Skocz do zawartości
Nerwica.com

niemasensu

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez niemasensu

  1. Nie pije kawy, nie pale fajek, czasami pije jak jest okazja, albo po prostu na zwykłe wyluzowanie się z kumplami, także z magnezem raczej odpada :) Melisę kiedyś piłem przez ok. 2-3 tygodnie, raczej mi ona nie pomaga teraz tylko robię się bardziej senny. Dużo myślę - ja o tym wiem, że za dużo myślę i wymyślam sobie coś co nigdy się nie zdarzy w rzeczywistości, tylko moje pytanie brzmi, co ja mam z tym zrobić, żeby nie wymyślać sobie tych pieprzonych, nie prawdziwych historyjek?
  2. niemasensu

    Dziwne lęki

    Witam. Otóż mam problemy z dziwnymi myślami, kiedy jestem sam. Mam 18 lat. Myślałem, że pozbyłem się swoich głupich lęków, można powiedzieć, że to osiągnąłem, ale kosztem tego co dzieje się teraz. Bałem się kontaktów face to face - rozmowa w cztery oczy, bałem się również nowych ludzi. Medytowałem i ćwiczyłem jak się tylko dało, zawierałem nowe znajomości, starałem się przezwyciężyć strach przed rozmową face to face i widać efekty. Nie chciałbym opisywać co osiągnąłem, ale myślę, że jest to dobre wprowadzenie do mojego problemu: otóż od tygodnia mam problemy z dziwnymi myślami, ciągle myślę o tym, że dostane 1 z jakiegoś przedmiotu i nie zdam, ciągle myślę, że znajomi, z którymi się spotykam ciągle mnie obgadują i nie chcą się ze mną spotykać, nawet myślę o tym, że moja dziewczyna mnie zdradza, to jest po prostu chore. Ja wiem - wmawiam to sobie nawet "żyj chwilą" "nie patrz w przyszłość" "miej wyjebane a będzie Ci dane" - staram się wymyć te chore myśli, ale udaje mi się dosłownie na hmm.. minute? i potem znowu to wraca w ogóle tego nie kontrolując. Chodzę jakiś smutny, przygnębiony, płakałem nawet ostatnio z utraty ojca parę lat temu, a przecież już z tym się pogodziłem dawno temu... Od paru dni myślę o samobójstwie, to również był powód do płaczu, musiałem to z siebie wyrzucić i mi pomogło, lecz nie na długo. Wyobrażam sobie jak wiszę na sznurku i jak będą się czuć moi znajomi po mojej śmierci. Jak już wcześniej napisałem - medytuję, nawet z tym teraz mam problemy, bo potrafię się oderwać od tych wszystkich "problemów" na dosłownie minutę i potem znowu o tym myślę medytując - co potrzebuje 100% skupienia się, żeby wyszło wszystko jak należy. Jakieś porady? Co powinienem zrobić? Techniki jakieś? Czytałem już wiele artykułów o tym, ponieważ interesuje się tym, stres jest dla mnie rzeczą niesamowitą i bardzo ciekawi mnie ten temat, także różne odpowiedzi typu: nie martw się, przejdzie Ci, głowa do góry, tu raczej nie pomogą. Pozdrawiam i czekam na odpowiedź.
  3. Kolejne pytanie - czy medytacja czyni cuda co do pewności siebie? i jak myślisz, ile taka "kuracja" potrwa, żeby zobaczyć jakieś efekty?
  4. Wolałbym nie korzystać z terapii, nie lubię rozgłosu na swój temat, denerwuje mnie to strasznie. Prosiłbym jednak o jakieś rady jak mogę sam z tym walczyć
  5. Proszę o pomoc Chciałbym opisać wam mój stan, jestem żałosny w 100 procentach... :/ Powinienem się cieszyć życiem, mam dopiero 18 lat, a ja się użalam nad sobą.... Otóż, jeszcze jakieś 4 miesiące temu przeczytałem jakiś artykuł o depresji, więc zrobiłem jakieś testy i oczywiście wyszło, że mam tam jakąś depresję. Postanowiłem z tym walczyć, mianowicie stosowałem treningi relaksacyjne, melise i czytałem wiele wiele artykułów związanych z tym pojebanym uczuciem Dziś, jak i parę dni wstecz czuję się jak nienormalny... Mam kumpli, owszem, nawet co dziennie z nimi wychodzę na dwór, tyle, że już nic nie mówię, od czasu do czasu wyrzucę z siebie jakieś słówko, bądź na siłę ładuję energię pewności siebie i wyrzucam z ust jakieś śmieszne głupoty. Myśląc w szkole o sobie, chciałem popełnić samobójstwo, chwilami miałem już pewność, że to zrobię... Mam kiepską sytuację życiową, nie wiem co już z tym zrobić Posłuchajcie... Mam zainteresowania, mianowicie: Wędkarstwo oraz boks, mam nawet worek, na którym czasem trenuje. Chodzę na siłownie, gdyż wyczytałem, że to poprawia pewność siebie. Jestem facetem, który podoba się wszystkim dziewczyną z mojego miasta, bynajmniej tak mi mówią... i powiedzcie mi teraz, co tkwi w tej mojej pieprzonej głowie, że ja mam jakieś posrane myśli?? Do psychologa czy tam psychiatry nie pójdę, bo nie mam kasy, a z mamą również nie utrzymuję dobrych kontaktów... Kłócę się ciągle z siostrami. Próbowałem już pare treningów na pewność siebie, ale co to mi dało? to wszystko pogorszyło... Dobrze jednak, że istnieją jeszcze takie fora jak to, bo na prawdę, nie byłoby mnie na tym świecie. Proszę o jakieś sensowne rady
×