Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pomóżcie czekam na odpowiedz


marewski

Rekomendowane odpowiedzi

Coz ja Ci moge napisac? Rowniez jestem na zyciowym zakrecie... zawalilam rok w szkole, a teraz zawalam kolejny. Rodzice uwazaja mnie za lenia i pasozyta... jesli nie zalicze tego roku w szkole to mam wyp** z ich domu. Nie radze sobie juz z niczym. Wszystko sie wali... A moj pertner? Tez jest chory- zaburzenia osobowosci polaczone z fobia spoleczna- swietnie sie dobralismy. Mnie depresja doprowadzila do nerwicy na punkcie szkoly.

Jak to sie stalo? Zwyczajnie... dostalam sie do jednego z najlepszych ogolniakow w mojej okolicy... zaczelam chorowac na zapalenie zatok, nie bylo mnie jakis czas w szkole- zaleglosci, troche mnie przerazaly... depresja... zaczelam opuszczac zajecia bo zle sie czulam, nic mi sie nie chcialo... potem coraz bardziej balam sie powrotu do szkoly... zaliczylam 1.klase, w polowie semestru drugiej klasy zmienilam szkole- myslalam, ze to cos zmieni... nizszy poziom, mniejsze wymagania... ale zostalam zle przyjeta przez wychowawce nowej klasy w nowej szkole- ta kobieta doprowadzila mnie do takiej nerwicy prawiac mi uwagi nie na miejscu w obecnosci innych, ze z czasem przestalam tam chodzic... nie zdalam... powtorka klasy... na poczatku bylo ok, nawet myslalam, ze dam rade... ale to wrocilo... moj byly wychowawca mnie uczy... 6 godzin tygodniowo... na poczatku opuszczalam tylko dni, w ktorych byly lekcje z ta kobieta... pozniej zmienil sie plan i ten przedmiot jest codziennie... nie chodze... mam nie zaliczony semestr...

boje sie tam pojsc, cholernie sie boje... nie moge w nocy spac, mam biegunki, wymiotuje, mdleje... nie wiem co robic... nie radze sobie z soba, swoim zachowaniem.

 

Wiem, ze to marne pocieszenie, ale... nie jestes sama.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mala

Poczytaj dokladnie forum, powinnas znalezc informacje na temat poradni psychologogicznych w Twoim miescie. Na subforum "miasta" mozesz zapytac tez osoby z Twojej okolicy o porade gdzie najlepiej sie udac.

Postrzeganie rzeczywistosci i innych ludzi, niska samoocena to obraz swiata wypaczony przez depresje. Doskonale znam ten scenariusz, sama przez to wszystko przechodzilam. Nie bedzie tak zawsze, uwierz. Musisz tylko chciec sobie pomoc i walczyc.

Wizyta u specjalisty nie jest niczym zlym, tak samo jak branie lekow. Leki to rodzaj "protezy", ktora pomaga Ci znowu moc normalnie funkcjonowac oraz widziec swiat w kolorach, a nie tylko na czarno. Psychoterapia pomaga nauczyc sie zmienic swoje myslenie na tyle by moc taki stan utrzymac oraz nastepnym razem lepiej sobie radzic w trudnych momentach.

 

Pozdrawiam i powodznia.

