Skocz do zawartości
Nerwica.com

Odradzam branie wszelkich leków p/depresyjnych.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Neurotransmitery są "pośrednikami niosącymi zmiany" w mózgu.Ważne jest to w jakich ośrodkach mózgu dany lek modeluje dany neurotransmiter;np. dopamina jedynie w obszarze jądra półleżącego działa euforyzująco,w szlaku nigrostrialnym odpowiada za koordynację ruchu i lek o dodatnim działaniu dopaminergicznym działający w tym obszarze mózgu żadnych pozytwnych zmian w nastroju by nie poczynił.Dopamina nie zawsze więc oznacza euforie i dobry nastrój podobnie zresztą jak serotonina czy jakikolwiek inny neurotransmiter; są to posłannicy zmian regulujący określone procesy w zależności do jakiego obszaru mózgu "zapukają".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobry artykuł o skutkach ubocznych leków przeciwdepresyjnych

 

http://nowadebata.pl/2011/03/14/leki-przeciwdepresyjne-a-przemoc/

Chris Kresser przytacza wyniki badań wskazujących na to, że leki antydepresyjne stosowane w dłuższej perpsektywie czasowej nie tylko powodują często nieodwracalne uszkodzenie organizmu oraz mózgu, ale tak naprawdę zamiast leczyć, przedłużają i utrwalają chorobę, zamieniając krótkotrwałe cierpienie w długotrwałe nieszczęście. Badania wykazują też, że terapia lekami antydepresyjnymi okazuje się być jedną z najmniej skutecznych form walki z depresją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Badania wykazują też, że terapia lekami antydepresyjnymi okazuje się być jedną z najmniej skutecznych form walki z depresją.

 

chętnie poznałbym te bardziej skuteczne metody walki z depresją . Może i te leki maja dużo wad ,,, ale to nie znaczy ,że za 20 lat będę dzięki nim rośliną lub wyjałowionym debilem .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zazwyczaj szanuję inny punkt widzenia, wszak każdy ma do niego prawo, ale tak tendencyjnego artykułu (chociaż to w sumie żaden artykuł) dawno nie czytałam i wydaje mi się, że warto ostrzec tych, którzy bezkrytycznie podchodzą do tego rodzaju pseudonaukowych wypocin.

Z każdym akapitem można by polemizować, ale szkoda na to czasu. Bardzo łatwo stworzyć taki sensacyjny materiał podciągając informacje pod swoją z góry założoną tezę i spoko, autor ma prawo napisać nawet, że po lekach wyrasta ludziom 6 palec, ale z nauką to nie ma nic wspólnego (sądząc po komentarzach jest on również odporny na kontrargumenty co chyba od razu powinno dać sygnał, że nie jest to żaden obiektywizm).

Może i autor biegle czyta po angielsku, ale chyba żadnej naukowej publikacji na dany temat nie widział na oczy.

Poziom merytoryczny w/w artykułu to poziom faktu czy innego super expresu.

 

I nie, nie uważam, że psychotropy są takie cudowne, ale to się kupy nie trzyma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Badania wykazują też, że terapia lekami antydepresyjnymi okazuje się być jedną z najmniej skutecznych form walki z depresją.

 

chętnie poznałbym te bardziej skuteczne metody walki z depresją . Może i te leki maja dużo wad ,,, ale to nie znaczy ,że za 20 lat będę dzięki nim rośliną lub wyjałowionym debilem .

psychoterapia

 

-- 15 kwi 2014, 14:08 --

 

i skąd wiesz że leki te nie zaszkodzą ci po 20 latach brania??

 

-- 15 kwi 2014, 14:10 --

 

pomijając fakt że organizm przyzwyczaja się do tych leków i co kilka miesięcy trzeba podwajać dawkę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i skąd wiesz że leki te nie zaszkodzą ci po 20 latach brania??

to akurat wiem .Te leki tylko mi pomogły ,,,i z nie jednej katastrofy mnie wydobyły ,,, jak i teraz po nieudanym eksperymencie z hu-owym MXE ,z tramalami i innymi truciznami na własne życzenie-( to tylko tak na marginesie).

pomijając fakt że organizm przyzwyczaja się do tych leków i co kilka miesięcy trzeba podwajać dawkę

I wcale nie jest tak jak piszesz , bo najzwyklej sprawe upraszczasz . Nikt nie podwaja i nie co kilka miesięcy . Pisząc taką rzecz jak powyższa widać ,ze nie orientujesz sie w temacie , a powielasz tendencyjne raporty .

