Skocz do zawartości
Nerwica.com

molestowana

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia molestowana

  1. Kasiątko uciekaj z tamtąd. Nic sobie nie zrobią. Musisz teraz wykazać się siłą i uciekaj!!! Nic dla ciebie dobrego nie zrobili. Pomóż jakiemuś biednemu dziecku które na to zasługuje i kup mu bułkę, a nie ludziom którzy cię nie wspierają i wysysają z ciebie życie. Nie wyleczysz się jak tam zostaniesz... Ja mam 25 lat rodzinę, 4 dzieci i poszarpaną duszę. Mniej poszarpaną, bo miałam odwagę uciec. Uciekaj bo się możesz nie pozbierać. Ludzie bagatelizują wiele spraw, moja mama była dobrą kobietą ale... mam żal bo kiedy miałam 4 lata powiedziałam jej że "tata wpycha mi coś twardego"... A ona nawet nie pomyślała że mógłby mnie molestować... Jak widzisz, ludzie widzą i słyszą to co chcą.
  2. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z wielkości tego problemu. Od kilku godzin nie potrafię się uspokoić. Przeczytałam wczoraj książkę "kato-tata" i wszystkie wspomnienia wróciły... Jakie to przykre, że chciałam pożalić się jedynej mi bliskiej osobie (mężowi) i odpowiedział milczeniem. Czuję się bardzo źle, bo jestem z tym wszystkim sama. Jedyna osoba której ufam odwraca się ode mnie i nie słucha. Nie rozumię... Potrzebuję wsparcia i nigdzie go nie znajduję. Chcę żeby bliscy byli ze mną w tych ciężkich chwilach ale nie potrafią... Nie wiem czy potrafię przejść przez to sama.
  3. Wiesz, ja z perspektywy czasu myślę że gdybym dzisiaj spotkała mojego oprawcę (który zawsze twierdzi że mi wybaczył tę wielką krzywdę jaką mu wyrządziłam kłamiąc), wykrzyczałabym mu w twarz że jest chorym zboczonym i złym człowiekiem... Próbuję znaleźć spokój ducha, jest to strasznie trudne. Mam rodzinę i męża anioła który mnie znosi i moje napady wrogości. Niestety nie wszystko mu mogę opowiedzieć, bo on po prostu nie wie jak ze mną o tym rozmawiać. Przykro mi że musisz go oglądać i że twoi bliscy nie są dla ciebie wsparciem. Poczucie niesprawiedliwości potrafi zniszczyć ofiarę... -- 04 mar 2011, 11:22 -- Nie wiem czy mam podstawy. Dowodów i świadków jako-takich nigdy nie było. Są tylko moje zeznania. Nawet nie znam jego dokładnego adresu. Targają mną różne myśli bo wiem że są narażone inne dzieci. Nie chcę żeby jakieś maleństwo znowu padło jego ofiarą. Nigdy nie byłam na terapii, nawet tego mi nikt nie zaproponował... Mam straszny żal do systemu i do ludzi którzy nie wyciągneli do mnie ręki, do matki która nie bardzo potrafiła rozmawiać i zignorowała pierwsze sygnały jakie jej wysyłałam kiedy miałam 4 latka. Nawet raz jej powiedziałam że tata wpychał mi coś twardego. Nie rozumię jak można coś takiego bagatelizować, nie dociera to do mnie...
  4. Takie pytania padają z powodu prawa, które w założeniu ma dociekać prawdy. Pewnie nie padałyby, gdyby oprócz gwałtów, nie pojawiały się również fałszywe oskarżenia o gwałt, np. mające być formą zemsty. Dlatego konieczne jest zadawanie takich pytań. Prawo, prawem, a i tak najwięcej zależy od tego, czy będzie egzekwowane przez osobę taktowną. Tylko czy to nasze prawo dobrze bada sprawę? Byłam ofiarą molestowania przez 10 długich lat, dokładnie odkąd skończyłam 2 latka... Do dzisiaj nie mogę się z tego pozbierać. Pamiętam że psycholog sądowy był mężczyzną, wziął szachy i poszliśmy rozegrać partyjkę na ogród. I teraz wyobraźcie sobie dziecko które zna zainteresowanie mężczyzn tylko pod tym kątem... Nic mu nie opowiedziałam bo bałam się że też będzie mnie dotykać lub co gorsza zacznie się onanizować w moim towarzystwie. A sprawa..? Dzięki niemu między innymi została umorzona. Jakoś nie był specjalnie zdeterminowany do wyciągania okrutnej prawdy. Pograliśmy z 10 minut i zadowolony że "odklepał wizytę" pojechał sobie. A ja do dziś mam poczucie niesprawiedliwośći podczas gdy mój oprawca założył rodzinę gdzieś za granicą i "opiekuje się" przybranymi wnukami. Od czasu do czasu dzwoni do mojej siostry i pyta czy może przyjedzie z moimi dziećmi w odwiedziny. Dodam że moje dzieci mają 2 i 3 lata. Gdyby je tknął -Zabiłabym!!!!!
×