Nie martw sie, wszystko mozna zmienic tylko musisz zaczac cos robic...a pozniej rozwiazania pojawia sie same...zobaczysz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lena, marne to pocieszenie bo ciężko mi czytać takie historie... Tak jak ja musisz poszukać pomocy specjalisty. Bo ucieczka nic nie daje. Ja już od 3lat jestem namawiana i dopiero teraz po pożądnym kopie od losu, gdy straciłam-przez napad agresji i histerii (oczywiście pod wpływem alkoholu) człowieka na którym mi zależało, zrozumiałam że nie chcę tak... On mnie nie zrozumiał i dla niego jestem psychiczną alkoholiczką... No żenada :(. Jak go gdzies spotkam na ulicy to sie zapadnę pod ziemię... Panicznie boję się samotności ale muszę teraz sama przez to przejść bo inaczej stracę wszystkich... Czuję, że jest ze mną źle bo jak zawsze biegłam do przyjaciół tak teraz się od nich odcinam... Mam to szczęście, że moja obecna współlokatorka przeszła przez podobne piekło, choć udało się bez leków ale za to u super-drogiego psychologa... Ona w mig wychwytuje jak jest bardzo źle ze mną. Są dni, że mam masę siły żeby walczyć i przychodzą takie jak dziś-gdyby nie Kacha przeleżałabym w łóżku cały dzień bo poco w ogóle wstawać?! meskalina dzięki za radę, nie znam jeszcze tego forum za bardzo poza tym uspokoiłaś mnie, że leki mogą być potrzebne (choć nadal wolałabym nie) bo nie zawsze człowiek jest w stanie sam wyjść z tego. Dziękuję Wam obu, to wszystko dla mnie dużo znaczy... Dziś mam naprawdę kiepski dzień i chaos w głowie... Przepraszam jak nabazgroliłam jakieś głupoty... Dziękuję Wam obu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mala. Za nic nie przepraszaj i nie dziekuj :) tylko marsz do lekarza. Ja takze bardzo dlugo bylam namawiana na to zeby udac sie do specjalisty i takze najblizsza mi osoba zostawila mnie w najgorszym momencie. Nie widzialam najmniejszego sensu ani celu w zyciu, jedyne o czym marzylam to usnac i juz nigdy sie nie obudzic. Cale moje zycie sprowadzilam do spania i bezmyslnego gapienia sie w tv. Jest to trudne i bardzo boli, ale bol przechodzi, a pozniej widzisz jak twoje zycie powoli zaczyna zakwitac i cieszysz sie z kazdej najmniejszej rzeczy.

Biore leki od dwoch miesiecy i wiem, ze bez nich bym nie przetrwala. Oczywiscie nie jest caly czas idealnie, ale jest znacznie lepiej, co najwazniejsze znowu potrafie sie smiac i znowu dostrzegamjak wazni i potrzebni w naszym zyciu sa ludzie.

Caluje i cieplo sciskam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Posłuchałam :-), jutro idę do poradni, z kuzynką żeby mi raźniej było. Boję się ale czuję, że to krok bliżej wolności, muszę wreszcie wygnać tego potwora co we mnie siedzi. Każdy dzień z większą chęcią do życia będzie sukcesem. Wiem, że czeka mnie jeszcze długa droga i do tego wyboista. Najciężej było mi uświadomić sobie, że to już jedyna jak mi została ku radości :-). I tak dziękuję :-). Gdybyś mi tego nie napisała nadal wierzyłabym, że to może jednak nieszkodliwy dołek a nie depresja. I czekałabym następne 3 lata na decyzję o wizycie u lekarza (że nie wspomnę-jakby mi kazał łykac leki to bym go opluła). Pozdrawiam i ściskam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie napisałam wczoraj nic bo miałam kłopoty z siecią, a poza tym wczorajszy dzień był paskudny. Z psychologiem nie wyszło, muszę zadzwonić do tej poradni w poniedziałek i się umówić. Nie wiem czy będzie potrzebne skierowanie ale tą kwestię już rozwiązałam (dobrze mieć znajomych, których rodzic jest lekarzem:))... Trochę się podłamałam, bo nie takie to proste z tym psychologiem jak się nie chce płacić. Ale nie mam wyjścia... Muszę próbować! Moja ukochana, egoistyczna grupa dobiła mnie dodatkowo (po raz pierwszy rozpłakałam sie na uczelni :/). Nie mam już siły na tych samolubów, człowiek im pomaga, materiały znosi, siedzi całą noc, przepisuje dla nich wykłady... A oni się nawet nie obejrzą czy mnie coś potrzeba... Ach, szkoda słów... A parę z tych osób to byli moi przyjaciele (do czasu gdy nie "podpadłam" im)... Ale wtedy miałam ciężki "okres", nawet nie zapytali czy wszystho u mnie oki tylko skupili sie na tym czego ja w tym momencie dla nich nie zrobiłam. Przepraszam ale nadal mam na nich takie nerwy, że uuuuuuuuch. A nie będę tego w sobie dusić i czekac aż wybuchnie (tu się mogę wyżyć). Jak mi się uda umówić na wizytę to się podzielę wrażeniami, pozdrawiam i ściskam mocno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mala moje pierwsze doswiadczenia z panstwowym psychologiem byly koszmarne. Z tego co wiem to do psychiatry albo psychologa nie jest potrzebne skierownie.

