Skocz do zawartości
Nerwica.com

WSTAJEMY LENIE! DO ROBOTY!! :)


Gość kama

Rekomendowane odpowiedzi

ewa84 tu nie chodzi o to ze ci ludzie nie maja sily

 

walczyc!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

kazdy przechodzi nerwice inaczej!!!!

ja naprzyklad mam sie swietnie :D:D:D

ale nie

 

neguje ludzi ktorzy maja sie gorzej niz ja!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

 

mysle ze to swinstwo!!!!! :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Baluj... i tu zaczynaja sie

 

schody....nie moge przebywac w zatloczonych glosnych miejscacz bo wlasnie wtedy mam najczesciej ataki! Ja nie wejde na

 

dyskoteke!!!!

I tutaj zaczynają się ruchome schody jadące w dół... Jeśli nie przebywasz z ludzmi, to masz

 

beznadziejne szanse, żeby odmienić swoją samotność :roll: Nie masz żadnych przyjaciół Ewo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh.. jeśli kogoś uraziłem to przepraszam, ale absolutnie nie

 

miałem takiego zamiaru! :) Jeśli napisałem ostro to tylko po to żeby zmotywować. Widzieliście kiedyś żeby ktoś się wziął do

 

roboty gdy głaszcze się go po główce?! Nie!

 

Bibi, nie wiem czy dobrze zrozumiałaś mój post. Ja nie nieguję używania

 

leków i stosowania terapii. Wyraźnie napisałem, że są to środki bardzo pomocne a dla niektórych wręcz niezbędne. Jednak to

 

nie one służą wyleczeniu! One tylko pomagają wziąść się do pracy i skupić na rozwoju a nie uciekaniu przed kolejnym złym

 

dniem.

 

Co mamy z użalania się nad sobą i martwienia jutrem?? Jeśli ktoś ma z tego jakiś pożytek, to z ciekawością

 

posłucham. Otóż nie mamy nic. Jedyne i najważniejsze co warto robić w kierunku wyzdrowienia to brać się do roboty. Albo idąc

 

do terapeuty, albo już w domu biorąc się za siebie. Nie potrzeba przecież wiele - wystarczy jak opracujecie sobie tygodniowy

 

program ćwiczeń a po 2 tygodniach systematycznego treningu zobaczycie poprawę. Tak na prawdę to nie ważne czy to będzie

 

bieganie, siłownia, czy joga, bo już sam fakt podjęcia jakiegoś wysiłku i konsekwentnego dążenia do celu, daje wewnętrzne

 

wzmocnienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam sie , ze nalezy pracowac nad sobą. Nie zgadzam sie

 

natomiast z tym ,ze jak sie dojdzie do przyczyny choroby to sie wyzdrowieje. Przyczyny sa w wielu przypadkach złozone na tyle

 

,ze nie da sie odkryć ich tak, jak w twoim przykładzie o gościu z bólem głowy.

P.S widze ze macie problem z logowaniem.

 

Mnie loguje za 2 razem. :)

Da sie cos z tym zrobic?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie potrzeba przecież wiele -

 

wystarczy jak opracujecie sobie tygodniowy program ćwiczeń a po 2 tygodniach systematycznego treningu zobaczycie poprawę. Tak

 

na prawdę to nie ważne czy to będzie bieganie, siłownia, czy joga, bo już sam fakt podjęcia jakiegoś wysiłku i konsekwentnego

 

dążenia do celu, daje wewnętrzne wzmocnienie.

Z tym się akurat zgodzę.

 

[quote=Mad

 

Mat]P.S widze ze macie problem z logowaniem. Mnie loguje za 2 razem.

Da sie cos z tym zrobic?

Zaznacz

 

"Zaloguj mnie automatycznie przy każdej wizycie:"

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mad Mat, zgodzę się, że nie samo dojście do źródła problemu

 

jest jego rozwiązaniem. To jest oczywiste i dlatego też pisałem o pracy nad sobą. Dojście do źródła problemu umożliwia

 

dopiero podjęcie pracy w dobrym kierunku. Oczywiście, że przykład z gościem jest banalny - bo to tylko przykład. Ale nawet on

 

był u psychoterapeuty, bo sam nie potrafił i nie wiedział od czego zacząć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już (przynajmniej mam nadzieję) piszę z perspektywy osoby

 

której nerwica minęła. Pamiętam jednak że zazwyczaj lepiej się czułam w wakacje, zawsze pomagało mi słońce - to jedno z

 

najlepszych lekarstw dla mnie:) A tak na codzień to pomagała obecność drugiej osoby, takiej której można się wyżalić, że się

 

człowiek źle czuje. W ostateczności pomagała mi ciepła kąpiel.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nienawidzę jak nadchodzi front atmosferyczy

wtedy mam

 

takie fazy , że ooohoohoo

nie oglądam pogody bo sobię coś wkręcę.

