Skocz do zawartości
Nerwica.com

ofiara gwaltu


Rekomendowane odpowiedzi

ja teraz czuję się jakby całe życie było filmem. idę ulicą, jadę autobusem, patrzę na ludzi i wydaje mi się, że oni są z innego świata, daleko, jak za jakąś taflą szkła. ze ja nie jestem wcale sobą, a jedynie jestem "czymś" co obserwuje to wszystko. ale nie uczestniczy. mam momentami wrażenie, że ja nie istnieję, że ten świat nie istnieje,że to wszystko to jakiś sen. czasem chciałabym krzyknąć, powiedzieć coś, ale nie mogę, nie jestem w stanie się nawet odezwać. jedyne co czuję to lęk, bliżej nieokreślony. i prześladują mnie ręce. i inne obrazy z przeszłości. tak jakby ktoś przymusowo puszczał mi film, który się zacina w jednym miejscu - na obrazach, których nie chcę widzieć! czuje się tak jakby ktoś zmuszał mnie do patrzenia na to i śmiał mi się w twarz, widząc jak cierpię. tak czuję się cały czas.

 

ale najgorsze są noce. już kiedy wracam do domu lęk potęguje się. staje się paniczny, przeradza się w pragnienie śmierci. mam wrażenie, że mój mozg funkcjonuje na podwójnych obrotach, pomimo zmęczenia fizycznego nie mogę zasnąć. mój oddech staje się szybki, bicie serca też.

 

 

Jakbym widziała swój opis sprzed kilku lat...

Do dziś zdarza mi się czuć tak, jakbym nie była z tego świata, nie była człowiekiem. Ale staram się to wykorzystać - obserwuję wtedy świat z natężeniem, by lepiej go zrozumieć lub znaleźć w nim jakieś reguły...

 

W całej sytuacji sprzed kilku lat pomogła mi terapia. Poznałam też swoją wartość w oczach innych, głównie najbliższych, którzy w obliczu informacji, że chcę się utopić, porozmawiali ze mną (pierwszy raz) prawdziwie szczerze - i w sumie dzięki nim żyję...

 

Zgadzam się z poprzednikiem - rozdzielenie wspomnień i emocji zamiast tabula rasa. To, co za nami, choćby było najgorszym z możliwych koszmarów, jeśli nas nie zabiło może nas wzmocnić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałabym jeszcze coś dodać.

 

Rozmawiałam z moim psychologiem na temat oderwania emocji od wspomnień. Owszem - wszelkie sposoby zrozumienia i wytłumaczenia sobie sytuacji pomagają i przyspieszają proces "oderwania", ale nie ma co próbować odrywać tych emocji na siłę. Tworzy się wtedy fałszywe przeświadczenie o tym, że czegoś nie ma, mimo że jest - zbiera się w nas gdzieś głęboko i w pewnym momencie może eksplodować. Oderwanie emocji wymaga czasu.

Pomyślałam sobie też, że przecież nie raz nie potrzeba nam całkowitego oderwania tych emocji - nawet jak ich nieco zostanie - to nic. Kiedy ich mało łatwiej się z nimi pogodzić i uwierzyć w to, że potrafimy sobie z nimi poradzić - jesteśmy silniejsi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja zamiatam,ale czuję że nie mam wyjścia,jestem w tym samym domu z tymi samymi osobami

nie zniosłabym tego gdybym nie uciekała

chociaż tak do końca uciec się nie da bo wciąż się pewne krzywdy dzieją

i ten który mnie z krzywdził najboleśniej w domu jest traktowany jak bóg,idealny na szczęście się wyprowadził ale czasem bywa i dużo o nim w domu mówią

poza tym zazdroszczę mu on sobie życie ułożył ja, po tym co zaszło, nie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 lat chodziłam na terapie ale unikałam tego tematu

