Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samookaleczenia.


Samara

Rekomendowane odpowiedzi

Juz na szczescie tego nie robie.

Nadal mam na ręce blizny sprzed 1,5 roku.

Wtedy po prostu bralam zyletke i wbijalam jak najglebiej moglam.

Niestety rany zauwazyla higienistka w szkole po czym mialam akcje...

Przyszly dyrektorki, ja zaczelam plakac, zostala wezwana mama i po 2 tygodniach mialam nauczanie indywidualne.

Czyli w sumie ciesze sie, ze tak wyszlo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm jak mi się zdarzają takie dni b.intensywnie myślę i kombinuję jak zapobiec uszkodzeniu siebie - i wychodzi zazwyczaj odwrotnie do intencji... wpadam w stan psychotyczny. Mój strach, lęk przed tym, że znowu to zrobię chyba wywołuje te stany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmmm wątpię, aby kolega miał ochotę na to patrzeć... chyba, że go to kręci. W życiu bym tak nie postąpiła - przecież kogoś może to przerazić co najmniej... masz spore mechanizmy autodestrukcyjne w sobie Paranoja - samo samookalecznie nie wystarcza, trzeba jeszcze zrazić do siebie ludzi... bardziej boli... nie jestem pewna, czy tak to u Ciebie działa - sugeruję się sobą samą... ale w życiu bym nikomu takiego nr nie odwinęła...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poszłam na pierwszą wizytę do pewnej pani, i ta kazała pokazać mi blizny... powiedziałam, że nie mam pod rękawem na ręku, tylko na nogach, a ona, żebym zdjęła spodnie... myślałam, ze umrę ze wstydu, powiedziałam nie i w ogóle to już nigdy do niej nie poszłam drugi raz

u innych osób nigdy nie spotkało mnie coś takiego na szczęście :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem czy jest jakaś typowa. ale na pewno terapia powinna się skupić na przyczynach, ale zanim się do nich dojdzie..to w pierwszej chwili na momentach w których sobie coś robisz, sytuacjach które to wyzwalają, emocjach towarzyszących i myślach jakie wtedy i potem masz.

 

a jeszcze co do lekarskich obdukcji ;P ja dostałam opieprz wtedy, że nie przemywam tego wodą utlenioną. widzisz, też by mi do głowy nie przyszło, że powinnam. to krępujące, ale przy następnej takiej sytuacji postaraj się jednak pokazać jak wyglądają ślady. w końcu ktoś pyta po to, żeby pomóc. myślę też, że kiedy są oschli to też w jakimś celu - przecież nie będą się nad nami roztkliwiać w stylu "och, jaka pani biedna, ale sobie pani krzywdę zrobiła, naprawdę mi przykro"...bo w ten sposób dawali by nam opiekę i tym samym przyzwolenie żeby robić tak dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja tylko czasami mam ochotę coś sobie zrobić. I to nie na zasadzie jakiegoś samobójstwa czy czegoś w tym stylu. Gdy po prostu zobię coś źle co np. może zaszkodzić mojemu związkowi to mam ochotę na pokutę walnąć głową w ścianę. Ale gdy czasami płacze to mija.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie zaczynaj, póki jest czas, bo to działa jak nałóg...

od tygodnia zaciskam zęby, pięści, napięcie jest nie do wytrzymania, choć bywają długie momenty, że o tym nie myślę i nawet czuję zadowolenie, to ciągle to we mnie tkwi

także poszukaj może już teraz sposobów, jak sobie radzić z emocjami, zanim wykonasz to 1 nacięcie...

 

wodą utlenioną przemywam świeże rany (ale tylko, jak jestem w miarę na siłach przytomna "po"), do tego czasem dezynfekuję narzędzie (heh, okropnie to brzmi...) spirytusem salicylowym, żeby choć trochę "zminimalizować" szkody na zdrowiu, zanim terapia coś wniesie w moje życie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

