Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia nie działa


KrzysztofT

Rekomendowane odpowiedzi

Przeglądałam kiedyś podręcznik dla terów, gdzie był nawet rozdział poświęcony zakochaniu sie terapeuty w pacjencie. Dosłownie tak to było sformułowane. W sumie trzeba być b odpornym i racjonalnym, kiedy na terapii pojawi sie jakiś atrakcyjny histrionik albo seksoholiczka i zacznie czynić awanse.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

o rety. Bo terapeuta tez jest człowiekiem i ma łatwa sytuacje i z niej korzysta...robi to jednak nie z cynizmu i wyrachowania tylko z braku dojrzałości ...przecież nawet Eichelberg przyznał sie że miał romans z klientką...przychodzi młoda piękna dziwczyna i podkochuje sie w dziadku...czego tu nie mozna zrozumieć? Do tego ty chcesz jej pomóc, widzisz jaka jest wartościowa a uwaza sie za bezwartościową itd...itp...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lilith, no masz rację z tym, że pacjent może być atrakcyjny i nie musi być jednym wielkim zaburzeniem :)

Nie mniej jednak dla mnie coś takiego to totalny kosmos... Jestem bi, a moja terapeutka jest szalenie atrakcyjna, ale nawet mi przez głowę nigdy coś takiego nie przeszło.

Może fakt, że chodzę prywatnie tym bardziej mnie tak nastawia. Płacę za określoną usługę i nic innego mi nie chodzi po głowie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

L.E., a pociągają Cie wszystkie atrakcyjne kobiety ? ... moze terapeutce brakuje tego "coś".

 

Jak obserwowałam terów to miałam wrażenie, że sa specyficznym rodzajem "podglądaczy". Pociąga ich hardcore, ale tylko jako widzów. Takim hardcorem były dla mnie zwierzenia pacjentów na grupie -molestowanie, seksoholizm, przemoc, uzależnienia.... Trzeba mieć specyficzna konstrukcję, żeby z tego zrobic sobie zawód. Ja na pewno nie chciałabym wysłuchiwac tego codziennie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm...

 

W obecnej terapii sama przechodziłam okres fascynacji, zakochania i miłości względem terapeutki :)

 

Co tyczy się relacji w drugą stronę - jeden z kiedysiejszych terapeutów odmówił 'terapeutyzowania mnie' przez wzgląd, jak ładnie sam się poplątał na pewną atrakcyjność, to, że jestem zbyt młoda (...) blebleble, inny zaś przerwał "terapię" po 2-3 sesji otwarcie przyznając, iż fascynuję go jako kobieta (....) i dłuuugo dalej jeszcze do mnie pisał, dzwonił itp., itd....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lilith, :great::brawo:

Co jeszcze Waszym zdaniem może mieć wpływ na nieskuteczność terapii?

Dobre rady. My musimy sami dojśc do sedna problemu i go rozwiązac po swojemu w zgodzie ze sobą.

Stwierdzam ze ja miałam szczęście co do wyboru terapeuty. Byłam bardzo sceptycznie nastawiona na początku. Gdybym trafiła na kogoś niekompetentnego to pewnie by terapia nie zadziałała jak powinna albo wcale.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lilith - mysle, ze to co napisałaś:

"kwestia niedopasowania osoby terapeuty.Uważam,że to też może stanowić czynnik,przez który terapia nie zadziałała.Bywa tak,że pacjent i terapeuta męczą się w relacji.Mają zupełnie inne podejścia,"nie pasują"do siebie,nie dogadują się"

jest bardzo istotna. Ja chyba męczę się w tej relacji. Tylko jak to rozpoznać, że w tym leży przyczyna? Mój T. mówi, ze mam poważny problem w nawiązywaniu relacji i ze nim takiej relacji jeszcze nie nawiązałam ( chodzę do niego pół roku). Czasem mam wrażenie, że celowo się nade mną "pastwi". Tylko ile racji ma on a ile ja? Czy to mój chory obraz postrzegania rzeczywistości zaburza ta relację czy jego podejscie? Często mam wrażenie, że to co mu powiem potem obraca sie przeciw mnie co powoduje blokadę z mówieniem. Sama nie wiem co mam o tym myśleć czy brnąc w to dalej. Chociaż sama sobie trochę zamknełam drogę bo jak zaczełam indywidualna terapię to w między czasie dostałam od swojego lekarz skierowanie na pobyt dzienny w szpitalu a ponieważ nie chciałam znowu zmianiac tego co zaczełam to zdecydowalam sie zostać na indywidualnej.

