Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Natręctw - Moja historia, objawy, co zrobić...


madeline20

Rekomendowane odpowiedzi

allende77 mam niestety to samo... Też, po toalecie nie położę się do łóżka bez prysznica, nie piję niczego z "brudnej" (używanej np. rano a jest południe) szklanki, szoruję włosy, uszy itp. To jest okropne!

Jeśli chodzi o wyjścia to stanowią problem ponieważ, szykuję się strasznie długo. Potrafię do 3h się myć, potem godzninę się ubieram (myję ręce stale np. po założeniu skarpet, bielizny itp.), wszsyto do wyjścia musze mieć czyste a jak nie daj Boże dotknie mnie np. w autobusie ktoś brudny to od razu ubranie i torebka do prania...

Reczy z podłogi nie podnosze wcale... Leżą aż mąż je weźmie...

 

Obecnie zmieniłam lakarza. Nie biorę Fevarinu (brak jakiejkolwiek poprawy), przez tydzień brałam Parogen ale, nie mogłam przy nim "normalnie" funkcjonować. Miałam wymioty, napady lęku na zmiane z straszną sennością. Zasypiałam na siedząco a przecież, nie mogę tak funkcjonować... Mam zacząć brać Zotral. Ma m pytanie. Po jakim czasie można brać następny lek? Można po 1 dniu przerwy??? Tak mi kazała lekarz a ja się boję skutków ubocznych.... Czy nie należy odczekać 2 tyg.? Tak pisze na ulotce...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie.

Jestem na tym forum od wczoraj.

Wcześniej, nie zdawałam sobie sprawy, że jestem chora...

Wcześniej siostra wspomniała , że mam natręctwa , bo co chwilę wącham ręce , ale skończyło się na tym .

 

Jestem osobą bardzo nerwową.

Pamiętam, że w wieku 5(?) lat wylał mi się klej w przedszkolnej szafce i bałam się komukolwiek o tym powiedzieć. Całe dnie żyłam w stresie, że się wyda, że mi coś mama zrobi. Nie mam pojęcia dlaczego.

 

Następnie przez ok rok żyłam w totalnym stresie, gdyż w wieku 7-9(?) lat kopnęłam w szatni kolegę i on zastraszył mnie, że jeżeli nie będę robić tego co mi mówi, to komuś to powie i nie będę miała wzorowego zachowania. A więc przynosiłam mu pieniądze, mazaki i inne rzeczy. Nigdy nikomu tego nie powiedziałam. Nawet mamie.

 

Myślę, że od tego czasu stałam się bardzo nerwową osobą.

Zawsze się szybko denerwowałam, choć na ogół jestem b. pogodną, wesołą osobą.

 

Zaczęło się od wąchania rąk i ich mycia. Co chwilę przystawiałam łapki do twarzy i wąchałam.

Następnie chyba wąchanie wszystkiego innego. Tj zabawek, rzeczy, jedzenia.

Wąchanie rąk mi odeszło. Jednak wąchanie jedzenia - nie. Wciąż to robię...

 

Będąc w toalecie zawsze liczyłam płytki. Ile ich jest w rzędzie. Jeżeli by dodać płytki, które są przycięte przy bokach, to ile by powstało całych płytek itp.

Dotykałam określoną ilość razy różnych rzeczy.

Nie stawałam na ulicy na przecięciach płytek (banalne objawy jak u każdego wyżej... wiem)

Jestem leworęczna i zawsze lewa strona wydaje mi się lepsza.

W kinie jak siedzę, to zawsze proszę kogoś, by się przesiadł, bo ja muszę siedzieć z lewej.

Miałam taką fobię także, że jak postawię pierwszą nogę prawą, to muszę dwa razy przejść lewą.

Dodawałam dziwne ciągi liczb. Liczyłam. Wciąż to robię. Ostatnio pokochałam matematykę.

Dopiero teraz jak to piszę, zauważyłam, że to wszystko jest chore... Tj wcześniej wydawało mi się, że jestem jakaś dziwna, może chora, ale nie wiedziałam, że istnieje taka choroba...

 

Częśc opisywanych natrętw zniknęła, ale czasemsię pojawia.

Mmiałam zawsze fobię związaną z kościołem. Jak zapomniałam się pomodlić, a mi się później przypomniało, jak już leżałam w łóżku, to mimo iż mi się nie chciało wstawać, to musiałam, bo inaczej

"diabeł mi coś zrobi". Z wieloma rzeczami tak jest/było. Muszę zrobić to samo kilka razy, bo może zrobiłam niedokładnie, bo mi "diabeł coś zrobi". Aktualnie mam manię robienia krzyżyka na sercu. Jadę koło każdego kościoła i to robię. Ostatnio jak jechałam z tatą ok 100km , to zaczął krzyczeć, żebym przestała za każdym razem to robić. A ja o tym nawet nie wiem... Po prostu wiem, że muszę.

 

W ubiegłoroczne wakacje miałam manię na tablice rejestracyjne.

