Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

pustka osobowościowa ,pustka depresyjna a pustk aschizofreniczna to 3 różne pustki :)

 

i tylko fachowcy ją mogą rozróżnic czyli lekarze...jezeli z depresji to leki z osobowosći to ponosc leku nie ma a jezeli schizofreni to neuroleptyk??tak by wyglądało na moją pustke mi learz powiedział ze eni am leku farmakologicznego...ale spróbować mozge wszytskich co mis zkodzi moze za 10 lat sie dowiem...w 2020 jak dozyjemy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteś dziwnym przypadkiem Niemądry jak dla mnie, bo niby masz objawy jak w schizofrenii, a z Twoich postów bije inteligencja i elokwencja, nie widać w nich sladu choroby psychicznej. I radzisz sobie sam - mieszkasz sam. Ja też jestem dziwnym przypadkiem, ale nie mieszkam sama przez poczucie pustki (wróciłam do rodziców - czasowo?) Czy Ty nei czujesz wielkiej ogromnej pustki? Ja mam nastrój cały czas zły, często czuję cierpienie, TV mnie nie interesuje, podobnie jak książka i kontakty z ludźmi. A Ty jak widzę żyjesz w miarę normalnie. Potrafisz cieszyć się winem i pizzą. Ja mam taką anhedonię, że mnie NIC nie cieszy. A co robisz na codzień? Jak wygląda Twój przeciętny dzień?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zdesperowany1, mój psychiatra nie chce mi przepisać antydepresantów, bo twierdzi że one działają inaczej, i muszę brać neuroleptyki.

 

 

Ty kierujesz swoim życiem a nie psychiatra. Chcesz je zmienic próbuj wszystkiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem czy namawianie do samodzielnego eksperymentowania z lekami jest dobrą radą, zdesperowany... Owszem warto wypróbowywać leki, ale pod nadzorem psychiatry, który się na tym zna...to samo o mieszaniu różnych leków, bo można sobie nimi zrobić krzywdę. Zresztą ja już brałam antydepresanty, zarówno te nowej generacji jaki trójcykliczne z równym skutkiem... Tzn wyszłam dzięki nim z roślinności do względnego funkcjonowania, ale nie podziałały mi na afekt zupełnie. Nie przywróciły mi czucia, motywacji itd. A brałam je naprawdę długo. Przez jakiś czas nawet z litem jako stabilizatorem; / I dopiero solian odrobinę mi pomógł na mój podstawowy problem ( z neuroleptyków miałam też krótką przygodę z pernazyną), czyli z objawami negatywnymi.

Brak uczuć, u mnie widzę poprawę. Może nie nazwę tego motywacją...ale wygląda mi to na mały zalążek nadziei, że uda mi się z tego wyjść. Ale wciąż bardzo mi dokucza ta paskudna mgła na umyśle no i d/d...ale staram się pracować nad sobą. Nie zawieszać się na długie godziny w takim stanie nic-nie-robienia i bezmyślenia. Nie odczuwam jeszcze za bardzo przyjemności:/ Ale już tak nie zasypiam w każdym miejscu: )

Ja nie obchodzę sylwestra; ] Jestem w mieszkaniu z mym lubym, który właśnie zasnął;)

A tak na marginesie, udało mi się poczuć i pozytywne uczucia:D. Bądźcie dobrej myśli. Da się wyjść i z roślinności i z nieczucia: )

Solian jest moim deus ex machina! Musicie spróbować go brać w większej dawce, może i wam pomoże. Chciałabym żebyśmy wyzdrowieli wszyscy w tym nowym roku. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niemądry, ja też potrafię rozmawiać tylko o chorobie, a na każdy inny temat pustka i miliczenie. Nie oglądam TV, nie oglądam wiadomosci, nie obchodzi mnie co się na świecie dzieje. Podziwiam CIę, że dajesz radę mieszkać sam. Pewnie nie mas zmyśli samobójczych? Mnie w tym tyogdoniu czeka ważny tydzień, bo moja nowa psycholożka będzie rozmawiała z moją nowa lekarką czy to na pewno zaburzenia osobososci. Ja też będe się widziec z lekarką i poddam jej sprawę dołożenia solianu z powrotem. Ponadto mój były chłopak będzie się widział z moja pscholozką i spróbuję go też umówić z lekarką, bo on bardziej sensownie opowie jak ja funkcjonuję niż moi rodzice, którzy opowiadali rózne bzdety, wszystko po to, by udowodnić, że mam zaburzenia osobowości, a nie chorobę psychiczną.

