Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wasze pytania |depresja|, czyli '' CO ZROBIć?''


anita27

Rekomendowane odpowiedzi

Mam 15 lat,niedługo idę do 3 gimnazjum.Moim problemem jest depresja.Wszystko zaczęło się tym,że zaczęłam dorastać,kształtować własny charakter i poglądy.Przestałam być klasowym wyrzutkiem,znalazłam kilka koleżanek.Zaczęłam mieć własne zainteresowania,styl ubierania się.Moi rodzice nie mogli znieść,że zachowuję się inaczej,niż mnie wychowali, i zaczęli zabraniać mi wszystkiego po kolei(bo-kiedyś-nie-byłam-taka-to-napewno-przez-x)X czyli koleżanki, książki, internet i wszystko, co sprawiało mi przyjemność. I tak pod głupimi pretekstami zabrali mi koleżanki,komputer,książki,filmy, podarli niepodobające się im ubrania i moje rysunki.Stopniowo zabierali mi wszystko, co lubiłam i co było częścią mojego charakteru.Próbowałam rozmów,prośb,bycia miłą-to tylko pogorszyło sprawę.W końcu przestałam się czymkolwiek interesować,całe tegoroczne wakacje przeleżałam w łóżku,przesypiając zły nastrój.Nic mnie już nie cieszy,zrobiłam się bardziej ponura,drażliwa,straciłam apetyt.Coraz częściej myślę o samobójstwie.Proszę o pomoc.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam za sobą kilka wizyt u psychologa, w tym pierwszą w ramach psychoterapii. Nie wiem jednak, co mam o tym myśleć...

Tak naprawdę nie umiem jasno sprecyzować po co poszłam do psychologa i czego oczekuję, nie wiem czy wszystko jest w porządku, czy nie. Skąd mam wiedzieć, że to już depresja czy jeszcze nie? Czy może to moje urojenia, widzimisię? Teoretycznie jest wiele rzekomych testów psychologicznych dot. tej choroby, a które rzekomo mają wykazać czy dana osoba jest już chora, czy nie. Gdyby im wierzyć to mam ciężką depresję, ale... niby po czym to poznać? Na podstawie objawów? Przecież to wszystko jest subiektywne, może po prostu ja jestem łajzą życiową i nieudacznikiem i poza tym wszystko jest ok? Z jednej strony czuję, że nie ogarniam własnego życia, nie wiem, co z nim zrobić, co zrobić z samą sobą... raz wpadam w radość, innym razem płaczę bez powodu. Nie umiem się na niczym skupić, wszystkie moje obowiązki nie mają już dla mnie takiego znaczenia, jak kiedyś. Nie jestem w stanie się nawet nauczyć na egzamin, bo siedzę i się tępo patrzę w książkę i tylko myślę: po co mi to, skoro nie zdam, skoro nie mam siły... Co z tego, że często myślę o śmierci, że niekiedy mam ochotę się zabić? Nie panuję nad swoimi emocjami i to jest fakt. Często płaczę, a nie wiem czemu, łatwo wpadam w furię i bywam agresywna. Owszem, od kilku ładnych lat zdarzają mi się samookaleczenia, ale czy to znak, że coś jest naprawdę nie tak? Ja sama nie umiem sprecyzować, co jest ze mną nie tak.

Kiedy psycholog mnie pytała jak sobie wyobrażam tę psychoterapię to zaniemówiłam. Powiedziałam jej o złości, o smutku, przygnębieniu, myślach samobójczych, ale jej pytania... skąd to, pod wpływem czego, po co, dlaczego... Skąd ja mam to wiedzieć? Ja po prostu tak czuję. I w takich chwilach mam ochotę przespać całe życie, albo po prostu je skończyć. Albo po prostu się pochlastać, jakkolwiek głupio to nie brzmi. Jej pytania czego oczekuję, czego się spodziewam... i niby co jej mówić? Że chciałabym wiedzieć jak zapanować nad tym wszystkim, co mi siedzi w głowie, a czego nawet nie umiem nazwać? Czego tak naprawdę można w takiej sytuacji oczekiwać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam do Was pytanie,ponieważ trapi mnie ono i nie do końca wiem, czy dobrze postępuję.

Bylam na 3 z kolei wizycie u mojej pani psycholog. W rozmowie ze mną starała się delikatnie wytłumaczyć, że powinnam brać jakieś leki. Na co ja, że absolutnie, że mam do nich zły stosunek itp. Męczyła mnie pytaniami dlaczego mam zły stosunek.. ale nie ważne :P

Tłumaczyła, że są jakieś leki - antydepresanty, które w ogóle nie mają skutków ubocznych i nie czuję się po nich niby różnicy jakiejś..

ponoć nie uzależniają i nie mają wpływu na życie codzienne.

