Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja a szkoła/studia


anyway

Rekomendowane odpowiedzi

Połączenie depresji i studia to bardzo ciężka droga. Nie mowie tu o wpływie leków na stan pamięci, których zresztą nie używam. Ogólnie studia oznaczają że czasem musimy, a podczas depresjii niektóre dni nie jesteśmy w stanie.

 

Wiele razy nie mialem ochoty iść na uczelnie. Albo po nie przepanej nocy nie bylem fizycznie w stanie. Wszystkie moje problemy na studiach wynikały z nieobecności. To jeszcze bardziej niszczy, szczególnie jak nie ma się czyjegoś wsparcia. Czasem wielu ludzi jeszcze pragnie Cię dobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SNRI DNRI to antydepresanty na receptę

Pseudoefedryna jest w pigułach na kaszel, ale szybko się uodpornisz na działanie.

 

 

Jak bede mial czas w wakacje to moze przelame sie i pojde do psychiatry :/ mam pytanie czy ksiazeczka zdrowia bedzie w moim domu czy to trzeba isc do przychodnii po takie cos?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od października zaczynam ostatni rok studiów licencjackich i nie wiem,czy dam sobie radę. Sama myśl o tym sprawia,że już mi niedobrze i trzęsą mi się ręcę z nerwów, a przecież to dopiero za miesiąc. Lubię swoje studia, nigdy nie miałam problemów ze zdaniem egzaminów,ale po załamaniu na początku wakacji cała moja przyszłość wydaje mi się totalnie nierealna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lubię swoje studia, nigdy nie miałam problemów ze zdaniem egzaminów,ale po załamaniu na początku wakacji cała moja przyszłość wydaje mi się totalnie nierealna.

Rozumien Cię :( Ja przez depresję uwaliłem rok studiów,a kocham je i są one moim marzeniem.Dasz radę,warto się sprężyć,żeby mieć potem luz.Znajomy jest hipnologiem i powiedział mi jedną rzecz,która bardzo do mnie trafiła:Próbując czegoś,podejmując wyzwanie masz przynajmniej 50% szans,że Ci się uda.Nie próbując,nie walcząc-0%.Trzymam kciuki :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Próbując czegoś,podejmując wyzwanie masz przynajmniej 50% szans,że Ci się uda.Nie próbując,nie walcząc-0%.

 

 

cholera, dobre. Muszę to sobie gdzieś zapisać :D

 

rzeczywiście... :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fleure_De_Violette, źle zrozumiałaś :D ja jestem w szoku, że rzeczywiście to są dobre słowa... zawsze myślałam, że jak podejmę się jakiegoś działania, to 'i tak nie wyjdzie', ale jeśli za coś się wezmę, to rzeczywiście mam 50% szans na powodzenie i 50% szans na niepowodzenie. jeśli oleję sprawę, to 0% szans... nie wpadłam na to, a to takie przecież... logiczne. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie przejmowałam się szczególnie tym, ale przez ostatnie kilka dni cały czas myślę o tym, że przez chorobę zmarnowałam studia. Co z tego, że każdy rok zaliczony, jak prawdopodobnie nie mam szans na porządną ocenę końcową. A co ewentualnego pracodawcę będzie obchodziło to, że uwaliłam dwa lata przez depresję?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam problem z pójściem na studia jak jestem na uczelni to dostaję ataku płaczu serce wali mi jak szalone już trzeci tydzień a ja się nie pojawiłam dodam ,że lubię się uczyć ale ślęczenie na uczelni i cały ten harmider z tym związany mnie przeraża .Nie wiem co robić bardzo chcę studiować (został mi ostatni semestr ) a ja mam blok.Nie wiem może jakiś indywidualny tok nauczania by mnie poratował tyle ,że mam sporo zajęć praktycznych.Dodam ,że mówienie typu trzeba zacisnąć zęby i iść na mnie nie działa :( załamka :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie przejmowałam się szczególnie tym, ale przez ostatnie kilka dni cały czas myślę o tym, że przez chorobę zmarnowałam studia. Co z tego, że każdy rok zaliczony, jak prawdopodobnie nie mam szans na porządną ocenę końcową. A co ewentualnego pracodawcę będzie obchodziło to, że uwaliłam dwa lata przez depresję?