Są ludzie którym psychoterapia pomaga , jednak nie wszystkim . Ja przynajmniej jak na razie w to nie wchodzę , nie mam czasu na dojazdy, całą resztę, itd . Może kiedyś , a może wcale.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niestety przerobiłam to na sobie - co kilka miesięcy musiałam podwajać dawkę bo leki najzwyklej w świecie przestawały działać!

nie będę nawet opisywać o spustoszeniu w moim organizmie jakie poczyniły

więc nie pisz mi ze nie jestem w temacie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nie chcę nikogo przestrzegać bo każdy ma swój rozum i sam decyduje o leczeniu

w moim przypadku farmakoterapia okazała się niewłaściwym wyborem i szkoda, że ktoś mnie wtedy od tego nie odwiódł...

napiszę tylko, że zanim sięgnęłam po tabl. cierpiałam na lekką nerwicę... nie wiedziałam co to są fobie, mega lęki i depresje.. ale dowiedziałam się po odstawieniu tabsów ;)

jeśli interesują cię leki to był to seroxat przez 2,5 roku potem zotral przez prawie 3 lata

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

renee.madison, Zgadzam się. W tym temacie padło tyle tendencyjnych, pseudonaukowych bzdur(nie chodzi mi w tym momencie o subiektywne odczucia opisywane przez "zażywających" tylko o cytowane źródła, podlinkowane "artykuły" i kulawe wywody co poniektórych na temat psychofarmakologii), że można by to zmasakrować rzetelną nauką w jeden kwadrans, ale zwyczajnie szkoda na to czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje się, że z jakiś powodów w całej dyskusji umyka nam jednak sedno problemu: niemal w każdym wypadku oprawcą okazuje się osoba, która albo przyjmuje leki antydepresyjne, albo właśnie je odstawiła.

 

niemal- partykuła informująca, że wyrażenie którego dotyczy jest bardzo bliskie* osiągnięcia stanu, o którym mowa.

 

Autor sugeruje zatem, że 90-99%* "strzelanin w szkołach", "masakr w hipermarketach" lub "innych aktów agresji dokonywanych przez "niezrównoważonego psychicznie" napastnika" na świecie popełnianych jest z powodu zażywania albo odstawiania leków przeciwdepresyjnych. Dość śmiała konkluzja, ale na jakiej podstawie? Gdzie są dane statystyczne traktujące o tym, opinie biegłych z zakresu psychiatrii i psychofarmakologii, policyjne raporty z autopsji wskazujące na obecność leków przeciwdepresyjnych w organizmach napastników, wyroki niezawisłych sądów? Ach, no tak- zapomniałem, że te dane są "cenzurowane" przez smutnych panów w czarnych garniturach, którzy realizują interesy NWO, wolnomularstwa, Big Pharmy i nie wiadomo kogo jeszcze.

 

Składniki leków antydepresyjnych dodawane są dziś nawet do środków na odchudzanie (np. Merdia), a amerykańscy lekarze przypisują leki antydepresyjne jako wspomagacze kuracji odchudzającej.

 

Niestety nie jest to zgodne z prawdą. Składniki leków przeciwdepresyjnych nie są dodawane do środków na odchudzanie. Meridia zawiera sibutraminę, która jest tzw. TRI(triple reuptake inhibitor)- inhibitorem wychwytu zwrotnego serotoniny, noradrenaliny i dopaminy. Niektóre leki przeciwdepresyjne również działają poprzez blokowanie wychwytu zwrotnego niektórych monoamin(głównie 5-HT i NE). Na tym podobieństwo sibutraminy do leków przeciwdepresyjnych się kończy. Sibutramina nigdy w badaniach na zwierzętach nie wykazała potencjału przeciwdepresyjnego, a była zarejestrowana do leczenia otyłości pochodzenia egzogennego(wespół z dietą i aktywnością fizyczną). Poza tym autoryzacja sibutraminy na rynkach europejskich została wstrzymana w 2010 r. przez EMA ze względu na zwiększone ryzyko incydentów sercowo-naczyniowych w niektórych grupach wiekowych. Pod względem struktury chemicznej sibutramina jest bardziej zbliżona do amfetaminy niż do leków przeciwdpresyjnych. Obecnie żaden TRI nie jest zarejestrowany do leczenia zaburzeń psychicznych(nie wliczając nefopamu- ale on jest stosowany jako analgetyk, a nie lek psychotropowy). Kilka TRI znajduje się w fazie badań klinicznych.

 

To samo tyczy się przepisywania leków antydepresyjnych przez lekarzy jako "wspomagaczy" kuracji odchudzającej. Niektóre leki antydepresyjne(jak fluoksetyna czy citalopram) mogą być pomocne(podkreślam: pomocne; same w sobie te leki nikogo nie odchudzają) u osób cierpiących na bulimię(żarłoczność psychiczną) oraz u osób u których przyrost masy ciała jest związany ze współistniejąca depresją(obniżeniem nastroju).

