to się skonczylo dla niej jeszcze gorze...ogólnie dziewczyny ją znienawidziły i się wypisała, bo nie dała rady psychicznie, a kadra ją zostawiła samą sobie...to w Krakowie takich historii nie było... nie słyszałam nawet, żeby ktoś komuś jakoś spoecjalnie dokuczał...raczej ludzie pomagają sobie nawzajem, wspierają..przynajmniej tak było za mojego pobytu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, mam za sobą 4 rozmowy - nie przyjęto mnie, ale bez rozpowszechnianego "...i proszę się nad sobą zastanowić" - nie wywalono mnie na zbity pysk, po prostu, m.in., jak ww. - ja nie mogę przerywać farmakoterapii, ba, von Zeit zu Zeit, mam zwiększane dawki, więc..

 

 

brak uczuć: "Co do Krakowa - tam dążą do tego, żeby odstawić leki, ale nie każdemu i niekoniecznie wszystkie...pod tym akurat względem działają z głową... mogę to osobiście potwierdzić." - właśnie, więc nie demonizować! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja sie zastanawiam nad swoim zyciem,nie nie analizuje go juz tak jak wczesniej w negatywach ale w strone "co by tu z nim zrobić"

jutro pojde do Powiatowego centrum Pomocy rodzinie doradzic sie bo w czw.mam rozmowe w sprawie kursu w pup-ie a jeszce decyzja z zusu nie dotarła

słucham muzyczki,pale kadzidełka

 

-- 10 maja 2011, 20:12 --

 

o 7F nie wypowiem sie ,poniewaz nic nie wiem o tym odziale :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, przecyztała fragment Twojego bloga...widzę, że od początku nadzieja wlaczy u CIebie ze strachem...ja bym Cię jednak zachęcała do pobytu tam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uff... byłam, wróciłam, zaprosili mnie na leczenie.

Ale nie wiem, czy na pewno skorzystam.

Wspólnie się zastanawialiśmy, co będzie dla mnie lepsze.

Bo jest jeszcze inna opcja...

Ale każdym razie mam swój termin.

Napisze więcej jutro, bo padam na twarz...

Źle się czuję..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×