Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samookaleczenia.


Samara

Rekomendowane odpowiedzi

Vett, :great:

 

Nie ukrywam, że szkole coś zawdzięczam. Ale w szerszej perspektywie szkołę niekiedy można traktować jak to robią "badacze zjawisk niewyjaśnionych i teorii spiskowych". Pranie mózgu i degradowanie jednostki o potencjale do rozwoju, ładowanie pojęć do głów, zamykając w dualistycznym świecie.

 

Tym się różnie od np. Davida Icke, że nie uważam tego stanu rzeczy za spisek. Nie doszukuję się drugiego dna. Bo jego wizje są realistyczne, problem że niczego nie rozwiązują. Taka kolej rzeczy, znam trochę historię i liczę, że ludzie kiedyś zmądrzeją.

 

*Icke to trochę taka surrealistyczna papka, ciut podobieństwa się znajdzie do nurtów, które nakazują wyjście poza społeczne uwarunkowania: PUA ( :lol: ) i ogólnie wszelkich wojowników walki z systemem. Skazanych na niepowodzenie.

 

Może mały offtop, ale skoro koleżanka przeżywa problemy związane ze szkołą, to jakiś związek jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja szkole nie zawdzięczam nic jeśli chodzi o kwestię psychiczną. A przez to tracę na zdobytej wiedzy. Sama widzę, jak się cofam z różnych przedmiotów.

Więcej wyciągnęłabym z samodzielnej nauki w domu. I jestem pewna, że w ten sposób stracono wiele potencjalnych talentów. I po roku w liceum nie dziwię się, że uczniowie 'z dobrego domu' zaczynają się staczać. Kiedyś myślałam, że to jacyś wariaci, normalni ćpuni itd, teraz wiem, że po prostu się zagubili. I sytuacja ich przerosła.

Ja kiedyś chciałam walczyć... Ale to bezsensowne, więc przyszło mi się pogodzić, że straciłam siebie i swoje życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kafka, miałam zadzwonić dziś do jednego profesora, który ma rękopisy potrzebne do mojej książki. Bardzo się go boję, bo mnie już poniżył przy innych, i trzęsłam się, myśląc, że mam wykonać ten telefon. No ale zadzwoniłam, powiedziałam, że przeczytałam jego dwie książki i wydaje mi się, że w jego prywatnych zbiorach są rękopisy. Zapytałam, czy mi je udostępni. A on w ogóle nie chciał ze mną rozmawiać, zakończył rozmowę, powiedział, że pogadamy, jak się spotkamy. On mnie zawsze tak traktuje, lekceważąco, jak kogoś drugiej kategorii. No i nie mogę się uspokoić cały wieczór. W zeszłym roku też go prosiłam o rękopisy, nie dał mi ich, a potem wszystkim mówił, że ich nie wykorzystałam. Ja się chyba nie nadaję do tej pracy, jestem za słaba. :(

 

-- 10 sie 2013, 18:32 --

 

Nefertari, a co ja miałam wcześniej napisać? To się stało jakieś pół godziny temu. :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nefertari, ja jestem skrajnie słaba psychicznie. We wtorek mam spotkanie z 4 profesorami, boję się, że jak on coś jeszcze powie w tym tonie, to ja się tak rozbeczę sama wśród czterech dziadków, bo nie sądzę, aby któryś stanął w mojej obronie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kafka, ja, takie sytuacje, że ludzie mnie poniżają, mam odkąd zaczęłam coś osiągać. Gdy byłam jeszcze zwykłą studentką, to wykładowcy traktowali mnie normalnie. A jak dostałam pierwsze nagrody, to obudziła się zawiść. To kolejny dowód na to, że ludzie mnie nienawidzą.

Nefertari, ja nawet nie myślałam, nad tym, co robię, nie było nawet chwili zastanowienia, momentalnie się pocięłam, więc nawet nie było szans, żeby o tym wcześniej napisać, bo to nie był przemyślany, planowany krok, tylko pod wpływem impulsu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nazywam się niewarto, dziwne mnie już teraz traktują jak gówno :D Ale to głównie panie w dziekanacie, szczególnie taka jedna, bo z wykładowcami to różnie. Dla mnie to nic dziwnego że mogą czuć się zagrożeni, trzęsą pewnie portami przed utratą stołka.

 

-- 10 sie 2013, 19:23 --

 

ale tak jak mówi Nefertari to jest ich problem i nie należy się tym przejmować

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na moich dwóch poprzednich uczelniach pójście do Dziekanatu oznaczało załamanie nerwowe

no proszę, to wiesz o czym mówię

a czeka mnie wizyta, bo składam papiery o stypendium, denerwuje mnie ta baba choćby tym że mówi do mnie na "ty"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spotkałam się z Basią dzisiaj, spędziłyśmy razem prawie cały dzień. I rozmowy z nią bardzo dużo mi dały, nie boję się nawet jej powiedzieć, o tym, że się tnę. Jest ona chyba jedyną osobą, z którą mogę o tym otwarcie rozmawiać. I te rozmowy jakoś trzymają mnie teraz na duchu, nawet rozmawiałyśmy dzisiaj o tym, że mam wykonać ten telefon i nie wiadomo, co usłyszę w słuchawce. Basia mnie podtrzymała na duchu, ona jest jedynym psychologiem, a zarazem przyjaciółką, której mogę tak zaufać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nefertari, bo myślałam, że nie mam, miałyśmy z Basią kryzysy, ona miała poczucie, że nie umie mi pomóc, a bardzo chciała to zrobić. ale chyba wszystko sobie wyjaśniłyśmy

 

-- 10 sie 2013, 19:47 --

 

to nie jest takie proste się zmienić, a ja nie mam pojęcia jak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×