Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samookaleczenia.


Samara

Rekomendowane odpowiedzi

Mój ostatni raz był chyba na wiosnę. Nigdy nie cięłam się do krwi, zwykle "tylko" kilka zadrapań, żeby bolało, żeby nie czuć innych rzeczy. Ale od trzech tygodni znowu mnie kusi. Żeby ulżyć sobie? Nie wiem. Jak na razie trzymam się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy napadowe drapanie się do krwi po łydkach można uznać za odmianę samookaleczania się? Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, dopiero niedawno zainteresowałam się śladami na nogach. Nie robię tego bardzo często, ale czasem tak, szczególnie wieczorem, przynosi mi to ulgę (chwilową oczywiście).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

positive88, Nie trwa to długo. Kiedyś kilka lat temu parę razy mi się zdarzyło. Później miałam na dłuższy czas spokój. Jakieś pół roku temu wróciło, wtedy najchętniej podcięłabym sobie żyły. Miałam kilka miesięcy przerwy i teraz znowu to samo, coraz głębiej

 

-- 05 wrz 2013, 18:46 --

 

Mój ostatni raz był chyba na wiosnę. Nigdy nie cięłam się do krwi, zwykle "tylko" kilka zadrapań, żeby bolało, żeby nie czuć innych rzeczy. Ale od trzech tygodni znowu mnie kusi. Żeby ulżyć sobie? Nie wiem. Jak na razie trzymam się.

Nie daj się, walcz z tym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak wam, ale mi w cięciu początkowo chodziło o sam ból, zabicie myśli. Z czasem to zaczęło sprawiać przyjemność Nie wiem jak to się dzieje ale to poprawiało nastrój. Moja terapeutka mówiła, że to na skutek endorfin i dlatego człowiek się uzależnia. W ostatnim ciągu zacząłem ciąć się po żyłach osiągając euforię na widok wypływającej krwi. Aż zaczęło mnie to przerażać, ale cóż życie nałogowca, potrzeba coraz większych wrażeń :(...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

positive88, ja miałam niewiele epizodów, w ciągu dwóch i pół roku może z 6-8, ale za każdym razem chodziło o poczucie bólu fizycznego, który zabiłby ten psychiczny, tę bezradność i strach. Fizyczny ból faktycznie "pomagał", jak wspomniałeś - zabijał myśli. Ale wiadomo, że nie tędy droga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nefertari no cóż, do autodestrukcji prowadzi samo nastawienie, chociaż terapia nie zawsze pomaga i czasem kryzysy też się pojawiają, zwłaszcza gdy pojawi się sztywność wobec stanowiska terapeuty.

 

Sophia S. nie znasz dnia ani godziny. dzisiaj nie mam potrzeby, ale nigdy nie wiesz co będzie za kilka dni. Po prostu musisz walczyć z ciągawkami. ale możemy dać radę ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×