Skocz do zawartości
Nerwica.com

symp

Użytkownik
  • Postów

    44
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez symp

  1. Dzięki za odpowiedź Joaśka, czyli jednak naturalnie to wychodziło... tak sobie pomyślałam, że przecież jeśli naprawdę będzie mnie kochał, to co za różnicę będzie mu robił rodzaj F w mojej karcie I wydaje mi się, że poznasz tego jedynego, który zaopiekuje się Tobą i będziesz miała do niego pełne zaufanie, sto razy większe niż do terapeutki :) zobaczysz staniesz na nogi, będziesz twardo stała na gruncie życia, przekonana co do wartości swego ja, wewnętrznie silna, wtedy poznasz kogoś z kim razem będziecie dążyć przez życie i będzie to zdrowy związek i żadne nie będzie się podtrzymywało na drugim :) życzę Ci tego (i podświadomie sobie też, kiedyś nam się uda :) ) czyli, jak widzisz, kondycja psychiczna u mnie ostatnio dobra :)
  2. Dzięki za poprzednią odp. na mojego posta. Ale oczywiście jestem taka, że tydzień cykałam sie, zeby napisać coś znowu... Joaśko jest mi przykro, że widzisz właśnie szczęście z kimś innym kogoś, kogo Tobie ciągle brakuje... ja też boję się, że nie zbuduję na dłużej związku, po pierwsze, że przeszkodzi mi moja zachwiana psychika a po drugie, że on ucieknie jak jednego dnia mu powiem, jak choruję... czy chłopak zechce na stałe związać się z taką pokręconą dziewczyną? kiedy powiedziałyście swojemu chłopakowi pierwszy raz, zanim do czegoś doszło między wami, czy po dłuższym czasie? no ale jak to zrobić po dłuższym czasie, by nie poczuł się oszukany? pozdrawiam was bardzo!
  3. symp

