Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Was.Jestem tu nowa.Od dluzszego czasu czytam Wasze posty,ale dopiero teraz zdecydowalam sie napisac.zdecydowalam sie,bo nie daje juz rady.od dluzszego czasu cierpie na hipochondrie.wkrecalam juz sobie chyba wszystko.od HIV,przez krwiaka w glowie,ale najgorsza moja zmora jest czerniak.nawet jak pisze ten wyraz to mam dreszcze.rok temu wkrecilam sobie na dobre ze go mam.wycielam znamie,ktore okazalo sie lagodne,pozniej kolejne dwa,bo dla mnie byly podejzane-wyniki oczywiscie dobre.to mnie uspokoilo na prawie rok.teraz powtorka.znowu wkrecam sobie ze to mam.nawet bylam na dermatoskopi i lekarz powiedzial ze ok,ale ja nadal twierdze,ze cos z tym pieprzem jest nie tak,a dzisiaj znalazlam nowe i tak sie na niego nakrecilam ze chyba nawet czuje jak mnie szczypie.zwariuje od tego.nie mam juz sil.zupelnie nie wiem co mam robic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nic nie pisałam kilka dni, tylko czytałam i jak ja Was wszystkich rozumiem... Moja faza na węzły trwa. Powtórzyłam usg, lekarz mnie wyśmiał. Na usg wyszło ich sporo, lekarz nie wie od czego. Od tego macania już mnie wszystko boli. Oczywiście znalazłam kolejny pod pachą i jakieś zgrubienie w piersi. Czekam teraz na odpowiedni czas żeby zrobić usg piersi właśnie. Nie daje mi to spokoju. Trzymam za Was, za Nas wszystkich mocno kciuki, za spokój przede wszystkim.

 

Kami, mam nadzieję, że już tu nie bywasz, bo pokonałaś problem, ale jeśli jednak podczytujesz to daj znać co u Ciebie, jak wyniki Męża i Mamy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

asiq83 moja mama ma pod pachami węzły i w piersiach małe guzki, okazało się że to po jakieś infekci, ale łatwo mówic ja mam 99% pewności że mam ziarnice, białaczke i raka płuc, do tego coś z sercem i to wszystko na raz serce mi wali jak zwariowane, ach te węzły, zbliża się lulu to trza poświrować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ericca ja mam to samo z tym gapieniem sie na pieprzyki, wkurza mnie to strasznie i sama na siebie jestem wściekła. Zycie ucieka mi przez palce, czas mija mi na lęku, płaczu, myśleniu o tych strasznych rzeczach, obserwacjach swojego ciała, wizytach, badaniach itd. Jakie ja bede miec wspomnienia?! Czasem jest mi tak bardzo zle ze odechciewa mi sie zyc, odechciewa mi sie czegokolwiek.

Byłam leczona przez 2 lata na depresje ( brałam leki). Teraz miałam terapie u psychologa i tak naprawde niewiem czy mi to cokolwiek pomogło. To jest strasznie dobijające

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe co ja mam powiedzieć... Przez ostatni czas moja waga nadal spadła. Teraz dobiłem do 90 kg. Mało tego na lewej łydce zauważyłem jakiś mały guzek/pieprzyk, który przy naduszeniu lekko boli. Wizytę u dermatologa/onkologa mam dopiero w połowie lipca. Znajomi przyglądają mi się podejrzanie. Czyżby szeroko opisywany tu rak skóry? Nie wiem co się dzieje... To już pół roku odkąd się dzieją ze mną dziwne rzeczy... Masakra!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asiq, dzięki kochana za to że pytasz. Oczywiście, że tu bywam i czytam co piszecie, to już taki rytuał. I chociaż nie zawsze jest co napisać, to jakoś tak się czuję lepiej jak tu wejdę. Chyba ta świadomość że nie jestem sama w tym wszystkim dobrze na mnie wpływa. Mąż czuje się lepiej, mama ma jakieś zwłóknienia w piersiach ale lekarz powiedział że w jej wieku to normalne i większość kobiet tak ma. Ze mną, odpukać, też na razie ok, ale ja już siebie znam i wiem że po okresach euforii przychodzi okres załamania. Ciesze się więc na razie tym co jest. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anka00 jak czytalam Twoje posty to tak jakbym o sobie czytala.ciagle zadaje sobie pytanie dlaczego akurat to siedzi mi najbardziej w glowie i dlaczego nie moge sie pozbyc tych mysli.najgorsze jest to,ze zaczelam mezowi ogladac pieprze,juz znam kazdy na jego ciele,teraz dowalilam sie do brata i jego ogladam.rodzina czasami sie ze mnie smieje a czasami rozkladaja rece i opierdziela konkretnie.ja niczego w zyciu nie pragne tak bardzo jak zycia bez leku.dzisiaj to juz mam koszmarny dzien,czuje ze moje leki sie nasilily.nie wiem juz czy faktycznie czuje klucie przy dotykaniu tego pieprza czy to tylko moja glowa.bo nie za kazdym razem czuje,tylko czasami.czy to mozliwe zeby sobie cos tak wkrecic zeby czuc klucie czasami? ja zwariuje naprawde :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kurcze forum znalazlam dzis, ale czytajac posty, czuje sie jakbym to ja to wszystko napisala!