 

Najbardziej popularną kategorią leków antydepresyjnych są tzw. selektywne inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny (ang. SSRI), które mają poprawiać nastrój pacjenta regulując poziom serotoniny w mózgu.

 

SSRI zwiększają niebotycznie poziom serotoniny w synapsach poprzez inhibicję białka transportującego 5-HT(SERT), ale robią to już w kilka godzin po zażyciu, co nie tłumaczy dlaczego leki z tej grupy potrzebują kilku(nastu) tygodni, aby objawił się efekt terapeutyczny. Pod wpływem chronicznego zażywania leków z tej grupy dochodzi do rozmaitych procesów neuroadaptacyjnych- zmian we wrażliwości(downregulacji) postsynaptycznych rec. 5-HT, modulowania rec. glutaminianu NMDA, wzrostu uwalniania neutropowego czynnika pochodzenia mózgowego(BDNF), zmian w aktywności osi HPA(podwzgórze-przysadka-nadnercza), wpływu na cytokiny, zwiększenia aktywności cAMP, pośredniego wpływu na gospodarkę noradrenaliny= ostatecznie zmian w ekspresji genów. To ciągłe gadanie o zwiększaniu serotoniny w mózgu to bezrefleksyjne powtarzanie oklepanych regułek.

 

Chociaż antydepresanty są reklamowane jako środki bezpieczne, często wywołują liczne działania niepożądane, w tym: zaburzenia ruchu, apatię, pobudzenie, obniżenie popędu seksualnego, zaburzenia hormonalne, obniżenie apetytu, zmianę zachowania, spłycenie uczuciowości, bóle brzucha, bóle głowy, pocenie się i inne. Zaburzają też właściwy rozwój mózgu i kości, co ma szczególne znaczenie dla dzieci i młodzieży.

 

Yyy? Zaburzenia ruchu mają różna etiologię i symptomatykę, ale *w tym* kontekście są związane ze zredukowaną aktywnością dopaminy na szlaku nigrostriatalnym w układzie pozapiramidowym. Jest to związane z przyjmowaniem klasycznych i w mniejszym stopniu atypowych leków przeciwpsychotycznych, a nie przeciwdepresyjnych. Są co prawda np. znane przypadki akatyzji po SSRI, ale ona w znacznie większym stopniu jest powiązana z przyjmowaniem neuroleptyków, a także mogą ją spowodować inne leki- przeciwwymiotne, antyhistaminowe(przeciwalergiczne) itp.

 

To samo tyczy się zaburzeń hormonalnych. W badaniach wykazano, że SSRI mogą na początku nieznacznie podnosić poziom kortyzolu("hormon stresu"), ale w dłuższej perspektywie obniżają jego aktywność, nieznacznie podnoszą także stężenie prolaktyny. Hiperprolaktynemię powodują leki przeciwpsychotyczne, a nie przeciwdepresyjne. Leki przeciwpsychotyczne są antydopaminergikami i blokują w pewnych rejonach aktywność dopaminy. Dopamina jest neurohormonem(pełni rolę neuroprzekaźnika oraz hormonu) i jej inna nazwa to prolaktostatyna(ponieważ reguluje uwalnianie prolaktyny). Wydzielana w podwzgórzu dopamina hamuje uwalnianie prolaktyny przez przedni płat przysadki mózgowej. Skoro leki przeciwpsychotyczne obniżają aktywność dopaminy=wzrasta aktywność prolaktyny(blokowanej przez dopaminę). Może to prowadzić do hiperprolaktynemii, która u kobiet objawia się w postaci zaburzeń miesiączkowania i laktacji, a u mężczyzn w postaci ginekomastii, zaburzeń seksualnych, u obu płci może wystąpić osteoporoza.

 

Zaburzenia ze strony przewodu pokarmowego i ból głowy to najczęstsze skutki uboczne wszystkich leków, nie tylko antydepresyjnych, więc ciężko to w ogóle w jakikolwiek sposób odnieść do tematu.

 

Rewelacje o zaburzaniu rozwoju mózgu i kości ciężko nawet komentować. W jaki sposób manifestuje się to "uszkodzenie" mózgu? W formie deficytów fizykalnych, organicznych, strukturalnych czy funkcjonalnych? Osoby stosujące leki przeciwdepresyjne mają jakiś zmiany w budowie mózgu wykrywane technikami radioobrazowania(CT, MR, PET), odchylenia w bateriach testów neuropsychologicznych, ubytki intelektualne wykrywane w testach psychometrycznych? Może jakieś wiarygodne dane na ten temat? Chyba oczekuję zbyt wiele.