Bardzo was proszę o szybką odpowiedź...

Nie wiem nawet co to sa antydepresanty , ponieważ jestem świeżak... Nie chce mi się wierzyć, że takowe leki nie mają wpływu na życie codzienne.

Pozdrawiam!

 

-- 31 sie 2011, 21:48 --

 

up :) bardzo prosze o szybką odpowiedź, to pilne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy to depresja czy co do cholery?

 

Już nie wiem... Pogubiłam się. Kiedy czytam informacje na temat depresji i porównuje je do swojej sytuacji to jak w morde strzelił wszystko mi pasuje ale tak naprawde poźniej zaczynam myśleć czy poprostu mi coś nie odbiło i zmieniam się w jakiegoś dziwoląga nie pasującego do tego świata czy otoczenia.

Ogólnie uważam, że wszystko w życiu mi sie pochrzaniło. Wszystko. Mam nieudane życie małżeńskie, macierzyńskie i nawet ostatnio koleżeńskie. Kiedyś było spokojniej, bardziej stabilniej. Chodzi mi o czasy mojej nowej rodziny czyli mojego męża i dzieci (bliźniaczek - 11 lat). Wszystko się pospuło. Z mężem nie uklada mi się w ogóle i w ciągu i dnia i nocy (noce są najgorsze). Z dziećmi również nie dogaduję się. Rozumie, że wchodzą w wiek dojrzewania i mogą miewac humory. Tylko że tak naprawde zdarza się, że to z tego powodu robi sie w domu nieprzyjemnie, ale częściej chyba takie sytuacje stawarzam ja sama. Z błachych powodów. Później najczęściej żałuję ale no cóż. Jest za późno. Szkoda mi dzieci...... Mojej mamie też często się obrywa przez brak humoru (mój) lub wredny nastrój.

Do dupy to wszystko. Zaczynam się tym męczyć i dusić coraz bardziej. Uważam że ktos obsadził mnie w złej roli. Roli która do mnie nie pasuje. Ja tu poprostu nie pasuje. Wiem, że wiekszość z tych moich klęsk życiowych to moja wina. Zdaję sobie z tego sprawe. Czasem myśle, że powinnam się usunąć. Lepiej było by im bez wrednej zony i matki (albo marudzącej albo kłócącej się i płaczącej). W zeszłym roku poszłam na wizytę do psychologa. To była moja jedyna wizyta bo dowiedziałam się, że musiałabym przychodzić na te wizyty co tydzień więc ze względów finansowych poprostu zrezygnowałam. Od swojego lekarza rodzinnego uzyskałam recepte na seronil najpier 10 później 20. Brałam pare m-cy. Poczułam małą ulgę w prowadzeniu swojego życia. Ale lekarz zalecił odstawić ponieważ brałam długo i zmieniała sie pora roku (co powinno pomóc). Odstawiłam. Przez jakiś czas czułam się dobrze. Ale wszystko wróciło. Mam nadzieję ze zdwojona siłą. Nie chce mi się już żyć. Myślę często co by tu zrobić żeby to zakończyć. Boję się jedynie bólu.

Głupia jestem. Oj głupia. Zdaję sobie z tego sprawę. Nie jestem tak wyrodna matka. Kocham swoje dzieci. I ich najbardziej mi szkoda

Co by z nimi było by gdyby... Dlatego nie mogę tego zrobic. Są za małe. Zniszczyłabym im życie. Męża nie kocham. Miłość prysła. Jego chyba nie byłoby mi żal

Moje dzieciństwo było takie sobie. Ojciec alkoholik. Kłócił się czesto z matką. Ja wraz z siosta musiałyśmy tego wysłuchiwać, oglądać....Tak poza tym standart jak w przeciętnej polskiej rodzinie. W wieku 19 lat jeden chłystek napadł na mnie i mojego kolegę. Jego pobił, mnie chciał zgwałcić. Udało mi się uciec. Złapał mnie. Przez chwile miałam nóż przy gardle i powiem, że na chwile zapomniałam się i czułam sie jakby już miałobyć po mnie.. Na tym sie skończyło. Ktoś wyszedł z domu i chłystek uciekł. Ale w apmięci ten epizod pozostał na zawsze. Dodam że mam 34 lata.