Co chwilę zgadywałam z jakiego są miasta. Jak nie wiedziałam, to musiałam podejść i sprawdzić.

Na szczęście mi to minęło na początku roku...

 

Denerwują mnie odgłosy lodówki, zegara. Słyszę nawet zegarek na rękę, który odłożony jest kilka metrów ode mnie, albo jest schowany w szafce.

 

Jestem uczennicą I klasy liceum i chodzę do bardzo dobrej szkoły.

Zawsze miałam b. dobre oceny, zawsze pasek. W tym roku do tego paska brakuje.

Jestem trzecia w klasie, ale nie poprawia mi to nastroju.

Ostatnio zauważyłam, że jak dostanę 4+ to z jednej strony się cieszę, a po chwili mówię "ale mogłoby być 5", jak nawet dostanę 5- ze sprawdzianu to wiem, że to nie jest dobrze.

Jak wiem, że jestem nauczona b. dobrze na sprawdzian i dostanę trzy, to mogę oszaleć ze złości i się rozpłakać. Tyle się uczyłam, a tu trzy?!. Powiem szczerze, żadna ocena prócz 5 mnie nie cieszy.

(chociaż ost. zdażyło mi się, że dostałam 5 z wypracowania, pani napisała "praca dobra" a zaczęłam mówić "ale czemu nie 6?! czemu praca dobra, a nie b. dobra?". to mnie wykańcza, ale wiem, że muszę mieć jak najlepsze oceny. po prostu...

 

Zawsze wyobrażam sobie w głowie drogę.

I jak ktoś idzie tą drogą to zawsze upada. Po prostu robi się dziura i ktoś spada.

Nie wiem ...

 

Zauważyłam, że kiedyś też sylabizowałam słowa. Po prostu co chwilę.

Sprawdzałam, czy dobrze to robię i wgl.

 

Powracając do tych liczb - jak jadę na cmentarz i stoję nad grobem, to zawsze obliczam ile kto miał lat jak umarł, dodaję, odejmuję, patrzę, czy sumy, albo różnice są adekwatne do kogoś daty urodzenia, czy miesiąca. miałam też taką fobię, ponieważ po 3 miesiące po śmierci mojego dziadka umarła babcia, 3 miesiące po tym mój tata miał zawał, potem obliczałam kolejne 3 miesiące z myślą, że musi się coś wtedy stać. żyłam w strachu.

 

wciąż żyję w strachu, że mam nowotwór.

moja ciocia zmarła na nowotwór, mój dziadek również go miał. ja wiem, że również we mnie 'siedzi'.

 

Uwielbiam się przytulać, jednak bardzo mnie denerwuje jak ktoś mnie dotyka.

Ja uwielbiam to robić. Tj jak rozmawiam z kimś to przytrzymuję się jego ramienia, moim przyjaciołom jeżdżę palcem po twarzy, jednak jak ktoś dotknie moich włosów, albo ciała, to krzyczę.

 

Ogólnie jestem osobą, która zawsze biorę się za wszystko.

Tj zawsze jestem przewodniczącą klasy/ szkoły. Jeżeli mamy zrobić np dzień wiosny,

to ja zawsze wiem, że ktoś o czymś zapomni i zawsze robię to za niego, mimo iż mam masę innych spraw na głowie i przeżywam jak mam wszystko pogodzić. zawsze się boję. wiem, że jak ja zrobię, to będzie jedynie dobrze..

 

Jestem osobą, która w towarzystwie jest bardzo wesoła. Często chyba aż zbyt wesoła.

Jestem uśmiechniętą gadułą, przy której są wciąż ludzie, a tak naprawdę ich nie ma tj jeżeli chodzi o jakąś imprezę, czy spotkanie po. Mam dwóch przyjaciół, ale .. nie chcę o tym mówić :)

Po prostu w szkole jestem strasznie wesoła, a przyjeżdżam do domu i zamykam się w sobie. Jestem cicha, siedzę, nic nie mówię. Zamartwiam się wszystkim. Siedzę i wariuję.

 

Od małego moja mama dziwiła się, że nie mówię jej wielu rzeczy.

Tj wszyscy rodzice wiedzieli co się dzieje w klasie - moja nie.

Nadal tak jest. Nie mówię jej większości rzeczy. Jakoś nie potrafię.

A jeżeli już coś powiem i ona to jakoś skomentuje, to zawsze krzyczę i się denerwuję, bo wg mnie powinna odpowiedzieć na to inaczej. Denerwują mnie niestety jej słowa. Większość słów. Co chwilę się denerwuję, podnoszę głos. Zawsze myślę, że chce dla mnie źle, mimo iż wiem, że tak nie jest.

 

Bardzo dnerwują mnie również poootwierane szafki.

Wszystko musi być na słowim miejscu. Wszystko musi być zamknięte.

 

Sprawdzam, czy zamknęłam drzwi od domu po kilka razy.

W sumie to chyba sprawdzałam, bo teraz już tego tak częśto nie robię.