 

Pozostałe wymienione skutki uboczne są charakterystyczne dla leków przeciwdepresyjnych z grupy SSRI. Tymczasem w artykule jest mowa o "antydepresantach"- co jest nieuprawnionym uogólnieniem. Grup leków przeciwdepresyjnych jest kilka(naście) i mają odmienny mechanizm działania od ww.- IMAO blokują selektywnie/nieselektywnie & odwracalnie/nieodwracalnie aktywność monooaminooksydazy typu A/B, TLPD są nieselektywnymi inhibitorami wychwytu zwrt. serotoniny(oprócz blokowania wychwytu zwrt. monoamin posiadają powinowactwo do różnych receptorów- serotoninergicznych, adrenergicznych, histaminowych, cholinergicznych muskarynowych itp.), SSRI blokują wychwyt zwrotny serotoniny, SNRI blokują wychwyt zwrotny serotoniny i noradrenaliny, NRI- blokują wychwyt zwrotny samej noradrenaliny, NDRI- blokują wychwyt zwrotny noradrenaliny i dopaminy, SARI- blokują wychwyt zwrotny serotoniny i antagonizują rec. serotoninowe z rodziny 5-HT2, NDDI- są disinhibitorami uwalniania noradrenaliny i dopaminy(poprzez antagonizm rec. 5-HT2c), SSRE- wbrew temu co pierwotnie sądzono(że nasilają wychwyt zwrotny serotoniny) wpływają na neuroplastyczność mózgu, NaSSA- mają profil typowo receptorowy, buspiron działa poprzez częściowy agonizm rec. 5-HT1a.

 

Wrzucenie wszystkich antydepresantów, które niekiedy charakteryzują się przeciwstawnym mechanizmem działania, do jednego worka i imputowanie, że odpowiadają za całe zło tego świata jest doprawdy groteskowym pomysłem.

 

Dodatkowo antydepresanty mają silne działanie uzależniające, a ich odstawienie może wywoływać tak poważne dolegliwości psychiczne i fizyczne (tzw. Antidepressant Discontinuation Syndrome), że niektóre osoby w ogóle nie są w stanie z nich zrezygnować.

 

Kolejny mit niewiele mający wspólnego z rzeczywistością. Niektórym ciężko zrozumieć jak to możliwe, że leki przeciwdepresyjne rzekomo NIE uzależniają skoro powodują objawy zespołu abstynencyjnego przy odstawianiu. Wydaje się to na pierwszy rzut oka sprzecznością, paradoksem, cwanym wykrętem wymyślonym przez psychiatrów i koncerny farmaceutyczne. Problem polega na tym, że takie myślenie jest błędne(za chwilę wyjaśnię dlaczego). Poza tym objawy zespołu abstynencyjnego dotyczą głównie odstawiania leków przeciwdepresyjnych z grupy SSRI/SNRI, a w artykule znowu jest mowa o "antydepresantach"- znów nieuprawnione uogólnienie. Nawet nazwa syndromu abstynencyjnego jest przerobiona na modłę autora, aby pasowała do jego tezy, gdyż w rzeczywistości jest to "SSRI discontinuation syndrome/SSRI withdrawal syndrome", a nie "Antidepressant Discontinuation Syndrome".

 

W przypadku uzależnienia fizjologicznego+psychicznego musi zaistnieć kilka czynników:

 

1) Nastąpić włączenie substancji, od której jesteśmy uzależnieni, w szlaki metaboliczne ustroju dla którego staje się ona niezbędna do funkcjonowania=zaprzestanie jej zażywania prowadzi do zaburzenia tychże szlaków i destabilizacji pracy narządów wewnętrznych=zespołu abstynencyjnego. W przypadku nagłego odstawienia SSRI/SNRI wystąpienie zespołu abstynencyjnego jest związane z czymś zupełnie innym- bo z nagłym zaburzeniem równowagi neuroprzekaźników w mózgu.

 

2) Silna potrzeba/chęć powtórnego zażycia/zdobycia substancji(głód substancji)- ciężko o czymś takim mówić w przypadku SSRI. Jeżeli ktoś porównuje SSRI do narkotyków pokroju kokainy albo heroiny to chyba nigdy w życiu nie widział ani jednego, ani drugiego na oczy.

 

3) Substancja najczęściej wpływa na układ nagrody będący częścią układu limbicznego i wywiera działanie euforyzujące- SSRI takiego potencjału nie mają.

 

4) Występują typowe znamiona uzależnienia psychicznego- zmiany w funkcjonowaniu psychologicznym, rodzinnym, społecznem itp. Tutaj można by polemizować, ale ciężko w przypadku SSRI mówić np. o zachowaniach kryminogennych pt. -osoba przyjmująca leki przeciwdepresyjne kradnie rodową biżuterię babci, żeby sprzedać ją w lombardzie i mieć hajs, aby w aptece zrealizować receptę na kolejne opakowanie paroksetyny czy fluoksetyny.