Czy te dziecieństwo czy ten moment napaści moga mieć wpływ na moj życie. Czekam na wizyte w poradni psychiatrycznej. Jestem umówiona na koniec wrzesnia. Tym razem w publicznej. Chcę pomocy. Szukam pomocy. Jednego jestem pewna. Nie radze sobie z życiem. A chciałabym

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dorotak, Witaj. Dobrze, że zdecydowałaś się na leczenie.

Wizyty u psychologa , jak wcześniej określiłaś to sesje terapeutyczne. Trzeba na nie uczęszczać przynajmniej raz w tygodniu.

Napisałaś, że ktoś Cię obsadził w złej roli. Myślę, że nieświadomie sama siebie w niej obsadziałaś nie znając swoich potrzeb. Myślę też, że dzieciństwo i to jak Cię wychowano mia wpływ na Twoje dzisiejsze funkcjonowanie w rodzinie, związku.

Możesz mieć tzw. konflikt wewnętrzny.Ludzki umysł często zawiera w sobie dość absurdalne sprzeczności. Te wewnętrzne konflikty są znacznym utrudnieniem na drodze do osiągania naszych celów. Na szczęście podświadome części, z których jedna może pragnąć np. zjedzenia kawałka pysznego tortu, a inna woli stracić kilka kilogramów, mogą być zintegrowane w celu rozwiązania takiej sprzeczności. To był tylko przykład, ale na sesjach terapeutycznych porusza się nieświadome konflikty rozwiązując je.

Idź na terapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Monika1974. Też uważam, że lekarz specjalista może mi pomóc. To jest choroba jak każda inna. Czyli jest szansa, żeby ją wyleczyć. Chce spróbować i mam nadzieje, że będę w stanie cieszyc sie jeszcze tym co mam. I najważniejsze - szanować to co mam. Bo teraz cięzko mi to wychodzi. Często wieczorem po nieudanym dniu myślę sobie, że jutro wszystko będzie inaczej. Będę zachowywać się tak, żeby i ja i wszyscy inni byli zadowoleni. A później rano się budzę i juz żałuję, że zaczął się kojeny dzień...... Ech.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie.

Pisałam już tu wcześniej ale muszę skusić się jeszcze raz.

Polecaliście mi zamiast leków psychologa, jednak się nadal nie zdecydowałam.

Już było nawet troche lepiej, nie myślałam tak o problemach, zajełam sie przygotowaniami do szkoły i skupiałam się na moim hobby (fotografii), to mnie troszkę odciągnęło od "złego" stanu, jednak szkoła się zaczęła i wszystko wraca. :( Mam straszne stany lękowe, nie mogę sie pozbierać, skupić na nauce, nie mam siły wstawac rano i przebywac z ludźmi. Znowu się izoluję :(

Cały czas przeszywa mnie lęk przed życiem, przed przyszłością, wszystko widzę w czarnych barwach (jedynie czasami mam przebłyski optymizmu) :(

Widze że znowu jest źle, a nawet robi się coraz gorzej :(

Nie mam gdzie się wyżalić chociaż mam wspanialych przyjaciół ale chce moje problemy trzymać w sobie.

Obiecałam sobie że biorę się w garść. I tak mi to nie wychodzi ale chcę.

Proszę, polećcie mi jakieś leki kóre nie otępiają i nei chce się po nich spać.

Słyszałam że troszkę deprim i persen pomagają...

Można je stosować razem ?

a moze jakieś inne ?

Prosze o odpowiedź i z góry dziękuję

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje stany na początku wyglądały podobnie... Jeżeli chcesz zrobić coś dla siebie to idź do psychologa- tak.. najlepiej zacząć od tego. Zrób to jak najszybciej! Nie chcę Cię martwić,ale wcale nie będzie lepiej. Musisz walczyć o siebie! 3mam za Ciebie kciuki.

Jak będziesz chciała pogadać, pisz na pw

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Często wieczorem po nieudanym dniu myślę sobie, że jutro wszystko będzie inaczej. Będę zachowywać się tak, żeby i ja i wszyscy inni byli zadowoleni. A później rano się budzę i juz żałuję, że zaczął się kojeny dzień...... Ech.....

Dlaczego masz się zachowywac tak, żeby wszyscy byli zadowoleni?