 

Co chwilę zdaje mi się , że mam pełen nos. Tj ciągam nosem i nie potrafię tego skończyć.

Podobno najczęściej w kościele. Nie wiem, jak to ma z tym związek.

 

Najgorszą rzeczą jest gryzienie długopisów, ołówków, linijek, korektorów itp.

Co chwilę muszę kupować wszystko nowe. Co chwilę gryzę i nie potrafię nad tym zapanować.

 

Wielu rzeczy zapominam.

Po prostu zapominam i nie pamiętam . Nie wiem dlaczego...

 

Co chwilę coś gubię - ale to chyba nie ma związku z chorobą.

 

Jestem bardzo nerwowa. Co chwilę się pocę. Będąc w szkole, nawet jak nie mam żadnej kartkówki, sprawdzianu, nic - czuję, że jestem mokra pod pachami. To jest straszne. Nic na to nie pomaga.

 

Wydaje mi się również, że w domowym lustrze wyglądam zawsze lepiej, niż gdzieś indziej tj w szkolnym, sklepowym itp. Zawsze marudzę, że mam wosy nie tak. Że mogłam się lepiej ubrać (jak oglądam zdjęcia tydzień po sylwestrze, czy po zdjęciu klasowym). Zawsze jest źle. Wyszykowanie ubrań do szkoły może mi zająć nawet ok 1,5h. Rodzice się denerwują jak wieczorem wychodzę z pokoju po 50razy, a rano i tak wyjdę w czymś innym. W nocy męczą mnie myśli, czy na pewno to co wybrałam jest odpowiednie..

 

 

 

Na koniec- dlaczego zauważyłam to dopiero wczoraj?

Otóż przedwczoraj rodzice mnie b.zdenerwowali. Weszłam do swojego pokoju i zaczęło mną po prostu trząść. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić... Uspokoiłam się, siedziałam w swoim pokoju i się uczyłam. Poczułam, że b. bolą mnie łopatki i ich okolice, że bolą mnie obojczyki i klatka piersiowa. Myślałam, że to objawy grypy, czy coś. Mama zawołała mnie do siebie i znowu się na nią b. zdenerwowałam. Usiadłam do książek, ale nie mogłam się skupić. Położyłam się na łóżku. Było mi niedobrze. W pewnej chwili wyszłam, zaczęłam śmiać się i płakać w jednym. Nie wiedziałam co mam zrobić ze sobą. Co chwilę chciało mi się płakać. W pewnej chwili zaczęło mnie uciskać w klatce piersiowej. Nie mogłam oddychać. Nie wiedziałam co robić. Rodzice zmierzyli mi ciśnienie, a tu 160/135 puls 123. Przestraszyli się bardzo. Ja nie wiedziałam co robić. Płakałam co chwilę dusząc się. Rodzice zadzwonili na pogotowie, Pani kazała mnie na nie dowieść. Nie mogłam już wytrzymać. Taka mi psiknął pod język dwa razy nitroglicerynę i po ok 15minutach zaczęłam się uspokajać.

 

Następnego dnia zaczęłam czytać w int. co się ze mną mogło dziać.

Przeczytałam, że to bóle wieńcowe i jednym z ich objawów może być nerwica..

Zainteresowałam się tym i znalazłam to forum (BOGU DZIĘKUJĘ!)

 

JAK SIĘ ROZPISAŁAM. :o WYBACZCIE. PO PROSTU JEST MI O WIEEEEELE LEPIEJ, JAK W KOŃCU TO WSZYSTKO ZEBRAŁAM I KOMUŚ TO POWIEDZIAŁAM.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Jestem tu nowa i tek czytam co piszecie i mi się przypomina co sama przeszłam Ja nerwice mam od dziecka a mam już 26 lat, więc trochę już razem przeżyłyśmy Pola ja wąchałam wszystko, nawet skarpetki na nogach(na szczęście swoich:) ) W domu się śmiali, że narkomanką będę A na palce to dmuchałam i było bardzo ciężko, a na końcu, za nim zaczęłam się leczyć to byłam o krok od szaleństwa, ale leki i terapia zdziałały cuda, bo teraz normalnie żyje, a leków biorę bardzo małą dawkę, a natręctw prawie już nie mam A zaczęłam się leczyć dopiero 3 lata temu Ja tu przyszłam z prośbą Proszę pomóżcie mi Byłam już na dwóch innych forach i kilka osób zgodziło się mi pomóc, ale pomogły tylko dwie, a ja mam coraz mniej czasu Ja studiuję pedagogikę społeczną i robię projekt o nas Nosi tytuł: Natrętni ludzie Chcę przeprowadzić kilka wywiadów, chociaż 3 Oczywiście anonimowo Chcę, żeby inni zobaczyli, że taka choroba istnieje i jak ciężko się z nią żyje Jeśli ktoś zechce mi pomóc niech da mi znać na kami228@o2.pl Z góry dziękuję i wierzę, że Wam też uda się pokonać tę chorobę, ba ja na razie z nią wygrywam:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Mam 33 lata. Piszę tu po raz pierwszy, ale przeglądam te forum od dawien dawna. Również mam nerwicę od dziecka. Przeszła, pojawiła się w klasie 6 podstawówki, odeszła, wróciła w wieku 20 lat, zaleczyłem ją i od dwóch lat powróciła, i trzyma się nieźle. Moim problemem jest ciągłe sprawdzanie wszystkiego, a to czy: plecak zapiąłem, telewizor wyłączyłem, światło zgasiłem, kuchenkę wyłączyłem, wodę zakręciłem, samochód zamknąłem itd., itp. Zdaję sobie sprawę, że to bezsensu, bo i tak zawsze wszystko jest OK, ale ta siła ponownego sprawdzenia często mnie przezwycięża, gdyż a nuż coś się stanie. Wiem, że najlepiej to po prostu "olać", ale to nie jest łatwe. Biorę od 5 m-cy Citronil 20mg 1-0-0 oraz Disaperid 1mg 0,5-0-0,5. Na początku lepiej działały, teraz coś słabnie ich działanie. Coraz ciężej już mi z tym żyć, bardzo męczę się.