 

Chris Kresser przytacza wyniki badań wskazujących na to, że leki antydepresyjne stosowane w dłuższej perpsektywie czasowej nie tylko powodują często nieodwracalne uszkodzenie organizmu oraz mózgu(...)

 

Powiało grozą, ale gdzie są wyniki tych badań? I kim w ogóle do cholery jest Chris Kresser? Bo w całym artykule kreuje się go na autorytet z dziedziny psychiatrii i psychofarmakologii. Chris Kresser jest akupunkturzystą praktykującym tzw. medycynę integracyjną(a może wypadałoby powiedzieć pseudonaukową?) i promującym tzw. "zdrowy styl życia". No i jestem ciekaw jakie to nieodwracalne uszkodzenia organizmu powodują leki przeciwdepresyjne i jakich konkretnie narządów. Czy uszkadzają nerki, wątrobę, serce, mięśnie, trzustkę, płuca?

 

(...)ale tak naprawdę zamiast leczyć, przedłużają i utrwalają chorobę, zamieniając krótkotrwałe cierpienie w długotrwałe nieszczęście.

 

No jeżeli ten Pan uważa zaburzenia leczone za pomocą tych leków za "krótkotrwałe cierpienie" to powinien przemyśleć sprawę raz jeszcze. Ale w tym momencie się czepiam.

 

Badania wykazują też, że terapia lekami antydepresyjnymi okazuje się być jedną z najmniej skutecznych form walki z depresją.

 

Jakie badania? Gdzie te badania?

 

Jak zauważa Kresser, dodatkowy problem z antydepresantami polega na tym, że ich skutki uboczne wymagają leczenia za pomocą innych specyfików. Dla przykładu wiadomo, że Prozac powoduje rozdrażnienie i niepokój, więc lekarze przypisują do niego leki uspokajające, które z kolei wywołują swoje własne działania niepożądane. Tym sposobem pacjent musi zażywać coraz więcej nowych farmaceutyków, żeby niwelować skutki przyjmowania tych starych.

 

Znowu mowa o SSRI, a pada sformułowanie "antydepresant"-przestało już mnie to dziwić. O słynnym Prozacu krążą legendy jako o pierwszym leku z tej grupy i słynnej "pigułce szczęścia". Tak naprawdę to Prozac nie był pierwszy z tej grupy, ale mniejsza o to. Sam Prozac zawiera fluoksetynę(w Polsce występuje w preparatach takich jak Seronil, Andepin, Bioxetin, Deprexetin, Fluxemed). Właściwie wszystkie leki z grupy SSRI mogą na początku leczenia nasilać lęk, niepokój poprzez pośredni agonizm rec. serotoninowego 5-HT2c. Dlatego pacjentowi często na początku leczenia dokłada się anskjolityk(np. benzodiazepinę), żeby przetrwał początkowe działania niepożądane. Nie jest to niczym nadzwyczajnym.

 

Tak jak ktoś słusznie zauważył w komentarzach pod artykułem w artykule parokrotnie został wspomniany metylofenidat(Concerta, Ritalin). Nie jest to lek przeciwdepresyjny(chociaż niektórzy off-labelowo próbują go stosować w depresji) tylko psychostymulant stosowany w leczeniu ADHD. Co wzmianki o leku stosowanym w ADHD robią w artykule poświęconym zgubnemu wpływowi leków antydepresyjnych? Chyba tylko zwiększają jego sensacyjność.

 

Nie jest już dzisiaj żadną tajemnicą, że leki antydepresyjne wywołują u przyjmujących je osób nastroje samobójcze.

 

Aż dziw bierze, ze autora jakoś nie martwi, że nieleczona depresja sama w sobie wywołuje "nastroje samobójcze" i powoduje ryzyko popełnienia samobójstwa.

 

Dalej są kompletne bzdety o tym, że SSRI robią z ludzi morderców i tym podobne. Według pewnych szacunków leki antydepresyjne na świecie może przyjmować nawet ponad miliard ludzi, co stanowi ~1/7 światowej populacji. Przy miliardzie morderców chodzących po Ziemi już dawno powinny się ziścić wizje z postapokaliptycznych produkcji filmowych o dominacji zombie. Wiele badań klinicznych wiążę obniżony, a nie podwyższony poziom serotoniny z agresją i zachowaniami impulsywnymi(a SSRI go zwiększają). Zwiększone ryzyko wystąpienia myśli samobójczych i zachowań ryzykownych było wielokrotnie wałkowane- wynika to z opóźnionego "zaskoczenia" efektu terapeutycznego, a w przypadku niektórych lpd(jak bupropion) z tzw. początkowej "przewagi napędu nad hamowaniem".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dark Passenger, :uklon: Cudny wykładzik, masakra godna Korwina :uklon:

 

Ja nie jestem żadnym specjalistą, ale jeśli artykuł naskakuje na leki, nie potrafiąc nawet przytoczyć ich nazwy bez błędu (Merdia zamiast Meridia) to z automatu nastawiony jestem sceptycznie nawet jeśli podzielałbym pogląd.