Ty masz zachowywać się tak, żeby siebie uszczęsliwić, a nie innych. Przede wszystkim znać swoje potrzeby, a nie potrzeby innych. W nawale prac i obowiazków powinnaś też znaleźć czas dla siebie, dla swoich pasji, zainteresowań, a nie uszczęśliwiać i usługiwać innym. NIe wiem czy zrozumiałaś co mam na myśli. Powinnać umieć powiedzieć "stop", "nie".

Bo jeśli Ty chcesz być MatkąTeresą z Kalkuty, mówiąc przysłowiowo.....to tu może byc właśnie ten konflikt. Powstaje między tym, jakie masz oczekiwania, potrzeby, a tym, że w ogóle w tymn wszystki mnie widzisz siebie.

Masz marzenia?

 

Poczytaj proszę o syndromie DDA, odwołaj się, napisz o przemyśleniach swoich w zwiazku z tym , co przeczytałaś.

post630045.html?hilit=syndrom DDA#p630045

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Proszę o pomoc

Chciałbym opisać wam mój stan, jestem żałosny w 100 procentach... :/

Powinienem się cieszyć życiem, mam dopiero 18 lat, a ja się użalam nad sobą....

Otóż, jeszcze jakieś 4 miesiące temu przeczytałem jakiś artykuł o depresji, więc zrobiłem jakieś testy i oczywiście wyszło, że mam tam jakąś depresję. Postanowiłem z tym walczyć, mianowicie stosowałem treningi relaksacyjne, melise i czytałem wiele wiele artykułów związanych z tym pojebanym uczuciem :(

Dziś, jak i parę dni wstecz czuję się jak nienormalny... Mam kumpli, owszem, nawet co dziennie z nimi wychodzę na dwór, tyle, że już nic nie mówię, od czasu do czasu wyrzucę z siebie jakieś słówko, bądź na siłę ładuję energię pewności siebie i wyrzucam z ust jakieś śmieszne głupoty. Myśląc w szkole o sobie, chciałem popełnić samobójstwo, chwilami miałem już pewność, że to zrobię... Mam kiepską sytuację życiową, nie wiem co już z tym zrobić :( Posłuchajcie... Mam zainteresowania, mianowicie: Wędkarstwo oraz boks, mam nawet worek, na którym czasem trenuje. Chodzę na siłownie, gdyż wyczytałem, że to poprawia pewność siebie. Jestem facetem, który podoba się wszystkim dziewczyną z mojego miasta, bynajmniej tak mi mówią... i powiedzcie mi teraz, co tkwi w tej mojej pieprzonej głowie, że ja mam jakieś posrane myśli?? Do psychologa czy tam psychiatry nie pójdę, bo nie mam kasy, a z mamą również nie utrzymuję dobrych kontaktów... Kłócę się ciągle z siostrami. Próbowałem już pare treningów na pewność siebie, ale co to mi dało? to wszystko pogorszyło... Dobrze jednak, że istnieją jeszcze takie fora jak to, bo na prawdę, nie byłoby mnie na tym świecie. Proszę o jakieś sensowne rady :(

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niemasensu, Sensowna rada?

Już, proszę..........zarejestruj się do Poradni Zdrowia Psychicznego, co Ci zależy...do psychiatry i poroś o skierowanie na terapię. Tam się wszystkiego dowiesz, skąd masz te stany, zrozumiesz, zaczniesz pracować nad sobą.

Wcale nie musisz mieć pieniędzy,bo wizyty są w ramach NFZ.

Może byc kolejka, więc już się zarejestruj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niemasensu, o jakim rozgłosie mówisz?

Nie chcesz poznać swoich nieświadomych lęków i obaw? Sam do nich nie dojdziesz, przykro mi bardzo. NIe jesteś obiektywny w stosunku do siebie, jak każdy z nas.

A pod okiem dobrego terapeuty zaczniesz żyć ze swoimi trudnosciami tak, żeby nie powodowały u Ciebie stanów, których nie rozumiesz.

Innego wyjścia nie ma.

Są jeszcze leki, ale osobiście nie polecam, gdyż nie usuwają przyczyny, tylko tuszują objawy.

Wielu użytkowników korzysta z tej formy pomocy.

Zachęcam do przeczytania wątku:

 

psychoterapia-dziala-czekam-na-ka-dego-posta-z-wasza-opinia-t4853-1456.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Depresja?

Witam. Wiem, że mój problem może wydawać się błahy, ale bardzo chciałabym usłyszeć parę słów od kogoś na ten temat.

