Skocz do zawartości
Nerwica.com

WSTAJEMY LENIE! DO ROBOTY!! :)


Gość kama

Rekomendowane odpowiedzi

Taka metoda jest też dobra do zwalczania kompleksów (wiem, bo próbowałem).

Ogólnie to jestem bardzo zakompleksionym człowiekiem, zdaję sobie sprawę z tego, że jest to uciążliwe dla mnie, ale i najbliższego otoczenia, dlatego postanawiam z tym coś zrobić. Taka metoda o dziwo działa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, ale to śmiech, a mi chodzi raczej o UŚMIECHNIĘCIE się do siebie, w szybie, lustrze, gdy zbliża się atak. Mi pomogło, Shadowowi też, więc może to jest też metoda ( oczywiście pod warunkiem, że ma się w okolicy taką powierzchnię do przejrzenia się, a z braku takowego można się uśmichnąć do lusterka od kosmetyczki:)))))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taka metoda jest też dobra do zwalczania kompleksów (wiem, bo próbowałem).

Ogólnie to jestem bardzo zakompleksionym człowiekiem, zdaję sobie sprawę z tego, że jest to uciążliwe dla mnie, ale i najbliższego otoczenia, dlatego postanawiam z tym coś zrobić. Taka metoda o dziwo działa.

Jakie jeszcze są metody? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niedawno poczułam zbliżający się atak w zatłoczonym autobusie, nie wiedziałam co robić i nagle przypomniałam sobie bardzo śmieszną historię która mi się przydarzyła. Nie mogłam powstrzymać śmiechu, ludzie się na mnie gapili a po ataku nie zostało ani śladu :D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przejrzalam prawie wszystkie wasze posty poczytałam,przeanalizowałam.i niedobrze mi się robi jak czytam większąsc z was. Tkwicie po same uszy w nerwicy lękowej , cierpicie niewyobrażalny ból..Wiem bo sama cierpiałam 5 lat . Bierzecie prochy i odwalacie fuszerkę chodząc do psychiatry ..kiedy czujecie ze to nie ten lekarz ze nie pomaga wzruszacie ramionami ze widocznie tak musi byc..Rozlazli w chorobie zniecheceni umiecie jedynie zrzedzic ze juz nie macie siły walczyc ze to was przerasta..ze nic nie pomaga. Kazda moja wizyta u psychoanalityka byla podroza w najbardziej bolesne fragmenty mojego zycia trzeba CHCIEC sie na to odwazyc a wy boicie sie mówic szczerze o swoich problemch , mówicie" ja nie umiem z obcą osobą, nie chce rozdrapywac starych ran, chce zapomniec. ..." Po każdej wizycie dlugo analizowałam spotkanie i zawsze miałam na zadanie jakąś prace , ćwiczenia wiec godzina wizyty dawała bardzo długotrwale efekty..przeczytałam mase ksiazek i nie mowilam wtedy " to nie pomaga , ja mam gorzej ..." czytałam chłonęłam uczyłam sie tej choroby az wreszcie spojrzałam strachowi w oczy ..Na spotkaniach z moim psych. Jak pisałam omawialismy bardzo trudne rzeczy z przeszlości ..bolało bardzo...czasem płakałam u niego okrutnie ..czesto miewałam ataki u niego wtedy on uczyl mnie jak je opanowaac..wszystko pod JEGO okiem a nie cichutko w czterech scianach"bo mi juz nikt nie jest w stanie pomóc".. Kazdy nawrót choroby traktowałam z przyzwoleniem. Pozwalałamzeby kazdy atak mnie ogarnął...trwał...i minął..przestałam sie bac A tu co czytam? bojęsie wiem ze niepowinnam ale nie umiem..jestem za słaba.."Ktos radzi nie uciekaj spojrz lękowi w oczy a wy odpowiadacie " nie moge bo chyba bym zwariował nigdy sie nie odwaze. ZYGAC sie chce. Nie macie za grosz CHECI zeby wyjsc z tej choroby . wiec dalej nazekajcie tkwijcie w tym uścisku lęku i nie szukajcie tu pomocy bo jej nie znajdziecie ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oh spodziewałam sie takich odpowiedzi od was.. PRAWDA KOLI W OCZY. KIM ja jestem pytasz? Kims kto byl na samym dnie ..kims kto zył z bardzo silną nerwicą lękową. Kims kto z tego wyszedl bo bardzo tego CHCIAŁ. a wy rozczulajcie sie dalej nad sobą a ja wpadne tu od czasu do czasu i poczytam jak brniecie ku destrukcji wołajac FORUMOWICZÓW o pomoc..