 

Którego, nawiasem mówiąc, nie podzielam.

 

Ten artykuł nadaje się tylko na forum paranormalne.pl tam znajdzie jestem pewien całe grono zwolenników.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten artykuł można podsumować w zasadzie tak: na całym świecie miliony ludzi stają się krwiożerczymi mordercami i skaczą z wieżowców bo padają ofiarą zgubnego wpływu leków przeciwdepresyjnych, które są syntetyzowane przez złych chemików organików w złych koncernach farmaceutycznych, przepisywane przez złych lekarzy psychiatrów, zatwierdzone i autoryzowane przez złych urzędników(np. z FDA), źli politycy wykorzystują te tragedie do osobistych celów polityczno-ideologicznych, zła jest też większość rodziców zastępczych bo faszeruje adoptowane dzieci antydepresantami, źli są też dietetycy bo w środkach odchudzających ukrywają się antydepresanty, źli są nauczyciele bo faszerują dzieci antydepresantami(a właściwie "narkotykami" na ADHD), źli są wychowawcy bo grożą dzieciom wyrzuceniem ze szkoły jak nie będą brały antydepresantów, agencje reklamowe też są złe bo robią zakłamane reklamy dla złych koncernów farmaceutycznych. Właściwie wszyscy są źli poza paroma prawymi i sprawiedliwymi bojownikami(wymienionymi w artykule), którzy walczą o prawdę, ład i pokój w galaktyce. Dalsza lektura jest zbędna.

 

Jeżeli ta strona twierdzi, że nie zajmuje się teoriami spiskowymi i ktoś to uważa za dobry artykuł to ja wymiękam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Wszystkich Serdecznie,na imie mam Pawel.

Moja przygoda z CITALOPRAMEM zaczela sie w 2009roku.

Citalopram polecil mi kolega ktory bral go i mowil ze super sie po nim czuje...mnie zdazyly sie w ciagu roku 2 ataki paniki,mialem do tego dretwienie najmniejszego palca lewej reki i ogolnie sporo stresow poniewaz prowadzilem 2 firmy ktore raczkowaly w tamtym czasie...

 

Zaczalem brac te tabletki...pierwsze 2 tygodnie czy nawet dluzej mialem glupawke,bylem nadpobudliwy,wesoly itd...ogolnie przyjemne objawy w brew temu co pisza ludzie...nawet podnioslo mi sie libido na pewien czas.Po jakims czasie te skutki minely i zaczalem normalnie zyc przez kolejne 8 miesiecy.Po tym czasie stwierdzilem,ze juz nie musze ich brac dluzej i je odstawilem stopniowo w ciagu 2 czy 3 tygodni...poszlo gladko,glownie zawroty glowy.

Nie bralem tabletek 2 miesiace do momentu az mnie jeden klient wyprowadzil z rownowagi.w kolejnych kilku dniach mialem 2 czy 3 ataki paniki i stwierdzilem ze wracam do cudownego leku.Zaznacze,ze przez pierwsze 8 miesiecy bralem tylko po 10mg.

 

KU PRZESTRODZE!

 