UWIELBIAM ZA TO CZAS WOLNY I ŚREDNIO LUBIĘ

 

SAMOTNOŚĆ. jadę wtedy w Karkonosze do Chatki AKT i jestem sobą. mogę całymi dniami wylegiwac się w hamaku i słuchać wiatru (

 

ptków tak wysoko nie słychać - szkoda). szkoda tylko że jeżdżę tam coraz rzadziej....(autobusy!) ale najważniejsze że wogóle

 

jeżdżę :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bibi, nie wiem czy dobrze

 

zrozumiałaś mój post. Ja nie nieguję używania leków i stosowania terapii. Wyraźnie napisałem, że są to środki bardzo pomocne

 

a dla niektórych wręcz niezbędne. Jednak to nie one służą wyleczeniu! One tylko pomagają wziąść się do pracy i skupić na

 

rozwoju a nie uciekaniu przed kolejnym złym dniem.

 

\.

a czy ja coś mówię o tym :D przecież nie...

 

poprostu częściej mam zły nastruj niż dobry :D weź na luz i przestań się tłumaczyć :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!!!

Ok, moze teraz moja kolej......(czekałaś na to

 

bibi)hehe :D:D

To prawda, mam strasznie podobne podejście do choroby co Konrad!, jak zauważyła bibi. Może to jest

 

kluczem do wyleczenia, warto nad tym pomyśleć.

U mnie już prawie od miesiąca nie zauważyłem żadnych poważniejszych

 

objawów nerwicy, nawet lęk przed autobusami strasznie sie zmniejszył. Możliwe, że jestem już na końcu drogi walki z nerwicą

 

(odpukać :D , żeby nie zapeszyć).

Zgadzam sie, że wysiłek fizyczny pomaga w leczeniu tej choroby,a kształtowanie naszej

 

sylwetki podnosi nasze morale, przez co czujemy się o wiele lepiej. Samopoczucie błyskawicznie rośnie z dnia na dzień. Tylko

 

trzeba się w końcu zmobilizować. To samo tyczy się kształtowania naszej psychiki, pracy nad samym sobą.

Co do reszty

 

popieram większość wypowiedzi Konrada!. Trzeba więcej takich ludzi jak Ty na forum!!!!

Pozdrawiam!!! :D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam sie , ze nalezy pracowac

 

nad sobą. Nie zgadzam sie natomiast z tym ,ze jak sie dojdzie do przyczyny choroby to sie wyzdrowieje. Przyczyny sa w wielu

 

przypadkach złozone na tyle ,ze nie da sie odkryć ich tak, jak w twoim przykładzie o gościu z bólem głowy.

 

A ja mysle ze dojście do przyczyny nerwicy zajeciscie ułatwia cała sprawę, faktycznie ze to jest

 

bardzo złozone, a czasem nie możliwe do odkrycia. Całe szczęście w mioim przypadku było akurat możliwe i naprawde ułatwiło mi

 

prace nad sobą. Musiałam zmienic nie które przekonania- wyluzowac troche z tym moim perfekcjonizmem, przestać idealizować

 

siebie, stawiac sobie realne do wykonania zadania i uświadomic sobie ze jednak istnieja jakies granice moich

 

mozliwości......... a przede wszystkim musiałam nauczyc sie wyrażac swoja złość ( u mnie to był własnie głowny konflikt -

 

odczuwanie złości i nie możność jej wyrażania).....to wszystko wynika oczywiscie ze sposobu w jaki wychowywali mnie rodzice.

 

Trudno to wszystko pozmieniac kiedy nasiakało sie tym dawadziescia kilka lat.........ale praca nad soba dalej trwa:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam sie z Wami. Nie na lezy szukać przyczyn przez objawy

 

, które sa bardzo mylące. To ze boje sie wyjść do supermarketu moze wynikac z nieśmiałości w stosunku do ludzi, a nie ze

 

strachu przed.... Rodzi sie konflikt / niesmiałość - chęc przebywania z ludżmi /.

Wasze posty skierowaly mnie na inny tor

 

myslenia. Bede drązył :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bibi masz rację, co ja się będę tłumaczył... :) Dark, a Ty

 

nie zapominaj, że nerwica przebiega falowo. Jeśli poszukasz jej wykresu, to zobaczysz, że u większości osób wygląda ona jak

 

sinusoida, której wychylenia są coraz mniejsze. Czyli wygasa, ale powoli i po okresie subiektywnego spokoju, znowu następuje

 

lekkie nasilenie. I tak dalej aż te nasilenia są coraz słabsze i słabsze i słabsze.. aż w końcu okazuje się że ich nie ma ;)

 

Fajnie, że Ci idzie! :) Ja też się ostatnio mam nieźle, jedyne co mnie jeszcze dołuje to przewlekłe derealizacje.. No ale nie

 

są już takie ostre jak kiedyś :D Pozdro! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×