W swoim zyciu wmowilam sobie niejedna chorobe. Najczesciej bylo to w wyniku jakiejs innej choroby. Do dzis pamietam jak 8 lat temu omal nie umarlam po zazyciu leku na biegunke (metoclopramid), trafilam na pogotowie, gdzie mnie ratowana. Z minuty na minute odchodzilam z tego swiata, do dzis pamietam placzaca mame, i mojego koleg, ktory zawiozl mnie do szpitala.

Przezylam,ale jednak pietno zostalo, wmawialam sobie rozne dziadostwa, ze mam goza mozgu, dretwialy mi rece, bolala glowa miesiacami po wypadku. Chodzilam na fizjoterapie, bo prawa reka prawie wcale nie pracowala, dopiero jak zrobiono mi rezonans glowy, to przeszlo. Kilka lat temu, bylam w pracy i uslyszlam, ze zmarla jakas drugorzedna gwiazdeczka (mieszkam w UK), umarla z powodu raka skory, ktorego zignorowala. NIby zwykle wygladajacy pieprzyk, a laski nie ma. Po uslyszeniu wiadomosci, oblal mnie zimny pot, zdretwialam, dostalam ataku paniki. Przeciez ja mialam na plecach pieprzyk, to na pewno musial byc rak. Polecialam do lekarza, obejrzala, wyslala do chirurga, pieprzyk wyciety. Przez dwa tygodnie czekalam na wynik, w nocy spac nie moglam. Jednak raka nie bylo.

Co jakis czas cos sobie wmowie, jednak nie jest to juz na taka skale, jak lata wstecz. Teraz sobie to wlasnie uswiadomilam, ze przeciez juz wtedy moja lekarka rodzinna powinna rozpoznac u mnie ta pieprzona nerwice. Mialam okropne klopoty z jelitami, rury wsadzali mi chyba do kazdej dziury i co jelito drazliwe, przeciez to najczesciej jest wynikiem stresu. Eh szkoda slow, ze czlowiek czasami musi sobie sam diagnozy stawiac!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ericca, Psychoterapia behawioralno-poznawcza opiera się na założeniu , że większość zaburzeń opiera się na nawykowym sposobie reagowania , zachowania czy myślenia . Więc na terapii dąży się do poznania nowych zachowań , nauczenia się ich a następnie utrwalenia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sa dwa wyjscia: albo sie z tym meczyc i czekac az samo przejdzie (czasami przechodzi samo, jak to nerwica), albo wziac sie za siebie. Terapia behawioralno-poznawcza to jedyna metoda, ktora ma udokumentowana skutecznosc w leczeniu takich zaburzen. Nie ma sie co oszukiwac, wyjscie z tego g. wymaga pracy nad soba. I to ciezkiej. Na to nie ma tabletki albo naswietlania. Wyleczyc sie musimy sami. Super jesli ma sie pomoc fachowca (np. terapeuty), ale nikt tego nie zrobi za nas.