PROSIŁBYM O JAKIEŚ WASZE PORADY, WŁASNE DOŚWIADCZENIE.

Napiszę tylko to, iż właśnie w wieku 20 lat odeszły ode mnie te natręctwa. Zaleczyłem je (lub jak mi mówią zakryłem) benzodiazepinami. Lexotan 1-1-0, Coaxil 1-0-0 (mówią mi, że on to nic nie działał), no i na noc Lorafen. Wpadłem w uzależnienie. Żyłem na benzo ok. 11 lat-tak tak, dzień w dzień. Rzuciłem-długa historia. Ale myślę sobie, że to był czas, gdzie żyłem bez żadnych natręctw, rozwijałem się zawodowo, mogłem przenosić góry. No i tak się zastanawiam dlaczego nie stosuje się do natręctw benzodiazepin, szybko mi pomogły, i nie wiem czy nie chciałbym do nich powrócić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was serdecznie:)

Postanowiłam do Was napisać z prośbą o pomoc. Mój brat ma nerwicę natręctw:/ Jest to młody chłopak (20 lat), student. Nerwicę natręctw wykryto u niego jakieś pół roku temu, choć oczywiście objawy miał już dużo wcześniej. Zaczął chodzić do psychologa i do psychiatry. Bierze leki, ale teraz jest już w takim ciężkim stanie, że jesteśmy wszyscy, całą rodziną przerażeni. Nie ma z nim żadnego kontaktu, tylko patrzy na nas takim "błędnym wzrokiem". Przepraszam, ale płaczę jak to piszę i może być troszkę bez składu. Powiedzcie proszę jak pomóc tak ciężko chorej osobie? Oddałabym wszystko, żeby przynieść mu troszkę ulgi w cierpieniu...Powiem szczerze nie mam pojęcia jak mu pomóc. Jeśli ktoś zna jakąś terapię (pieniądze nie odgrywają roli) czy skuteczny sposób, który może pomóc proszę napiszcie:) Nawet jeśli to tylko da troszkę nadziei. Najchętniej z okolic Wrocławia, ale i to nie ma większego znaczenia. I powiedzcie proszę w jaki sposób rodzina może pomóc? Nikt z nas nie jest lekarzem, ale doskonale zdajemy sobie sprawę z powagi sytuacji (mam ciężko chorą na depresję babcie). Dziękuję Wam bardzo:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jade1982, no a co z tym psychologiem? Nic mu nie pomaga? Może warto go zmienić? Jakie leki bierze? Pomagają chociaż trochę?

Rodzina może zrobić raczej niewiele, ogólnie człowiek chory na NN musi sam sobie pomóc, bo to wszystko siedzi w jego głowie. Ewentualnie całkowita zmiana otoczenia może tu przynieść jakieś skutki, ale to pewnie by było mało prawdopodobne, jeżeli studiuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

 

To mój pierwszy post, więc na początek chciałem się z wszystkimi przywitać :)

 

Mam 21 lat i przez 19.5 roku byłem zupełnie zdrowym człowiekiem :) Wpadłem w nerwice natręctw myślowych, stwierdzoną przez Panią Psycholog z Żyrardowa.

 

Moje ataki wyglądają tak, że np jak jest powiedzenie "trening czyni mistrza" to mi się uraja, że nie mogę spać, jeść tylko cały czas ćwiczyć, skoro chcę być najlepszy w czymś (a gram w piłkę)

Jak słucham muzyki, to gdy usłyszę jakieś słowo, to często biorę je do siebie, że to o mnie chodzi i biję się z tą myślą.

Często biję się jakim być, czy zabawnym, czy stanowczym czy jeszcze innymi.

Skoro chcę być najlepszy, to może powinienem być kosmitą?

Kiedyś przeczytałem zdanie napisane przez Panią psycholog, że kobiety zawsze lubią jak mężczyzna jest namiętny, no to mi się uroiło, że mam być taki zawsze.