Mi pomogla wizyta u psychiatry ktory takze jest psychoterapeuta. Nie poddawaj sie i walcz. A jak potrzebujesz to zal sie ile chcesz tutaj, ale takze sprobuj okazywac swoje oczekiwania wobec ludzi "na zewnatrz".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co mam zrobic , chce zniknac ,mam dosyc naprawde chrzanie juz ta walke niby w imie czego? niby po co? moj zwiazek i tak juz zipie ostatnimi silami a dla niego zamiast mojego imienia, zamiast "zabek" i misiow" jestem poprostu cholerna paranoiczka, wkrecona we wlasne jazdy idiotka. moze jak znikne to sie zastanowi ale bedzie juz za pozno tam gdzie pojde stamtad odwrotu nie ma.sciskam sobie tak ramiona ze zostawiam siniaki i podrapania chce bolu ktory zabije ten wewnetrzny. mam gdzies leki ktore bmi dali, niedobrze mi po nich a ludzie pisza ze i tak po odstawieniu wszystko wraca.Boze gdzie Ty jestes w takich chwilach??????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam jestem nowa na forum.Myślę , że mam depresję, gdyż nic mi się nie chce,jestem bardzo nerwowa i tłumie w sobie złość i płacz.Tylko ,że ta depresja trwa u mnie od kilku a dokładnie od 8 lat.Odkąd z mamą, bratem i siostrą nie mamy gdzie mieszkać,dlatego, że rodzina wymusiła od nas ,abyśmy opuścili mieszkanie(mieszkaliśmy w jednym domu)Zagrażali nam życiem, podpaleniem itp.I w ten sposób doprowadzili nas, że uciekliśmy stamtąd i już nie wróciliśmy tam mieszkać.Byliśmy zastraszeni i baliśmy się tam wrócić. Przez te lata wynajmowaliśmy mieszkania,przez ten czas dużo się wydarzyło, brata umieszczono w rodzinie zastępczej, mama popadła w alkoholizm a siostra próbuje ułożyć sobie życie.Dodam , że gmina wie o naszej sytuacji,ale nie potrafi nam albo nie chce nam pomóc. Mówi ,że nie mają mieszkań

Tam gdzie kiedyś mieszkaliśmy, jesteśmy dalej zameldowani.Rodzina zajęła mieszkanie po nas, zrobiła sobie remont, (to rodzina wielodzietna-mieli za mało miejsca)

Minęło 8lat , jestem już dorosła,i ciągle nie umiem poradzić sobie z żalem i gniewem , z bezradnośćią, często płaczę, jestem skryta w sobie i nie potrafię pogodzić sie z życiem, nawet w pracy jestem rozdrażniona i nerwowa.Czuję się skrzywdzona i jestem pełna żalu,że niemamy domu, że go nam odebrano,że brat musi być w rodzinie zastępczej, gdyż nie mam warunków by mieszkał ze mną.

Mieszkam obecnie z narzeczonym,u teściów.Ale i tu sytuacja jest dla mnie tródna, ponieważ teściowa na każym kroku daje mi odczuć, że jestem tu niepotrzebna i obca.Często krytykuje mnie i ciągle poucza.Czasami mam już dosyć takiego życia i chciałabym zapaść się pod ziemię.Pisałam podanie o mieszkanie do gminy, ale oni(ponoć nie mają mieszkań) jedynie mogą dać nam kawałek ziemi a my we własnym zakresie możemy postawić sobie kontener mieszkalny.A nas nie stać na to.Czuję się nieszczęśliwa, nieraz kłuje mnie serce, lekarz mówił , że to na tle nerwowym.Nie wiem już jak sobie poradzić z tym wszystkim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jejku Anulkatak strasznie mi przykro,wyobrażam sobie co przechodzisz... ja włóczyłam się po prywatach 11lat... jak nie ma się własnego domu,własnego miejsca jest tak ciężko.. Mieszkanie z teściami czy też z rodzicami to horror,ja wytrzymałam tylko 3 miesiące... Nie wiem jak Ci pomóc,mogę tylko spróbować dodać Ci otuchy,choć wiem,że to niełatwe... Mnie się udało,znalazłam wreszcie własne miejsce,w którym czuję się bezpiecznie,choć nie jest to szczyt moich marzeń,ale jest,dlatego wierzę,że i Tobie się uda,póki co,życzę Ci wiele wytrwałości,bo ta będzie Ci bardzo potrzebna. A los czasem się uśmiecha w zupełnie nieoczekiwanym momencie,czego Ci z całego serca życzę,pozdrawiam,gina