Niemądry, a Ty ile masz lat i czy pracujesz jak mogę spytać? Czy masz rentę?Bo z czego utrzymujesz to samodzielne mieszkanie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć popieram twe działanie w końcu i jakies lany odnośnie leczeniea,takie posty mi sie podobają a nie załuje tego czy tamtego...z bylym chłopkaiem masz absolutną racje aby opowiedział o tobie z boku...bo rodzina nie jest wiarygodna z tego co piszesz...mają swoją racje i tyle a to nie o to chodzi to nie sąd rodzinny pozstaw to lekarzom...

 

w sumie dobrze ze to skonsultują bo jak sie okaze ze nei masz zaburzeń osobowości to po co psychoterapia???:)tylko leki też nie to w sumie co???nieważne nie wybiegajmy w przyszłośc informuj nas o wieściach z leczenia i diagniostyki twojej na bieżąco...do czegoś w tym roku moze dojdziemy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Topielica, mam wielką prośbę czy możesz nam opisać jak to jest z tymi uczuciami po solianie? Jak często się pojawiają i czy długo je czujesz? Piszesz, że poczułaś cos pozytywnego, a co to było jeśli możesz napisać? Czy wrócił CI pociąg seksualny? To bardzo ważne moim zdaniem, choć dr Roś uprzedzał mnie, ze akurat na pociąg seksualny może solina źle działać, bo zwiększa prolaktynę. Ja będę się starała rozmawiać z moją lekarka o powrocie do solianu (prócz wenlafaksyny, która może coś tam daje). Lub o jakimś innym neuroleptyku na uczucia.A jak nie to psycholożka powiedziała, że mnie może skonsultować z innym lekarzem. Albo wrócę do dr Rosia, tylko to duże koszty i problem w tym, że jak coś się dzieje, to on jest 300km ode mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedyś miałem tak jak wy, że o nic nie potrafiłem gadać, ale teraz już część tematów potrafię poruszać. Najlepiej mi wychodzi relacjonowanie tego o czym czytałem, tylko że to musi być krótko po przeczytaniu, bo potem nie pamiętam co tam było. Na pewno nie da się ze mną pogadać o miłości, problemach partnerskich, pracy, zarabianiu pieniędzy, dzieciach, seksie, jedzeniu, serialach, imprezach, rozrywkach, od pewnego czasu nauczyłem się rozmawiać o polityce, a jeszcze niedawno też nie umiałem. O religii mogę trochę mówić, o nauce, filozofii jeszcze niewiele i ogólnie o wszechświecie. Bardzo dobrze pływam w temacie na temat własnej choroby, chyba każdy tak ma, choć kiedyś i tego nie umiałem. Akurat umiejętność mówienia na pewne tematy u mnie się z czasem zmienia, w tej dziedzinie od początku moich zaburzeń zauważyłem największy pozytywny postęp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno opisać jak to jest z tymi uczuciami. Właściwie to żeby cokolwiek poczuć, nawet płytko to muszę się wysilić, skoncentrować, raczej nie przychodzą same z kilkoma wyjątkami. A z pozytywnych uczuć poczułam czułość do mojego lubego i radość z tego powodu. I tak jak już wspominałam, zaczynam myśleć, że naprawdę z tego wyjdę. Uczucia trwają u mnie od kilku sekund do nawet kilku minut. Na początku zmniejszyła się u mnie derealizacja, ale wróciła z pełną mocą. Tyle że to jest według mnie sprzężone z psychiką, a nie z biochemią, bo reaguje to na to, co się dzieje na zewnątrz i wewnątrz mnie.