 

Aha asertywność to umięjetność mowienia NIE wiec chyba ci sie cos pomyliło Patrycjo

 

"Asertywność to metoda harmonijnego życia w swoim terytorium. AsertywNIE - czyli jak mówić NIE bęz lęku i poczucia winy.

"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak asertywnosć odbierają amerykanie. ale to tylko jej płytka i jednostronna znajomość. Zagłęb się w to pojęcie a zobaczysz,że do pełnej asertywnej (czyli zdrowej formy) jest Ci jeszcze daleko. Myślę,że pomogłoby Ci to w dalszej pracy nad sobą,abyś mogła naprawdę powiedzieć:jestem zdrowa udało mi się. Powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale przynajmniej nie osądzamy się w tak chamski sposób.

 

 

Jasne ze nie osądzacie sie nawzajemy..wy sie poprostu próbujecie pocieszyc z marnym skutkiem..Np. Ktos pisze "mam silne zawroty lęki mdłośći" drugi odpisuje ze czas najwyzszy isc do lekarza zaczac terapię a tamten znowu swoje" ale ja nie moe isc na terapie bo mi sie tak kreci wgłowie musze zostac w domu tu jest bezpiecznie" racja ale czy ta osoba zdaje sobie sprawe ze jak nie wyjdzie nie zacznie sie leczyc to NIC sie nie zmieni...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mała podpowiedż: Asertywnośc składa się z dwóch równoważnych postaw JA i TY. Jeżeli pojmujemy ją tylko w jednej z nich,cała jej idea jest zaburzona czyli krótko mówiąc mamy problem z asertywnością,nie jestesmy do końca "dorośli" (bo tylko dorosła postawa jest postawą asertywną). To czego uczą w szkołach o mówieniu "nie" to tylko wierzchołek góry lodowej,nie majacy nic wspólnego z pełnią asertywności. można umieć mówić "nie" i inne postawy związane z JA,a nadal być tzw. "dużym dzieckiem" czyli dawać wpływać na swe życie echom błedów wychowawczych z dzieciństwa. to oczywiście wiąze się z niedojrzałością emocjonalną czyli poprostu z problemami w zyciu w społeczeństwie. i tak jak nerwica,problemy z postawą TY (z asertywności) wymagaja pracy nad sobą. a więc nie wymądrzaj się colleto tylko raz dwa bierz się do roboty. Mam nadzieje,że uwieńczysz to takim samym sukcesem jak w przypadku nerwicy (choć podejrzewam,że problem z asertywnym wyrażaniem złości nie pomógł ci jej tak do końca przezwycięzyć)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coletta.... ukłon w Twoją strone.Zbyt dużo ludzi sie poddaje,mówią że nie dadzą rady.Ja obecnie czuje sie że jestem na samym dnie.Nie,nie mam lęków,miałam je kiedys.Mam inną chorobe-strach przed życiem,za dużo w nim było stresu,bólu,cierpienia.Tak sie do niego przyzwyczaiłam,że czuje sie pusto bez niego.Ale wiem,że trzeba warczyć,obecnie gardze depresją,gardze nawet rozpaczą.Gardze moimi połączeniami nerwowymi w mózgu.Niestety gardze także sobą,ale mam też siłe.Nie wiem skąd i nie wiem na jak długo.Ale póki ją mam to będe walczyć.Śmierć nie jest rozwiązniem.Teraz wiem,że problemy takich ludzi jak tutaj biorą się nie tylko ze złego życia,ale z tego że siebie NIE KOCHAJĄ,wręcz czasem nienawidzą choc nigdy się do tego nie przyznawają,nawet przed sobą.Mówią,że dno jest po to,żeby sie od niego odbić.I mówie to ja,ta która jest w piekle własnego umysłu,którego nie życze nawet najwiekszemu wrogowi....