nie mogę od niego uciec

do tej pory udaje również przed nim,że nic takiego się nie wydarzyło

jestem do niego miła i nie unikam go

nie byłam zgwałcona tylko wykorzystywana przez kilka lat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja powiedziałam o tym na terapi,ale nigdy się tym nie zajmowałam

dopiero teraz zdaje sobie sprawę jakie to ma znaczenie w dorosłym życiu

mam depresje- lękowa,niestabilność emocjonalną,fobie społeczną,zaburzenia odżywiania,chcę autodestrukcji i cieszy mnie fakt,że nie miesiączkuje,cięcie się i ciągłe próby samobójcze co bardziej ma znaczenie,nie żeby umrzeć tylko siebie skrzywdzić,poza tym lęk przed dotykiem,okazuje uczuć tylko moim psiakom,wybuchy gniewu zwłaszcza na mamę

czuję się brudna,ale zauważyłam że też inni członkowie rodziny odsuwają się ode mnie :(

poczucie winy i wstydu,

kiedy kierowcy trąbią na mnie na ulicy,albo mi się przyglądają czuję się pani lekkich obyczajów

kiedy ktoś bliżej zacznie mną się interesować urywam definitywnie kontakt,nie mówiąc nic bo czuję przymus bycia miłą i "robić tak jak ktoś chcę"

nie umiem odpoczywać,śmiać się,ciągle od siebie uciekam a wspomnienia kończą się tragicznie chyba,że tak jak teraz odcinam się od swoich uczuć

 

ale się wygadałam :? ...kolejna bezsenna noc :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobrze - i tak mogłabyś na terapii, że właśnie nad tym chcesz popracować...

Zrozumieć okazywanie uczuć pomógł mi mój półsen - tak go nazywam, bo nie spałam, poddałam się, jak niejednokrotnie, wodzom fantazji słuchając muzyki relaksacyjnej.

Może uznacie mnie za wariatkę, ale... słuchając sobie tej muzyki (to było jeszcze za czasów mojego liceum, jakieś ponad 8 lat temu) uciekałam we własny świat, w którym patrzyłam się bezmyślnie w strumyk górski lub w bezkres oceanu - różnie. Przez jakiś czas nieoczekiwanie - wbrew mojej woli - pojawiał się mężczyzna, który potrafił ze mną rozmawiać w myślach. Bardzo mi nieraz przeszkadzało, kiedy się pojawiał - choć nie robił nic więcej niż ja - stawał zawsze obok mnie i tak samo wpatrywał się w tą wodę, wspierając mnie myślami. Jednak kiedy okazało się, że rozumie nawet te najdziwniejsze myśli których sama nie rozumiałam, że potrafi wesprzeć w każdej sprawie - domyśliłam się że jest kimś więcej niż człowiek. kiedy tylko pomyślałam w tym wyobrażeniu, że nie znam bliskości - stanął za mną i mnie przytulił. Ufałam mu, więc tak patrzeliśmy dalej w ocean. Dodał mi tyle otuchy i wsparcia, że w podziękowaniu odwróciłam się do niego i ucałowałam - przestraszyłam się tego - zważywszy też na fakt, iż myślałam o nim jak o osobie boskiej - i schowałam się na tym statku by mnie nie znalazł. Wiedział jednak gdzie jestem i podając rękę bym wstała (bo skulona siedziałam w jakimś ciemnym miejscu) powiedziałam, że nie mam potrzeby się bać - okazałam tylko uczucia... Dużo myślałam nad tym półsnem, tym wyobrażeniem...