Jak poznac i byc pewnym, ze nie ma szans na porozumienie się z T.?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A do mnie koleś jak najbardziej przemawia. Szczerość to podstawa, a w tym przypadku nie ma z tym problemu. Przemawia do mnie także ta kwestia o wypowiadaniu na głos tego co inni o sobie myślą. Jeśli jednocześnie jest atmosfera zyczliwości która sie czuje to wszystko gra. Podstawą jest właśnie to ogólne nastawienie do pacjenta... nie sadze jednak żeby to mogła byc "metoda". Myśle, że czegos takiego nie można sie nauczyć i myślę że jeśli ktoś zaczął by takie cos stosować bez wewnętrznego przekonania to skutki mogą być zupełnie inne. Mówienie komus że jest gruby to nie jedyna forma szczerości na świecie. Ja jednak nie miałbym nic przeciw takim kontaktom. Wręcz przeciwnie.

 

Co do kontaktu z terapeutą, to jest to sprawa skomplikowana. Najlepiej pewnie zrobić to co radzi Lilith...ale ze swojego doświadczenia wiem, że to może nie minąć. Irytujące w mojej sytuacji było też to co u ciebie ruda. Chodzi o kwestie typu "masz problemy z nawiązywaniem kontaktów i ze mną jeszcze kontaktu nie nawiązałeś". Ty nie zrobiłeś tego, ty to, ty tamto... a przecież relacja to kwestia wzajemna. Ja za tego typu problemy winiłem także terapeutę, ale on dalej swoje. Ze ja to, że tamto, że sramto. Jakbym był za to osobiście odpowiedzialny. To mnie tylko bardziej irytowało i jeszcze bardziej sie cofałem, bo to tak jakby nie uwzględnić tego co mi przeszkadza. W tym przypadku przeszkadzało mi coś w terapeucie. W końcu padł tekst, że to nie jego terapia i o tym rozmawiać nie będziemy. Ale ja za taki stan rzeczy winiłem nie mój stosunek do terapeuty, nie jego do mnie...tylko jego do samego siebie, z czego wynikała pewna forma napięcia, a z tego mój dystans

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prędzej terapeuta dostałby ode mnie w twarz niż pozwoliłabym Mu wytrzeć buty w moje ubranie.

 

Lilith - on byłby z Ciebie dumny. Gdybyś przyszła do niego na terapię w formie wegetującego warzywka w ciężkiej depresji, na zasadzie "czuje się szmatą, wszyscy uważają, że jestem szmatą i nic nie mogę na to poradzić", po czym na jego prowokacyjne zachowanie wstałabyś i zdzieliła go w twarz, to gość byłby w siódmym niebie! Zaczęłaś właśnie walczyć!

 

Cytat:

Bo ktoś wreszcie zrozumiał, co myślą i czują, a nie atakował wspierającymi gadkami, które trafiają jak kulą w płot. Wreszcie wiedzą, że przy kimś mogą być sobą i nie ma ściemy, nic nie wisi w powietrzu. Mogą się ze mną pokłócić i ja się nie obrażę.

 

To najostrzejsza forma psychoterapii o jakiej słyszałem. Ale w momencie gdy nie ma już nic do stracenia: to albo zastosować takie coś, albo dać choremu naładowanego gnata.

 

BTW: myślę, że dane dotyczące procenta wyleczeń, są jednak nieco zawyżone.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lilith napewno masz rację. Choć dziś zaczełam trochę o tym przebąkiwać, powiedziałam, ze się nie rozumiemy. Ale T. zawsze to tok obróci ze ja czuje się winna. Powiedział, ze nie nawiazuję z nim kontaktu a to przecież taka bardzo ważna relacja, że na tej terapi tylko on sie stara, ze przynajmniej czegoś próbuje a ja nie robię nic, nie staram się. Nie jest tak, że sie nie staram - sam fakt, że przychodze tam co tydzień jest juz duzym wysiłkem. Zamykam sie bo mam wrazenie, że czego bym nie zrobiła i nie powiedział to i tak bedzie źle - jak mu o tym kiedys powiedziałam to usłyszałam ze jestem od niego zalezna. I tak w kólko. Wiem, że terapia nie ma polegac na słodzeniu ale ja czuję się ciagle krytykowana. A moze poprostu ja nie umiem tego inaczej odbierac. Może jestem zbyt wyczulona na krytykę.

 

Lilith spróbuję w nastepny czwartek mu to wszystko wygarnąć. I tak ma o mnie zdanie jakie ma to nie mam nic do stracenia. Mam tylko nadzieje, ze znowu nie będe miała pustki w głowie.

