Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

TruchłoBoga, rany, dzięki! Dasz namiar na jakiś porządny wieżowiec w Krakowie? Żeby bez problemu można było się dostać na dach, a na dole był jeno twardy beton? Jak będę na krawędzi, to prosiłabym Cię też o zamaszystego kopa w dupę. :uklon:

 

alu, wybacz ale nie będę Cię pocieszać, bo sama podobnie się czuję. Z tym że ja zatraciłam umiejętność płaczu. Nie umiem. Próbowałam, bo zawsze niosło mi to ulgę ale nic. Nie umiem! :? Pozostaje jedynie wkurwienie... Kolosalne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TruchłoBoga, rany, dzięki! Dasz namiar na jakiś porządny wieżowiec w Krakowie? Żeby bez problemu można było się dostać na dach, a na dole był jeno twardy beton? Jak będę na krawędzi, to prosiłabym Cię też o zamaszystego kopa w dupę. :uklon:

 

Nie e, nie mieszkam tam, u mnie są ładne i dostosowane.

W sumie fajnie by było, jakby każdy człowiek mógł prosić drugiego o eutanazję, z chęcią pomagałbym ludziom w umieraniu. Chciałbym umrzeć, poprosić kogoś o zabicie mnie, ale i tak zmieniłbym zdanie, to takie typowe dla człowieka trzymać się życia, nieważne, jakie ono nie jest. Podziwiam samobójców.

 

Szanuję za ukłon, coraz więcej wyznawców.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A to ja nadal - mimo załamek - trzymam się myśli, że z tego wyjdę. Wszak sama to sobie wkręciłam to i sama mogę sobie to odkręcić. Jak tak myślę obiektywnie to: jestem zdrowa, wykształcona, mam super pracę którą lubię i która pozwala mi nieźle zarobić, mam hobby, jestem ładna, mam super męża, mamy fajne mieszkanie, uwielbiam mojego psiaka, moi kochani rodzice są zdrowi. Teoretycznie mogę WSZYSTKO i robię WSZYSTKO, by sobie to uniemozliwić :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, dzięki... Patrz, niby jestem blisko, a zarazem tak daleko...

Zaraz Mąż wróci i zobaczy mój sukces dnia. UMYŁAM NACZYNIA! Wooooow! :brawo:

Jeśli mogę coś doradzić w kwestii "ochrony" naszych przewodów pokarmowych, pij/jedz sobie len mielony i pij sobie probiotyki co 2, 3 dni. Wzmacnia system obronny w okresach syfów jelitowych.

Dopada mnie baaardzo, baaaaaaardzo kiepski humor... :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TruchłoBoga, :uklon::uklon::uklon: To już się pośmialiśmy wszyscy. Hłe, hłe, hłe...

 

alu, brawo za iskry pozytywów.

To już coś.

A to ja nadal - mimo załamek - trzymam się myśli, że z tego wyjdę. Wszak sama to sobie wkręciłam to i sama mogę sobie to odkręcić. Jak tak myślę obiektywnie to: jestem zdrowa, wykształcona, mam super pracę którą lubię i która pozwala mi nieźle zarobić, mam hobby, jestem ładna, mam super męża, mamy fajne mieszkanie, uwielbiam mojego psiaka, moi kochani rodzice są zdrowi. Teoretycznie mogę WSZYSTKO i robię WSZYSTKO, by sobie to uniemozliwić :(