 

Niestety w życiu realnym - tak jak książątko piszesz - czułam przymus bycia taką, jaką ten ktoś chce... poddałam się temu przymusowi niszcząc tym samym sobie i mojemu dziecku które przyszło na świat życie. A czemu tak się stało - bo zapomniałam, że jest coś takiego jak zaufanie do drugiego człowieka i poddałam się chwili. Masz zdrowy odruch książątko - dopóty, dopóki nie zaufasz komuś tak naprawdę. Kiedy brak ufności w związku życie staje się męczarnią. Ale jeśli komuś ufasz - porozmawiaj z nim, że co prawda nie chcesz do pewnych kart ze swojego życia teraz wracać, ale sprawiły one że masz takie a takie odruchy, a mówisz mu o tym tylko dlatego, że mu ufasz i chciałabyś stanąć twarzą w twarz - aczkolwiek stopniowo z problemem... - przynajmniej ja bym tak zrobiła, gdybym ze zdobytym już doświadczeniem, mogła życie przeżyć jeszcze raz... nie wiem, może głupi pomysł i głupia rada, bo nie sprawdziłam tego na własnej skórze - cały czas jestem z tym samym mężczyzną (o ile tak o nim można powiedzieć, bo zachowuje się - nie ważne...) do którego nie mam za grosz zaufania...

 

...przepraszam za długi post...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na przesłuchaniach padaja dziwne pytania typu :a moze sama chciałas
Takie pytania padają z powodu prawa, które w założeniu ma dociekać prawdy. Pewnie nie padałyby, gdyby oprócz gwałtów, nie pojawiały się również fałszywe oskarżenia o gwałt, np. mające być formą zemsty. Dlatego konieczne jest zadawanie takich pytań. :roll:

Prawo, prawem, a i tak najwięcej zależy od tego, czy będzie egzekwowane przez osobę taktowną. :bezradny:

 

Tylko czy to nasze prawo dobrze bada sprawę? Byłam ofiarą molestowania przez 10 długich lat, dokładnie odkąd skończyłam 2 latka... Do dzisiaj nie mogę się z tego pozbierać. Pamiętam że psycholog sądowy był mężczyzną, wziął szachy i poszliśmy rozegrać partyjkę na ogród. I teraz wyobraźcie sobie dziecko które zna zainteresowanie mężczyzn tylko pod tym kątem... Nic mu nie opowiedziałam bo bałam się że też będzie mnie dotykać lub co gorsza zacznie się onanizować w moim towarzystwie. A sprawa..? Dzięki niemu między innymi została umorzona. Jakoś nie był specjalnie zdeterminowany do wyciągania okrutnej prawdy. Pograliśmy z 10 minut i zadowolony że "odklepał wizytę" pojechał sobie. A ja do dziś mam poczucie niesprawiedliwośći podczas gdy mój oprawca założył rodzinę gdzieś za granicą i "opiekuje się" przybranymi wnukami. Od czasu do czasu dzwoni do mojej siostry i pyta czy może przyjedzie z moimi dziećmi w odwiedziny. Dodam że moje dzieci mają 2 i 3 lata. Gdyby je tknął -Zabiłabym!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

molestowana, a nie da się powtórnie złożyć pozwu? Motywując to właśnie faktem, że nie mogłaś się przełamać i zacząć zeznawać? Byłaś na terapii?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja zamiatam,ale czuję że nie mam wyjścia,jestem w tym samym domu z tymi samymi osobami

nie zniosłabym tego gdybym nie uciekała

chociaż tak do końca uciec się nie da bo wciąż się pewne krzywdy dzieją

i ten który mnie z krzywdził najboleśniej w domu jest traktowany jak bóg,idealny na szczęście się wyprowadził ale czasem bywa i dużo o nim w domu mówią

poza tym zazdroszczę mu on sobie życie ułożył ja, po tym co zaszło, nie :(

 

Wiesz, ja z perspektywy czasu myślę że gdybym dzisiaj spotkała mojego oprawcę (który zawsze twierdzi że mi wybaczył tę wielką krzywdę jaką mu wyrządziłam kłamiąc), wykrzyczałabym mu w twarz że jest chorym zboczonym i złym człowiekiem... Próbuję znaleźć spokój ducha, jest to strasznie trudne. Mam rodzinę i męża anioła który mnie znosi i moje napady wrogości. Niestety nie wszystko mu mogę opowiedzieć, bo on po prostu nie wie jak ze mną o tym rozmawiać. Przykro mi że musisz go oglądać i że twoi bliscy nie są dla ciebie wsparciem. Poczucie niesprawiedliwości potrafi zniszczyć ofiarę...