    CHAD a imprezowanie

    tylko, że CHAD to nie jest "mania" (w cudzysłowie w znaczeniu Twego opisu, jak miałaby wyglądać mania) i normalność i tak na zmianę, tylko wiesz... ciągnący się w nieskończoność ból depresji aż po samobójcze zapędy, manie niszczące życie nie przyjemnością, jak to się wydaje, bo mania to nie miła odskocznia, aż pozazdrościć bo każdy by to chciał przeżyć, tylko potworna burza w mózgu eh może więcej się nie rozpiszę teraz, jak będą pytania to się postaram odpowiedzieć najlepiej przeczytaj https://www.tacyjakja.pl/index.php?mact=News,cntnt01,detail,0&cntnt01articleid=108&cntnt01origid=55&cntnt01returnid=55 a potem ciesz się, ze jak normalny chłopak masz siły na fajną zabawę na imprezach
  4. w sumie masz racje Joaśka :) i wiesz co dobrze, że masz taki bliski kontakt z terapeutką, z tego może wyjść coś dobrego, możesz się wyleczyć, zresztą trzeba czekać, co przyniesie czas i wkład pracy... ja czuję się bardzo obco w stosunku do mejej psycholog, na pewno nie chciałabym, by wiedziała o mnie wszystko brrr... może po prostu nie dojrzałam jeszcze do terapii? wiem, że nie można ukrywać faktów oraz, że szkoda czasu i pieniędzy, by chodzić i nie mówić o wszystkim, ale jest mi ciężko... poza tym to jest dla mnie osoba na stanowisku, gdzieś tam wyżej ode mnie i nawet (no właśnie, to może dziwne) nie chciałabym się z nią oswoić, tak ją traktuję (choć jest bardzo sympatyczna, profesjonalna, na prawdę sprawia wrażenie dobrej i takiej ludzkiej)
  5. Wydaje mi się, ze takie życie z dnia na dzień nie jest złe, tylko tak właśnie trzeba, jakby nas jutro już miało nie być, bo dzięki temu dziś będziemy dążyli do wyciśnięcia wszystkiego, co dać nam może lepszą jakość życia. Rób wszystko, co chcesz, nie odkładaj tego i nie wegetuj. Przeprowadzka, odcięcie pępowiny wydaje się mega trudne. Z jednej strony ostatecznie konieczne, by przypieczętować kiedyś próby naszego samodzielnego życia, z drugiej lęk,uzależnienie psychiczne od naszych utartych schematów... do tego kasa, nie wyobrażam sobie utrzymać się sama nawet w skromnej wynajętej kawalerce równocześnie studiując... chcę teraz się kształcić, rozwijać, do tego leczyć (to też kosztuje, przyznajmy...) by potem prowadzić w pełni jakościowe życie, wiem, ze ciągle jest właśnie ten lęk o przyszłość i to potem, które nastąpi, ale trzeba chyba w niektórych sytuacjach przetrwać teraz i starać się je budować każdego dnia. To był taki zbiór moich przemyśleń na kilka Waszych rozważanych wątków, które się pojawiły w ostatnich postach. Chaotycznie popisałam, ale chaos mnie cechuje. Faktycznie macie rację z tymi znajomymi czy ludźmi z pracy, ale jeszcze jedno pytanie...nie boicie się rozpoznania przez Waszych terapeutów? (to może dziwny lęk, wiem... heh, ja go mam)
  6. Dzięki Dziewczyny za przywitanie :) Czy mogę mieć do Was pytanie... jak to jest, że tak szczegółowo o sobie piszecie, nie boicie się rozpoznania przez kogoś z reala? Ja mam takie coś... strasznie bym chciała zaangażować się w forum, coś napisać, ale prześladuje mnie lęk, że ktoś tu wejdzie, przeczyta to i zorientuje się, że ja to ja. I druga sprawa to nieśmiałość i takie wiecie... nie chcę przeszkadzać innym w dyskusji i boję się ciągle odrzucenie, co zresztą towarzyszy mi na co dzień nawet w relacji z kochanymi, a co dopiero z obcymi na forum. Już od dawna regularnie czytuję na całym forum tematy, czas coś pisać, ale o przełamanie gorzej!
  7. jasmine bardzo dziękuję Ci za zainteresowanie to choć trochę ulgi dla mnie... i co z tego, że jeszcze w taki wylewny sposób, jak to nazwałaś, potrafię opisać swoje uczucia, jak mam wrażenie, ze i tak nikogo one nie zainteresują... nawet tu na forum nie mogę się nigdzie wpasować, znaleźć sobie miejsca... dziś niby w nocy przespałam trochę problemy ale znów tak parszywie, chyba pójdę z kimś na miasto wieczorem, zapomnieć...
  8. czuje się beznadziejnym ścierwem nie znoszę siebie, jestem bez wartości po prostu załamka ;( już nawet nie mam siły szukać żyletek po prostu nawet nie mam siły by się ciąć z tego powodu... nie mogę się dziś za nic zabrać, nawet za to! wszystko co ostatnio próbowałam sobie wypracować teraz się wali, miałam jakiś czas poczucie własnej wartości i dobrze się czułam w swoim towarzystwie - dziś wiem, że tak nie jest, że się oszukuję, że wracam do punktu wyjścia do tego jakby mi było mało chyba nigdy żaden facet nie będzie chciał ze mną stałego związku, gdzie szukać takiego, który zakocha się w zaburzonej?
  9. czy ktoś jeszcze ma uczucie takiego zagubienia, nie wie, kim jest, nie umie się scharakteryzować...? dziś napięcie we mnie jest nie do wytrzymania...
  10. takie to są polskie realia, że ciężko o pracę studiując, ale bez studiów ciężko o dobrą perspektywę na przyszłość, a jak już praca jest to nierozwijająca i nieatrakcyjna dla młodego człowieka, potrzebującego rozwoju, kontaktu z ludźmi, też elastycznych godzin pracy, by móc się uczyć... a i nie wstydź się choroby w młodym wieku (ja np. zachorowałam jeszcze wcześniej, niż Ty), choroba nie wybiera niestety, dopaść może każdego...