 

itd. to z grubsza moje natręctwa.

było mi ciężko, często myślałem by wsiąść w samochód i się... no właśnie.

 

ale od 3 miesięcy się leczę metodą "ignorowaniu, nie biciu się z tymi myślami, nie wdawaniu się w kłótnie wewnętrzne" i to rzeczywiście.. na początku było ciężko, ale już jest lepiej.

 

zauważyłem postęp, bo np. kiedyś zatykałem uszy, bałem się czytać pewnych rzeczy, bo wiedziałem, że to mi narzuci kolejną chorą myśl do walczenia. a teraz.. nie boję się tego tak.

jak przychodzą jakieś myśli, to po prostu lecą sobie, a potem moja głowa sama odnajduję taki sposób.

dla przykładu: "myślę czy grać jak zidane czy jak messi. kiedyś z tym się biłem a teraz. samo przechodzi i potem ta myśl przestaje być znacząca."

 

wiem, że 3 miesiące to krótko, ale możliwe, że np na lipiec już będę zdrowy.

czy to oznaka zdrowienia?

trochę długi tekst, ale każdy z nas ma tutaj determinacje i dlatego tak ceni wypowiedzi innych, także ja proszę o odpowiedzi ludzi, którzy mogą coś stwierdzić w tym temacie.

z góry bardzo dziękuję.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. widzę, że to forum jest bardzo pomocne. Widzę, że są tu ludzie którzy potrafią wysłuchać i doradzić. Chciałabym opowiedzieć wam swoją historię ale nawet nie wiem od czego zacząć... W wieku ok 14 lat miałam zdiagnozowaną nerwicę (miałam robione badania pod kątem astmy- dusiłam się z niewyjaśnionych powodów), ale zaczęło się to wcześniej. Nie wiem kiedy, w dzieciństwie odkąd pamiętam moczyłam się w nocy. Nawet nie pamiętam kiedy przestałam, ale zaczęły się inne dolegliwości. Zaczęły się stany lękowe, ataki paniki, zalewające fale gorąca i zimna, kołatanie serca, sikanie co 5 min, gwałtowne unoszenie ciśnienia, ból serca, żołądka... długo by wymieniać. Nie radzę sobie. Czasem jak się zdenerwuję potrafię zasłabnąć z niedotlenienia lub wpaść w amok. Potrafię stać lub np siedzieć bez ruchu przez 3 godziny. Czasem wydaje mi się że nie mogę oddychać (w autobusie) i po woli zaczynam panikować, ziewać, łapać powietrze....

Mam męża i dziecko (4 lata), nie dogaduję się z mężem, ciągle się kłócimy o byle głupoty. On strasznie działa mi na nerwy, mam wrażenie że wszystko robi mi na złość. Czasem nawet nie mogę na niego patrzeć, nie chcę go mieć w pobliżu, chcę żeby odszedł. On mnie nie rozumie, wielokrotnie próbowałam powiedzieć mu co mi dolega ale on przy każdej większej kłótni wykrzykuje że jestem nienormalna, psychiczna...

Boję się o dziecko. Wieczorem potrafię siedzieć i badać mu puls, sprawdzam czy oddycha, ciągle mierzę mu temperaturę... Kiedy jest chory nie śpię, siedzę przy nim i czuwam. Mąż mówi że jestem nienormalna i przewrażliwiona na wszystko. Nie radzę sobie, nie mam z kim pogadać. Pomocy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ginika69, Dobrze,że tu trafiłaś, możesz się wygadać. To forum ma charakter informacyjny. Nie diagnozujemy tutaj ;)

 

Z tego co piszesz, nasuwa mi się myśl,że możesz mieć zaburzenia lękowe.

Bardzo lękowo reagujesz w przedstawianych przez siebie sytuacjach.

Mąż Cię krytykuje.

 

Dlaczego uważasz,ze mąż Cię nie rozumie? Czego od niego oczekiwałabyś?

 

Dlaczego nie zgłosisz się z tymi objawami do specjalisty?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. widzę, że to forum jest bardzo pomocne. Widzę, że są tu ludzie którzy potrafią wysłuchać i doradzić. Chciałabym opowiedzieć wam swoją historię ale nawet nie wiem od czego zacząć... W wieku ok 14 lat miałam zdiagnozowaną nerwicę (miałam robione badania pod kątem astmy- dusiłam się z niewyjaśnionych powodów), ale zaczęło się to wcześniej. Nie wiem kiedy, w dzieciństwie odkąd pamiętam moczyłam się w nocy. Nawet nie pamiętam kiedy przestałam, ale zaczęły się inne dolegliwości. Zaczęły się stany lękowe, ataki paniki, zalewające fale gorąca i zimna, kołatanie serca, sikanie co 5 min, gwałtowne unoszenie ciśnienia, ból serca, żołądka... długo by wymieniać. Nie radzę sobie. Czasem jak się zdenerwuję potrafię zasłabnąć z niedotlenienia lub wpaść w amok. Potrafię stać lub np siedzieć bez ruchu przez 3 godziny. Czasem wydaje mi się że nie mogę oddychać (w autobusie) i po woli zaczynam panikować, ziewać, łapać powietrze....