Ja jestem od lat od czegoś uzależniona , ledwo przebrnęłam ogólniak, bo komu by się chciało swe piękne lata siedzieć w szkole, a na studiach to już w ogóle. Podcieram dupy cudzym dzieciom, bo sama boję się mieć swoje, brak perspektyw na coś ambitniejszego, o warunkach do utrzymania dziecka nawet nie wspominając. Nie mam hobby, prócz gnicia na nerwica.com. Jestem przeciętna najwyżej. Mam Męża, którego psuję psychicznie swoimi zrytymi jazdami. Wynajmujemy klitkę 23metry kwadratowe na poddaszu. Uwielbiam moją świnkę ale często nawet mi się jej karmić nie chce . Moi rodzice są już w mocno podeszłym wieku i bliżej im trumny, niż dalej. Mam gówno i mogę mieć gówno. :brawo::brawo::brawo:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89, ale faktycznie taką hardkorową? Ja miałam raz, za dzieciaka, ale rzygałam "tylko raz" (hahaha... ech), a parę lat temu też mnie dopadło i miałam gorączkę (ponad 39 stopni), mega bóle brzucha, bóle kości i biegunkę. Nawet mnie nie mdliło :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, ja też nie wymiotowałam. Broniłam się rękami i nogami i udało się jakimś cudem. Ale wiesz. Różnie łapie. Mój brat też zawsze "dobrze" znosił jelitówkę, a jak go raz złapało to na obie strony na raz leciał i się odwodnił. :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89, z racji mojego wertowania internetu (naprawdę doszłam już do jego kresu) natrafiłam na badania (uwierzysz, że w USA jest klinika, która zajmuje się leczeniem osób z emetofobią? kurde, KLINIKA!u nas 90% psychiatrów nie wie że jest taka fobia!), które mówiły, że emetofobicy mają tak opanowane powstrzymywanie wymiotów, że organizm nierzadko nie rozpoznaje ich przyczyny i po prostu je blokuje... ponoć ciężarne emetofobiczki mają wymioty 64% rzadziej niż inne kobiety! Muszę poszukać tych badań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89, no pewnie! Poza tym sa osoby, które mają tendencję do wymiotowania, no nie? Niektórzy zjedzą coś nieświeżego/odrobinę przeholują z akoholem/złapie ich choroba i już rzygają, a inni nie. I ja wierzę, że z nasza obsesją jesteśmy w tej drugiej grupie.

Jak mam doła to sobie myślę : "nie rzygałam już 17 lat, siedzę na tykającej bombie i teraz to już na pewno to się stanie", a jak mam dobry to z kolei: "nie rzygałam przez 17 lat więc czemu do cholery miałabym rzygać dziś?" Pisałam kiedyś, że mój tata nie rzygał od 50 lat (!), a był wiele razy operowany, ma chorobę autoimmunologiczną + przeszedł ciężką żółtaczkę - miał najwyższe wyniki na oddziale, wszyscy haftowali, a tata nic. Właściwie to on czuł się dobrze, a lekarze dziwili się, że z tak poprzekraczanymi normami to on wciąż żyje :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam w klubie osób zmęczonych, a jednocześnie przerażonych. Psychicznie już wysiadłam, powoli przestaję mieć siły do płaczu. Miałam zacząć studia, ale to co się wyprawia ze mną to jakiś kosmos... Coś czuję, że nie pójdę. W ogóle jestem na etapie "nienawidzę siebie", więc tym bardziej jest mi gorzej i gorzej. Jak będziecie skakać z tego wieżowca w Krakowie to dajcie znać, skoczę z Wami bardzo chętnie :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie wczoraj napadło. W tramwaju i skończyło się dopiero z godzinę po tym, jak wsiadłam do pociągu, zajęłam miejsce i się uspokoiłam. Nie wiem co się stało, psycha się ruszyła i jej się przypomniało. Strasznie dużo jeżdżę ostatnio. Chodzę. Przebywam w zatłoczonych pomieszczeniach, ludzie kaszlą, kichają, w ogóle chyba współlokatorka mnie zaraziła i przeziębienie mnie dopadło... Ale jestem z siebie dumna, bo oczywiście zaczął się rok akademicki, a ja w akademiku pomieszkuję od kilku dni i pierwszej nocy już zaliczyliśmy "pokojówkę" z wódką, na której koleżanka tak się schlała, że pół nocy rzygała za ścianą. Za dwa dni siedząc w kuchni u kolegów, jakiś typ przyprowadził do pokoju jednego z nich, tak pijanego, że ledwo na nogach się trzymał i również haftował dwa metry ode mnie. Na szczęście tego nie widziałam, ale słyszałam... No i wniosek - bardziej boję się tego u siebie, niż u innych. A myślałam, że to jest na równi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,

rzadko się tu udzielam, ale śledzę na bieżąco.