 

U mnie tak samo, na 3 roku nie byłam nawet w stanie jeździć na uczelnię, wykłady to jedno, ale były ćwiczenia na których byłam chyba 3 razy przez semestr cały, słabe oceny z egzaminów, albo poprawki, nawet warunki. Szkoda, że tak się stało. Ale nie mogłam przezwyciężyć stanu w jakim wtedy byłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jakiś koszmar .W wakacje czułam się bardzo dobrze a teraz znów mam nawrót przygotowałam się do egzaminu na który nie poszłam na zajęcia też nie chodzę nie mogę się jednak z tym pogodzić :cry::cry: tak lubię te studia a tu klops może da się to jeszcze jakoś odkręcić i iść na uczelnię :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak mi ssmutno jak czytam o Naszych problemach,ja miałam ten koszmar już raz a teraz zaczął się znowu :( Najpierw dostałam się na wymarzone studia,ale niestety rok chodzenia na uczelnie był potworny,od rana miałąm biegunke,nudności i potworne lęki i niepokój,bałam się wejść na zajęcia,z ludźmi nie mogłam rozmawiać bo łzy mnie zalewały,aż nastąpił moment krytyczny kiedy to miałam wystąpić publicznie i stojąc na środku poprostu dostałam takiej psychozy,że aż wybiegłam z sali z rykiem....ludzie potem dokuczali mi,że to raczej nieodpowiednie studia dla mnie i wogole jazdy.Przerwałąm więc studia na rok i po poprawie mojego stanu(po lekach) przeszłam na prywatną uczelnie,to były cudowne 2 lata,byłam normalną" świetnie uczącą się studentką,ąz do teraz kiedy nagle lęki i cały ten bajzel powrócił.Jestem na 3 roku i jestem załamana tyle osiągnęłam tylko po to by teraz znow bać się bójść na uczelnie,umierać ze strachu gdy siedszę w sali,nie wiem co teraz robić naprawdę.Narazie ostatkiem sił walczę ze sobą i ze swoimi myślami i jade tam jak zwierzę idące na rzeź,gdyby tylko istaniała jakaś możliwość rozwiązania tego problemu naprawde.Czasem zazdroszcze ludziom którzy chorują na coś "normalnego" i mogą poprostu powiedzieć innym przepraszam czy może Pan mówić głosniej bo jestem niedosłyszący czy np. dzisiaj nie mogę mówić bo mam zapalenie gardła,myślę że wiecie o co mi chodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aniołek, jasne, nie mówiąc już o tym, że jak się nie ma siły ruszyć z miejsca, to łatwiej zawsze zanieść zwolnienie od laryngologa czy ortopedy niż od psychiatry ;)

Chociaż ja tam bez krempacji z takimi papierami latałam.

Z kolei obecnie bardziej niż kiedyś obawiam się, że na uczelni wyda się co mi jest. Owszem ludzie ode mnie z roku wiedzą, ale dziwnie bym się czuła jakby się dowiedział ktoś jeszcze. Mam wrażenie, że moje wszystkie plany poszyły by się przez to... (wiadomo, co).

Chociaż z drugiej strony kilku pracowników uczelni się ze swoją zaburzoną psychiką wcale nie ukrywa...

Miałam kiedyś taką prowadzącą, która zwana była powszechnie "rudą depresją". Potrafiła w połowie zdania zagapić się w okno i powiedzieć coś w stylu: "Przyszła jesień... a ja jestem taka nieszczęśliwa..."

 

-- 20 paź 2012, 20:02 --

 

sweethomealabama, idź do dziekanatu, załatw warunek z egzaminu i wracaj na studia :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×