Mam męża i dziecko (4 lata), nie dogaduję się z mężem, ciągle się kłócimy o byle głupoty. On strasznie działa mi na nerwy, mam wrażenie że wszystko robi mi na złość. Czasem nawet nie mogę na niego patrzeć, nie chcę go mieć w pobliżu, chcę żeby odszedł. On mnie nie rozumie, wielokrotnie próbowałam powiedzieć mu co mi dolega ale on przy każdej większej kłótni wykrzykuje że jestem nienormalna, psychiczna...

Boję się o dziecko. Wieczorem potrafię siedzieć i badać mu puls, sprawdzam czy oddycha, ciągle mierzę mu temperaturę... Kiedy jest chory nie śpię, siedzę przy nim i czuwam. Mąż mówi że jestem nienormalna i przewrażliwiona na wszystko. Nie radzę sobie, nie mam z kim pogadać. Pomocy...

 

 

Mam z męzem to samo. W czasie kłótni często wyzywa mnie od psycholi i mówi że zadzwoni po karetke i zabiorą mnie w kaftanie albo że, odejdzie i zostanę sama a wtedy na pewno sobie nie dam rady itp. Czasami chce żeby odszedł. Może gdybym nie była codziennie przez niego gnębiona juz dawno bym z tego wyszła... Z drugiej strony tak bardzo boje się samotności i tego że, nie poradzę sobie sama (rodzina mi to powtarza...). Nie wie co jest gorsze. Bycie samaym jak palec czy bycie z kims kto upokarza...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli czujesz się z tym lepiej (z tym, że ignorujesz myśli) to oczywiście dobrze i możesz dzięki temu po jakimś czasie się wyleczyć na tyle, że myśli nie będą Ci przeszkadzały. Całkowicie nie da się pozbyć myśli, ale można je właśnie ignorować (czy, jak to określił jeden z użytkowników tego forum "pozwolić im płynąć", trafne określenie) i moim zdaniem jest to najlepszy sposób.

Sam stosują tą metodę i na mnie też powoli zaczyna działać, więc tak trzymać!

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam z męzem to samo. W czasie kłótni często wyzywa mnie od psycholi i mówi że zadzwoni po karetke i zabiorą mnie w kaftanie albo że, odejdzie i zostanę sama a wtedy na pewno sobie nie dam rady itp. Czasami chce żeby odszedł. Może gdybym nie była codziennie przez niego gnębiona juz dawno bym z tego wyszła... Z drugiej strony tak bardzo boje się samotności i tego że, nie poradzę sobie sama (rodzina mi to powtarza...). Nie wie co jest gorsze. Bycie samaym jak palec czy bycie z kims kto upokarza...

 

Mam dokładnie takie same myśli jak Ty! Też mnie upokaża przy każdej okazji. Nie kocham go już ale boję się samotności. Nie kocham go, nie można kochać kogoś komu nie można zaufać i się zwierzyć. Nie mam w nim wsparcia. Dla niego jestem nienormalna. Uciekam w świat nauki, studiuję, chcę być dobra w tym co robię. Czasem mam wrażenie że gdybym nie miała odskoczni w nauce- byłabym jeszcze słabsza

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc wszystkim postanowilem napisac ten post gdyz to co przechodze przechodzi moje najwieksze wyobrazenia .Walke z tym czyms prowadze juz 8 lat na wlasna reke bez psychoterapi i bez lekow majac nadzieje ze to opanuje lecz po takim okresie czasu musze stwierdzic ze jest to niemozliwe.To cos zrobilo ze mnie bardzo zlego czlowieka jest mi bardzo ciezko z tym ale nie moge nic zrobic .Nie odczuwam radosci ani przyjemnosci nic mnie nie cieszy to co odczuwam to 24 godzinne spiecie w moiej glowie i na moiej twarzy ciagle przygnebienie zmeczenie uczucie agresji zla .Mecze sie bardzo gdyz walcze z tym caly czas .Na poczatku przez 2 lata wiedzialem ze to nie ja i ze to natretne mysli ale po takim czasie zaczynam to akceptowac ze to moia cecha charakteru. Prubujac udawac normalnego w kontaktach z innymi ale tylko siebie oszukuje nie umiem gdyz caly czas sie odcinam uciekam ten ogromny dyskomfort ktory mi towarzyszy w rozmowie miedzy innymi: calkowita pustka w glowie otepienie spiecie miesni twarzy brak wyrazania emocji empatia lek przed kontaktami z ludzmi i paranoja ze jestem inny+brak zaufania .W rodzinie bylo nas 2 ka ja i siostra . Pewnego razu stala sie smutna historia siostra pojechala na dyskoteke, jedna z kolezanek poczestowala ja amfetamina co spowodowalo wystapienie u niej schizofreni paranoidalnej . To byl cios bylem w szoku gdy widzialem co ona robi. Po 3 tygodniach widocznie zaduzo bylo emocji we mnie poczulem sie inaczej wiedzialem ze cos jest nie tak nagle pojawilo sie straszne napiecie (dodam ze od malego tlumilem emocjie w sobie )cala twarz stala sie spieta i ucisk w glowie. Nie potrafilem normalnie pogadac tak jakby mi jezyka zabraklo uszlo powietrze i energia ze mnie pojawily sie mysli natretne i obwinianie siebie za rozne rzeczy. Zamknelem sie w pokoju i nie wychodzilem czekalem z dnia na dzien majac nadzieje ze to chwilowe i wszytsko mi przejdzie. Pamietam ze w tedy na wieczor troszke ten stan ustepowal ale od rana to byla meczarnia starszny niepokuj i niepewnosc towarzyszyla mi .Jest mi bardzo ciezko nie wiem co mam dalej robic minelo juz 8 lat a ja dalej jestem zablokowany nie wiem jak ten ciezar zrzucic z siebie zeby moia twarz rozpromieniala a mysli sie zatrzymaly bym mogl spowrotem zaczac gleboko odychac . Prubuje to ukryc ale to sprawia jeszcze wiekszy bol musialem to napisac gdyz nie dam rady tak dluzej z tym walczyc nie wiem co mam robic i co mam o tym tak naprawde myslec dzieki za wysluchanie :(