 

Od razu do rzeczy: sezon rota i innego świństwa w pełni- o czym wszyscy wiemy. Gdzie się nie ruszę- ktoś choruje. Mam dosyć. :hide:

 

Jestem na etapie poszukiwań jak uchronić się przed zarażeniem. Znalazłam takie informacje, myślę, że info przydatne i można próbować:

http://www.dw.com/pl/sok-cytrynowy-chroni-przed-norowirusami/a-18688406

http://wiedzoholik.pl/sok-z-cytryny-chroni-przed-grypa-jelitowa/

 

Poza tym:

"Biały cukier niszczy błonę śluzową jelit, zaburzając równowagę fizjologicznej flory bakteryjnej (...) przez zniszczenie śluzówki jelit spada w znaczącym stopniu odporność organizmu – układ odpornościowy w 70-80% działa w jelitach.."

"Oddziaływanie rafinowanego, białego cukru na układ odpornościowy może być ogromne. Spożywanie 100g- (8łyżek) cukru — co stanowi równowartość około dwóch puszek słodzonego napoju gazowanego — może zmniejszyć zdolność białych krwinek do zabijania zarazków o 40%.

Niekorzystne oddziaływanie cukru na układ odpornościowy zaczyna się przed upływem 30 minut od spożycia i może utrzymywać się do 5 godzin."

" Łyżeczka cukru blokuje układ odpornościowy na godzinę i w tym czasie jesteśmy bezbronni w walce z przeziębieniem czy jesienną grypą. "

 

Znacie jeszcze jakieś cudowne, niezawodne sposoby na wzmocnienie organizmu? Oprócz mycia rąk, dobrej diety, probiotyków, aktywności fizycznej i unikania tłumów?

:papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ktoś bierze SSRI, to nie polecam żadnych soków/suplementów z grejfruta. Może dojść do wstrząsu serotoninowego. Najlepiej byłoby wybić na marsa albo zamknąć się w jakimś kombinezonie, czy izolatce. Racjonalnych metod, prócz wcześniej wymienionych nie znam. Ja łykam probiotyki i myję ręce. Nic więcej nie mogę. Muszę jakoś do pracy dojechać, więc tłumów nie mam jak ominąć. :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boicie się wirusów?

Wolimy, żeby nas tir rozjechał niż złapać wirusa ;) No szczerze, to mi od dawna się wydaje, że u Ciebie to nie emeto, tylko właśnie lęk społeczny somatyzowany przez mdłości (zazdroszczę :mhm: )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oł rajt, poddaję się. Czuję się już nie jak świr, a jak opętana. Idę we wtorek do psychiatry i poważnie rozważam wzięcie leków (trudno, i tak długo walczylam). Miałam kilka przełomów, byłam na zakupach, na obiedzie w mieście. Czułam się szczęśliwa, ale znów zjazd. Boję się już nie tylko grypy żołądkowej, ale w ogóle absolutnie każdej choroby, bo przecież może mnie mdlić więc na pewno będzie. Wczoraj "chyba zabolało mnie gardło" i koniec, od wczoraj czuję się jak na grypę, panikuję, płaczę, mdli mnie masakrycznie. Noc oczywiście przespałam spokojnie. Zażyłam Metoklopramid i modlę się, by minęło.

Super, w listopadzie mieliśmy lecieć na wakacje. No już się widzę. Ze wszystkiego rezygnuję przez tą głupią fobię, ze WSZYSTKIEGO :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×