Wrocilem do Citalopramu z dawka 10mg pozniej 20mg i bralem az do 2013roku i bylo w miare...pewnego razu konczylo mi sie opakowanie i pomyslalem,ze jest dobrze i ze moge je odstawic,wiec odstawialem zaznaczam zchodzac z dawki przez 2 czy 3 tygodnie,tym razem nie bylo juz tak latwo jak za pierwszym razem...potworne zawroty i bole glowy...ale minelo po 3 tygodniach mordegi...po miesiacu nie brania zlapal mnie atak paniki w samochodzie,wjechalem na pogotowie dostalem hydroksyzyne,na drugi dzien poszedlem do psychiatry prywatnie i Pani powiedziala mi,ze zna lepszy lek niz citalopram i zebym go koniecznie bral...XETANOR!Wiec znow zaczalem brac tym razem paroksetyne...pierwsze 2 tygodnie przespalem,bylem oslabiony itp...ale przeszlo i czulem sie w miare...po 2 miesiacach brania zaczela mnie bolec glowa w okolicy czola...plat czolowy i drgac powieka...glowa bolala mnie co dziennie,24h na dobe,bol byl od 1-10 w skali na 4-5 nie zabyt silny ale upierdliwy...po miesiacu zaczalem swirowac o guzu...chodzilem na badania itd...glowa bolala tabletki przeciwbolowe nie pomagaly...po okolo pol roku zrobilem rezonans glowy i uwierzylem,ze nie mam guza ale glowa bolala dalej...mysle to przez tabletki bo skoro juz wykluczylem guza,zatoki itd...to tylko one pozostaly...wsciekly odstawilem je z dnia na dzien...o dziwo glowa przestala mnie bolec...zejscie nie bylo najgorsze ale po 2 tygodniach znow zaczela mnie bolec...psychicznie bylem zalamany swoja sytuacja...znalazlem Pania psycholog i poszedlem na terapie...zalecila mi wrocic do citalopramu i to zrobilem,20mg i po miesiacu stanalem na nogi...co tygodniowe wizyty na terapii duzo mi pomogly i pomagaja nadal.Glowa przestala mnie bolec,po okolo 4 miesiacach na citalopramie stwierdzilem,ze chce go odstawic i nigdy juz niebrac zadnych tabletek antydepresyjnych.Poinformowalem o tym Pania psycholog i zaczalem schodzic z dawki 3 tygodnie az odstawilem calkowicie.I bylo w miare z 2 tygodnie,po czym sie zaczelo...zawroty glowy trwaly krotko i byly najmniej dokuczliwe...natomiast zaczely sie dusznosci,dodatkowe skurcze serca i drganie powieki...minal miesiac jakos go wytrzymalem doszly do tego jeszcze pojedyncze napady paniki...jakas masakra,cale szczescie ze mialem hydroksyzyne i sie nia ratowalem,mimo to i tak bylem ze 3 razy na pogotowiu...mialem tez odlozony xanax,lecz kiedy wzialem polowke na drugi dzien poleciala mi krew z nosa i czulem sie fatalnie!Pozniej sprowalem tez czegos na sen na bazie benzo i na drugi dzien czulem sie tragicznie...jakos strasznie czuly mozg mi sie zrobi na psyhotropy...ale mowie za nic do citalopramu nie wroce,musze to przetrwac...zaczalem biegac,jesc kwasy omega 3 i pic ocet jablkowy...minelo 2 miesiace i leci 2 tydzien,przeszedlem pieklo i nadal przechodze chodz juz nie w takim nasileniu,ale nawet dzisiaj bylo mi duszno i dodatkowe skurcze serca...bylem zmuszony lyknac polowe polowki propranololu,w ostatnim tygodniu ratowalem sie tylko 2 razy hydroksyzyna.Wydaje mi sie ze idzie ku lepszemu...nie mam depresji,chce mi sie zyc,swiat jest piekny tylko te dusznosci,skurcze dodatkowe serca i ta drgajaca powieka!Mialem jeszcze w tym okresie napady tachykardii,wygladalo to tak ze zaraz po zasnieciu wybudzalo mnie tetno bardzo wysokie...nie wiem jakie ale myslalem ze zaraz umre bo mi chcialo wyskoczyc z klatki...naszczescie byly to tylko ze 3 epizody...reasumujac ku przestrodze dla tych ktorzy jeszcze nie zaczeli brac lub biora krotko..poczytajcie ile jest osob na tym forum co biorac powyzej 4 lat udalo im sie odstawic calkowicie antydepresanty!Ja nie znalazlem zadnego.A szkoda bo z checia bym przeczytal czyjas historie.Ja nie biore 2 miesiace i 2tygodnie i nadal jest niekolorowo...nie wiem ile to moze potrwac...polecam strone:

http://toxicantidepressants.fr/polish/przedluzonego-zespolu-odstawiennego-z-antydepresantow/neuroemocje.php

Pozdrawiam serdecznie i zycze sukcesow w odstawieniu tego swinstwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rewelacje o zaburzaniu (...) kości ciężko nawet komentować.

 

Mimo wszystko są już badania, które wskazują, że leki blokujące wychwyt zwrotny serotoniny mogą powodować zmniejszenie masy kostnej. Co nie jest pewne tak "na pewno" ale jednak jakieś tam ryzyko pozostaje.

 

 

patrz art:

Skeletal effects of serotonin (5-hydroxytryptamine) transporter inhibition: evidence from clinical studies. Haney EM, Warden SJ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten temat (a przynajmniej w obecnej formie- tj. "odradzam branie wszelkich leków p/depresyjnych") jest absurdalny.