 

-- 04 mar 2011, 11:22 --

 

Nie wiem czy mam podstawy. Dowodów i świadków jako-takich nigdy nie było. Są tylko moje zeznania. Nawet nie znam jego dokładnego adresu. Targają mną różne myśli bo wiem że są narażone inne dzieci. Nie chcę żeby jakieś maleństwo znowu padło jego ofiarą. Nigdy nie byłam na terapii, nawet tego mi nikt nie zaproponował... Mam straszny żal do systemu i do ludzi którzy nie wyciągneli do mnie ręki, do matki która nie bardzo potrafiła rozmawiać i zignorowała pierwsze sygnały jakie jej wysyłałam kiedy miałam 4 latka. Nawet raz jej powiedziałam że tata wpychał mi coś twardego. Nie rozumię jak można coś takiego bagatelizować, nie dociera to do mnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to może warto, byś udała się na terapię? A jeśli chodzi o kroki prawne, to może warto by się poradzić w jakiejś fundacji zajmującej się podobnymi sprawami? Zawsze też możesz spróbować go odnaleźć i porozmawiać z rodzicami dzieci, z którymi on ma teraz kontakt. Nawet gdyby Ci nie uwierzyli, to jednak już zawsze będą na niego inaczej patrzyli i zawsze już będą wyczuleni na niego i na reakcję dzieci na niego. Z drugiej strony ja bym raczej uwierzył osobie, która po latach wraca do takiej sprawy. Bo jak inaczej - niż traumą, czyli prawdziwym przeżyciem - można by wytłumaczyć takie zachowanie? Że nagle dorosła kobieta, mężatka i matka dwójki dzieci ubzdurała sobie, że przez 10 lat była molestowana?

 

Ostatnia rzecz - prawda o tym zdarzeniu jest w Tobie. I było by świetnie, gdyby inni w tę prawdę uwierzyli. Jednak jeśli nie uwierzą, to mimo wszystko to, co się zdarzyło, było prawdziwe. I brak uwierzenia w to wcale nie umniejsza, nie odbiera wiarygodności tym zdarzeniom. Bo one się zdarzyły. Więc nie warto się obawiać, że inni nie uwierzą.

 

Mam nadzieję, że ostatni fragment nie jest zbyt pogmatwany. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie zdawałam sobie sprawy z wielkości tego problemu. Od kilku godzin nie potrafię się uspokoić. Przeczytałam wczoraj książkę "kato-tata" i wszystkie wspomnienia wróciły... Jakie to przykre, że chciałam pożalić się jedynej mi bliskiej osobie (mężowi) i odpowiedział milczeniem. Czuję się bardzo źle, bo jestem z tym wszystkim sama. Jedyna osoba której ufam odwraca się ode mnie i nie słucha. Nie rozumię... Potrzebuję wsparcia i nigdzie go nie znajduję. Chcę żeby bliscy byli ze mną w tych ciężkich chwilach ale nie potrafią...

Nie wiem czy potrafię przejść przez to sama.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znów to do mnie wraca.Zastanawiałam się czemu nikt się niczego nie domyślił.Przeglądałam zdjęcia-wyglądała jak normalna dziewczynka a zachanie odbiegało od "normy" tyle że to można było tłumaczyć na wiele sposobów.Sama tego nie rozumiem.Wiem że nadużycia były w moim domu nie tylko ze strony tego kto mnie krzywdził.Nawet do tej pory nie mam spokoju żeby się przebrać,czasem umyć bo ktoś wchodzi totalnie lekceważać mój sprzeciw.Waruje bo mam obawy że nie tylko jeden to był,czy dwóch bo to pamiętam.Mam przeczucia,że ktoś był jeszcze tylko wydaje mi się że to tylko w mojej głowie,jakieś urojennia.Boje się wszystkich,boję się że ktoś mnie jeszcze skrzywdzi.Chwilami czuje że trace rozum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie kasiątko nie tracisz rozumu ,po prostu sie boisz i po takich przejściach masz prawo.NIkt nie widział....a moze nie chciał widzieć bo tak było łatwiej? ja powiedziałam wprost e domu ze mnie zgwałcono miałam moze z 9 lat i po prostu mnie wyśmiano po czym musiałam znosić jego wizyty w domu więc nie wiem ile tu niewiedzy a ile niechęci