autoagresja to jest sposób na radzenie sobie z emocjami, tyle że dość szkodliwy. bo potem dokłada jeszcze negatywnych uczuć i poczucia, że jest się śmieciem (mówię za siebie). ja przestałam się ciąć, ale nadal gryzę palce do krwi i wiem, że robię to jak jestem zestresowana, jak czuję że z czymś nie daję rady, złość na siebie ładuję w siebie. nie wiem w czym ma to mi pomóc, ale tak, zdecydowanie wiążę to z nieumiejętnością opanowania czy odreagowania emocji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hm wobec tego kluczowe pytanie - jak sobie radzić z emocjami :?: jak nauczyć się je nazywać, wyodrębniać i najważniejsze - reagować na nie, czy choćby odreagowywać :?: że to co sobie robimy jest złe to już każdy z Nas ma już świadomość ;) dla mnie właśnie ten temat jest jak czarna dziura - nie mam pomysłów, jak ugryź problem radzenia sobie z emocjami... :? zrobiłam już w tym kierunku bardzo wiele - efektem tych działań jest zaprzestanie robienia sobie fizycznej krzywdy (choć zdarzają się epizody) ale ta nieumiejętność odczuwania przerodziła się z kolei w DD :? z deszczu pod rynnę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pstryk, jak chodziłam do wcześniejszej Pani psycholog to ona powiedziala mi, że antoagresja to jakby karanie siebie (przynajmniej w moim przypadku tak było) i agresję, złość i emocje zamiast kierować na zewnatrz kierowałam na siebie czyli się ciełam. Nie mówię oczywiście byś np rzuciła sie na doksy z nożem, ale może spróbuj znależć jakiś sposób na rozładowanie emocji, np kup jakiegoś miśka i go bij, szarp czy co masz tam ochote z nim robić. Emocje nie mogą w nas siedzieć, szczególnie te złe bo zaczynają sie kumulować i w końcu człowiek wybucha, nie da się tak w nieskończoność tłumić ich w sobie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasne, że się nie da :roll: dla mnie wielkim sukcesem jest i tak, że nie robię sobie krzywdy fizycznej... ale na pewno nie poradziłam sobie z problemem nie radzenia sobie z emocjami - obecnie jest mi ciężej bo w ogóle ich nie odczuwam w sensie takim - one są ale jakby mnie nie dotyczyły, np. widzisz rozmawiających ludzi - no normalne, rozmawiają Ciebie to nie dotyczy nawet nie zwracasz na to uwagi prawda? DD jest efektem ogromnej chęci zaprzestania okaleczania się... tak bardzo miałam już dość tego, że zablokowałam uczucia i emocje całkiem, czasem tylko wpadnę w stan psychotyczny - gdy na sekundę uczucia się odblokują jest ich wtedy za dużo na raz... i tracę świadomość. Takie błędne koło - jeśli zajmę się DD to natłok emocji i nieumiejętność ich interpretowania ot choćby - doprowadzą do ponownego okaleczania się.... i co tu zrobić :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

współczuję Ci kochana

 

u mnie teraz jest okres gdy nie robię sobie krzywdy ale często myślę o tym jak sobie wbijam igłę i patrzę jak leki krew, jak się tnę. Jak mialam wenflona przyczepionego to miałam ochotę go odkręcić i na siłę zmusić krew do wylewania się i tak bym sobie na nia patrzyła jak leci...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny powiedzcie mi tylko, może Wy wiecie jaka to była terapia, jakaś konkretna czy opowiadałyście, co siewydarzyło ostatnio po prostu, czy jakieś konkretne działania, praca??

i czy psycholog postawiła Wam jakąś diagnozę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie to nawet nie była żadna terapia, właściwą dopiero zaczynam. Chodziłam do psychologa mniej więcej raz na miesiąc, to zdecydowanie za mało było dla mnie, dlatego postanowiłam ją zmienić. Poza tym nie zdiagnozowała mnie, w sensie nie usłyszałam: masz to i to tylko tak sie domyślalam, że to depresja, że nerwica, wiem teraz również, że mam zaburzenia osobowości

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

terapia indywidualna, grupowa na oddziale psychiatrycznym, szereg zajęć powiązanych, autosugestia, leki (obecnie staram się bez)... 5 lat mi to zajęło. Blisko 3 lata było dobrze... warto było choćby dla tych 3 lat... tyle, ze muszę zaczynać od nowa :? tym razem szukam terapii ukierunkowanej na radzenie sobie ze emocjami bo tu widzę problem...

 

Paranoja, jesteś okrutna dla siebie - w sensie, swojego ciała... skąd to? czy znasz przyczynę takich ciągutek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pstryk, nie wiem, być może tak jak Pani psycholog zauważyła, raniąc siebie, czy robiąc sobie krzywdę, sama siebie winię za moje urojone myśli, że ktoś mnie nie lubi, bo nie odpisał na smsa, nie odezwał się na gg, na kanale nikt nie spytał jak się czuję. Mam problem z poczuciem odrzucenia, tak silny, że wtedy nie panuję nad soba, mam świadomość tego, jednak nie potrafię się kontrolować i wytłumaczyć, że ktoś nie pisze bo np nie ma czasu, jest zajety itp. Ja sobie wtedy wmawiam, że to dlatego, że ma mnie gdzieś, że mnie nie lubi, że jestem beznadziejna, żalosna itp. I czuję wtedy taka nienawiść do siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paranoja,

Mam tak samo,jak jakaś dziewczyna co aktualnie z nią romansuję nie odpiszę przez godzinę to strasznie się boję, myślę,przeżywam aż mi gorąco:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I czuję wtedy taka nienawiść do siebie.

 

... że się ranisz... ech, to na pewno problem z akceptacją samego siebie - jestem po anoreksji więc miałam mnóstwo ciekawych zajęć z 'własnym ciałem' - bardzo mi to pomogło. Może tego rodzaju terapia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×