Pisalam Wam o ksiazce "Overcoming Health Anxiety", ktora wlasnie jest podrecznikiem do takiej terapii. Pewnie lepiej z terapeuta albo chociaz w grupie, ale ja nie mam dostepu do takich luksusow to chociaz w wersji ksiazkowej sobie dozuje. Mysle, ze na tym forum to nie bedzie popularne, ale jednym z warunkow wyjscia z tego jest calkowite zaprzestanie safety seeking behaviour (przepraszam, nie mam pomyslu jak to ladnie przetlumaczyc). Czyli koniec z "kokietowaniem" wszystkich wokol w tym lekarzy (a takze na forum) - tj. wymuszanie zapewnien, ze nic nam nie jest... Zeby z tego wyjsc naprawde trzeba sie wziac w garsc, robic cwiczenia, troche przeorganizowac sobie zycie, wytrenowac w sobie nowe mechanizmy myslenia, reagowania, etc.

Ja nikogo nie chce krytykowac i mam nadzieje, ze nikt tutaj mnie zle nie zrozumie. Nie chce mowic z pozycji osoby, ktora wie lepiej bo nie wiem. Tez z tym walcze i tez sie ciagle boje. Raz jest lepiej, raz gorzej. Czasami mam dola i zaprzepaszczam to, co z wielkim trudem udalo mi sie juz wypracowac. Coz, czasami nie jestesmy gotowi zeby zawalczyc o swoja rownowage psychiczna. Moze w niektorych przypadkach to g. za malo nas jeszcze sponiewieralo zeby powiedziec "dosc!", moze w niektorych przypadkach troche nam sie zapomnialo jak juz zostalismy sponiewierani, moze w niektorych przypadkach nie zdajemy sobie sprawy co to moze z nami zrobic jesli sie nie zmobilizujemy teraz... Nie wiem.

Nie wiem, moze Wam sie nie spodoba moja propozycja, ale moze bysmy sprobowali podejsc do tematu troche bardziej konstruktywnie. Fachowcy mowia zgodnym glosem, ze musimy skonczyc z wyszukiwaniem sobie chorob. A na tym forum najwiecej gadamy o objawach... Nie wiem. Moze i takie miejsce jest potrzebne. Ale wtedy powiedzmy sobie jasno, ze nie jestesmy tu po to, zeby zawalczyc o powrot do normalnosci a tylko jestesmy tu bo na ten moment jedyne na co na stac to bezradne siedzenie w tym bagienku, ale z kims do towarzystwa. I naprawde, prosze Was, niech nikt nie odbierze tego jako ataku na siebie bo ja tez czasami mam ochote po prostu usiasc i plakac, i juz nie mam sily. Ale po prostu trzeba chociaz wiedziec, miec swiadomosc, ze jesli chce wyjsc z hipochondrii to nie mozemy sobie na to pozwalac non-stop. Powiedzmy, ze chwilowy kryzys, ze teraz troche musimy odpoczac w tej walce. Ale nie ma sie co spodziewac pozytywnych owocow jesli sie tylko "odpoczywa".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znowu macam to gówno nad obojczykiem, boże jakie to gówniane uczucie, cały dzien olewałem to ale teraz znów obmcywuje, lata pod palcem ale niepowinno tego być, wy pewnie wogule nadobojczykowych wyczówalnych nie macie, jak o tym nie myśleć, niedaje rady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znowu macam to gówno nad obojczykiem, boże jakie to gówniane uczucie, cały dzien olewałem to ale teraz znów obmcywuje, lata pod palcem ale niepowinno tego być, wy pewnie wogule nadobojczykowych wyczówalnych nie macie, jak o tym nie myśleć, niedaje rady.

 

tak, najgorszy jest wędrujący rak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ło matko boska, wędrujący rak jest coś takiego, jak jest to ja to mam ;-)

Ale z węzłam mam zajoba, tak myśle że wmawiam se chipochondrie a białaczka albo ziarnica atakuje po cichu. Mama mi powiedziała że zamiast macac to żebym se wacka wymacał, ją to śmieszy a ja, a ja mam węzły co ja marynarz. :-)

 

-- 23 cze 2012, 23:13 --

 

Mała wpadka, Hipochondria, man nadzieje że jeden

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Macko, jak lata pod palcem to dobrze. Z tego, co wiem.