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Anulka,

Jesteś naprawdę w ciężkiej sytuacji, musi być Tobie trudno. Wydaje mi się, że rozwiązaniem byłoby dla Ciebie założenie tego prawdziwego, ciepłego, rodzinnego domu, jaki Ci odebrano. I życzę Ci, żeby to w końcu się stało, żebyś czuła się wreszcie szczęśliwa na tym świecie i miała na nim swoje miejsce. A zanim to nastąpi, musisz być silna i wytrwała - pamiętaj, nie możesz poddać się depresji, bo nawet jeśli osiągniesz to czego Ci życzę a załamiesz się - nie będziesz szczęśliwa. Walcz z depresją i z przeciwnościami losu, a w końcu ten los się do Ciebie uśmiechnie. Pozdrawiam serdecznie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam , moja mama popadła w depresje , pogłebia sie to juz od 3 lat teraz jest na etapie urojen!(ze trujemy Ja , ktos Ja sledzi ,rachunki to listy z grozbami itp)!duzo by o tym pisac ! najbardziej interesuje mnie czy mozna takiej osobie pomóc bez jej wiedzy.... wiem zadałm głupie pytanie ale niestety moja mama była juz RAZ u psychiatry dostała tabletki ale na tym sie skonczyło oczywiscie wzieła moze dwie i koniec!"sami sobie to łykajcie "oto Jej słowa.Czy mozna Ją jakos "zmusic"aby zaczeła sie leczyc ?? przepraszam ze tak zwiezle to opisałam ale naprawde nie mam juz siły o tym mówic i pisac, pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mika, nie wiem czy dobrze odpowiem ale urojenia chyba nie występują w depresji.... To raczej wyglada na coś większego. Dana osoba uraja sobie nieprawdziwe sytuacje i w nie wierzy.....o ile sie nie myle takie objawy są przy schizofreni......ale nie jestem lekarzem...Najlepszą poradą jaka mogę Ci dać jest wizyta u psychologa/psychiatry

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie potrafie nawet wyrazic jak strasznie jest mi ciebie szkoda i jaki mam zal do tego wszystkiego co sie dzieje w naszym kraju i ze nic nie mozna na to poradzic.Wiem jak strasznie boli brak swego miejsca na ziemii-brak wlasnego malego bezpiecznego kata o ktorym mozna powiedziec ze to moj kawalek i tylko moj.Strasznie mnie zmartila Twoja historia i gdybym mogla to bym ci nieba przychylila bo doprawdy chyba nikt cie nie rozumie tak jak ja.Sciskam cie mocno.Mam nadzieje ze ulozy ci sie jakos w zyciu czego zycze ci calym sercem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moja babcia tez ma urojenia, przy czym jej lekarz stwierdzil, ze ma nerwice ogolna, ale jakos nie chce mi sie wierzyc w tak "lagodna" diagnoze. Ona ma 84 lata, moj dziadek 80, przy czym ona wkreca sobie, ze on ma kochanke, ze ona za nimi jezdzi samochodem i wydzwania do domu. Ze mna tez nie wszystko jest w porzadku i boje sie, a nawet tak mysle, ze moze to byc dziedziczne.

Ona narazie bierze leki lagodne, ale za miesiac ma kolejna wizyte. Zobaczymy, co wtedy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj

POmyślałaś o tym, żeby swoją sprawą zainteresować opiekę społeczną, zrobić szum w mediach? Czasem to pomaga, a przynajmniej zwraca uwagę, gmina przyciskana przez prasę często jest bardziej skora do przydzielania mieszkań. Spróbuj, na pewno nie zaszkodzi. Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieje, ze uda Ci sie zrealizowac marzenie o wlasnym domu. Masz cel w zyciu, warto skupic wszystkie sily zeby go zrealizowac. Twoj narzeczony na pewno bedzie Cie wspierac. A jezeli chodzi o tesciow, to naprawde powinniscie sie od nich jak najszybciej wyprowadzic, mlodzi ludzie powinni mieszkac osobno, bo zawsze powstaja konflikty, niedomowienia, ktorych nie sposob uniknac.

 

Jeszcze jedna wazna rzecz, mysle,ze z poczuciem krzywdy, bezsilnosci i rozpaczy nie poradzisz sobie sama. Zostalas bardzo powaznie skrzywdzona. Twoja tak zwana rodzina (pisze tak zwana, bo niewyobrazam sobie zeby normalni ludzie mogli zrobic cos tak strasznego) zniszczyla calkowicie Twoje poczucie bezpieczenstwa. Zeby pozbyc sie tych wszystkich zlych uczuc i emocji musisz poszukac pomocy u terapeuty i to zanim bedzie za pozno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×