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ciezko mi podjacleczenie bo przebywam w angli znalazlem polskiego lekarza psychiatre ale tak sie zlozylo ze wyjezdza na 2 tygodnie do polski w poniedzialek tak ze musze czekac :( jak myslicie co to moze byc moia pamiec jest bardzooooooooooooo zla nie pamietam co robilem 3 godz wczesniej

 

-- 24 kwi 2011, 23:58 --

 

dzieki za odpowiedz widze ze zaduzo odpowiedzi nie ma?:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Taki temat-pytanie.Mam zdiagnozowane Chad z dominacją depresji.I tylko to.Ale mam kilka symptomów które bardzo utrudniają mi funkcjonowanie a mója psychiatra jakby tego nie zauważała dlatego zastanawiam sie nad zmianą lekarza.O co chodzi.Mam kilka dziwnych lęków/blokad przez które nie mogę funkcjonować na studiach.Np.

-jeśli mam wolny dzień od nauki i nie zacznę się uczyć do 10 to po tej godzinie już nie mogę się zacząć uczyć.Po prostu boję się.Boję się że stanie się coś złego,jeśli zacznę uczyć się po tej godzinie,dlatego cały dzień martwię się że się nie uczę ale za bardzo boję się zacząc uczyć po tej godzinie.

-ciąglę zwlekam z rozpoczęciem nauki do pełnych godzin.Jesli zrobie sobie przerwe w nauce to nie mogę wrócić do nauki jesli nie ma jakiejś okrągłej godziny np.pełnej,w pół do,za kwadrans.

-strasznie boję się robić rzeczy zwiazanych ze studiami-załatwiac sprawy w dziekanacie zapisywać się na kursy i takie tam..Ciągle pamiętam o tym że muszę coś zanieść coś podpisać,ciągle o tym myśle, ale boję się to zrobić,mam jakąs blokade żeby zacząć.

-ciągle czuję się zestresowany przytłoczony.Jak ktoś kto jest dzien przed waznym sprawdzianem.Ciągle jestem w stresie przez studia nawet w święta podświadomie ciągle o nich myślę.Jestem bardzo zestresowany i żeby uciszyc ten lęk kompulsywnie gram na komputerze,chodze po pokoju ,fantazjuje i robię jeszcze jedną rzecz o której wstydze sie pisać i która jest codziennym rytuałem samotnych facetów,tyle że w nadmiarze i tez kompulsywnie

-mam ciągłe wyrzuty sumienia że zamiast się uczyć robię to co napisałem powyżej i to jeszcze bardziej nakręca lęk i tak w kółko...

Czy to nerwica waszym zdaniem,czy powinienem trochę powalczyc o coś przeciwlękowego z psychiatrą?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie.

 

Nie wiem właściwie dlaczego się tu zarejestrowałam i czy dobrze

zrobiłam, ale... w sumie nie ma to większego znaczenia.

Chciałabym pokrótce opisać moją historię i dowiedzieć się w przybliżeniu

co właściwie mi dolega. W zasadzie diagnozę postawiłam na razie sama, ale... chciałabym też potwierdzenia, że nie jestem psychopatką. Że jestem normalną dziewczyną.

Mam 14 lat. Żyłam normalnie, jak każda nastolatka, aż do przeprowadzki.

Zostawiłam dom, znajomych, przyjaciół i przeprowadziłam się do ponurego wieżowca (gdzie obecnie nie mieszkam) którego nienawidziłam i gdzie to wszystko się zaczęło. Tam zaczęłam sobie nakręcać różne myśli- bluźniercze o Bogu, itd, o wszystkim. Sądziłam, że to moja głupota, próbowałam się

przekonać, że to z nudów i, że sama z tego wyrosnę. Chyba w to uwierzyłam.