Co do pociągu seksualnego; / to raczej marnie, nic się pod tym względem nie zmieniło-zero pociągu. Ale akurat bez tego mogę się obyć;] Byleby uczucia wyższe mi wróciły...Nie można od razu mieć wszystkiego; ) Ale to prawda solian może powodować hiperprolaktynemię; / I biorę na to bromergon, który obniża poziom prolaktyny, bo już miałam z nią małe problemy; ]-nie ma to jak efekty uboczne działania leku;]

Co do innych objawów zdrowienia, mam też momenty, że schodzi mi ta paskudna mgła z umysłu, takie otępienie. I zaczynam mieć problemy ze snem, a wcześniej mogłam zasnąć dosłownie wszędzie. Teraz dociera do mnie więcej bodźców zarówno z otoczenia jak i te, wywołane przez moje myśli. Mam momenty, że czuję się osobą.:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To wspaniale, że poczułaś czułość do lubego. Ja też bym chciała poczuć czułość do mojego ex. Bo my się rozstaliśmy tylko przez brak uczuć i chorobę.. Ja zerwałam, bo przestałam cokolwiek czuć. Ale i tak się często kontaktujemy, choć ja to robię raczej z rozsądku - nic nie czuję, ale wiem, że dawna ja by tego chciała. Będę rozmawiać z lekarka o powrocie do solianu, zwlaszcza, że może pomógłby na procesy poznawcze...Ty piszesz o mgle, a ja czuje jakbym miała zasłonę na umyśle...jakby wszystkie gtrybiki byłym nienaoliwione albo procesor mało wydajny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja dziś gorzej niż wczoraj...wczoraj jakoś było dziś wogóle pustostan...niedługo wizyta prywatna oby coś sie wyjaśniło kurcze...nawet stresu nie odczuwam ,ja mam objawy od dawien dawna mnie to przeraża...bo nawet nigdy zdorwy nie byłem to jakby miało wyglądac to zdrowie zastanawialiscie sie kiedyś??

 

jak rozumiecie WYZDROWIENIE???w tym co mamy...jak objaw goni objaw,metamorfoza goni metamorfoze,ehhh ja tez to byłej przestałem czuć a wielka miłość kiedyś... póżniej mnieja dojrzalsza ale miłość a póżniej nic bo depresja i zanik uczuć...seksu nei byłem ws tanie uprawiać z nią w takich stanach a wiadomo kobieta ma potrzeby zdrowa...a od seksu nie uciekniemy będąc z kimś tak mi sie wydaje to podstawa życia i zwiazku udanego...dobra sa wyjatki brak uczuc twierdzi że bez seksu można...w pustce można w zdrowiu psychicznym i seksulanym chyba nie gdies trzeba upuścić potrzeby i popędy....

 

ale nie mnie wnikać ale freud miał racje z tą seksulanością cżłowieka i nerwicą ze to jakieś wyparcia na danym etapie rozwouju itp...

 