  11. 7 tyg. i lek nie działa... chyba trzeba by zmianić? wiesz, w szpitalu mogą CI dobrać sama widzisz, ze jesteś jakby "nie do życia", nie cieszą Cię praktyki, ślub siostry itp. może warto pozwolić sobie pomóc, by potem wyjść i móc cieszyć się życiem? to jest trudna decyzja na trochę sie wyłączyć, ale czy czerpiesz coś teraz z życia?
  12. Dziewczyny przykro mi bardzo z Waszego powodu, jak tak czytam te historie, bądźcie dzielne i walczcie o lepsze jutro dla siebie, bo należy Wam się od losu! Nie wiem, czy mogę coś napisać w tym wątku...? Muszę się po prostu wyżalić, ja już nie mogę! zagubiłam własne ja w tym wszystkim, już nie wiem kim jestem, nawet nie umiem się opisać, jaką jestem osobą... jest we mnie burza skrajnych uczuć od silnej nienawiści po zniewalające głębokie przywiązanie, tysiąc planów z płomieniami nadziei i wieczna pustka w sercu, izolacja i otwartość, chęć niszczenia i chęć tworzenia, bycia wybitnym i wyjątkowym, poczucie beznadziei i niska wartość...
  13. bo właśnie to tak jest... cięcie jest najszybsze, najprostsze i najskuteczniejsze, by pozbyć się przejmującego na wskroś psychicznego bólu... ew. dopuszczalna inna forma - ale tylko ta równie niszcząca wszelkie - napisz o tym, znajdź przyjaciela, wyprowadź psa odpada jak jest "ta potrzeba" :/
  14. na pewno nie ma czegoś? prześladują mnie myśli o cięciu się... ;/
  15. Śmiertelniczko, ja zawsze biorę, tak mnie przeważnie boli pierwszego dnia, i bynajmniej ból ten nie jest dla mnie przyjemny... maxxie stop, stój! To Ci się na razie wydaje przyjemne, ale pamiętaj, piekło zawsze kusi, a potem już nie jest przyjemnie... To nie jest sposób rozwiązywania Twoich problemów czy układania emocji... A teraz ja mam pytanie i bardzo proszę o odp.,co wiecie na ten temat... czy istnieje jakiś lek w psychiatrii przeciwko autoagresji? Jak ktoś nie może zerwać z okaleczaniem się, a nawet jak tego nie robi to ciągle i ciągle myśli o krojeniu się? pzdr. [Dodane po edycji:] tak mało osób na forum ma ten problem??
  16. jakby to powiedzieć, nie chcąc ujmować mu szacunku... trochę jednak jest... tzn niby myśli, że mam jednobiegunową, ale nie zna wielu objawów, bo za krótka wizyta plus często po prostu tylko wypisuje mi leki bez rozmowy...
  17. ok a więc szerzej - problemy mam od wieku powiedzmy końca podstawówki, na lekach dopiero niecały rok... nie radzę sobie ze sobą... a psycholog może stwierdzić, co mi jest? tyle razy próbowałam od nowa terapii ale zawsze się trafiał niekompetentny ktoś...
  18. masakra tak bardzo chce mi się ciąć, tak wiele agresji jest skumulowanej we mnie... na to nie ma terapii, nie idzie tego pokonać... sorry, że gaszę nadzieję co po niektórym, ale taka przykra prawda załamka dziś ;(
  19. raz myślę sobie, ze mam chad, raz, że borderline, sama już nie wiem, na razie faszeruję się antydepresantem mega dawka i stabilizatorem i jakoś cierpię, byle do przodu ehhh skąd mam wiedzieć, co mi jest? na lekarza nie mam co liczyć...
  20. a można samemu sobie stwierdzić, że ma się borderline? ja dostrzegam na podstawie opisów w necie... lekarz tylko faszeruje mnie lekami, nie mam siły szukać innego i od nowa to przechodzić....
  21. Dziewczyny powiedzcie mi tylko, może Wy wiecie jaka to była terapia, jakaś konkretna czy opowiadałyście, co siewydarzyło ostatnio po prostu, czy jakieś konkretne działania, praca?? i czy psycholog postawiła Wam jakąś diagnozę?
  22. tak, ten stały kontakt z psychiatrą to odbiór recept w sekretariacie :/ a w przeszłości kilka 10-15sto minutowych rozmów... nie mogę już tego znieść, nie wiem co mi jest ;(
  23. Kochanie, nie chcesz i to jest właśnie Twój pierwszy krok - Ty sama z siebie nie chcesz, bo oczywiście nikt Cię z zewnątrz nie zmusi, żebyś nie chciała. Chodzisz jeszcze do szkoły - psycholog szkolny? Jest u Was?
  24. witaj nieidealna! przeczytałam pierwszą i ostatnią stronę tylko co prawda (trochę dużo się nazbierało, hehe). ale poruszyła mnie Twoja historia! myślę, że bardzo ważna byłaby dla Ciebie terapia, szczera rozmowa z psychologiem, do którego z czasem nabrałabyś zaufania i mogła przepracować swoje problemy uznaj, że potrzebujesz pomocy na pewno warto zawalczyć o siebie, by mieć dobrą przyszłość nadużycia w sferze seksualnej fizycznej dziecka są piętnem, które trudno wymazać............ nie jesteś z tego powodu jakaś inna, proszę nie obwiniaj się! rozumiem Cię co oznacza Twój ostatni post? co się dzieje u Ciebie teraz?
  25. nie zawsze samookaleczenie ma taką funkcję, znając trochę przypadków ośmielę się stwierdzić, ze zwrócenie uwagi otoczenia jest raczej małym procentem ogółu a mówiąc z autopsji - jest to poradzenie sobie z emocjami, z bólem psych.,którego nie idzie znieść, pozbycie się napięcia gdy dostaję ataku nienawiści w stosunku do siebie a także poczucie swego ciała, tego, że ono istnieje a gdy chciałam się zabić to dlatego, że ból i cierpienie było tak wielkie, że nie widziałam innego wyjścia jak tylko to "uwolnienie", bo nie widzialam sensu tego ciągnąć
×