Potem doszły myśli o skrzywdzeniu bliskich. Kocham moją mamę nad życie,

a bałam się, że złapię za nóż i zrobię jej krzywdę. Jeśli chodzi o Boga,

to cierpiałam, bo wiedziałam, że nie powinnam tak myśleć. Nie jestem specjalnie wierzącą osobą, ale zakładam istnienie Boga.

Teraz przeprowadziłam się do innego mieszkania i jest trochę lepiej,

bo w poprzednim dochodziła depresja. Nie miałam sił wstać z łóżka,a natrętne myśli czy wyobrażenie dodatkowo wszystko gmatwały.

Łącznie borykam się z tym wszystkim pół roku. Starałam się żyć normalnie. Chodziłam do szkoły, spotykałam się czasem ze znajomymi. Ostatnio gdy nasiliły się te myśli o skrzywdzeniu kogoś z rodziny, zaczęłam szukać w Internecie. Natrafiłam na stronę o nerwicy natręctw i jestem na 99 % pewna, że to to. Wszystkie objawy pasują idealnie. Z jednej strony poczułam ulgę- że wiem prawdopodobnie co mi jest i, że są ludzie którzy

również się z tym użerają. A z drugiej- boję się, że jestem nienormalna, że nie będę mogła żyć normalnie, a naprawdę chce. Chcę być normalną, szczęśliwą dziewczyną.

Nie wiem czy można to zaliczyć do nerwicy natręctw, bo występują

sporadycznie, ale zdarza mi się:

- kiedy na ulicy są np. czerwone i niebieskie płyty chodnikowe,

przechodzę tylko po czerwonych.

- mam myśli w stylu "jak zrobisz coś, to stanie się coś tam" ;)

- wmawiam sobie choroby, np. raka

 

Z mamą rozmawiam szczerze, od samego początku i mam w niej ogromne oparcie. Opowiedziałam jej o stronie nt. nerwicy natręctw i ustaliłyśmy, że

pójdziemy do psychiatry.

Proszę o pomoc i rady; czy jestem nienormalna? czy mam szansę się z tego wyleczyć? ja wygląda wizyta u specjalisty?

 

Pozdrawiam.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to mi wygląda na typową nerwicę natręctw...i nie bój się bo jesteś normalnaa!...wiele ludzi chorych na zaburzenia nerwicowe ma strach przed nienormalnością...ja też...ale teraz mi to przeszło...może masz jakieś emocje które tłumisz bądz stłumiłaś kiedyś i one wychodzą w taki sposób...ale niekoniecznie...A jeśli chodzi o psychiatrów to są tacy co Ci powiedzą,że masz np. schizoremie ot tak sobie po prostu wymyślą,nie mając do tego żadnych podstaw..pamiętaj nie daj sobie wmówić żadnej innej choroby...mi tak wiele psychiatrów mówiło że ma schizofremie parodiaa...i jak mi dali takie leki na schizo to myślałam że umrę...i oczywiście że nie mam żadnej schizofremie tylko nadzwyczjną nerwicę lękową...i własnie takie tabletki przeciwlękowe mi pomagają...ale oczywiście są i dobrzy psychiatrzy...tylko pamiętaj jeśli czujesz,że psychiatra chce Ci coś wmówić to go nie słuchaj zbytnio,ufaj przede wszystkim sobie!...gdyby nie to,że ufałam głównie sobie to było by nie za dobrze...trzymaj się będzie dobrze;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aż mi się ciepło zrobiło na sercu jak to przeczytałam :P . Dziękuje za wsparcie.

Liczę, że jednak znajdę jakiegoś dobrego psychiatrę. To idzie się do dziecięcego, tak?

Mogę dorzucić coś, aby się wyżalić? ;)

Właśnie strasznie się wściekłam, bo zirytował mnie chodnik. Cały czas się

zwijał, albo w jedną, albo w drugą... coraz więcej mi tych natręctw dochodzi chyba ;).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie ma sprawy :smile: ...znaczy psychiatra jest tylko jeden i dla dorosłych i dzieci...możesz iśc prywatnie za pięniądzę albo darmowo w jakiejś przychodni...ja chodzę prywatnie płacę 50 zł..w Krakowie,ale czasem nic nie płacę...i możesz mi pisać co Ci się dzieje..ja Ci spróbuje doradzić;)...i jest dużo fajnych leków na natręctwa,po których się nie tyje ja np. takie mam jak np.fluoksetyna jest na zaburzenia obsesyjno kompulsywne, a w to właśnie wchodzą te natrętne myśli...no i jakaś może terapia by Ci się przydała bo te natręctwa może masz przez tłumienie jakiś emocji...nie wiem nie znam Twojej historii;)....ale jak coś to pisz na priv to postaram Ci się pomóc;)...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×