 

P.S Coletta wielkie pozdro dla Ciebie !!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Noi tak wam jest wygodniej..nazywacie mnie złosliwą choć wcale taka nie jestem i moje posty tez tego nie wyrazają . A co do pracy nad sobą to masz rację Patrycjo mam zamiar pracowac CALE zycie..nerwice mam za soba pozostało jeszcze wiele innych aspektó mojego zycia które chciałabym ulepszyc w sobie. A co do zdrowego rozsądku to i owszem chore na nerwice osoby moga go nie miec ale od tego są inni którzy są chetni pomóc wystarczy dac sobie pomoc

 

[ Dodano: Czw Lut 23, 2006 12:23 pm ]

Magnolio...podstawa to leki i silna praca nad sobą dzień i noc bez wytchnienia ..a Twiom przewodnikiem niech bedzie dobry psychoterapeuta ...I nie możesz mówic do siebie nigdy więcej "brzydze sie sobą". Musisz sobie wybaczyć ..odnaleść w sobie małe dziecko i pogłaskac je pokochac ..ale to wszystko piwinnas przerabiac na terapi.. WIERZE w ciebie Magnolio..Wierze i myslami jestem z TOBA

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteś straszną cwaniarą, coletto. Kiedyś byłam taka sama. Dopóki po latach przerwy nie miałam nawrotu, a potem jeszcze jednego, a potem jeszcze.

Wydawało mi się, że o chorobie wiem wszystko, pokonałam ją i zjadłam wszystkie rozumy. Że jak raz z niej wyszłam, to już mi nic nie grozi.

Ale tak nie jest.

 

Życzę ci, żebyś zachowała jak najdłużej swoje świetnie samopoczucie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coletta, może masz dobre chęci, napewno masz rację...ale sposób w jaki traktujesz innych jest na krytycznie niskim poziomie nie godnym dorosłego człowieka. Miej szacunek do innych kimkolwiek są, czy to słabi w chorobie czy to mocarze i zwycięscy, jesli chcesz aby Twoje przesłanie (o tym jacy inni są słabi i brakuje im checi itp) dotarło do innych i spowodowało aby wzieli sobie to do serca i szli za Twoim przykładem do wygranej to wyraz to w kulturalniejszy sposób. A takim wyrażaniem opinii o "braciach i siostrach w chorobie" zniechecasz do swojej osoby, a można było to ładniej zrobić. Masz racje - dość użalania się nad soba, ale nie każdy ma siły aby to zrobić w tej czy innej chwili i nie każdemu to się uda ale w ten sposób jak Ty to zrobiłas nie pomożesz nikomu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fridey..człowieku małej wiary...Nie wróci mi choroba bo jestem z nia zaprzyjazniona ..bo ja znam...i sie jej nie boję..Ty poczułaś sie lepiej a potem po paru latach kiedy powrócila Ci choroba uderzyła ze zdwojona siłą .Wybacz ale zdrowa to Ty nie byłas.."Lęki nie wracaja do czystej duszy" Upchałas gdzies niechciane emocje w głąb siebie samej a po latach wyszły z Ciebie ..Popełniłas bład

 

[ Dodano: Czw Lut 23, 2006 12:36 pm ]

Janku nie zamierzam wam pomagać...to nie mój teatrzyk i nie moja rola. Delikatna nie byłam ale i nie chciałam a ciepła mam w sobie tyle ze niejeden by sie ogrzał ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×