Problematyka seksualności człowieka oraz jej związków z życiem psychicznym człowieka wchodziła w zakres zainteresowań Zygmunta Freuda niemal od początku jego praktyki lekarskiej. Sam wspomina, że wielu starszych i bardziej doświadczonych lekarzy w osobistych rozmowach określało rolę czynnika seksualnego jako kluczową w etiologii nerwic, a przywrócenie normalnego życia seksualnego chorego uważali za niezbędne. Jednakże żaden z nich nie ujmował tych spostrzeżeń w swoich publikacjach. W 1905 opublikował Trzy rozprawy z teorii seksualnej, w którym zawarł teoretyczne opracowanie zagadnień rozwoju seksualnego. Życie seksualne (które odróżniał od życia genitalnego) wywiódł z okresu najwcześniejszego dzieciństwa, w którym doświadczanie satysfakcji rozwijało się w oparciu o zaspokojenie potrzeby biologicznej: przyjmowanie pokarmu – faza oralna, wypróżnianie – faza analna. W świetle psychoanalizy szczytowym osiągnięciem dziecięcej seksualności jest faza falliczna. Seksualność dziecięca, z uwagi na rozziew między doświadczaniem satysfakcji a brakiem możliwości pełnego aktu seksualnego jest perwersyjna (polimorficzna perwersyjność dziecka). W dorosłym życiu płciowym satysfakcja związana z poszczególnymi strefami erogennymi będzie służyła przygotowaniu do pełnego aktu płciowego. Zaburzenie pojawia się w momencie gdy sam akt przygotowawczy zajmuje miejsce aktu końcowego, czyli satysfakcja płynąca z danej strefy erogennej jest celem samym w sobie, a nie etapem przygotowawczym do stosunku płciowego. Przyczyny zaburzeń nerwicowych Freud upatrywał w utrwaleniu dziecka na danej fazie rozwoju libido na skutek doświadczania nadmiernej rozkoszy w dzieciństwie. Nerwica ma być właśnie wyrazem tych ex definitione perwersyjnych dążeń, które uległy wyparciu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Noo zakładając tutaj wątek czuje się trochę jak w krainie czubków albo coś, ale co innego zostało :o Może ktoś będzie umiał mi pomóc..

 

Sprawa ma się tak: w młodym wieku, od ok 14 do 18 roku życia miałem niezdiagnozowaną depresje. Mówie niezdiagnozowaną ponieważ mam prawie absolutną pewność, że sposób w jaki się czułem przez ten okres nie można inaczej określić niż właśnie depresją. Dla przykładu poziom energii miałem tak niski że będąc np w szkole na lekcjach kompletnie nie kontaktowałem, co kto do mnie mówi, ziewałem prawie bez przerwy etc. Aż dziwne że nikt tego nie zauważył, albo i zauważył ale nic nie mówił, a może nawet mówił! Nie wiem tego dlaczego? Bo w tym wieku właśnie, lat 14stu, moi rodzice postanowili wyjechać za granicę, do Włoch. Czyli w państwie w którym znajduje się aktualnie, w wieku 20 lat. No dobra ale nie będę lał już wody, przejde do rzeczy.

 

Stopniowo od paru lat, moje emocje jakby opadały, wygasały. Na początku byłem bardzo nieśmiały, bałem się etc. Potem to zniknęło, ale z tym.. emocje pozytywne, jak radość, poczucie bezpieczeństwa czy determinacja. Teraz nie potrafie wydusić z siebie łez, choćbym nie wiadomo jak się starał. Wszystko jest mi obojętne. W sumie można uznać że przez większość dnia jestem w stanie neutralno-pozytywnym, więc chyba katastrofy nie ma. Jednak nie jest to przecież normalnie.

 

 

Jestem osobą, jak to się mówi chyba introwersyjną. Dużo nad sobą się zastanawiam, analizuje. No i tak wnioskując właśnie zainteresowałem się tematyką psychologii, umysłu, tego typu rzeczami. Posciągałem rózne kursy z internetu na temat NLP. Sporo się dowiedziałem. Jeden z nich, najbardziej przekonywujący, tłumaczy jak to najważnieszy krok, gdy chce się dokonać jakiejś zmiany jest stanowcze postanowienie, że nie toleruje się już aktualnej sytuacji, zliczenie wszystkich przykrych rzeczy które mi się przez nią dzieją i tak dalej. No więc próbuje tak się zezłościć, zesmucić. Wtedy rzekomo odczuwa się właśnie taką palącą motywacje. Tyle że ja.. no.. nie czuje nic. Zero. Wszystko mi lata. Więc czego bym nie robił.. wezme się za coś, odechciewa mi się. I tyle.