 

Na poczekaniu naliczyłem około dwadzieścia klas(włączając prekursory) leków przeciwdepresyjnych(które nierzadko w istotny sposób różnią się farmakologicznym mechanizmem działania)- a do każdej należy co najmniej jedna, a zwykle kilka, kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt(TCA) substancji. Ta liczba może być mniejsza lub większa w zależności od przyjętego sposobu klasyfikacji. Wrzucanie wszystkich LPD do jednego worka i twierdzenie, że to "samo zło" jest skrajną głupotą i nieuprawniona generalizacją. Większość zarzutów w różnego typu "demaskujących" książkach, publikacjach czy źródłach w sieci wytaczanych w kierunku "antydepresantów" tak naprawdę zazwyczaj dotyczy jednej grupy antydepresantów(każdy wie o którą chodzi). Dużo osób wypowiadających się w tym temacie pobrało X leków przez Y czasu(zwykle z wspomnianej grupy) i wytacza jakieś kuriozalne oskarżenia, że leki rozwaliły im mózg, organizm, nasiliły "pierdolca", spowodowały jakieś ciężkie choroby i tym podobne bzdety.

 

Jest milion pięćset sto dziewięćset zmiennych i czynników, które mogły wpłynąć na pogorszenie stanu podczas kuracji lpd- w tym faktyczne działanie niepożądane, objawy pierwotnego zaburzenia(+jego nasilenie), inne schorzenia współistniejące(również pozapsychiatryczne), ogólny stan zdrowia, predyspozycje genetyczne, ewentualne uzależnienia, używki(kofeina, tytoń, alkohol, inne substancje psychoaktywne), nawyki, przyzwyczajenia, ogólny styl życia, aktywność fizyczna, dieta, suplementy diety, inne przyjmowane leki(w tym pozapsychiatryczne, nawet OTC)- + ewentualne interakcje pomiędzy nimi, ogólna aktywność życiowa, zawodowa, rodzinna, trauma, ekspozycja na stres, sytuacja ekonomiczna, narażenie na biologiczne czynniki chorobotwórcze(np. wirusy) itd.

 

W sumie po co ograniczać się do odradzania "wszelkich" leków p/depresyjnych? Nie lepiej odradzać branie "wszelkich" środków psychotropowych? Albo wszelkich leków? Albo w ogóle wszelkich wizyt u lekarzy? Przecież to niedouczone konowały, które serwują syntetyczne trutki. Szkopuł polega na tym, że roślinne, naturalne środki nie działają w magiczny sposób, bo są "naturalne" tylko zawierają związki chemiczne, które nierzadko mają identyczny mechanizm działania do leków "syntetycznych"(np. są inhibitorami wychwytu zwr. monoamin czy inhibitorami MAO), a na skalę przemysłową są pozyskiwane metodami fizykochemicznymi.

 

Mam tylko pytanie- jak na ulicy afroamerykanin ukradnie wam torebkę to będziecie doradzać zamknięcie "wszelkich" czarnych w więzieniach? Albo jak stomatolog iksiński spartoli Wam leczenie kanałowe to będzie odradzać chodzenie do "wszelkich" dentystów? Ten temat jest mniej więcej właśnie taki- ktoś doznał jakiejś krzywdy ze strony leku X albo nie podpasowały mu leki X,Y,Z i teraz próbuje przekonać cały świat, że *wszystkie" leki przeciwdepresyjne są be i to zło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie najlepsze jest nasilenie pierdolca :mrgreen: 3 miesiace biora, albo m-c zaraz znowu inny lek bo ten nie zadzialal, tamten nie dziala....a jak napisales Dark Passenger, to jest kwestia głownie samego stanu czy jest zaawansowany mniej czy bardziej i innych pomniejszych kwestii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

prawda jest taka, że leki te nie są do końca zbadane i nawet lekarze nie wiedzą jakie skutki mogą wywołać w efekcie długotrwałego przyjmowania...

mam tu na myśli stan zdrowia pacjentów po odstawieniu antydepresantów po wieloletnim przyjmowaniu

w żadnym wypadku nie odnoszę się do stanu zdrowia w czasie krótkotrwałej terapii bo to już inna "historia"

wiele ludzi wypowiadających się na forum posiada długoletnie, nierzadko kilkunastoletnie doświadczenie z przyjmowaniem leków antydepresyjnych i skoro wyrażają się na ich temat niepochlebnie to coś w tym jest.. czyż nie są najlepszymi i wiarygodnymi królikami doświadczalnymi?

i nie jest fajne wypisywanie kpiących komentarzy na temat tychże osób..

żałuję, że ktoś mądry nie ostrzegł mnie zanim sięgnęłam po pierwszą tabletkę....

ktoś tu wcześniej napisał, że leki te są dobrym rozwiązaniem ale tylko gdy przyjmuje się je przez krótki okres czasu a docelowym rozwiązaniem jest tylko psychoterapia.. zgadzam się z tym całkowicie..

tyle w temacie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×