 

zujzuj to co napisałeś " To mnie tylko bardziej irytowało i jeszcze bardziej sie cofałem, bo to tak jakby nie uwzględnić tego co mi przeszkadza" trafia w sedno sprawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ruda80, to za fajnie nie wygląda... Na Twoim miejscu przeanalizowałabym sytuację czy on faktycznie ma rację, ale z drugiej strony nawet jak ma rację, to cokolwiek robi, żeby to naprawić? Bo z tego co piszesz, to nie bardzo, ale może tak tylko się wydaje. W każdym razie jakbym czuła się tak cały czas krytykowana, to poważnie bym myślała o zmianie terapeuty, bo nie wiem czy cokolwiek produktywnego może wyjść z takiej relacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja terapeutka twierdzi że to w jaki patrzę na swoje sprawy uniemożliwia dalszą terapię i jeśli nie spróbuje patrzeć inaczej to w zasadzie będziemy marnować dalej czas.

No ok jest to jej opinia być może ona ma rację. Ale w sumie to ja nie wiem jak mam zmienić to swoje spojrzenie. Mam pstryknąć palcami i już patrzeć inaczej.

A tak sobie wywnioskowałem że jeśli nie zmienię swojego myślenia to nie będzie potrafiła mi pomóc mimo nawet szczerych chęci.

Wydaje mi się że już na tyle w różnych sprawach ustąpiłem że to powinno wystarczyć a ciągle słyszę że część mnie nie chce terapii.

Sam już nie wiem czy ta terapie to nie jest jakaś szarlataneria.

Poza tym mam problem bo widzę że coraz bardziej przywiązuję się do terapeutki. Chyba muszę przyznać że zadurzyłem się w niej.

A jednocześnie jakoś jej nie ufam. Nie potrafię. To co mi przekazuje terapeutka to odbieram też tak że przez mój upór to w zasadzie na dobre nawet nie zaczęliśmy a chodzę tam od początku października. Daje ten wpis w tym temacie bo nie wiem gdzie go dać a w moim przypadku terapia na razie nie działa. Liczę na jakiś odzew podobnie jak to było w przeszłości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W takim razie też się dołączę do wątku, i trochę podbuduję swoje ego :). Otóż mam jakieś 20 pare lat w sumie nieważne ile. Za sobą wizyty w kilkunastu gabinetach w Krakowie w przeciągu ostatnich 4 lat. Ogólnie moje problemy tylko urosły. W mojej opini psychoterapeuci sami powinni się leczyć na głowę :). Komplikują najprostsze rzeczy i ogólnie ta cała psychoterapia to memłanie się w przeszłości i jestem jej ostrym przeciwnikiem w tym momencie. Poza tym żeby było śmieszniej poznałem to środowisko też od strony zawodowej i jest gorzej niż myślałem że jest. Ale nie dziwię się patrząc kto z mojego rocznika poszedł na psychologię. Generalizując były to dziewczynki które nie bardzo wiedziały co w tym momencie robić. Nie mam im tego za złe tylko niech nie próbują tego nawet nazywać studiami bo to co np. mój brat teraz ma na informatyce analitycznej to są studia a nie jakieś pierdoły nie mające nawet naukowego wyjaśnienia. A najbardziej wkurza ta wyższość coś jak ksiądz na kazaniu :). Jednych i drugich powinno się deportować na Haiti :). Za nieróbstwo. Czuję się zajebiście oszukany wydałem w sumie jakieś 5000 zł i była to najgorsza inwestycja w moim życiu :). Cieszę się że to już koniec. Także jak ktoś ma problem z psychoterapią to polecam po prostu odejść. No chyba że ktoś lubi zabawę w kotka i myszkę i traktowanie poniżej jakiejkolwiek normy człowieczeństwa. Tak wiem sam jestem sobie winien. To też jest fakt. Byłem świadkiem publicznego nabijania się z pacjentów(nie ze mnie akurat) i trochę się zdziwiłem że tak się można zachowywać. Ale w sumie to tylko ludzie :). Tacy jak my i borykający się dokładnie z tymi samymi problemami co my. Tak samo jak idziesz do lekarza i nie wierzysz w każde jego słowo tak samo tutaj to co powie psychoterapeuta jest niekiedy wyssane z palca. Także rozwiązanie tymczasowe to zaprzestać chodzić na terapię a rozwiązanie długoterminowe to deportacja na Haiti, niech tam sobie organizują szkolenia coachują się poddają superwizji i takie tam. Przynajmniej nikomu już nie zaszkodzą.