 

Mniej więcej dwa lata temu miałam depresję. Brałam leki (które swoją drogą po lekkim polepszeniu mojego stanu niepotrzebnie odstawiłam z własnej głupoty), po pewnym czasie depresja osłabła na tyle, że mogłam normalnie funkcjonować (chociaż wiadomo, że nie było to to samo życie co sprzed choroby). Jednak niedawno poczułam znaczne pogorszenie. Nie mam ochoty na nic, nic mnie już nie cieszy. Z początku to ignorowałam, bo wiadomo, że każdy ma czasem gorszy czas, ale trwa to już około cztery miesiące i dlatego zaczyna mnie ten fakt niepokoić.

 

Studiuję mój wymarzony kierunek, nie mam żadnych zaległości, wszystko idzie zgodnie z planem, chociaż czasem jest bardzo ciężko i wiele sił kosztują mnie te studia. Mam rodzinę, na którą mogłam liczyć podczas mojej choroby i przyjaciół, którzy na jej temat jednak nic nie wiedzieli, bo chciałam żeby nikt nie patrzył na mnie jak na osobę chorą psychicznie. Jednak cały czas czuje że nikomu na mnie nie zależy i jestem tylko ciężarem dla nich. Wydaje mi się, że moje zniknięcie z ich życia niczego by nie zmieniło. I tu przyznam, że mam lekkie kłopoty z samoakceptacją, obwiniam się, że nie potrafię być tak radosna jak inni, nie potrafię tak tryskać energią i jestem ludziom najwyżej obojętna. Staram się na siłę być inna jednak jest to tylko gra z mojej strony, póki jestem ze znajomymi jest w porządku a po powrocie do domu wszystko pryska. PANICZNIE boję się samotności, boje się, że zostanę sama i przestanę ich obchodzić, to mój największy lęk. Bardzo utrudnia mi to życie, bo przyjaźń jest dla mnie najważniejsza w życiu. Mam wrażenie, że moje życie lepiej wyglądało kiedyś. Ponadto najbliższa mi osoba, moje przyjaciółka, z którą miałam stały kontakt wyjeżdża i niesamowicie ciężko mi się z tym pogodzić. To chyba rozpoczęło mój obecny stan. Pocieszenia szukam jedynie w alkoholu, jedna staram się nad tym panować, bo wiem do czego może to doprowadzić.

 

Zazdroszczę innym patrząc jacy są szczęśliwi, że korzystają z życia, szczęście aż od nich biję, niczym się nie przejmują. A ja w żaden sposób nie potrafię taka być, chociaż czasem usilnie próbuję. Boje się o przyszłość, że nie ułożę sobie życia. Nie planuję zakładać typowej rodziny, po prostu chyba jeszcze do tego nie dorosłam. Żyję dość intensywnie jednak ciągle mi mało mojego dziecięcego w pewien sposób życia, gdy widzę, że inni zaczynają brać śluby, rodzić dzieci itd.

 

Myślę o tym wszystkim stale, nie ma sekundy bez tych myśli, nie ważne czy jestem w domu, na uczelni czy na imprezie. To co pisze pewnie wydaje się dziecinne, ale nie jest prosto żyć wiedząc, że jest się samemu, czując, że straciło się wszystkich i bojąc się o jutrzejszy dzień.

Dziękuję z góry za wszystkie rade i słowa otuchy.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj.Topić smutki w alkocholu to bez sensu.Udawanie,że wszystko jest ok.męczy wypala na dłuższą mete.Tak już jest z samotnością,że dopada każdego.Nie każdy ma takie szczęście aby mieć wsparcie,zrozumienie rodziny w czasie chorowania na depresje,.może wybrałabyś się do psychologa?pogadała o tym co w Tobie..przepracowała problemy..dla siebie samej...by lepiej się czuć.,a człowiek szczęśliwy przyciąga samo szczęście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam po raz kolejny.

Nie chcę i nie lubię żalić się nikomu ze znajomych dlatego pisze tutaj.

ja już nie daje sobie rady po prostu...

chdze do liceum, jest dopiero początek roku szkolnego a ja już nei wyrabiam. Ciągle płaczę, nie mogę skupić się na nauce, już się mobilizuję, biorę książke i nagle w płacz. Myśle nad jednym przedmiotem i nagle przytłacza mnie cała reszta, że nie dam rady..myśle co mam na jutro, widze że się nie wyrobię. Mam coraz slabsze oceny, nic mnie nie cieszy.