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ewa, Kasiątko, jak się czyta Wasze wypowiedzi, to włos się jeży na głowie, że takie "rodziny" i takich "bliskich" można mieć. Bo jestem w stanie zrozumieć (oczywiście nie pochwalić), że molestowanie czy gwałt na dziecku może się zdarzyć. Jednak trudno mi zrozumieć, że ci najbliżsi w takiej sytuacji murem nie stają w obronie dziecka - członka własnej rodziny. Bardzo mi Was żal.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie w domu z tego co pomiętam to chlanie prawie dzień w dzień.Mama piła razem z tatą później awatury i bójki.Imprezy były kikudniowe wtedy byli pijani wszyscy rodzicie,rodzeństwo i ktoś ze wnątrz.Tata mi kazał chodzić latem rozebrana choć się wstydziłam,razem z bratem się kompaliśmy.Nawet jak miałam z 11-12 lat to taka kazał mi się myć przy sobie jak prosiłam żeby wyszli żebym mogła się umyć "bo ojca nie powinnam się wstydzić"a ja posłuszna się myłam pomimo wstydu.To samo słyszałam od brata gdy mi wszedł gdy się myłam.Teraz w domu to łamanie potrzeb drugiej osoby,picie,przemoc psychiczna.Jedyny wyjściem byłoby się wyprowadzić,ale wtedy zaczynają się szantaże,że zotawiam ich bez pieniędzy i wtedy to im tylko"sznur zostanie" albo że to objaw mojej choroby.

Największy żal czuje do nauczycieli w szkole,podobno to widzać po dziecku gdy coś takiego się dzieje,ale mama chodziła regularnie na wywiadówki,akademie uważali że jestem zadbanym dzieckiem,pomimo to że się jąkałam i chodziałam do szkoły brudna,a do tego byłam wzorową uczennicą i sma mydliłam im oczy bo nie wolno mi było nic nikomu mówić nawet na spowiedzi a wtedy zbzikowałam na puncie kościoła pomimo to że chowałam się w pół ateistycznie rodzinie.Ja zawsze grzeczna słuchałąm wszystkich nawet tego kto mi to robił bo myślaąłm że dzięki temu będę miała uwagę,pochwały i nie będę już sama.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To, co Ci się przytrafiło jest naprawdę straszne. Ale nie miałaś przecież wpływu na to, kto Cię wychowywał i w jakiej rodzinie się urodziłaś. Szczerze mówiąc, to najlepszym rozwiązaniem chyba było by odciąć się kompletnie od rodziców, nie utrzymywać żadnego kontaktu. Zrobili Ci krzywdę i będą robić do końca życia, jeśli się od nich nie uwolnisz. Być może oni nie zdają sobie sprawy z tego, co zrobili, i nawet może są dobrymi ludźmi, ale głęboko zaburzonymi i możesz uważać, że należy im pomóc, ale moim zdaniem - nie warto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ty byłaś kasiątko kiedyś na terpii DDA? w głowie sie nie mieści ile alkohol potrafi isnień zniszczyć w przerózny sposób wiedz ze nie jesteś sama cieszę sie ze mówisz pomyśl o jakiejś terapii i nie myśl ze jestes głupia czy wariujesz bo tak nie jest zapewniam cię Ja tez na długie 15 lat uciekłam w kościól ale juz im przeszło

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz w domu to łamanie potrzeb drugiej osoby,picie,przemoc psychiczna.Jedyny wyjściem byłoby się wyprowadzić,ale wtedy zaczynają się szantaże,że zotawiam ich bez pieniędzy i wtedy to im tylko"sznur zostanie" albo że to objaw mojej choroby.