 

Nie mam żadnych obowiązków. Nigdy nie miałem. Jeżeli w ogóle w tym roku zdam, to będę, można powiedzieć, czwarty raz w czwartej klasie technikum. W ogóle od lat mam taką myśl że mogę. W każdym momencie. Bo mnie na to stać. Bo jestem wystarczająco inteligentny. Bo pokonałem już bariere jezykową dawno temu i nie jestem już takim mięczakiem. Mogę, mogę, mogę.. i, paradoksalnie, chyba ta myśl właśnie powstrzymuje mnie przed działaniem, bo skoro mogę w każdej chwili to nie muszę od razu nie.. no właśnie więc jak tylko zrozumiałem że to właśnie to jest powodem że nic nie robię (!), to spróbowałem odwrocić proces. Ale nic, ciągle racjonalizuje, mam tak wykrętne wymówki, jakieś takie.. mniemanie o sobie, że nawet tutaj na forum całkowicie anonimowo wstydze się je przytoczyć.

 

Wiem że ten tekst jest niezrozumiały, proszę mnie o to nie winić. Nie mam i nigdy nie miałem pojedynczej osoby w życiu z którą mógłbym szczerze o sobie porozmawiać. Może najlepszym wyjściem byłoby po prostu przestać zastanawiać się nad sobą, zająć się bardziej .. innymi. Gdybym miał tylko odwagę..

 

Powiedzcie mi, co mi tam lata pod kopułą.. co mam robić.. nie mam celu, nie wiem kim chce być, żałuje straconych lat, żałuje podjętych decyzji. Daleko mi do samobójstwa bo mimo wszystko lubię życie. Lubię być. Lubię istnieć. Coś jak Ferdynand Kiepski, tv, piwo i opierdalać się. Tyle że ja nie mógłbym tego zaakceptować. Teraz żyje podobnie jak właśnie ta postać, ale przecież się zmienie. Przecież jestem młody. Przecież jest czas. Ciągle tylko prokrastynacja. Czasem nie robię nic gdy nie mam pewności że nie zrobie tego perfekcyjnie. Ok nie zanudzam już. Co o mnie myślicie x)

 

PS

Jest 04:23. Odwiedziłem już wszystkie ulubione strony internetowe. Porobiłem wszystkie skrajnie nudne czynności, popomagałem jakimś ludziom rozwiązać ich banalne komputerowe problemy. Mam iśc spać? Mogę. Ale co za różnica? Nie potrzebuje siły by cokolwiek robić bo nic robić nie muszę.. hm..

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

My poświęciliśmy 89 stron analizowaniu problemu dlaczego zanikły emocje i jak do nich powrócić i nie doszliśmy do żadnych wniosków poza tym, że niektórym pomagają na to neuroleptyki jak ketrel czy solian. Przyczyn zaniku emocji jest kilka: depresja, schizofrenia, być może zaburzenia osobowości. Jedna osoba napisała mi, że emocje wróciły Jej po 3-miesięcznej kuracji seroxatem, a inna, że po modlitwach. Problem jest chyba mało znany w lekarskim świecie, bo wielu z nas spotkalo się z niedowierzaniem i niezrozumieniem ze strony psychiatrów i psychologów. Ja czasami mam takie wrażenie np. w tej chwili jakby jakieś uczucie czaiło się i chciało wyjść na światło dzienne, a nie mogło. Mi uczucia zanikały stopniowo przez 2 lata i teraz nie czuję nic poza cierpieniem, pustką i nudą.Prponuję wrzucić ten wątek w nasz temat, by nie robić bałaganu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten temat jest popieprzony jak jasna cholera i długi jak rzeka, to są zapewne zmiany biochemiczne w ciele migdałowatym odpowiedzialnym za emocje, czucie etc. Zakładając że organizm ma zdolność do regeneracji po jakimś czasie powinno wrócić wszystko do normy, równierz jestem introwertykiem(w teście na osobowość 85%) tyle że dużo zależy od społeczeństwa,sytuacji materialnej, osobistej. Sytuacja psychiczna wpływa na biochemię w mózgu, zmiany po tym pogarszają stan w/w i koło się kręci a przez pogarszającą się sytuacje życiową oraz stan psychiczny trudno to koło zatrzymać... Równierz wyczytałem że ten stan bez uczuć to właśnie poszukiwane szczęście,spokój duszy, tylko po roku takiego stanu stanowczo stwierdzam że tak się nie da żyć...