 

Do Oszukanego: Jeśli się zadłużyłeś (ładnie mówiąc) w swojej terapeutce to masz problem bo musisz jej o tym powiedzieć i raczej nie licz na nic, Ona nigdy nie będzie twoją znajomą, przyjaciółką itp. Idź szukać takich ludzi gdzie indziej. Poza tym nie słuchaj jej to tylko laska po studiach które nic nie znaczą i tyle. Musisz mieć swoje zdanie i tyle. To że lekarz Ci powiedział że się nie wyleczysz to jego problem. Idź do innego. To tylko ludzie nie Bogowie. Nie trzeba ślepo wierzyć w nic co mówią. Jak Tusk mówi że coś tam będzie to co wierzysz mu???Raczej nie. Poza tym skąd ona to wiem ma szklaną kulę? Siedzi Ci w głowie? Nikt nie czyta w myślach nikomu. A już napewno nie psychoterapeuta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W takim razie też się dołączę do wątku, i trochę podbuduję swoje ego :). Otóż mam jakieś 20 pare lat w sumie nieważne ile. Za sobą wizyty w kilkunastu gabinetach w Krakowie w przeciągu ostatnich 4 lat. Ogólnie moje problemy tylko urosły. W mojej opini psychoterapeuci sami powinni się leczyć na głowę :). Komplikują najprostsze rzeczy i ogólnie ta cała psychoterapia to memłanie się w przeszłości i jestem jej ostrym przeciwnikiem w tym momencie. Poza tym żeby było śmieszniej poznałem to środowisko też od strony zawodowej i jest gorzej niż myślałem że jest. Ale nie dziwię się patrząc kto z mojego rocznika poszedł na psychologię. Generalizując były to dziewczynki które nie bardzo wiedziały co w tym momencie robić. Nie mam im tego za złe tylko niech nie próbują tego nawet nazywać studiami bo to co np. mój brat teraz ma na informatyce analitycznej to są studia a nie jakieś pierdoły nie mające nawet naukowego wyjaśnienia. A najbardziej wkurza ta wyższość coś jak ksiądz na kazaniu :). Jednych i drugich powinno się deportować na Haiti :). Za nieróbstwo. Czuję się zajebiście oszukany wydałem w sumie jakieś 5000 zł i była to najgorsza inwestycja w moim życiu :). Cieszę się że to już koniec. Także jak ktoś ma problem z psychoterapią to polecam po prostu odejść. No chyba że ktoś lubi zabawę w kotka i myszkę i traktowanie poniżej jakiejkolwiek normy człowieczeństwa. Tak wiem sam jestem sobie winien. To też jest fakt. Byłem świadkiem publicznego nabijania się z pacjentów(nie ze mnie akurat) i trochę się zdziwiłem że tak się można zachowywać. Ale w sumie to tylko ludzie :). Tacy jak my i borykający się dokładnie z tymi samymi problemami co my. Tak samo jak idziesz do lekarza i nie wierzysz w każde jego słowo tak samo tutaj to co powie psychoterapeuta jest niekiedy wyssane z palca. Także rozwiązanie tymczasowe to zaprzestać chodzić na terapię a rozwiązanie długoterminowe to deportacja na Haiti, niech tam sobie organizują szkolenia coachują się poddają superwizji i takie tam. Przynajmniej nikomu już nie zaszkodzą.

 

Do Oszukanego: Jeśli się zadłużyłeś (ładnie mówiąc) w swojej terapeutce to masz problem bo musisz jej o tym powiedzieć i raczej nie licz na nic, Ona nigdy nie będzie twoją znajomą, przyjaciółką itp. Idź szukać takich ludzi gdzie indziej. Poza tym nie słuchaj jej to tylko laska po studiach które nic nie znaczą i tyle. Musisz mieć swoje zdanie i tyle. To że lekarz Ci powiedział że się nie wyleczysz to jego problem. Idź do innego. To tylko ludzie nie Bogowie. Nie trzeba ślepo wierzyć w nic co mówią. Jak Tusk mówi że coś tam będzie to co wierzysz mu???Raczej nie. Poza tym skąd ona to wiem ma szklaną kulę? Siedzi Ci w głowie? Nikt nie czyta w myślach nikomu. A już napewno nie psychoterapeuta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za sobą wizyty w kilkunastu gabinetach w Krakowie w przeciągu ostatnich 4 lat.

Rozumiem , ze bardziej zalezalo Ci na chodzeniu niz na terapii? Spacery dobra rzecz. Wpadanie z wizyta do gabinetu to nie to samo co rozpoczacie i skonczenie psychoterapii

Do Oszukanego: Jeśli się zadłużyłeś (ładnie mówiąc) w swojej terapeutce

Zadłużyc to sie mogl w banku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za sobą wizyty w kilkunastu gabinetach w Krakowie w przeciągu ostatnich 4 lat.

Rozumiem , ze bardziej zalezalo Ci na chodzeniu niz na terapii? Spacery dobra rzecz. Wpadanie z wizyta do gabinetu to nie to samo co rozpoczacie i skonczenie psychoterapii

Do Oszukanego: Jeśli się zadłużyłeś (ładnie mówiąc) w swojej terapeutce

Zadłużyc to sie mogl w banku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×