Mam problemy zdrowotne które myślę że sa tutaj największym problemem. (nie chodzi o depreesję) Widze jak bardzo sie zmieniłam przez ostatni czas. Ciągle jestem smutna, przygnębiona, nic mnie nie cieszy, nie mam ochoty nigdzie wychodzić-mam siedemnaście lat, powinnam się bawić, spotykac z ludźmi a mi nie to że się nie chce, ja już po prostu nie mam sily. Niby mam przyjaciół, ale oni nie zastąpią mi chlopaka którego nigdy nie mialam. Nie jestem przydka, przynajmniej mi sie tak wydaje ale ta samotność nie pozwala mi uwierzyć w siebie.

Myśle że jestem beznadziejna. tak jest.

Bralam persen ale nic mi nie pomógł. Nie mam siły. Nie mam sily rano wstawać z łóżka. Budze się kilka razy w nocy i placzę. Nie wiem co się dzieje...

Prosze o pomoc, może ktoś poleci mi jakies dobre leki bez recepty ??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

załamana94, bez recepty to chyba najlepsza jest melisa.nastroju moze nie poprawia ale dobrze uspokaja. lepiej idź do psychiatry i z nim pogadaj. z własnego doświadcznia moge polecić Coaxil. nie wpływa na czuwanie, nie zamula, dosyć łagodny lek, jak pogadasz z psych to nie powinien robić problemów z przypisaniem go.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no na niektórych zioła faktycznie są za słabe. Ludzie naprawdę różnie reagują. Ja np. naczytałem się że Coaxil jest słabym lekiem a bo 2 tyg. zazywania mogę stwierdzić że na mnie działa 100 razy silniej niż te wszystkie paroksetyny, sertraliny itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

noc w środku dnia ...

Witam ...

 

Od paru ładnych lat poetycko rzecz ujmując mam noc w środku dnia i zimną jesień przez cały rok. Nigdy nie byłem u specjalisty ani nie brałem leków .... ani też nie korzystałem z żadnych forów na temat problemów z psychiką. Mam pewien problem i zwracam się do Was, bo może ktoś też miał coś takiego jak ja.... a więc krótko i na temat:

 

Jak już wspomniałem od 2-3ch lat ciągle jestem niezadowolony z życia, często mam doła, dużo myślę na temat co mi w życiu nie wyszło. Do tego dochodzi taki wewnętrzny żal przede wszystkim do siebie, do innych jakoś mniej. Myślałem, że to jest użalanie nad sobą ale często zaczynałem wszystko od początku, mówiłem sobie "dzisiaj jest nowy dzień wstaje i zmieniam to co było ..." lecz niestety to mi się nie udawało bo zawsze przychodziła ta godzina kiedy nagle wszystko opadało i ciągnęło mnie w dół ... zostawałem wtedy sam, nie chodziłem na imprezy bo mi się zwyczajnie nie chciało na siłę poprawiać humoru.... Niby wszystko wskazywałoby na depresje ale jest jeden szkopuł ... mianowicie w kontaktach z ludźmi nie widać po mnie tego zupełnie. Potrafię śmiać się zabawiać innych itd. Jest tylko pewna granica ... że po jakimś czasie nawet na najlepszej imprezie mam znowu coś takiego co mnie ciągnie w dół i muszę wyjść pobyć sam ... i wtedy to wraca. Ostatnio wraca to coraz częściej .... dlatego już sam zgłupiałem i postanowiłem się tym z Wami podzielić .... dzisiaj w wiadomościach usłyszałem o rosnącej liczbie ludzi z depresją i rosnącej liczbie ludzi, którzy nie wiedzą czy ją mają ... poradźcie jeśli możecie jak ja mam to odbierać.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nocwsrodkudnia, my diagnozować nie możemy. Rozumiem, ze jest Ci źle, że sam nie wiesz co z tym zrobić. Ja też nie wiedziałam co powinnam zrobić, gdzie się podziać itp. Jednak zdecydowałam się pójść do specjalisty bo wszystko mnie przerosło i bach! Co do myślenia, że jest to użalanie się nad sobą... miałam to samo,nawet teraz tak czasami myślę.

Jedyne co mogę Ci zaproponować to pójście do specjalisty, nie ma czego się bać ani wstydzić. Nie zwlekaj z tym :)

 

-- 09 paź 2011, 18:45 --

 

Ja mam pytanie odnośnie waszej wagi i depresji :P Czy depresja spowodowała wzrost masy ciała?

Od pewnego czasu mam wrażenie, że ciągle tyję, a wbrew pozorom jem mało... ;/ w ciągu 2 miesięcy przytyłam 7 kg, a nie zaczełam brac żadnych leków...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×