 

"Nie mam uczuć. Jestem żywym trupem za życia." - nie martw się, ja też....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po roku czasu zdobyłam się na to, żeby pojechać do mojego byłego lubego (zawsze on przyjeżdżał do mnie) i znów miałam taką pustkę, że milczałam albo mówiłam tylko o chorobie...zaczęłam czuć takie cierpienie z powodu anhedonii, ze na niczym się nie mogłam skoncentrować...tak jak w domu nie byłam w stanie płakać, tak u niego coś we mnie pękło i ryczałam godzinę...że ja już nie mogę z tą anhedonią, bo myślę, że ona jest odpowiedzialna za moje cierpienie...od roku czasu nie odczuwam przyjemnych stanów. W końcu luby mnie odwiózł i zwierzylam się rodzicom, że nei widzę swojego powrotu do pracy, bo nie chcę tam już płakać itd. Moi rodzice jak zwykle zero zrozumienia...moja mama przyszła mi zrobić kazanie, że robię cyrki, ze specjalnei pojechałam do byłego chłopaka, żeby użalać się nad sobą i robić cyrki...i że jak NIE CHCĘ iść do pracy, to ją to nic nie obchodzi, to moje życie...nie chcę...przecież ja chcę, tylko nie jestem w stanie. Mam ogromną, ogromną chęć samobójstwa. Jedynie lęk przed piekłem i myśl, że nie powinnam tego robić mojemu byłemu no i bąź co bądź rodzicom jakoś mnie od tego powstrzymuje...postanowiliśmy z chlopakiem, że on zadzwoni do mojej lekarki i z nią porozmawia prawdziwie, bo to co rodzice naopowiadali, to bzdury. A jak lekarka będzie obstawać przy zaburzeniach osobowości to jedziemy z powrotem do Rosia.Wiecie, piszę to i cały czas jeszcze wyję...już drugą godzinę...tak ze mnie to wyszło...aż tabletkęna uspokojenie wzięlam...wenlafaksyna chyba jednak nic nie daje

Dla mnie jedyną nadzieją jest przypadek Topielicy i dlatego zawsze czekam na Twoje Topielico notki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kobieto nie rezygnuj z życia! Musi być jakieś rozwiązanie, zawsze jest!! Mówisz że boisz się piekła? W Biblii jest napisane 'proście a będzie wam dane, szukajcie i znajdziecie, pukajcie a zostanie wam otwarte'. Do tego Bóg nie składa na nasze barki większych ciężarów niż jesteśmy w stanie znieść! Bądź twarda. Wg. mnie powinnaś szczerze przed sobą stwierdzić: czego od chcesz od życia, czego nie masz już zamiaru tolerować, i podjąć wszelkie możliwe działanie aby zmienić swoją sytuacje! Nie uzależniaj swoich emocji od chłopaka czy rodziny, od nikogo! Proszę jeśli znasz angielski, ściągnij ten url=http://### kurs kontroli emocji, mi bardzo pomógł.

 

Trzymaj się, pozdrawiam.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak zaburzenia osobowości to do dr rosia???dziwne włąsnie na odwrót jak zaburzneia to lecz u tej psycholożki...jak inna diagnoza to bym pojechał do ROSIA...CO on ci pomoże w zaburzeniach osobowosci??na to nie ma leku farmakologicznego aleksandro!!!!

 

i znowu zaczełas rozważać ,gdybać, a miałaś fajny plan na tydzien ze swoimi lekarzami na miesjcu tego sie trzymaj!!i neich twój były gada tam rzetelnie o wszystkim...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dostałem telefon z dziekanatu, że nie zdałem studiów i nie mogę się bronić, bo na za mało przedmiotów w trakcie całych studiów chodziłem. Ciekawe, że już mi to nawet nie robi, mogłem to przewidzieć, że po siedmiu wyczerpujących semestrach, napisaniu pracy dyplomowej, powiedzą mi sorry, nie zdałeś. A chciałem iść na drugi stopień, co za pech.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×