Ja bym Ci radził wyprowadzić się z domu i nie ulegać szantażom. Rodzice rodzicami, lecz poddawanie się szantażom nie jest przejawem szacunku i miłości do rodziców. Oni jednak żyją na własny rachunek, Ty na własny. I jeśli oni wybrali spier.. sobie życia przez alkohol, to taki ich wybór. I Ty nie masz wiele wspólnego z tym wyborem. Dlaczego więc miałabyś ponosić skutki tego wyboru i przegrywać swoje życie z powodu ich wyboru? Oni są dorośli i to oni odpowiadają za swoje życie. I za wszelkie negatywne wydarzenia też. Podobnie jak Ty - jesteś odpowiedzialna za swoje życie. Dlatego moim zdaniem powinnaś jak najszybciej uciekać z tego "domu" i zacząć sobie układać normalne, zdrowe życie. Razem z tą rodziną to Ci się nie uda. Byłaś dobrą uczennicą, więc jesteś inteligentna i pracowita. Poradzisz sobie. Nie daj się wciągnąć rodzinie w bagno, w którym ona tkwi. Będą Cię na siłę w nie wciągali, bo sami sobie zniszczyli życie, więc nie chcą, by Tobie się powiodło. Zamiast uskarżać się na rodziców i robić z siebie biedną ofiarę rodziny, odetnij się od nich i zacznij żyć dla siebie. Bo warto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kasiątko, przede wszystkim - jestem w stanie zrozumieć to, co się z Tobą dzieje obecnie, ponieważ przechodziłam przez podobne etapy po podobnych przeżyciach. Mam to już daleko za sobą, ale będzie też to ze mną do końca moich dni. Jedna rada - nie bądź bierna tak jak Ci, od których oczekujesz pomocy. Sama walcz o siebie. Nie słuchaj tych szantaży emocjonalnych - słuchaj tylko siebie. Wszystkie osoby, które Cię otaczają w rzeczywistości - bynajmniej nie są Tobie życzliwe i nie dbają o Twoje dobro. Wybacz ale powiem to wprost - nie licz, że sprawcy się nad Tobą ulitują. Zlituj się natomiast Ty sama nad sobą - niczym nie zasłużyłaś na taki los. Nie piszę tego bez przyczyny - jeśli teraz zawalczysz o siebie w przyszłości będzie Ci łatwiej walczyć o siebie w sytuacjach, które Cię dotkną - a one są nie do uniknięcia. Więc konkretnie - wyprowadź się, zerwij kontakty, rozpocznij nowe życie - własne. Nie bój się, nie obawiaj - dasz sobie radę. Skoro przetrwałaś taki koszmar - przetrwasz i rozpoczęcie nowego życia. I nie obawiaj się szukania pomocy specjalistów - bez tego też się nie obejdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiątko uciekaj z tamtąd. Nic sobie nie zrobią. Musisz teraz wykazać się siłą i uciekaj!!! Nic dla ciebie dobrego nie zrobili. Pomóż jakiemuś biednemu dziecku które na to zasługuje i kup mu bułkę, a nie ludziom którzy cię nie wspierają i wysysają z ciebie życie. Nie wyleczysz się jak tam zostaniesz... Ja mam 25 lat rodzinę, 4 dzieci i poszarpaną duszę. Mniej poszarpaną, bo miałam odwagę uciec. Uciekaj bo się możesz nie pozbierać.

 

Ludzie bagatelizują wiele spraw, moja mama była dobrą kobietą ale... mam żal bo kiedy miałam 4 lata powiedziałam jej że "tata wpycha mi coś twardego"... A ona nawet nie pomyślała że mógłby mnie molestować... Jak widzisz, ludzie widzą i słyszą to co chcą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×