 

Ja dzisiaj spokojnie. Nic nie sprawdzam, Nie macam. Poczekam spokojnie na usg piersi, w międzyczasie idę do dentysty niech decyduje czy usuwamy ósemki. Może od tego te węzły. Ale generalnie dobry dzisiaj dzień :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chrupek ma sporo racji. Ja u siebie obserwuje od bardzo długiego czasu silną chęć słuchania od wszystkich ze na 100% nic złego mi nie jest. Pomaga mi to ale na bardzo krótko. Cały czas mysle o moim pieprzyku, tzn o czerniaku, mam w głowie mroczne wizje siebie chorej i umierającej. Nieraz potrafie sie rozryczec tak nagle. W czwartek mam wizyte u chirurga i zobacze co mi powie. Staram sie sobie tłumaczyc ze wycinam ten pieprzyk profilaktycznie, to znaczy ze teraz nic tam złego niema i zeby sie nie zrobiło to sie go pozbęde i juz. Przyznam ze takie myslenie troche mi pomaga to wszystko zniesc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale oczywiście znalazłam u siebie nowy pieprzyk w którego wgapiam gały. Jest na ręku, mały , ma góra 3mm, jest owalny, jest dosc ciemny, brązowy i w sumie mam go odkąd pamietam. Kolejną sprawą jest cos co mi sie robi pod okiem. Tzn od jakiegos czasu zauważyłam ze mam po okiem taką mleńką narośl w kolorze skóry. Wygląda tak jak takie włokniaki które sie czasem robią. Mam ich 2 na szyi i jeden pod pachą, mój tata ma tego mnóstwo ale jest to zupełnie niegroźne.

Podobną a kropeczke mam na powiece od zawsze. To co zauważyłam pod okiem jest tak małe ze zeby to zobaczyc musze blisko przysunąć głowe do lusterka. Jestem pewna ze wczesniej tego nie miałam. Mama mi tłumaczy ze nie ma człowieka który miałby idealną, nieskazitelną skóre i ze kazdy ma jakies pieprzyki, włokniaki, narośle i jakos ludność masowo nie wymiera z tego powodu.

Wiem ze to co robie jest głupie, załosne, chore. Mam dosc obsesyjnego obserwowania swojego ciała centymetr po centymetrze. Nie potrafie z tym skonczyc.

Chrupek gdzie mozna kupic tą książke o której piszesz? Czy jest ona dostepna w polskim języku?

Jestem jak najbardziej otwarta na różne metody i sposoby leczenia. Jezeli ta książka mogłaby mi pomóc chocby niewielkim stopniu to bardzo chętnie ją przeczytam.

Czuje sie tak fatalnie , jest mi tak zle ze naprawde jestem gotowa spróbowac wszystkiego, chce z tym skonczyc!, chce życ normalnie!

Chrupek piszesz ze trzeba skonczyc z łażeniem po lekarzach i wymuszaniem od wszystkich zapewnien ze jest sie na 100% zdrowym. Napewno masz racje tylko osobie z nerwicą jest cholernie trudno rozpoznac czy dany objaw, sytuacja wymaga zbadania przez lekarza, czy nasz niepokój powoduje tylko nerwica a ten objaw to jakas bzdura.

Przecierz nie mozna popasc w inną skrajnosc i całkowicie olac naszego zdrowia. Tylko jak znalesc ten złoty środek, jak to wyważyc. Mi z moją nerwica wydaje sie to zupełnie niemożliwe. Jednego dnia wydaje mi sie ze przecierz wszystko jest ok i nie mam sie czym przejmowac a za godzine umieram ze strachu i ledwo żyje. Kiedy zatem mam racje?

Niemoge bez przerwy zadręczac moich bliskich pytaniami czy to albo tamto to moze byc smiertelna choroba.

Z moim pieprzykiem na plecach byłam juz u dermatologa 3 razy. rok temu, 1,5 miesiąca temu i 2 tygodnie temu. Ani razu nie usłyszałam ze dzieje sie z nim cos złego a mimo to boje sie jak diabli. Jakbym mogła to poszłabym do lekarza jeszcze raz, ale po pierwsze nie mam pieniędzy a na NFZ czeka sie długo, a po drugie powstrzymuje sie bo wiem ze to nie jest normalne takie latanie po lekarzach jak praktycznie kazdy mówi to samo

 

-- 25 cze 2012, 12:11 --

 

Macko w moim przypadku to nie jest odwaga tylko akt desperacji. Tak bardzo sie boje ze zrobie wszystko zeby byc zdrowa. Z odwaga nie ma to nic wspólnego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×